Czechy, Kytlice 120, Pivovar Helene

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • dadek
    Major Piwnych Rewolucji
    🍺🍺
    • 2005.09
    • 4698

    Czechy, Kytlice 120, Pivovar Helene

    Kytlice to wieś położna w malowniczych Górach Łużyckich. W odległości około 300 m w górę od przystanku kolejowego mieści się nieduży rodzinny pensjonat Helene, w którym na wiosnę 2015 pan sládek Vladimír Štich uruchomił własny minibrowar. Całość sprzętu zbudował samodzielnie, początkowo warzelnia miała pojemność 180 l a piwo fermentowało w jednej otwartej 300 l kadzi. Jednak pomimo, że warzy jedynie na potrzeby swojej restauracji, okazało się, że ta pojemność nie wystarcza i piwa często brakuje. Dlatego po roku zmodernizował warzelnię dospawując górną część czym osiągnął pojemność 340 l, choć jak mówi jedna warka to około 250-280 l. Doszła też druga kadź fermentacyjna, obie umieszczone są obok, po prawej stronie warzelni. Nie ma tu tanków leżakowych, piwa po fermentacji dojrzewają w kegach.
    Na barze są 4 krany, rzadziej wszystkie zajęte, przeważnie są dostępne 3 piwa. Tak było w czasie naszej wizyty 12.11.2016 gdy mogliśmy spróbować:

    - APA 11° http://www.browar.biz/forum/showthread.php?t=119667
    - Grácie světlý ležák 12° http://www.browar.biz/forum/showthread.php?t=119668
    - Adonis polotmavý ležák 12° http://www.browar.biz/forum/showthread.php?t=119669

    Piwa smaczne, swojskie. Żałowałem, że parę dni wcześniej skończył się Stout, jak określił pan sládek był "moc černočerny" . Jak powiedział, liczy na gości doceniających prawdziwe piwa a to raczej są przyjezdni. Miejscowi odwiedzając jego knajpkę narzekali, że nie warzy 10°, choć jego 12° mają 4,4% alkoholu to były dla nich za mocne. Nie zamierza ulegać tym zachciankom mówiąc, że "niech się trują Gambaczem w knajpie koło stacji, tam sobie mogą też palić, bo ja im tu nie pozwolę".

    Piwa można kupić na wynos w 1,5 l PET-ach, samoprzylepne etykiety osobno są po 20 kč, podkładki po 5 kč, choć gdy poprosiłem o jedną to za tą cenę dostałem jeszcze dwie w innych wersjach. Nie ma firmowego szkła

    Pensjonat jest niewielki (6 pokojów, 380 kč/osoba), takaż jest również restauracja. Główna sala z barem ma tylko 2 duże i jeden mniejszy stół częściowo z ławami mogące pomieścić około 25 osób. Jest też druga, nieduża salka śniadaniowa dla zakwaterowanych gości.
    Choć byliśmy wmówieni, z powodu nagłego ataku zimy w górach i awarii "motoraka" dotarliśmy do Kytlic z 1,5 godzinnym opóźnieniem zastając pełną salę, co wymusiło oczekiwanie w przedsionku. Pan sládek, jego żona i syn mieli pełne ręce roboty w kuchni przygotowując dania więc na piwo też trzeba było poczekać około 30 min. Dlatego przed przyjazdem warto wcześniej zadzwonić i zarezerwować stół, tym bardziej, że wchodzi się na dzwonek i gdy jest pełno może nam nikt nie otworzyć.
    Do jedzenia podaje się tu głównie robione samodzielnie na miejscu przez państwa Štichów wyroby mięsne w postaci golonek, serdelków, kiełbasek. Wśród naszej grupy (oczywiście z wyjątkiem mnie) furorę zrobiła vepřovka, która jak sama nazwa wskazuje, okazała się podawaną na zimno w słoikach peklowaną wieprzowiną w galarecie z chrzanem, musztardą i pysznym kminkowym chlebem. Marusia nawet chciała wziąć ze sobą na wynos ale byłem pewien, że za szkło będzie kaucja. I nie pomyliłem się - wynosi ona 20 kč.
    Poza mięsami można zjeść naleśniki z serem lub owocami, ciasto domowe i desery.

    Czynne: pon 17-22, wt-pt 14-22, sob 13-22, nd 13-20.

    Fotki w galerii:

  • darekd
    Generał Wszelkich Fermentacji
    🍺🍺🍺
    • 2003.02
    • 12561

    #2
    Jest progres. Polipropynelowe zbiorniki fermentacyjne (na zdjęciu u Dadka po prawej) zostały zastąpione stalą. Są na sprzedaż jakby ktoś był zainteresowany

    Okolice piękne.Właściciele bardzo mili. Przyjechaliśmy po 22 a właścicielka zaprosiła nas jeszcze na piwo Z właścicielem przyjemnie pogadaliśmy o warzeniu, jest otwarty, chętnie dzieli się wiedzą z branży.

    Piwo mają dobre. Nie ma tu w nich może fajerwerków, bo ma smakować wszystkim gościom a i pan sladek deklarował, że nie kręci go specjalnie ekstremalne chmielenie czy wysoki ekstrakt. Jednak w takim miejscu trzy piwa na kranie w tym ejlik to spory plus

    Na zaduszki będzie stout.

    No i jedzenie. Do śniadania był własnej roboty makowiec ze śliwkami.
    Wieczorem zamówiliśmy golonkę - rozpływała się w ustach.

    Do tego ceny umiarkowane a pogoda piękna. Czego chcieć więcej

    Polecam: www.pension-helene.cz

    Comment

    • heckler
      Major Piwnych Rewolucji
      🥛🥛🥛🥛🥛🥛
      • 2012.09
      • 1906

      #3
      Do małych Kytlic dotarliśmy 12.08. Może mieliśmy więcej szczęścia niż przedmówcy, bo odwiedziliśmy lokal w piękny, letni dzień i pijąc bardzo dobre piwo mogliśmy sobie posiedzieć na letnim tarasie. Taras usytuowany jest z tyłu pensjonatu i roztaczają się z niego piękne widoki na okolicę oraz górę Sokol.
      W niedzielne popołudnie w lokalu nie było nikogo, a na tarasie siedziała tylko grupka lokalesów grających w skata. Taka błoga, wiejska sielanka .
      Niestety w pensjonacie nie było wolnych miejsc i musieliśmy zadowolić się jedynym wolnym pokojem w innym pensjonacie pod lasem. Do lokalu dalej wchodzi się na dzwonek i to pomimo, że praktycznie nie ma w nim klientów. O tym, że właściciele to mili i uczynni ludzie było już napisane, ale ja to też chcę potwierdzić .

      Jedzenie w dalszym ciągu jest domowej roboty i cały czas jest bardzo smaczne. Próbowałem golonkę w cenie 175 Kc., oraz ,zabijackova pastitka, w cenie 60 Kc. Bardzo smaczne.
      Piwa w dalszym ciągu warzone są trzy rodzaje, ale na kranach zastaliśmy tylko dwa:

      -Grácie světlý ležák 12-ka w cenie 26/32 Kc.

      -Adonis polotmavý ležák 12-ka w takiej samej cenie.

      -APA 11-ka w cenie 28/37 Kc. niestety nie była dostępna, ale pani właścicielka wygrzebała gdzieś w chłodni ostatnią butelkę tego trunku.
      Nawet jej mąż był mocno zdziwiony skąd ona ją wzięła .

      Wszystkie piwa bardzo nam smakowały, a picie ich na takim tarasie sprawiało, że każde zamówione następne było coraz lepsze. Genialne miejsce!!
      Niestety jak to w życiu bywa to co dobre szybko się kończy i ani się obejrzałem, a wybiła godzina 20. W niedzielę lokal jest tylko czynny do tej godziny, więc wszyscy, niestety musieliśmy bardzo niechętnie opuścić lokal. W poniedziałki restauracja jest zamknięta, więc w te dni tam się nie wybierajmy.

      Oczywiście właściciel pokazał mi swój mały browarek. Trochę się tam zmieniło. Jest inna spilka, a co najważniejsze są już tanki. Jest ich siedem o pojemności 530l. i są własnej roboty.
      Dosyć już miałem zabawy z przelewaniem piwa do kegów. Teraz rureczkami prosto z tanków piwo płynie sobie na bar, opowiadał właściciel.
      Zakupiliśmy jeszcze 1.5l. pet-ka na drogę i udaliśmy się do naszej, leśnej kwatery. Miejscówka z duszą i klimatem, na prawdę warto odwiedzić to miejsce, a szczególnie polecam je latem.

      Parę zdjęć:












      Comment

      Przetwarzanie...
      X