Kostelec nad Černými Lesy to małe miasteczko położone około 30 kilometrów na wschód od Pragi.
Centrum miasteczka wygląda jakby czas zatrzymał się tutaj w latach 70-tych. Nawierzchnia ulicy to stara, zniszczona kostka brukowa, a szyldy sklepów pamiętają jeszcze poprzednią epokę.
W sumie całość tworzy bardzo fajny klimat. Zanim jednak udamy się do na piwo browaru proponuję zatrzymać się na chwilę i pooglądać miejscowy, renesansowy, ładnie odnowiony zamek.
Budynki browaru znajdują się na końcu miasta jadąc w kierunku miejscowości Český Brod. Zresztą do ,wodopoju, prowadzą drogowskazy.
Pierwsze wzmianki o bogatej historii browaru pochodzą z roku 1489. Jeśli ktoś chciałby dokładniej zapoznać się z historią browaru to odsyłam do źródła:
Obecnie właścicielami browaru są dwaj panowie- Milan Starec i Tomáš Vodochodský:
Całość kompleksu jest sukcesywnie remontowana, jednak tak aby zachować i tworzyć klimat tamtych lat. Jest tu mnóstwo typowo Czeskiego kiczu, ale ja to akceptuje.
Np. zaraz przy wejściu stoi stara budka telefoniczna, a w niej goły manekin sklepowy. Na dziedzińcu przy wejściu do toalet na ścianach są poprzykręcane pisuary.
Całość troszkę przypomina klimat browaru Berounský Medvěd. Na dziedzińcu możemy oglądać zarówno stare, dostawcze samochody jak i starą młockarnię.
W browarze organizowane jest mnóstwo imprez. Począwszy od Sylwestra, wesel, a skończywszy na imprezach dla biegaczy, oraz rowerzystów.
Najciekawszą organizowaną raz do roku jest jedyna taka impreza w Czechach (a może i w Europie) o nazwie VYSMOLENÍ. Podczas festynu możemy obejrzeć pokaz bednarstwa, oraz proces smołowania beczek od środka.
Po wejściu do restauracji szczególnie kolekcjonerom starych, browarnianych szyldów reklamowych szczęka opadnie. Są piękne i jest ich na prawdę sporo.
Do wystroju restauracji użyto np: starej kasy, starego kredensu mnóstwa pamiątek z różnych browarów, a do tego kolekcja starych maszynek do mięsa i jakaś plastikowa wielka świnia.
Troszkę kiczu nie zaszkodzi. W sumie całość tworzy bardzo fajny klimat.
Można wpisać się do pamiątkowej księgi, przybić sobie pamiątkową browarnianą pieczątkę, albo pooglądać ciekawy album ze starymi zdjęciami związanymi z miejscowym browarem.
Dla klientów dostępne są trzy sale. Każda z nich jest na swój sposób ciekawie urządzona. Jest także kącik dla dzieci.
W sobotę na kranach były dostępne:
-Černá svině 13° tmavý speciál w cenie 29 / 42Kc. Jest to flagowy produkt z tego browaru dostępny praktycznie przez cały rok. Samo piwo jest smaczne, treściwe o przyjemnym kawowym zapachu. Nie jest to mój ulubiony gatunek ,lezaka, ale ze smakiem duże wypiłem.
-Vycpaná Vydra 12° světlý ležák w cenie 29 / 39Kc. Klasyka i tyle. Smaczne sesyjne piwo.
Piwo podawane niestety w kuflach z logo Lobkovicza. Podstawki też z innych koncerniaków.
Szkoda, że po naszym przybyciu do restauracji kelnerka z piwnego menu usunęła Saison 13-kę. Piwo kosztowało 29 / 42Kc. Akurat się skończyło, pech.
Na kranach były jeszcze dwa piwa:
-Primator 10-ka w cenie 23 / 32
-Lobkovicz w cenie 25 / 35Kc. Te piwa sobie darowałem.
Na wynos w litrowych butelkach można było zakupić: Czarną świnę, trzy rodzaje piwa z browaru Kounice, dwa z Kacova, oraz spory asortyment piwa z browaru Dobruska.
W kuchni akurat trafiliśmy na dania z jagnięciny. Niestety na temat próbowanych tam dań nic dobrego nie napiszę.
Zamówione ragu z jagnięciny było podane z takim samym sosem co zamówione knedliki z gulaszem. Sztuczny, chemiczny posmak sosu zabił wszystko co powinno być smaczne w tych daniach. W lodówce na wynos, bądź do konsumpcji na miejscu można zamówić podawane w słoiczkach jakieś ,smalczyki, oraz hermelin.
Aby zwiedzić browar należy wcześniej się umówić i zorganizować co najmniej siedmioosobową grupę chętnych. Takiej odpowiedzi udzielił nam szef sali i barman w jednej osobie.
Tak więc nie mieliśmy szans na taką wyciekę. Jednak po godzinie 20 pokazało nam się światełko w tunelu.
Wieczorem wśród przybywających do lokalu klientów pojawił się jeden z właścicieli i wraz z synami zasiadł przy stoliku obok nas.
Zapytana kelnerka tylko potwierdziła, że jest to pan Tomáš Vodochodský. Pomimo późnej pory postanowiłem jednak zapytać gospodarza o możliwość zwiedzenia browaru.
Widać było, że akurat sączący piwko właściciel nie miał zbytniej ochoty na wieczorne włóczenie się po zimnych piwnicach, a tym bardziej przerywać sobie biesiadowania.
Na zwiedzanie wyraził zgodę, ale zaproponował niedzielne popołudnie. To dla nas było to niestety za późno.
Wtedy pan Tomáš dopił piwo, nalał sobie drugie, wziął klucze od browaru i zaprosił nas na zwiedzanie. Jednak przed tym kazał nam się ciepło ubrać i zabrać ze sobą piwo w kuflach na drogę.
Tak więc dzięki uprzejmości właściciela z kuflami piwa w ręku odbyliśmy indywidualne, wieczorne zwiedzanie browaru.
Szkoda tylko, że nie zapamiętałem dokładnie wszystkiego co opowiadał pan Tomáš. Opowiadał sporo, ale było już dobrze po godzinie 21, a ja już parę piwek miałem w sobie.
Zwiedziliśmy praktycznie wszystkie pomieszczenia starego i obecnego browaru. Obejrzeliśmy niesamowitą ilość eksponatów związanych z piwowarstwem, które to pan Tomáš przez spory okres swojego życia gromadził i gromadzi nadal. Stare beczki, kadzie, tanki itp. Wszystko zakupione w różnych miejscach Czech (i nie tylko), uratowane przed zapomnieniem i zniszczeniem.
Na koniec wycieczki zostaliśmy zaprowadzeni do pomieszczeń gdzie znajduje się obecny browar. Bardzo ciekawie prezentują się nietypowe kadzie warzelne.
Ostatnim miejscem jakie zwiedziliśmy było pomieszczeniem z tankami. Tam, oczywiście prosto z tanka zostaliśmy poczęstowani kuflem przepysznego piwa-Special 15-ka.
Bardzo fajna wycieczka. Pierwszy raz w życiu miałem okazję w takiej uczestniczyć. Niezmiernie cieszę się, że miałem okazję poznać pana Tomáša.
Człowieka który godzinami mógłby opowiadać o tym jak to kupił browar od komunistów i ratuje go przed zniszczeniem. Bardzo miłego człowieka z prawdziwą pasją do tego co robi.
Gablotka z akcesoriami kolekcjonerskimi znajduje się w korytarzu, pomiędzy drzwiami prowadzącymi do ciekawie urządzonych toalet.
Do wyboru mamy kufle, szklanki, koszulki, podstawki, a nawet jakieś kosmetyki, ale wszystko z logo Czarnej świni.
Dziwnie wyglądały kelnerki ubrane w firmowe koszulki z logo i napisem Černá svině
Warto jeszcze wspomnieć, że w browarze ,na pięterku, oferowane są noclegi . Klimatycznie urządzone, małe pokoiki z prysznicem w cenie 380 Kc. od osoby.
Polecam odwiedzenie tego miejsca, warto!!
Restauracja czynna jest codziennie od godziny 11-23.
Zdjęcia:
Centrum miasteczka wygląda jakby czas zatrzymał się tutaj w latach 70-tych. Nawierzchnia ulicy to stara, zniszczona kostka brukowa, a szyldy sklepów pamiętają jeszcze poprzednią epokę.
W sumie całość tworzy bardzo fajny klimat. Zanim jednak udamy się do na piwo browaru proponuję zatrzymać się na chwilę i pooglądać miejscowy, renesansowy, ładnie odnowiony zamek.
Budynki browaru znajdują się na końcu miasta jadąc w kierunku miejscowości Český Brod. Zresztą do ,wodopoju, prowadzą drogowskazy.
Pierwsze wzmianki o bogatej historii browaru pochodzą z roku 1489. Jeśli ktoś chciałby dokładniej zapoznać się z historią browaru to odsyłam do źródła:
Obecnie właścicielami browaru są dwaj panowie- Milan Starec i Tomáš Vodochodský:
Całość kompleksu jest sukcesywnie remontowana, jednak tak aby zachować i tworzyć klimat tamtych lat. Jest tu mnóstwo typowo Czeskiego kiczu, ale ja to akceptuje.
Np. zaraz przy wejściu stoi stara budka telefoniczna, a w niej goły manekin sklepowy. Na dziedzińcu przy wejściu do toalet na ścianach są poprzykręcane pisuary.
Całość troszkę przypomina klimat browaru Berounský Medvěd. Na dziedzińcu możemy oglądać zarówno stare, dostawcze samochody jak i starą młockarnię.
W browarze organizowane jest mnóstwo imprez. Począwszy od Sylwestra, wesel, a skończywszy na imprezach dla biegaczy, oraz rowerzystów.
Najciekawszą organizowaną raz do roku jest jedyna taka impreza w Czechach (a może i w Europie) o nazwie VYSMOLENÍ. Podczas festynu możemy obejrzeć pokaz bednarstwa, oraz proces smołowania beczek od środka.
Po wejściu do restauracji szczególnie kolekcjonerom starych, browarnianych szyldów reklamowych szczęka opadnie. Są piękne i jest ich na prawdę sporo.
Do wystroju restauracji użyto np: starej kasy, starego kredensu mnóstwa pamiątek z różnych browarów, a do tego kolekcja starych maszynek do mięsa i jakaś plastikowa wielka świnia.
Troszkę kiczu nie zaszkodzi. W sumie całość tworzy bardzo fajny klimat.
Można wpisać się do pamiątkowej księgi, przybić sobie pamiątkową browarnianą pieczątkę, albo pooglądać ciekawy album ze starymi zdjęciami związanymi z miejscowym browarem.
Dla klientów dostępne są trzy sale. Każda z nich jest na swój sposób ciekawie urządzona. Jest także kącik dla dzieci.
W sobotę na kranach były dostępne:
-Černá svině 13° tmavý speciál w cenie 29 / 42Kc. Jest to flagowy produkt z tego browaru dostępny praktycznie przez cały rok. Samo piwo jest smaczne, treściwe o przyjemnym kawowym zapachu. Nie jest to mój ulubiony gatunek ,lezaka, ale ze smakiem duże wypiłem.
-Vycpaná Vydra 12° světlý ležák w cenie 29 / 39Kc. Klasyka i tyle. Smaczne sesyjne piwo.
Piwo podawane niestety w kuflach z logo Lobkovicza. Podstawki też z innych koncerniaków.
Szkoda, że po naszym przybyciu do restauracji kelnerka z piwnego menu usunęła Saison 13-kę. Piwo kosztowało 29 / 42Kc. Akurat się skończyło, pech.
Na kranach były jeszcze dwa piwa:
-Primator 10-ka w cenie 23 / 32
-Lobkovicz w cenie 25 / 35Kc. Te piwa sobie darowałem.
Na wynos w litrowych butelkach można było zakupić: Czarną świnę, trzy rodzaje piwa z browaru Kounice, dwa z Kacova, oraz spory asortyment piwa z browaru Dobruska.
W kuchni akurat trafiliśmy na dania z jagnięciny. Niestety na temat próbowanych tam dań nic dobrego nie napiszę.
Zamówione ragu z jagnięciny było podane z takim samym sosem co zamówione knedliki z gulaszem. Sztuczny, chemiczny posmak sosu zabił wszystko co powinno być smaczne w tych daniach. W lodówce na wynos, bądź do konsumpcji na miejscu można zamówić podawane w słoiczkach jakieś ,smalczyki, oraz hermelin.
Aby zwiedzić browar należy wcześniej się umówić i zorganizować co najmniej siedmioosobową grupę chętnych. Takiej odpowiedzi udzielił nam szef sali i barman w jednej osobie.
Tak więc nie mieliśmy szans na taką wyciekę. Jednak po godzinie 20 pokazało nam się światełko w tunelu.
Wieczorem wśród przybywających do lokalu klientów pojawił się jeden z właścicieli i wraz z synami zasiadł przy stoliku obok nas.
Zapytana kelnerka tylko potwierdziła, że jest to pan Tomáš Vodochodský. Pomimo późnej pory postanowiłem jednak zapytać gospodarza o możliwość zwiedzenia browaru.
Widać było, że akurat sączący piwko właściciel nie miał zbytniej ochoty na wieczorne włóczenie się po zimnych piwnicach, a tym bardziej przerywać sobie biesiadowania.
Na zwiedzanie wyraził zgodę, ale zaproponował niedzielne popołudnie. To dla nas było to niestety za późno.
Wtedy pan Tomáš dopił piwo, nalał sobie drugie, wziął klucze od browaru i zaprosił nas na zwiedzanie. Jednak przed tym kazał nam się ciepło ubrać i zabrać ze sobą piwo w kuflach na drogę.
Tak więc dzięki uprzejmości właściciela z kuflami piwa w ręku odbyliśmy indywidualne, wieczorne zwiedzanie browaru.
Szkoda tylko, że nie zapamiętałem dokładnie wszystkiego co opowiadał pan Tomáš. Opowiadał sporo, ale było już dobrze po godzinie 21, a ja już parę piwek miałem w sobie.
Zwiedziliśmy praktycznie wszystkie pomieszczenia starego i obecnego browaru. Obejrzeliśmy niesamowitą ilość eksponatów związanych z piwowarstwem, które to pan Tomáš przez spory okres swojego życia gromadził i gromadzi nadal. Stare beczki, kadzie, tanki itp. Wszystko zakupione w różnych miejscach Czech (i nie tylko), uratowane przed zapomnieniem i zniszczeniem.
Na koniec wycieczki zostaliśmy zaprowadzeni do pomieszczeń gdzie znajduje się obecny browar. Bardzo ciekawie prezentują się nietypowe kadzie warzelne.
Ostatnim miejscem jakie zwiedziliśmy było pomieszczeniem z tankami. Tam, oczywiście prosto z tanka zostaliśmy poczęstowani kuflem przepysznego piwa-Special 15-ka.
Bardzo fajna wycieczka. Pierwszy raz w życiu miałem okazję w takiej uczestniczyć. Niezmiernie cieszę się, że miałem okazję poznać pana Tomáša.
Człowieka który godzinami mógłby opowiadać o tym jak to kupił browar od komunistów i ratuje go przed zniszczeniem. Bardzo miłego człowieka z prawdziwą pasją do tego co robi.
Gablotka z akcesoriami kolekcjonerskimi znajduje się w korytarzu, pomiędzy drzwiami prowadzącymi do ciekawie urządzonych toalet.
Do wyboru mamy kufle, szklanki, koszulki, podstawki, a nawet jakieś kosmetyki, ale wszystko z logo Czarnej świni.
Dziwnie wyglądały kelnerki ubrane w firmowe koszulki z logo i napisem Černá svině
Warto jeszcze wspomnieć, że w browarze ,na pięterku, oferowane są noclegi . Klimatycznie urządzone, małe pokoiki z prysznicem w cenie 380 Kc. od osoby.
Polecam odwiedzenie tego miejsca, warto!!
Restauracja czynna jest codziennie od godziny 11-23.
Zdjęcia:
Comment