Na Moravě obrodziło w tym roku minibrowarami. Ten w Moravským Žižkově (odwiedzony 15.11.2012) otworzył swe podwoje w połowie lipca. Najłatwiej dojechać tu autobusami ze stacji kolejowej Podivín na magistrali Brno - Břeclav. Pociągi kursują tu co 30 - 60 minut, zatrzymują się też pośpieszne. Z każdym pociągiem są skomunikowane autobusy, gorzej jest w weekendy, gdyż po południu są tylko 4 kursy.
W Moravským Žižkově browarek jest bardzo dobrze rozreklamowany, już na wjeździe do miejscowości stoją wielkie tablice z podanym kierunkiem i odległością, podobne mniejsze są i w centrum przy głównym przystanku, gdzie wysiadamy. Do przejścia pozostaje około 250 m. i naszym oczom ukazuje się nowy, seledynowy budynek z czerwonym dachem stojący nieopodal dużego stawu.
Główna sala restauracji znajduje się po lewej stronie od wejścia. Jest tu spory bar z sześcioma nalewakami (jeden przeznaczony dla Kofoli), obok stoi warzelnia. Przeciwległa ściana ozdobiona jest malowidłem piwnicy z wielkimi beczkami, przy których klęczy mnich z kuflem piwa w dłoni. Możliwe że odmawia modlitwę "Piwny ojcze nasz" wymalowaną na jednej z beczek. Stoły i krzesła z jasnego drewna zapewniają miejsce dla kilkudziesięciu konsumentów. Niestety, można tu palić co jest dużym mankamentem. Przybyliśmy wczesnym popołudniem, klientów było kilku, a w sali panował smrodliwy zaduch dymu pomieszanego z zapachami smażonego oleju (kuchnia jest za barem). Coś tu jest nie tak z wentylacją. Co prawda po prawej stronie od wejścia w korytarzu jest sala dla niepalących ale wtedy jest bardzo utrudniony kontakt z kelnerką/barmanką i pozbawiamy się widoku warzelni. Głębsze oddechy łapaliśmy wychodząc do WC. W lecie świetnym miejscem będzie ogródek z widokiem na staw po drugiej stronie budynku.
Drugim mankamentem głównej sali jest oświetlenie. Gdy było widno na zewnątrz nie było problemu, po zmroku jednak czuliśmy się jak w stołówce pracowniczej gdyż włączono jarzeniówki. Ich zimne światło nie tworzyło zupełnie klimatu minibrowaru. Trzeba mieć nadzieję że się to zmieni, są widoczne gniazdka na ścianach i wolne kable na suficie.
Warzelnia jest dość spora, ma pojemność 5 hl, reszta urządzeń browaru o mocy 1000 hl rocznie, znajduje się w pomieszczeniach za drzwiami obok niej. Nie ma tu otwartej fermentacji, zastosowano tankofermentory co według oprowadzającego mnie właściciela jest mniej kłopotliwe i tańsze. Możliwe, ale czy przekłada się to na jakość piwa? Mam pewne wątpliwości... Brak jest też instalacji doprowadzającej piwo wprost na bar - gotowe jest przetaczane do beczek a dopiero z nich się čepuje. Całość urządzeń browaru jest ze stali nierdzewnej a dostarczyła je i konserwuje czeska firma HD Servis.
Obecnie można spróbować tu 3 rodzajów piwa:
- Divočák 10°
Piwo koloru złotego, lekko mętne.
Piana przy podaniu wysoka, "czapka" sporo ponad szklankę, oczka średniej wielkości. Po dwóch łykach opadła do kożuszka z grubą wyspą na środku i obręczą przy szkle, pozostawiając liczne plamy.
Zapach słodowy z wyraźną nutą świeżego masła.
W smaku na pierwszy plan wysuwa się ostra goryczka lecz niestety zupełnie nie chmielowa a raczej jak z niezbyt dojrzałego żółtego grejfruta. Ciężko spod niej wydobyć inne doznania, przebija się jednak słodowość i owocowość.
Wysycenie dość wysokie, co w połączeniu z nieprzyjemną gorzkością powoduje, że choć to 10° nie wchodzi zbyt łatwo, a co za tym idzie - nie zachwyca.
Dziwi podawanie tego piwa w szklankach od pszenicy bez logo browaru. Są za to podkładki firmowe na odwrocie dedykowane piwu. 21 kč.
- Žižkovský ležák 11°
Kolor złoty, lekko mętne.
Piana ładna, gęsta, o drobniutkich oczkach, cieszyła oko przy podaniu lecz po kilku minutach, jeszcze przed konsumpcją, opadła samoistnie do cienkiego kożuszka. Przy ściankach pozostała grubsza obręcz, a na nich nieliczne, nieregularne plamy.
Zapach słodowy, niezbyt wyraźny, tu także występuje lekkie masełko.
Smakowo 11° o dziwo jest łagodniejsza niż 10°, może dlatego wydaje się też bardziej wodnista. Wyczuwa się głównie kwiatową owocowość, słodowość jest lekka, w tle ostra grejfrutowa goryczka ale na szczęście w mniejszej dawce niż w 10° i do zniesienia.
Gazu też ciut mniej, tylko lekko szczypie w język. Da się wypić ale mistrzostwo to nie jest.
Podawane w kuflach bez logo, podkładki firmowe. 24 kč.
- Žižkovský čert 13°
Piwo uwarzone po raz pierwszy, jak powiedział właściciel zaczęli je sprzedawać od 2.11.
Na pierwszy rzut oka całkiem czarne, pod światło ciemnobordowe, lekko mętne.
Piana koloru ecru, gęsta jak krem z większymi bąblami przy ściankach. Utrzymywała się dość długo, jeszcze w połowie kufla był 0,5 cm kożuch, powstawały też obręcze.
Zapach niezbyt wyraźny, drożdżowy z lekką paloną słodowością.
Smak to palony słód, gorzka czekolada ale także wyraźne lekko kwaskowe nuty owocowe podsuszonych moreli i ciemnych śliwek. Goryczka wyczuwalna w tle, także i tu raczej owocowa. Wysycenie w górnej strefie normy.
To najlepsze piwo z tego browarku, widać było ze smakuje też miejscowym bo co drugi gość zamawiał je od razu.
Podane w kuflu bez logo, są osobne podkładki specjalnie dla tego piwa. 27 kč.
Piwa można kupić na wynos w litrowych butelkach PET, lecz są one napełniane na życzenie przy barze prosto z kijów. Są też samoprzylepne etykiety po 10 kč i firmowe szkło w postaci kufla i szklanki 0,5 l za 150 kč, oraz kufla 1 l za 250 kč.
Kuchnia jest czynna przez cały dzień, podstawowe dania w cenach 65 - 90 kč, speciality 150 - 250 kč. W czasie naszej wizyty odbywał się tydzień specialit na černém pivu. Jednak większość gości, głównie miejscowych, korzysta z denního menu (zupa + drugie danie za 68 kč).
Jak na razie nie można jakoś mocno polecić tego miejsca. W okolicy na Moravě jest kilka minibrowarów, starszych jak i zupełnie nowych, warzących dużo lepsze piwa. Tu brak jeszcze dopracowania, wydaje się że budując browar restauracyjny nie można pomijać szczegółów i iść na skróty (tankofermentory, brak podłączenia do baru i napełniarki PET, kiepska wentylacja i oświetlenie, rozplanowanie sal itp.). Może wizyta po dłuższym czasie przyniesie inne wrażenia.
Czynne: pn. - czw., nd. 10-22, pt. - so. 10-23.
Fotki w galerii:
W Moravským Žižkově browarek jest bardzo dobrze rozreklamowany, już na wjeździe do miejscowości stoją wielkie tablice z podanym kierunkiem i odległością, podobne mniejsze są i w centrum przy głównym przystanku, gdzie wysiadamy. Do przejścia pozostaje około 250 m. i naszym oczom ukazuje się nowy, seledynowy budynek z czerwonym dachem stojący nieopodal dużego stawu.
Główna sala restauracji znajduje się po lewej stronie od wejścia. Jest tu spory bar z sześcioma nalewakami (jeden przeznaczony dla Kofoli), obok stoi warzelnia. Przeciwległa ściana ozdobiona jest malowidłem piwnicy z wielkimi beczkami, przy których klęczy mnich z kuflem piwa w dłoni. Możliwe że odmawia modlitwę "Piwny ojcze nasz" wymalowaną na jednej z beczek. Stoły i krzesła z jasnego drewna zapewniają miejsce dla kilkudziesięciu konsumentów. Niestety, można tu palić co jest dużym mankamentem. Przybyliśmy wczesnym popołudniem, klientów było kilku, a w sali panował smrodliwy zaduch dymu pomieszanego z zapachami smażonego oleju (kuchnia jest za barem). Coś tu jest nie tak z wentylacją. Co prawda po prawej stronie od wejścia w korytarzu jest sala dla niepalących ale wtedy jest bardzo utrudniony kontakt z kelnerką/barmanką i pozbawiamy się widoku warzelni. Głębsze oddechy łapaliśmy wychodząc do WC. W lecie świetnym miejscem będzie ogródek z widokiem na staw po drugiej stronie budynku.
Drugim mankamentem głównej sali jest oświetlenie. Gdy było widno na zewnątrz nie było problemu, po zmroku jednak czuliśmy się jak w stołówce pracowniczej gdyż włączono jarzeniówki. Ich zimne światło nie tworzyło zupełnie klimatu minibrowaru. Trzeba mieć nadzieję że się to zmieni, są widoczne gniazdka na ścianach i wolne kable na suficie.
Warzelnia jest dość spora, ma pojemność 5 hl, reszta urządzeń browaru o mocy 1000 hl rocznie, znajduje się w pomieszczeniach za drzwiami obok niej. Nie ma tu otwartej fermentacji, zastosowano tankofermentory co według oprowadzającego mnie właściciela jest mniej kłopotliwe i tańsze. Możliwe, ale czy przekłada się to na jakość piwa? Mam pewne wątpliwości... Brak jest też instalacji doprowadzającej piwo wprost na bar - gotowe jest przetaczane do beczek a dopiero z nich się čepuje. Całość urządzeń browaru jest ze stali nierdzewnej a dostarczyła je i konserwuje czeska firma HD Servis.
Obecnie można spróbować tu 3 rodzajów piwa:
- Divočák 10°
Piwo koloru złotego, lekko mętne.
Piana przy podaniu wysoka, "czapka" sporo ponad szklankę, oczka średniej wielkości. Po dwóch łykach opadła do kożuszka z grubą wyspą na środku i obręczą przy szkle, pozostawiając liczne plamy.
Zapach słodowy z wyraźną nutą świeżego masła.
W smaku na pierwszy plan wysuwa się ostra goryczka lecz niestety zupełnie nie chmielowa a raczej jak z niezbyt dojrzałego żółtego grejfruta. Ciężko spod niej wydobyć inne doznania, przebija się jednak słodowość i owocowość.
Wysycenie dość wysokie, co w połączeniu z nieprzyjemną gorzkością powoduje, że choć to 10° nie wchodzi zbyt łatwo, a co za tym idzie - nie zachwyca.
Dziwi podawanie tego piwa w szklankach od pszenicy bez logo browaru. Są za to podkładki firmowe na odwrocie dedykowane piwu. 21 kč.
- Žižkovský ležák 11°
Kolor złoty, lekko mętne.
Piana ładna, gęsta, o drobniutkich oczkach, cieszyła oko przy podaniu lecz po kilku minutach, jeszcze przed konsumpcją, opadła samoistnie do cienkiego kożuszka. Przy ściankach pozostała grubsza obręcz, a na nich nieliczne, nieregularne plamy.
Zapach słodowy, niezbyt wyraźny, tu także występuje lekkie masełko.
Smakowo 11° o dziwo jest łagodniejsza niż 10°, może dlatego wydaje się też bardziej wodnista. Wyczuwa się głównie kwiatową owocowość, słodowość jest lekka, w tle ostra grejfrutowa goryczka ale na szczęście w mniejszej dawce niż w 10° i do zniesienia.
Gazu też ciut mniej, tylko lekko szczypie w język. Da się wypić ale mistrzostwo to nie jest.
Podawane w kuflach bez logo, podkładki firmowe. 24 kč.
- Žižkovský čert 13°
Piwo uwarzone po raz pierwszy, jak powiedział właściciel zaczęli je sprzedawać od 2.11.
Na pierwszy rzut oka całkiem czarne, pod światło ciemnobordowe, lekko mętne.
Piana koloru ecru, gęsta jak krem z większymi bąblami przy ściankach. Utrzymywała się dość długo, jeszcze w połowie kufla był 0,5 cm kożuch, powstawały też obręcze.
Zapach niezbyt wyraźny, drożdżowy z lekką paloną słodowością.
Smak to palony słód, gorzka czekolada ale także wyraźne lekko kwaskowe nuty owocowe podsuszonych moreli i ciemnych śliwek. Goryczka wyczuwalna w tle, także i tu raczej owocowa. Wysycenie w górnej strefie normy.
To najlepsze piwo z tego browarku, widać było ze smakuje też miejscowym bo co drugi gość zamawiał je od razu.
Podane w kuflu bez logo, są osobne podkładki specjalnie dla tego piwa. 27 kč.
Piwa można kupić na wynos w litrowych butelkach PET, lecz są one napełniane na życzenie przy barze prosto z kijów. Są też samoprzylepne etykiety po 10 kč i firmowe szkło w postaci kufla i szklanki 0,5 l za 150 kč, oraz kufla 1 l za 250 kč.
Kuchnia jest czynna przez cały dzień, podstawowe dania w cenach 65 - 90 kč, speciality 150 - 250 kč. W czasie naszej wizyty odbywał się tydzień specialit na černém pivu. Jednak większość gości, głównie miejscowych, korzysta z denního menu (zupa + drugie danie za 68 kč).
Jak na razie nie można jakoś mocno polecić tego miejsca. W okolicy na Moravě jest kilka minibrowarów, starszych jak i zupełnie nowych, warzących dużo lepsze piwa. Tu brak jeszcze dopracowania, wydaje się że budując browar restauracyjny nie można pomijać szczegółów i iść na skróty (tankofermentory, brak podłączenia do baru i napełniarki PET, kiepska wentylacja i oświetlenie, rozplanowanie sal itp.). Może wizyta po dłuższym czasie przyniesie inne wrażenia.
Czynne: pn. - czw., nd. 10-22, pt. - so. 10-23.
Fotki w galerii:
Comment