Kytlice to wieś położna w malowniczych Górach Łużyckich. W odległości około 300 m w górę od przystanku kolejowego mieści się nieduży rodzinny pensjonat Helene, w którym na wiosnę 2015 pan sládek Vladimír Štich uruchomił własny minibrowar. Całość sprzętu zbudował samodzielnie, początkowo warzelnia miała pojemność 180 l a piwo fermentowało w jednej otwartej 300 l kadzi. Jednak pomimo, że warzy jedynie na potrzeby swojej restauracji, okazało się, że ta pojemność nie wystarcza i piwa często brakuje. Dlatego po roku zmodernizował warzelnię dospawując górną część czym osiągnął pojemność 340 l, choć jak mówi jedna warka to około 250-280 l. Doszła też druga kadź fermentacyjna, obie umieszczone są obok, po prawej stronie warzelni. Nie ma tu tanków leżakowych, piwa po fermentacji dojrzewają w kegach.
Na barze są 4 krany, rzadziej wszystkie zajęte, przeważnie są dostępne 3 piwa. Tak było w czasie naszej wizyty 12.11.2016 gdy mogliśmy spróbować:
- APA 11° http://www.browar.biz/forum/showthread.php?t=119667
- Grácie světlý ležák 12° http://www.browar.biz/forum/showthread.php?t=119668
- Adonis polotmavý ležák 12° http://www.browar.biz/forum/showthread.php?t=119669
Piwa smaczne, swojskie. Żałowałem, że parę dni wcześniej skończył się Stout, jak określił pan sládek był "moc černočerny" . Jak powiedział, liczy na gości doceniających prawdziwe piwa a to raczej są przyjezdni. Miejscowi odwiedzając jego knajpkę narzekali, że nie warzy 10°, choć jego 12° mają 4,4% alkoholu to były dla nich za mocne. Nie zamierza ulegać tym zachciankom mówiąc, że "niech się trują Gambaczem w knajpie koło stacji, tam sobie mogą też palić, bo ja im tu nie pozwolę".
Piwa można kupić na wynos w 1,5 l PET-ach, samoprzylepne etykiety osobno są po 20 kč, podkładki po 5 kč, choć gdy poprosiłem o jedną to za tą cenę dostałem jeszcze dwie w innych wersjach. Nie ma firmowego szkła
Pensjonat jest niewielki (6 pokojów, 380 kč/osoba), takaż jest również restauracja. Główna sala z barem ma tylko 2 duże i jeden mniejszy stół częściowo z ławami mogące pomieścić około 25 osób. Jest też druga, nieduża salka śniadaniowa dla zakwaterowanych gości.
Choć byliśmy wmówieni, z powodu nagłego ataku zimy w górach i awarii "motoraka" dotarliśmy do Kytlic z 1,5 godzinnym opóźnieniem zastając pełną salę, co wymusiło oczekiwanie w przedsionku. Pan sládek, jego żona i syn mieli pełne ręce roboty w kuchni przygotowując dania więc na piwo też trzeba było poczekać około 30 min. Dlatego przed przyjazdem warto wcześniej zadzwonić i zarezerwować stół, tym bardziej, że wchodzi się na dzwonek i gdy jest pełno może nam nikt nie otworzyć.
Do jedzenia podaje się tu głównie robione samodzielnie na miejscu przez państwa Štichów wyroby mięsne w postaci golonek, serdelków, kiełbasek. Wśród naszej grupy (oczywiście z wyjątkiem mnie) furorę zrobiła vepřovka, która jak sama nazwa wskazuje, okazała się podawaną na zimno w słoikach peklowaną wieprzowiną w galarecie z chrzanem, musztardą i pysznym kminkowym chlebem. Marusia nawet chciała wziąć ze sobą na wynos ale byłem pewien, że za szkło będzie kaucja. I nie pomyliłem się - wynosi ona 20 kč.
Poza mięsami można zjeść naleśniki z serem lub owocami, ciasto domowe i desery.
Czynne: pon 17-22, wt-pt 14-22, sob 13-22, nd 13-20.
Fotki w galerii:
Na barze są 4 krany, rzadziej wszystkie zajęte, przeważnie są dostępne 3 piwa. Tak było w czasie naszej wizyty 12.11.2016 gdy mogliśmy spróbować:
- APA 11° http://www.browar.biz/forum/showthread.php?t=119667
- Grácie světlý ležák 12° http://www.browar.biz/forum/showthread.php?t=119668
- Adonis polotmavý ležák 12° http://www.browar.biz/forum/showthread.php?t=119669
Piwa smaczne, swojskie. Żałowałem, że parę dni wcześniej skończył się Stout, jak określił pan sládek był "moc černočerny" . Jak powiedział, liczy na gości doceniających prawdziwe piwa a to raczej są przyjezdni. Miejscowi odwiedzając jego knajpkę narzekali, że nie warzy 10°, choć jego 12° mają 4,4% alkoholu to były dla nich za mocne. Nie zamierza ulegać tym zachciankom mówiąc, że "niech się trują Gambaczem w knajpie koło stacji, tam sobie mogą też palić, bo ja im tu nie pozwolę".
Piwa można kupić na wynos w 1,5 l PET-ach, samoprzylepne etykiety osobno są po 20 kč, podkładki po 5 kč, choć gdy poprosiłem o jedną to za tą cenę dostałem jeszcze dwie w innych wersjach. Nie ma firmowego szkła
Pensjonat jest niewielki (6 pokojów, 380 kč/osoba), takaż jest również restauracja. Główna sala z barem ma tylko 2 duże i jeden mniejszy stół częściowo z ławami mogące pomieścić około 25 osób. Jest też druga, nieduża salka śniadaniowa dla zakwaterowanych gości.
Choć byliśmy wmówieni, z powodu nagłego ataku zimy w górach i awarii "motoraka" dotarliśmy do Kytlic z 1,5 godzinnym opóźnieniem zastając pełną salę, co wymusiło oczekiwanie w przedsionku. Pan sládek, jego żona i syn mieli pełne ręce roboty w kuchni przygotowując dania więc na piwo też trzeba było poczekać około 30 min. Dlatego przed przyjazdem warto wcześniej zadzwonić i zarezerwować stół, tym bardziej, że wchodzi się na dzwonek i gdy jest pełno może nam nikt nie otworzyć.
Do jedzenia podaje się tu głównie robione samodzielnie na miejscu przez państwa Štichów wyroby mięsne w postaci golonek, serdelków, kiełbasek. Wśród naszej grupy (oczywiście z wyjątkiem mnie) furorę zrobiła vepřovka, która jak sama nazwa wskazuje, okazała się podawaną na zimno w słoikach peklowaną wieprzowiną w galarecie z chrzanem, musztardą i pysznym kminkowym chlebem. Marusia nawet chciała wziąć ze sobą na wynos ale byłem pewien, że za szkło będzie kaucja. I nie pomyliłem się - wynosi ona 20 kč.
Poza mięsami można zjeść naleśniki z serem lub owocami, ciasto domowe i desery.
Czynne: pon 17-22, wt-pt 14-22, sob 13-22, nd 13-20.
Fotki w galerii:
Comment