Browarek mieści się w wiosce Hart tuż za granicą miasta Graz. Z głównego dworca ÖBB trzeba jechać do pętli Krenngasse tramwajem linii 3, z którymi są skomunikowane autobusy linii 60. Jedziemy nim do końca do pętli Lustbühel. Zaraz za nią jest tablica kończąca Graz a zarazem zaczynająca Hart, przy której jest drogowskaz do browarku. Idziemy główną ulicą pod górę około 700, mijamy wioskę, potem remizę straż pożarnej i na łuku drogi na skarpie już widać duży budynek browarku. Wchodzi się od góry przez duży, ukwiecony ogródek gdzie miło siedzi się przy piwie u ciepłe dni. Wnętrze restauracji bardzo przyjemne, jasne drewniane ławy i stoły, kamienne łukowe sklepienia, zbroje rycerskie, robią wrażenie wnętrza jakiegoś zamku. Są 3 małe sale i jedna duża z niesamowicie pięknym, dalekim widokiem na okoliczne doliny i wzgórza.
Warzy się tu na stałe 2 rodzaje piwa:
- Marienbier hell
Koloru żółtego, całkowicie mętne.
Piana o drobnych oczkach, po podaniu w dzbanku na 3 cm, przy przelewaniu do kufelków jeszcze urosła, po czym w trakcie picia przybrała postać porządnego kożuszka, pozostawiając plamy i kręgi na ściankach.
Zapach miły, intensywny, drożdżowo - słodowy z kwiatową nutą.
W smaku mocno słodowe z wyraźną nutą miodową i piękną owocowością, dość treściwe. Bardzo smaczne, prawdziwe piwko z wiejskiego minibrowaru, jednak dla zwolenników bardziej słodkich smaków gdyż goryczki nie ma.
- Marienbier dunkel
Barwy hebanowej, w dzbanku nieprzejrzyste, w kufelku przy szkle lekkie refleksy ciemnobrązowo - bordowe, mętne.
Piana ciemniejsza, jakby lekko "przybrudzona", dość niejednorodna, opadła po kilku łykach do obwódki ale plamy na ściankach pozostały praktycznie nieprzerwane.
Zapach miły, słodowo - karmelowy, jakby z domieszką śliwkowych powideł.
Smak zdominowany przez słodowość i karmel ale obecna jest także leciutka owocowość. Goryczki brak. Smaczne ale również raczej dla lubiących słodsze smaki.
Oba piwa podawane są w dzbankach o pojemności 1l i kosztują 6,10€. Przy stole klienci przelewają je sobie do zgrabnych firmowych kufelków, które występują tylko w pojemności 0,3 l (można je kupić za 2,50€). Piwa można kupić na wynos w litrowych butelkach za 5,40€ + 10€ kaucja. Nie ma niestety podkładek i etykiet.
Dania regionalne, w karcie nie jest ich dużo, nie próbowałem, ceny jak to w Austrii.
Miłe miejsce, dobre piwa. Jedynym zgrzytem zupełnie nie komponującym się z wnętrzem są 4 butelki od piwa ustawione nad barem - po Tyskim, Lechu, Żywcu i Warce. Widać szczęśliwie obsługa nie piła tych wynalazków bo inaczej chyba by ich nie ustawili.
Fotki w galerii:
Warzy się tu na stałe 2 rodzaje piwa:
- Marienbier hell
Koloru żółtego, całkowicie mętne.
Piana o drobnych oczkach, po podaniu w dzbanku na 3 cm, przy przelewaniu do kufelków jeszcze urosła, po czym w trakcie picia przybrała postać porządnego kożuszka, pozostawiając plamy i kręgi na ściankach.
Zapach miły, intensywny, drożdżowo - słodowy z kwiatową nutą.
W smaku mocno słodowe z wyraźną nutą miodową i piękną owocowością, dość treściwe. Bardzo smaczne, prawdziwe piwko z wiejskiego minibrowaru, jednak dla zwolenników bardziej słodkich smaków gdyż goryczki nie ma.
- Marienbier dunkel
Barwy hebanowej, w dzbanku nieprzejrzyste, w kufelku przy szkle lekkie refleksy ciemnobrązowo - bordowe, mętne.
Piana ciemniejsza, jakby lekko "przybrudzona", dość niejednorodna, opadła po kilku łykach do obwódki ale plamy na ściankach pozostały praktycznie nieprzerwane.
Zapach miły, słodowo - karmelowy, jakby z domieszką śliwkowych powideł.
Smak zdominowany przez słodowość i karmel ale obecna jest także leciutka owocowość. Goryczki brak. Smaczne ale również raczej dla lubiących słodsze smaki.
Oba piwa podawane są w dzbankach o pojemności 1l i kosztują 6,10€. Przy stole klienci przelewają je sobie do zgrabnych firmowych kufelków, które występują tylko w pojemności 0,3 l (można je kupić za 2,50€). Piwa można kupić na wynos w litrowych butelkach za 5,40€ + 10€ kaucja. Nie ma niestety podkładek i etykiet.
Dania regionalne, w karcie nie jest ich dużo, nie próbowałem, ceny jak to w Austrii.
Miłe miejsce, dobre piwa. Jedynym zgrzytem zupełnie nie komponującym się z wnętrzem są 4 butelki od piwa ustawione nad barem - po Tyskim, Lechu, Żywcu i Warce. Widać szczęśliwie obsługa nie piła tych wynalazków bo inaczej chyba by ich nie ustawili.
Fotki w galerii: