Fragment z mojego rowerowego Tour de Pivovary
Dojeżdżamy na miejsce już prawie po ciemku, w lekkim deszczu. Po drodze musieliśmy walczyć z bagnem na którejś z polnych „ścieżek rowerowych”. Pan Ivan Gajdoš – chłop porządnej postury już na nas czeka. Jak sam mówi dopiero uczy się warzyć piwo. Otworzył browar, bo nie wiedział za bardzo co ma robić w życiu i przypadkiem w internecie znalazł info o tym, że minibrowary są całkiem opłacalnym interesem. Wszystkie oszczędności zainwestował w browar. Wcześniej piwa nie warzył w domu, a swoją pierwszą warkę w życiu (już w minibrowarze) od razu sprzedał. Przy powstawaniu browaru pomagał mu Libor Pavelec znany choćby z browaru w Żeliviu. Od razu znaleźli wspólną drogę i dobry kumpelski kontakt i nadal pan Libor pomaga w doborze piw i receptur i jest przyjacielem na telefon. W nasze ręce szybko trafia kufel dużego piwa. Nie ma tutaj jakiejś większej sali, jest malutka salka z wyczepem, barem i miejsce dla 5 osób. W lecie pewnie można siedzieć na ogródku.
Gajdoš 12° světlý ležák
Później w kuflu i naszych brzuchach ląduje wiśniowy leżak, w smaku nie było najgorzej, ale zapach to potężna kanaliza z wiśniową nutą. Ciężko się to piło i aż głupio było coś aż tak negatywnego powiedzieć w obecności Pana Ivana.
Po chwili ruszamy na zwiedzanie browaru. Od razu w oczy rzuciła mi się nietypowa warzelnia na jakieś 5hl.
Zdziwiony byłem tylko jedną kadzią i zapytałem jak sladek wysładza piwo. Niechętnie sladek musiał przyznać, że warzy z ekstraktów. Wcześniej pytany o to gdzie kupuje słody, podał nazwę firmy z której ma ekstrakty, ale nie powiedział że nie są to słody. Na etykietach też nic o tym nie wspomina, najwyraźniej nie jest to dla niego zbyt przyjemny temat. Po chwili dodał, że oczywiście jak zarobi trochę pieniędzy to dorobi drugą kadź i zacznie zacierać. W chwili zakładania browaru budżet mu się nie chciał domknąć, więc zdecydował się na tańsze technologicznie rozwiązanie. Co dziwne przy niskim budżecie browar posiada tanki leżakowe
Piwo fermentuje w otwartych kadziach
Nie lepiej byłoby zrobić drugą kadź a leżakować w KEGach?
Z racji, że szybko zrobiło się późno, a my musimy jeszcze dojechać i zameldować się w miejscu noclegu musimy pomału kończyć i jedziemy do dziecięcego obozowiska w lesie gdzie telefonicznie mamy dogadany nocleg. Jazda po ciemku przez las na rowerach i to jeszcze po piwach była sporym wyzwaniem. Teren był mocno z górki co też w tym przypadku nie ułatwiało sprawy. Przejechaliśmy jednak te kilka kilometrów bez problemu i znaleźliśmy się w opustoszałym ośrodku kolonijnym.
Dojeżdżamy na miejsce już prawie po ciemku, w lekkim deszczu. Po drodze musieliśmy walczyć z bagnem na którejś z polnych „ścieżek rowerowych”. Pan Ivan Gajdoš – chłop porządnej postury już na nas czeka. Jak sam mówi dopiero uczy się warzyć piwo. Otworzył browar, bo nie wiedział za bardzo co ma robić w życiu i przypadkiem w internecie znalazł info o tym, że minibrowary są całkiem opłacalnym interesem. Wszystkie oszczędności zainwestował w browar. Wcześniej piwa nie warzył w domu, a swoją pierwszą warkę w życiu (już w minibrowarze) od razu sprzedał. Przy powstawaniu browaru pomagał mu Libor Pavelec znany choćby z browaru w Żeliviu. Od razu znaleźli wspólną drogę i dobry kumpelski kontakt i nadal pan Libor pomaga w doborze piw i receptur i jest przyjacielem na telefon. W nasze ręce szybko trafia kufel dużego piwa. Nie ma tutaj jakiejś większej sali, jest malutka salka z wyczepem, barem i miejsce dla 5 osób. W lecie pewnie można siedzieć na ogródku.
Gajdoš 12° světlý ležák
Później w kuflu i naszych brzuchach ląduje wiśniowy leżak, w smaku nie było najgorzej, ale zapach to potężna kanaliza z wiśniową nutą. Ciężko się to piło i aż głupio było coś aż tak negatywnego powiedzieć w obecności Pana Ivana.
Po chwili ruszamy na zwiedzanie browaru. Od razu w oczy rzuciła mi się nietypowa warzelnia na jakieś 5hl.
Zdziwiony byłem tylko jedną kadzią i zapytałem jak sladek wysładza piwo. Niechętnie sladek musiał przyznać, że warzy z ekstraktów. Wcześniej pytany o to gdzie kupuje słody, podał nazwę firmy z której ma ekstrakty, ale nie powiedział że nie są to słody. Na etykietach też nic o tym nie wspomina, najwyraźniej nie jest to dla niego zbyt przyjemny temat. Po chwili dodał, że oczywiście jak zarobi trochę pieniędzy to dorobi drugą kadź i zacznie zacierać. W chwili zakładania browaru budżet mu się nie chciał domknąć, więc zdecydował się na tańsze technologicznie rozwiązanie. Co dziwne przy niskim budżecie browar posiada tanki leżakowe
Piwo fermentuje w otwartych kadziach
Nie lepiej byłoby zrobić drugą kadź a leżakować w KEGach?
Z racji, że szybko zrobiło się późno, a my musimy jeszcze dojechać i zameldować się w miejscu noclegu musimy pomału kończyć i jedziemy do dziecięcego obozowiska w lesie gdzie telefonicznie mamy dogadany nocleg. Jazda po ciemku przez las na rowerach i to jeszcze po piwach była sporym wyzwaniem. Teren był mocno z górki co też w tym przypadku nie ułatwiało sprawy. Przejechaliśmy jednak te kilka kilometrów bez problemu i znaleźliśmy się w opustoszałym ośrodku kolonijnym.
Comment