Czechy, Chotěšov, Libochovická 2, Minipivovar Chotěšov

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • heckler
    Major Piwnych Rewolucji
    🥛🥛🥛🥛🥛🥛
    • 2012.09
    • 1980

    Czechy, Chotěšov, Libochovická 2, Minipivovar Chotěšov

    Pierwszy raz byliśmy w Chotesovie w zeszłym roku. Niestety nikogo nie zastaliśmy, a że akurat przez to miasteczko przebiegała nasza trasa rowerowa, więc nie było powodów do rozpaczy. W tym roku po wcześniejszym telefonicznym umówieniu się postanowiliśmy podjechać jeszcze raz. Podczas rozmowy telefonicznej zostaliśmy poinformowani, że obecnie uwarzona jest jasna 12-ka i po godz.13 można podjechać.
    Podjechaliśmy po 12 i dobrze, bo właśnie sladek z kolegą pakowali swoje auto i mieli wyjechać. Wydaje mi się, że sladek miał nadzieję że my nie przyjedziemy. Już podczas pierwszej wymiany pozdrowień stwierdził, że całkiem o nas zapomniał i nic nam nie sprzeda, bo tutaj nie ma. Jednak po dłuższej rozmowie zapytał się ile chcemy piwa zakupić.
    Poprosił byśmy chwilę poczekali i wraz z kolegą zniknęli wewnątrz budynku. Po około 10 minutach wrócili dzierżąc w jednej dłoni pełny kufel z piwem, a w drugiej 2l butelkę po coli napełnioną piwem.
    Piwo całkowicie nie przeźroczyste, bardzo mętne, gęste wyglądało jakby zostało zaczerpnięte z czeluści Mordoru. W smaku o dziwo nawet pijalne. W butelce po odstaniu zrobił się osad na jakieś 1/3 butelki.
    O ile piwo z kufla było pijalne, to próba wypicia piwa z butelki się nie powiodła. Paskudny smak i zapach. Może nalał do brudnej butelki?? W każdym bądź razie 130Kc za 2l paskudnego piwa to sporo. Piwo w kuflu było gratis i całe szczęście że ono było pijalne.
    Na pytanie czy jest możliwość zwiedzenia browaru otrzymaliśmy odpowiedz, że nie. Po nie kąt miły sladek stwierdził, że browar jest zamknięty, a on nie ma przy sobie klucza,
    Do wypicia piwa zostaliśmy zaproszeni do nie czynnej restauracji(tak myślę). W środku panował po prostu rozpiździaj. Wiszące pranie, porozwieszane na stołkach skarpety, plakaty z gołymi paniami, taki męski starokawalerski świat.
    Udało mi się zrobić zdjęcie środka restauracji, ale sladek nie był z tego zadowolony. Prosił bym je wykasował i czasami nie umieścił na fejsie.
    Jeżeli browar wygląda podobnie jak ,męski świat, w restauracji, to zapewne jest to powód do odmowy pokazania browaru.
    W restauracji na kranach są jeszcze naklejki z nazwami piw jakie były tutaj warzone i sprzedawane. Zapewne kiedyś lokal tętnił życiem.
    Jednak piwo chyba nie zasmakowało miejscowym. Zastanawiam się komu i gdzie jest obecnie sprzedawane takie piwo.
    Sladek bardzo zachwalał piwo z browaru Vendelin i to już jest powód do niepokoju. Mogą mieć podobną instalacje z beczek po kapuście. Na koniec dodał, że piwa górnej fermentacji to nie są dla niego piwa i nie będzie ich warzył. Ja myślę, że powinien całkowicie zaprzestać warzenia czegokolwiek.
    Attached Files
  • dadek
    Major Piwnych Rewolucji
    🍺🍺
    • 2005.09
    • 4762

    #2
    Chotěšov to z pewnością najbardziej oryginalny browar w jakim od wielu lat byłem w Czechach. Jeśli w kwestii sprzętu, zasad warzenia i sprzedaży miałbym jakiś przyrównywać to może ten z Šenova, jednak chotěšovský bije go na głowę.
    Z piwowarem i właścicielem panem Josefem Gulíkem skontaktowałem się wcześniej telefonicznie. Powiedział, że nie zawsze jest na miejscu ale skoro będziemy w okolicy kilka dni to on się odezwie. Pomyślałem, że pewnie nas zwyczajnie zbywa i z wizyty nic nie będzie. Jednak już na drugi dzień oddzwonił mówiąc, że w piątek 16.07.2021 możemy przyjechać od godziny 16-ej. Jednak już na drugi dzień około 14-ej napisał sms, że przeprasza ale dziś wizyta nie będzie możliwa i zaprasza w sobotę od rana. No cóż, dla nas może być i sobota, choć w weekend do stacji Chotěšov pod Hazmburkem dojeżdża połowa pociągów, przez co pobyt musieliśmy zaplanować tylko na 2 godziny. Pod podanym adresem byliśmy około 11.30, nie do końca pewni czy aby dobrze trafiliśmy. Stary dom w nienajlepszym stanie w centrum miejscowości, zdradzał swe niegdysiejsze funkcje. U góry częściowo zatarty napis "Hostinec u Svobodů", w lewej części zaś była lodziarnia i sklep. Jednak wszystko zamknięte na głucho, pukanie nic nie dało, podobnie jak próba dodzwonienia się do pana Josefa. Jednak u dołu w oknie dojrzałem wypisaną flamastrem i prawie całkowicie wyblakłą kartkę z informacją o browarze, numerze rejestrowym i danymi właściciela. Czyli dobrze trafiliśmy. Ponowiłem próbę dodzwonienia się, pukając również do drzwi. Minęło jeszcze kilka minut, już mieliśmy zrezygnować ale drzwi się otworzyły i ukazał się nie całkiem jeszcze rozbudzony pan Josef, pytając co potrzebujemy. Powiedziałem, że się umówiliśmy i dziś nas zapraszał. Ożywił się wtedy przepraszając, że zaspał bo wczorajszy piątkowy zakończył z gośćmi dopiero dziś rano. Zaprosił nas do wnętrza, posadził przy ławie w hospodzie, mówiąc że za chwilkę się ogarnie zniknął za barem. My w tym czasie podziwialiśmy wnętrze. Czas się tu rzeczywiście zatrzymał w latach 80-90-ych. Ławy, stoły, krzesła, bar i całe wyposażenie jest gotową scenografią do kręcenia kolejnych odcinków dobrze w Polsce znanych czeskich seriali. Generalnie dominuje jasne drewno, belki sufitowe obwieszone naręczami chmielowych szyszek. Na ścianach mapy okolicznych miast, całe stronice z gazet informujących o sukcesach czeskich piłkarzy, hokeistów i innych sportowców sprzed 30 lat, ze szczególnym uwzględnieniem pokonanych drużyn z ZSRR. Jest też czarne pianino, automat do rzucania lotkami, aparat radiowy, oczywiście wszystko w słusznym wieku. Jednak najbardziej niesamowicie prezentuje się wielki stół do gry w piłkarzyki, mający chyba z 50 lat. Jest wykonany z litego drewna ze stalowymi okuciami, osadzony na solidnej drewnianej podstawie w kształcie trapezowego czworokąta, co sprawia że pewnie waży z pół tony jednak jest idealnie stabilny i nie do ruszenia. Poza tym piłkarzyki również są wykonane ze stali, jest ich 22 czyli dwie drużyny jak w normalnym futbolu, a do gry służą ciężkie piłki z litego drewna. Oczywiście nie obeszło się bez rozegrania meczów i jak jestem od zawsze wielbicielem tej gry, to do tej pory nie miałem okazji grać na tak świetnym a zarazem wiekowym stole. Skromnie nie wspomnę kto wyszedł zwycięsko z rozgrywek.
    Nim pan Josef po "ogarnięciu" się do nas wrócił, zdążyłem zrobić w hospodzie kilka fotek. Rzeczywiście się odświeżył i stawiając przed nami pełne kufle przeprosił, że siedzieliśmy sami (nawet nie 10 minut), ale widząc na stole mój aparat fotograficzny poprosił żeby nie robić zdjęć bo "mam tu trochę burdel". Nie było tak źle jak opisywał heckler - stało kilka kufli, leżał smartfon, jakieś dokumenty przy otwartym laptopie, waga, torby na zakupy. Dziwiliśmy, że po raz pierwszy widzianych przez siebie ludzi zostawia samych, jednak jak potem powiedział (już po którymś wspólnie wypitym kuflu) "- Ja to wyczuwam, od razu zauważyłem, że wam dobrze z oczu patrzy, piwosze jeżdżący po browarach nie mogą być złymi ludźmi, Cygana bym tu nie zostawił choć jak trzeba to i jemu pomogę". Tak więc wraz ze spożyciem piwek nasze plany uległy dość istotnej zmianie, zaplanowany 2-godzinny pobyt przedłużył się do ponad pięciu. Josef (bo niezwłocznie przeszliśmy na ty) okazał się bardzo sympatycznym rozmówcą z dużą wiedzą i otwartych horyzontach. Oczywiście dyskutowaliśmy o piwie ale i o sporcie, historii Czech, Polski i Europy, geografii, nawet zahaczając ciut o politykę. Nie zabrakło wątków z życia osobistego, jak się okazało następny browar w Židovicach jaki zamierzaliśmy odwiedzić prowadzi bliska rodzina Josefa. Okazało się też, że piwowarstwo to właściwie tylko dodatkowa praca, a normalnie pan Josef zajmuje się rolnictwem. Można u niego m.in. kupić takie produkty prosto z pola jak, papryka, czosnek (tak wielkie ząbki widziałem po raz pierwszy), kartofle, jajka. Było już około 13-ej więc z ich użyciem, zaproponował przyrządzenie obiadu mówiąc, że wczoraj od sąsiada dostał świeżutką karkówkę. Z tego względu ja podziękowałem ale Josef od razu powiedział - " musisz spróbować moich produktów, jak nie jesz mięsa to idę do kur po jajka". Rzeczywiście to było prawdziwe wiejskie jedzenie - dla jednych kotlety, dla mnie świeżutkie sadzone, a do tego papryka i pachnące żółciutkie kartofelki z czosnkiem.
    Po obiedzie, przy chyba czwartym piwie, Josef już na tyle nas polubił, że zaprosił jak powiedział do swojego ulubionego miejsca w całym domu czyli na strych. Było tam naprawdę klimatycznie siedząc z kuflami przy okrągłym stole, ze starymi żyrandolami nad głową i podziwiając piękny widok na cały Chotěšov i zamek Hazmburk. Przy okazji mieliśmy okazję zobaczyć cały ogromny dom łącznie z browarem. Mnóstwo tu różnych starych urządzeń rolniczych i domowych w większości raczej już niefunkcjonujących ale pozostawionych pewnie z myślą "a nuż się coś przyda". Sam browarek okazał się samoróbką, warzelnia ma wybicie 250 l. Otwarta fermentacja to 2x500 l kadzie, tanki leżakowe również. Mieszczą się one w chłodni, przez ścianę sąsiadującą z warzelnią, wejście jest z wewnętrznego podwórza obsadzonego warzywami. Fotek sprzętu nie robiłem szanując prośbę gospodarza, natomiast gdy siedzieliśmy na strychu sam mnie do zdjęć zachęcał. Josef wszystkie piwa nalewa z tanków, mówiąc że nie opłaca mu się uruchamiać kranów na barze. Ot tak z ulicy na piwo wejść tu nie można, spotkania w hospodzie są dla umówionych przyjaciół zazwyczaj w piątek lub weekendy. Po piwo w klasycznych kegach można przyjechać również po wcześniejszym umówieniu się, w czasie naszej wizyty było dwóch takich klientów, przedstawionych nam przez Josefa. Sympatyczni ludzie - jeden okazał się lekarzem, drugi prawnikiem, bardzo sobie chwalili tutejsze piwa. Pan doktor sypiąc dowcipami wysysał resztkę piwa z węża mówiąc, że nic się nie może zmarnować a keg 30 l to wystarczy na jeden weekend z przyjaciółmi, a Josef mu się chwalił "- zobacz, do mnie to z Warszawy na piwo przyjeżdżają".
    A fartem mieliśmy okazję próbować ich 2 rodzaje, choć jak powiedział sládek zazwyczaj ma jedno po czym warzone jest kolejne. Piliśmy:

    - Penalta (czyli karny) 10,5°Blg, jasno złote, całkowicie mętne z gęstą białą pianą, pięknie pachnące chmielowo. Podobnie w smaku - chmielowość jest wyraźna i bardzo przyjemna, świetnie zharmonizowana ze słodową chlebowością. Piwo lekkie ale pełne w smaku z odrobiną owocowej nuty w tle, idealnie wchodziło tuż przed południem w ciepły dzień. Josef powiedział, że to "ejlik" i gdy zapytałem potwierdził, że to górniak choć nie wiem czy w takim browarku może tak sobie zmieniać drożdże.
    - Vlasta 12°. Tu już ciemne złoto, mocno mętne, również mocna piana choć podobnie jak w poprzednim piwie wysycenie niewysokie. Słodowość wyższa, chlebek z chrupiącą skórką, po chwili dochodzi na podniebieniu fajne klasyczne chmielenie Žateckým i leciutka owocowość. Równie dobre jak Penalta.

    Poza powyższymi Josef warzy też czasem:
    - Anna (inna nazwa Děvče) 13° polotmavá
    - Ivan 14° (zapomniałem spytać o styl)
    Oczywiście nie obeszło się bez poczęstunku mocniejszym trunkiem własnej roboty czyli pivovicą, jednak przy takim cieple kieliszek wystarczył, po większej ilości chodzenie mogło by sprawić pewne problemy.

    Ze wszech miar udana, miła lecz mocno wydłużona wizyta w Chotěšově pewnie by trwała i dalej. Jednak chcieliśmy jeszcze tego dnia odwiedzić browarek w Židovicach co w kwestii piwnej Josef nam bardzo polecał, choć rodzinnie ostatni czas okazał się z powodu kowida smutny...
    Sympatyczny sládek żegnał nas na ulicy tradycyjnym "niedźwiedziem" i kazał obiecać, że jeszcze przyjedziemy. Ja bardzo chętnie gdy tylko nadarzy się okazja.

    Na fotkach: fragment hospody i bar, niesamowity stół piłkarzyków, Penalta 10,5°, Vlasta 12°, pan sládek Josef Gulík (z lewej) i pan doktor który odbiera kega i nie marnuje piwa pozostałego w wężu

    Click image for larger version

Name:	DSC04146.JPG
Views:	125
Size:	35,8 KB
ID:	2320366Click image for larger version

Name:	DSC04147.JPG
Views:	89
Size:	34,0 KB
ID:	2320367Click image for larger version

Name:	DSC04148.JPG
Views:	86
Size:	61,2 KB
ID:	2320368Click image for larger version

Name:	DSC04154.JPG
Views:	87
Size:	48,6 KB
ID:	2320369Click image for larger version

Name:	20210717_143427.jpg
Views:	93
Size:	30,3 KB
ID:	2320370








    Comment

    • dadek
      Major Piwnych Rewolucji
      🍺🍺
      • 2005.09
      • 4762

      #3
      ... oraz klimatyczny strych i widoki z niego na Chotěšov z zamkiem Hazmburk w tle

      Click image for larger version

Name:	DSC04155.JPG
Views:	100
Size:	27,7 KB
ID:	2320372Click image for larger version

Name:	DSC04152.JPG
Views:	86
Size:	35,4 KB
ID:	2320373Click image for larger version

Name:	DSC04156.JPG
Views:	90
Size:	22,8 KB
ID:	2320374

      Comment

      Przetwarzanie...
      X