Działająca od 1999 roku przy ZOO w Dvůr Králové nad Labem restauracja Lemur została na przełomie 2017-18 roku gruntownie przebudowana na restaurację z browarem o nazwie Safari.
Mieszczący się zaraz przy parkingu poprzedni, brzydki, parterowy budynek restauracji Lemur ,ozdabiał, szyld PU. Obecnie całość restauracji, oraz kasy z głównym wejściem do ZOO zmieniły się nie do poznania. Zostało dobudowane piętro, a na nim długi balkon przez który od ziemi do dachu przechodzą drewniane filary z drzewa.
Wstawiono nowe okna, elewację wykończono drewnem, a u sufitu i pod balkonem powieszono miedziane lampy. Przed restauracją wygospodarowano miejsce na mały, letni ogródek z pięcioma stolikami. Szału niema, bo siedzimy prawie na parkingu, ale przed wejściem w donicach dodatkowo ustawiono palmy, wiec trochę zasłaniają jego widok.
Wchodząc głównym wejściem na lewo mamy bar z nalewakami. Skręcając za barem w lewo wchodzimy do drugiej sali, a z niej do trzeciej tej najfajniejszej z miedzianymi kadziami warzelnymi.
Ściany bardzo ładnie wykończono jasnym, przypalanym drewnem, a do kontrastu dodano krzesła w kolorze mahoniu z rzeźbionymi na oparciach logami browaru i restauracji. Miedziane kadzie, oraz miedziane lampy u sufitu dopełniają całości. Całość łącznie z ubiorem kelnerów, obrusów na stolikach, logiem browaru itp. nawiązuje do Afryki. Ciekawie, ładnie, przytulnie, mnie się nawet podobało, aczkolwiek woleliśmy usiąść w cieniu budynku na zewnątrz . Do restauracji przez bramkę możemy bezpośrednio wejść z ZOO, lub do niego wyjść.
W budynku oprócz browaru i restauracji znalazło się małe spa, sala konferencyjna, oraz pokoje (bardzo drogie) z widokiem na ZOO.
Dania oferowane w restauracji nawiązują do kuchni Czarnego Lądu. Osobiście spróbowałem ,ragu ze strusia w czerwonym winie ze szpinakowymi kluskami, za 225 Kc. Całkiem smaczne danie.
Np. zupę zjemy już za 45 Kc., a za najdroższe danie w menu ,Filetowany, namibijski wołowy steak z batatami i warzywami, zapłacimy 290 Kc. Tanio nie jest, ale taki urok takich miejsc .
Docelowo w restauracji będzie oferowane pięć rodzajów piwa. Nie wiem czy rotacyjnie, czy jak się rozkręcą to na kranach będą dostępne wszystkie. W planach mają uwarzyć:
-Black Rhino Beer 14-ka.
-American Ale 11-ka.
-Safari Psenicne Pivo 11-ka.
Natomiast w sobotę można było już spróbować:
-White Rhino Beer 12-ka. Całkiem smaczne piwo o ładnym, słomkowym kolorze, ale 12-ka?? Nigdy w życiu. Jak dla mnie to taka mocniejsza 10-ka, lub góra 11-ka.
Cena, niestety zaporowa 44 Kc. za 0,4 l.
-Kili Beer Ipa 16-ka. Grubo jak na letnie upały. Niemniej piwo dobre, podane w odpowiednim szkle. Cena jeszcze bardziej zaporowa tj. 49 Kc. za 04 l.
Wszystkie piwa podawane są i będą w takich pojemnościach. Jest to miejsce, gdzie niskiej ceny nie mamy co szukać. Klient ma zjeść, coś wypić i jechać do domu, lub iść do ZOO.
Dla tego się nie czepiam, ale po cenach piwa w browarze Tambor to tu można dostać szoku .
Ciekawie wygląda przyniesiony do stolika rachunek. Przepleciony jest przez firmową pocztówkę z kompleksu. Urywamy blankiecik z adresem i pocztówkę możemy wysłać rodzinie.
Jeżeli ktoś chciałby wybrać się do tego ZOO, a kompletnie nie zna języka czeskiego może się nie przejmować. Menu jest w dwujęzyczne. Polsko-czeskie. Pełno tam rodaków.
Lokal w sezonie czynny jest od 9, ale tylko do 18. Natomiast jeżeli ktoś chce wpaść tam tylko na piwo to stanowczo nie polecam pory obiadowej. Wszystko pozajmowane i nie ma gdzie usiąść. Natomiast już po godzinie 15 lokal robił się pustawy. Wcześniej nie było nawet jak zrobić zdjęcia.
Dzięki uprzejmości jednej z kelnerek, a następnie dzięki poproszonemu do naszego stolika kierownikowi odbyliśmy szybką wycieczkę po browarze. Tam wszyscy są bardzo zabiegani i na początku nikt nie miał czasu iść z nami na górę. Tak nie typowo, cały browar, oprócz kadzi jest na pierwszym piętrze.
Obok 500 litrowych kadzi wąskimi schodkami wchodzimy na półpiętro. Tam w malutkim pomieszczeniu zorganizowano magazyn słodu i ustawiono śrutownik. Sladek nie ma lekko .
Na samej górze mamy dwie kadzie ( 1000 l.) spilki, a w dwóch osobnych chłodniach ustawiono 12-1000 litrowych tanków. Ze stojących tam kegów piwo dostarczane jest na bar.
Fajne miejsce dla rodzin z dziećmi. Jedzenie jest ciekawe, inne i smaczne. Piwo również trzyma poziom i sladek nie ma czego się wstydzić. Jedynie ciut za wysokie ceny psują całość.
Zdjęcia z restauracji:
Mieszczący się zaraz przy parkingu poprzedni, brzydki, parterowy budynek restauracji Lemur ,ozdabiał, szyld PU. Obecnie całość restauracji, oraz kasy z głównym wejściem do ZOO zmieniły się nie do poznania. Zostało dobudowane piętro, a na nim długi balkon przez który od ziemi do dachu przechodzą drewniane filary z drzewa.
Wstawiono nowe okna, elewację wykończono drewnem, a u sufitu i pod balkonem powieszono miedziane lampy. Przed restauracją wygospodarowano miejsce na mały, letni ogródek z pięcioma stolikami. Szału niema, bo siedzimy prawie na parkingu, ale przed wejściem w donicach dodatkowo ustawiono palmy, wiec trochę zasłaniają jego widok.
Wchodząc głównym wejściem na lewo mamy bar z nalewakami. Skręcając za barem w lewo wchodzimy do drugiej sali, a z niej do trzeciej tej najfajniejszej z miedzianymi kadziami warzelnymi.
Ściany bardzo ładnie wykończono jasnym, przypalanym drewnem, a do kontrastu dodano krzesła w kolorze mahoniu z rzeźbionymi na oparciach logami browaru i restauracji. Miedziane kadzie, oraz miedziane lampy u sufitu dopełniają całości. Całość łącznie z ubiorem kelnerów, obrusów na stolikach, logiem browaru itp. nawiązuje do Afryki. Ciekawie, ładnie, przytulnie, mnie się nawet podobało, aczkolwiek woleliśmy usiąść w cieniu budynku na zewnątrz . Do restauracji przez bramkę możemy bezpośrednio wejść z ZOO, lub do niego wyjść.
W budynku oprócz browaru i restauracji znalazło się małe spa, sala konferencyjna, oraz pokoje (bardzo drogie) z widokiem na ZOO.
Dania oferowane w restauracji nawiązują do kuchni Czarnego Lądu. Osobiście spróbowałem ,ragu ze strusia w czerwonym winie ze szpinakowymi kluskami, za 225 Kc. Całkiem smaczne danie.
Np. zupę zjemy już za 45 Kc., a za najdroższe danie w menu ,Filetowany, namibijski wołowy steak z batatami i warzywami, zapłacimy 290 Kc. Tanio nie jest, ale taki urok takich miejsc .
Docelowo w restauracji będzie oferowane pięć rodzajów piwa. Nie wiem czy rotacyjnie, czy jak się rozkręcą to na kranach będą dostępne wszystkie. W planach mają uwarzyć:
-Black Rhino Beer 14-ka.
-American Ale 11-ka.
-Safari Psenicne Pivo 11-ka.
Natomiast w sobotę można było już spróbować:
-White Rhino Beer 12-ka. Całkiem smaczne piwo o ładnym, słomkowym kolorze, ale 12-ka?? Nigdy w życiu. Jak dla mnie to taka mocniejsza 10-ka, lub góra 11-ka.
Cena, niestety zaporowa 44 Kc. za 0,4 l.
-Kili Beer Ipa 16-ka. Grubo jak na letnie upały. Niemniej piwo dobre, podane w odpowiednim szkle. Cena jeszcze bardziej zaporowa tj. 49 Kc. za 04 l.
Wszystkie piwa podawane są i będą w takich pojemnościach. Jest to miejsce, gdzie niskiej ceny nie mamy co szukać. Klient ma zjeść, coś wypić i jechać do domu, lub iść do ZOO.
Dla tego się nie czepiam, ale po cenach piwa w browarze Tambor to tu można dostać szoku .
Ciekawie wygląda przyniesiony do stolika rachunek. Przepleciony jest przez firmową pocztówkę z kompleksu. Urywamy blankiecik z adresem i pocztówkę możemy wysłać rodzinie.
Jeżeli ktoś chciałby wybrać się do tego ZOO, a kompletnie nie zna języka czeskiego może się nie przejmować. Menu jest w dwujęzyczne. Polsko-czeskie. Pełno tam rodaków.
Lokal w sezonie czynny jest od 9, ale tylko do 18. Natomiast jeżeli ktoś chce wpaść tam tylko na piwo to stanowczo nie polecam pory obiadowej. Wszystko pozajmowane i nie ma gdzie usiąść. Natomiast już po godzinie 15 lokal robił się pustawy. Wcześniej nie było nawet jak zrobić zdjęcia.
Dzięki uprzejmości jednej z kelnerek, a następnie dzięki poproszonemu do naszego stolika kierownikowi odbyliśmy szybką wycieczkę po browarze. Tam wszyscy są bardzo zabiegani i na początku nikt nie miał czasu iść z nami na górę. Tak nie typowo, cały browar, oprócz kadzi jest na pierwszym piętrze.
Obok 500 litrowych kadzi wąskimi schodkami wchodzimy na półpiętro. Tam w malutkim pomieszczeniu zorganizowano magazyn słodu i ustawiono śrutownik. Sladek nie ma lekko .
Na samej górze mamy dwie kadzie ( 1000 l.) spilki, a w dwóch osobnych chłodniach ustawiono 12-1000 litrowych tanków. Ze stojących tam kegów piwo dostarczane jest na bar.
Fajne miejsce dla rodzin z dziećmi. Jedzenie jest ciekawe, inne i smaczne. Piwo również trzyma poziom i sladek nie ma czego się wstydzić. Jedynie ciut za wysokie ceny psują całość.
Zdjęcia z restauracji:
Comment