Do Starego Kolina w niespełna dziesięć minut dotarliśmy opóźnionym o dwadzieścia minut pociągiem jadącym z pobliskiego Kolina. Spacer od stacji do browaru zajął nam dosłownie parę minut i na na miejsce dotarliśmy jeszcze po widnemu. Po przekroczeniu bramy dawnego areału Fruty Mochov po lewej stronie zobaczymy pomalowany na żółto, parterowy budynek firmowej hospody browaru o nazwie Koštovna. W sumie to na początku myślałem, że w tym budynku znajduje się zarówno hospoda jak i browar, ale o tym za chwilę.
Hospoda to jedna duża sala z dosłownie czterema długimi stołami, oraz wysokim barem obudowanym z zewnątrz cegłą. Jest jasno, świeżo i przytulnie, tak po prostu swojsko, a ja lubię takie lokalne klimaty. Na sali nie ma centralnego ogrzewania i pali się w bardzo wydajnym piecu. Ciepło jest, ale nasze zajęte blisko pieca miejsce szybko postanowiliśmy zamienić na inne oddalone od źródła ciepła. Było nam bardzo gorąco. W sumie dużego wyboru nie mieliśmy, gdyż na pozostałych trzech stołach od początku stały kartki z napisem rezerwacja.
Salę obsługiwała jedna młoda kelnerka, a zapytana o możliwość pokazania nam browaru odparła, że ona tego zrobić nie może, ale do godziny na miejscu będzie właściciel i wtedy się zobaczy.
W międzyczasie skupiliśmy się na piwnej ofercie browaru, a było na czym. Jak dla mnie taki mały piwny raj, aż trzy jasne i jedno ciemne, żadnych ,ipów,.
-Baštecká svetla vycepni 10-ka w cenie 24/17 Kc.
-Baštecká svetla 11-ka w cenie 25/18 Kc.
-Baštecká svetla 12-ka w cenie 26/20 Kc.
-Hejkal tmava 14-ka w cenie 32/25 Kc.
Wszystkie w/w piwa określił bym jako poprawne, aż do bólu, trzymające swój poziom i styl. Pije się je ze smakiem i z przyjemnością zamawia się następną szklankę (szkoda, że nie kufel). Do tego dochodzi kapitalny, swojski klimat czeskiej hospody, a i wspólne rozmowy z miejscowymi sprawiają, że czas szybko leci, a piwo szybko w szklance znika.
Tak jak obiecała kelnerka po niespełna godzinie na miejsce przybył właściciel, oraz sladek za razem Roman Charvát. Zapytał, czy mamy jeszcze trochę czasu gdyż na miejsce mają przybyć jeszcze jego znajomi i wtedy razem pójdziemy na wycieczkę. Z naszej strony problemu nie było, bo do odjazdu naszego pociągu pozostały jeszcze cztery godziny.
Na wycieczkę udaliśmy się dziesięcioosobową grupą którą dowodził Roman Charvát. Wtedy się okazało, że browar nie znajduje się w budynku hospody, a mieści się w piwnicach zabudowań oddalonych o niecałe 50 metrów na lewo od niej. Na dworze było już ciemno, więc nie wiele więcej mogę napisać.
Roman Charvát to skromny, wesoły i sympatyczny właściciel który piwowarstwem interesował się od zawsze, a obecny browar jest spełnieniem jego marzeń. Już w 2008 roku próbował warzyć swoje pierwsze piwo, ale wszystko zmieniło się diametralnie gdy od żony ,pod choinkę, dostał kupon na kurs warzenia który był organizowany w browarze Želiv. Dalej szlifując swoje umiejętności pracował w m.in. browarze Bernard, ale najwięcej doświadczenia zdobył pracując w browarze Hostomice pod Brdy. Do tej pory z tamtejszym sladkiem, którego i ja miałem przyjemność poznać są przyjaciółmi i nawzajem się odwiedzają.
Długo szukał pomieszczeń dla swojego browaru, aż w końcu trafił na takowe w Starym Kolinie. Są to zabytkowe , pochodzące z 1901 roku piwnice w których jeszcze do niedawna w dużych basenach kiszono kapustę. Z racji na zabytkowe miejsce Roman nie mógł, a i w sumie nie chciał przeprowadzać kapitalnego remontu. Dzięki temu aparatura browaru stoi w starych, klimatycznych piwnicach. Osobiście zamontował (zbudował?)specjalne, ekonomiczne ogrzewanie z obwodami rezonansowymi (grzanie indukcyjne) służącymi do podgrzewania 1000 l. warny. Jako jeden z pierwszych w Czechach zastosował w swoim browarze tak innowacyjną technologię wynalezioną przez słynnego Nikola Tesla. Pierwsza warka została ugotowana w październiku 2017 roku, a w grudniu tego samego roku w nowo otwartej hospodzie pierwsi klienci mogli wypić pierwsze Baštecké piwo.
W dalszych pomieszczeniach stoją dwie kadzie otwartej fermentacji (po 1000 l.), oraz w pomieszczeniu obok piwo leżakuje w sześciu 2000 l. tankach. Na zakończenie wycieczki właśnie bezpośrednio z nich odbyła się mała degustacja. W najbliższym czasie planowane jest powiększenie browaru poprzez dostawienie w przygotowywanym do tego celu pomieszczeniu tanków do piw górnej fermentacji. Tym samym powiększy się i tak już bogaty asortyment małego browaru.
Po powrocie do ciepłej, przytulnej hospody zamówiliśmy sobie kolejne piwo, a przy okazji odbyliśmy krótka pogawędkę z zapracowanym właścicielem. Okazało się, że dość dobrze zna nasz kraj, a to za sprawą dawnych interesów którymi się zajmował. M.in. sprowadzał do siebie okna po które jeździł, aż do Elbląga, kurde to na prawdę jest kawał drogi!
Do jedzenia mamy przekąski typu chips, paluszki itd., ale podczas naszej wizyty można było zamówić sobie tak trochę ,z cichacza, przygotowaną przez Romana pyszną zupę gulaszowa w zajebistej cenie 25 Kc.!!! Do tego pyszny chleb, pyszne piwo i raz jeszcze napiszę ,TA, atmosfera sprawiają, że chce się do takich miejsc jeździć.
Wy tam w Polsce nie macie prawdziwych hospod, ani tego klimatu co u nas stwierdził podczas rozmowy Roman. Niestety ma rację, trudno się z tym nie zgodzić. Wyobraźcie sobie, że koło nas siedział właściciel restauracji znajdującej się nieopodal browaru i popijał sobie piwko uwarzone przez Romana. Zapytany przez nas, czy mu to nie przeszkadza, że pije u konkurencji, odparł, że w żadnym przypadku! Jesteśmy przyjaciółmi, a ja lubię to piwo, a u siebie mam tylko koncernowe. Da się pogodzić podobne interesy nawet w małej miejscowości, ano się da.
Na koniec zostaliśmy poczęstowani kieliszkiem rumu, oraz obdarowani firmowymi długopisami, podstawkami i etykietami. Jeżeli ktoś reflektuje na takowe gadżety ( widoczne na zdjęciu) to proszę o kontakt, chętnie je odstąpię.
Dni i godziny otwarcia lokalu wyglądają następująco: Środa-sobota-16:00 - 21:00, a w pozostałe dni jest zamknięte. Może w sezonie letnim będą obowiązywały inne godziny otwarcia?
Fotorelacja:
Hospoda to jedna duża sala z dosłownie czterema długimi stołami, oraz wysokim barem obudowanym z zewnątrz cegłą. Jest jasno, świeżo i przytulnie, tak po prostu swojsko, a ja lubię takie lokalne klimaty. Na sali nie ma centralnego ogrzewania i pali się w bardzo wydajnym piecu. Ciepło jest, ale nasze zajęte blisko pieca miejsce szybko postanowiliśmy zamienić na inne oddalone od źródła ciepła. Było nam bardzo gorąco. W sumie dużego wyboru nie mieliśmy, gdyż na pozostałych trzech stołach od początku stały kartki z napisem rezerwacja.
Salę obsługiwała jedna młoda kelnerka, a zapytana o możliwość pokazania nam browaru odparła, że ona tego zrobić nie może, ale do godziny na miejscu będzie właściciel i wtedy się zobaczy.
W międzyczasie skupiliśmy się na piwnej ofercie browaru, a było na czym. Jak dla mnie taki mały piwny raj, aż trzy jasne i jedno ciemne, żadnych ,ipów,.
-Baštecká svetla vycepni 10-ka w cenie 24/17 Kc.
-Baštecká svetla 11-ka w cenie 25/18 Kc.
-Baštecká svetla 12-ka w cenie 26/20 Kc.
-Hejkal tmava 14-ka w cenie 32/25 Kc.
Wszystkie w/w piwa określił bym jako poprawne, aż do bólu, trzymające swój poziom i styl. Pije się je ze smakiem i z przyjemnością zamawia się następną szklankę (szkoda, że nie kufel). Do tego dochodzi kapitalny, swojski klimat czeskiej hospody, a i wspólne rozmowy z miejscowymi sprawiają, że czas szybko leci, a piwo szybko w szklance znika.
Tak jak obiecała kelnerka po niespełna godzinie na miejsce przybył właściciel, oraz sladek za razem Roman Charvát. Zapytał, czy mamy jeszcze trochę czasu gdyż na miejsce mają przybyć jeszcze jego znajomi i wtedy razem pójdziemy na wycieczkę. Z naszej strony problemu nie było, bo do odjazdu naszego pociągu pozostały jeszcze cztery godziny.
Na wycieczkę udaliśmy się dziesięcioosobową grupą którą dowodził Roman Charvát. Wtedy się okazało, że browar nie znajduje się w budynku hospody, a mieści się w piwnicach zabudowań oddalonych o niecałe 50 metrów na lewo od niej. Na dworze było już ciemno, więc nie wiele więcej mogę napisać.
Roman Charvát to skromny, wesoły i sympatyczny właściciel który piwowarstwem interesował się od zawsze, a obecny browar jest spełnieniem jego marzeń. Już w 2008 roku próbował warzyć swoje pierwsze piwo, ale wszystko zmieniło się diametralnie gdy od żony ,pod choinkę, dostał kupon na kurs warzenia który był organizowany w browarze Želiv. Dalej szlifując swoje umiejętności pracował w m.in. browarze Bernard, ale najwięcej doświadczenia zdobył pracując w browarze Hostomice pod Brdy. Do tej pory z tamtejszym sladkiem, którego i ja miałem przyjemność poznać są przyjaciółmi i nawzajem się odwiedzają.
Długo szukał pomieszczeń dla swojego browaru, aż w końcu trafił na takowe w Starym Kolinie. Są to zabytkowe , pochodzące z 1901 roku piwnice w których jeszcze do niedawna w dużych basenach kiszono kapustę. Z racji na zabytkowe miejsce Roman nie mógł, a i w sumie nie chciał przeprowadzać kapitalnego remontu. Dzięki temu aparatura browaru stoi w starych, klimatycznych piwnicach. Osobiście zamontował (zbudował?)specjalne, ekonomiczne ogrzewanie z obwodami rezonansowymi (grzanie indukcyjne) służącymi do podgrzewania 1000 l. warny. Jako jeden z pierwszych w Czechach zastosował w swoim browarze tak innowacyjną technologię wynalezioną przez słynnego Nikola Tesla. Pierwsza warka została ugotowana w październiku 2017 roku, a w grudniu tego samego roku w nowo otwartej hospodzie pierwsi klienci mogli wypić pierwsze Baštecké piwo.
W dalszych pomieszczeniach stoją dwie kadzie otwartej fermentacji (po 1000 l.), oraz w pomieszczeniu obok piwo leżakuje w sześciu 2000 l. tankach. Na zakończenie wycieczki właśnie bezpośrednio z nich odbyła się mała degustacja. W najbliższym czasie planowane jest powiększenie browaru poprzez dostawienie w przygotowywanym do tego celu pomieszczeniu tanków do piw górnej fermentacji. Tym samym powiększy się i tak już bogaty asortyment małego browaru.
Po powrocie do ciepłej, przytulnej hospody zamówiliśmy sobie kolejne piwo, a przy okazji odbyliśmy krótka pogawędkę z zapracowanym właścicielem. Okazało się, że dość dobrze zna nasz kraj, a to za sprawą dawnych interesów którymi się zajmował. M.in. sprowadzał do siebie okna po które jeździł, aż do Elbląga, kurde to na prawdę jest kawał drogi!
Do jedzenia mamy przekąski typu chips, paluszki itd., ale podczas naszej wizyty można było zamówić sobie tak trochę ,z cichacza, przygotowaną przez Romana pyszną zupę gulaszowa w zajebistej cenie 25 Kc.!!! Do tego pyszny chleb, pyszne piwo i raz jeszcze napiszę ,TA, atmosfera sprawiają, że chce się do takich miejsc jeździć.
Wy tam w Polsce nie macie prawdziwych hospod, ani tego klimatu co u nas stwierdził podczas rozmowy Roman. Niestety ma rację, trudno się z tym nie zgodzić. Wyobraźcie sobie, że koło nas siedział właściciel restauracji znajdującej się nieopodal browaru i popijał sobie piwko uwarzone przez Romana. Zapytany przez nas, czy mu to nie przeszkadza, że pije u konkurencji, odparł, że w żadnym przypadku! Jesteśmy przyjaciółmi, a ja lubię to piwo, a u siebie mam tylko koncernowe. Da się pogodzić podobne interesy nawet w małej miejscowości, ano się da.
Na koniec zostaliśmy poczęstowani kieliszkiem rumu, oraz obdarowani firmowymi długopisami, podstawkami i etykietami. Jeżeli ktoś reflektuje na takowe gadżety ( widoczne na zdjęciu) to proszę o kontakt, chętnie je odstąpię.
Dni i godziny otwarcia lokalu wyglądają następująco: Środa-sobota-16:00 - 21:00, a w pozostałe dni jest zamknięte. Może w sezonie letnim będą obowiązywały inne godziny otwarcia?
Fotorelacja:
Comment