Vlasim to nie duże i niezbyt urokliwe 700 letnie miasto leżące w Středočeským kraju. Posiada ono za to ładny zamek z przylegającym do niego jeszcze ładniejszym, dużym XVIII wiecznym parkiem. Spacerując wśród starych drzew, możemy oglądać ciekawe budowle jak np. Chiński pawilon. Więcej info na stronie zamku: https://www.vlasimskypark.cz/ic/. Polecam, warto.
Tymczasem na skraju miasta w zeszłym roku na byłym terenie i w pomieszczeniach starej, zamkniętej fabryki maszyn pakujących otwarto kompleks o nazwie Na Vývoji.
W jego skład wchodzą dwa hotele, restauracja, kręgielnia i browar. Pierwszy, główny i za razem droższy hotel stoi zaraz przy bramie wjazdowej i jak się domyślam powstał on w biurowcu starej fabryki. Hol recepcji ozdabia stojący przy ścianie motor przeznaczony do ścigania się na lodzie. Pierwszy raz widziałem takie ,coś, i muszę przyznać, że wygląda on imponująco, a w szczególności jego najeżone wielkimi kolcami opony .
Drugi, znacznie tańszy hotel znajduje się w głębi areału. My akurat wybraliśmy go jako naszą bazę noclegową i osobiście nie nie żałowaliśmy. Nie widzę najmniejszego powodu, aby przepłacać i brać pokój w ,głównym, hotelu.
Pomiędzy hotelami stoi budynek, powiedzmy dawnej, głównej hali który został zaadoptowany na potrzeby restauracji, kręgielni, oraz browaru. Jak wyglądały hale produkcyjne w dawnych fabrykach, to niektórzy starsi koledzy powinni wiedzieć. Duże szklane okna z prostokątnymi szybkami dawały dużo światła, ale przed zimnem z zewnątrz nie chroniły prawie wcale. Do tego zamontowane w suficie spore świetliki działały podobnie jak wcześniej wymienione okna. Widno, ale zimno, coś za coś.
I właśnie w takiej hali urządzono kompleks rozrywkowo-jadalny. Kurcze, na prawdę jest tam prawdziwy miszmasz, ale ma to swój styl i na nas wywarło bardzo pozytywne wrażenie.
Zaraz po przekroczeniu progu wejdziemy do pierwszej sali urządzonej bezpośrednio na dawnej hali. A tam stoją wersalki, sofy, krzesła, stoły i stoliki. Nie które stoły maja blaty zrobione ze starych drzwi i nikt nawet nie starał się tego ukryć. Różne rzeczy pochodzące z różnych parafii stoją wśród sporych i licznych roślin doniczkowych. Do tego stojące pianino, podwieszony pod sufitem motor, no cuda, panie, cuda. Surowości temu miejscu dodają wspomniane okna, oprawki z jarzeniówkami, stare kaloryfery, stara instalacja elektryczna biegnąca po filarach nośnych i zakończona gniazdkami na 380V. Pod sufitem pozostało rusztowanie i torowisko po którym kiedyś jeździła suwnica, a ogrzewanie zapewniają dmuchawy wiszące na filarach. Dla tego, niestety za ciepło na tej sali nie jest.
Dodatkową i najważniejszą ozdobą tej sali jest ustawiony w niskim, kontenerowym pawilonie widoczny przez duże szklenie browar którego instalacja pochodzi z Pacova. I tak zaraz przy wejściu stoi 5 hl. warzelnia, a kawałek dalej możemy podziwiać resztę instalacji w postaci tanków ( 6 x 10 hl.) i CK tanków ( 4 x 10 hl.). Z nich bezpośrednio piwo płynie sobie na bar.
Dodam tylko, że jest to kolejny browar, gdzie za wycieczkę po nim żądają ,korunek,. W sumie nie wiem za co, bo wszystko oprócz otwartych kadzi jest widoczne.
Również w tej sali, ale po stronie lewej w jakby wybudowanym na środku hali budynku stoi restauracja razem z kręgielnią. W środku nie ma za wiele miejsca, ale jest cieplej i przytulniej. Przez większą część sali biegnie długi bar, a po drugiej stronie są duże okna. Właśnie przy jednym z nich zajęliśmy swoje strategiczne miejsce. Dodam jeszcze, że z tej sali wchodzi się do kręgielni. Jak tam jest nie wiem, nie byłem, ale spore grupy ludzi przychodzących tam na umówioną godzinę świadczą o tym, że jest to miejsce lubiane przez mieszkańców.
W menu restauracji widnieje pięć rodzajów piw, ale my trafiliśmy na znacznie skromniejszą ofertę składającą się tylko z dwóch pozycji z karty, oraz jednego piwa specjalnego uwarzonego na święta. Wyglądało to następująco:
- Svetly lezak 12-ka w cenie 35/23 Kc.
- Svetly lezak 11-ka w cenie 28/18 Kc. Oba piwa, to bardzo smaczne klasyczne ,lezaki, ale osobiście 12-ka smakowała mi ciut lepiej.
- Vanocni special, bodajże 14-ka w cenie 35 Kc. za pojemność 0.4 l. Po prostu smaczne i tyle.
Pozostałe piwa których niestety nie było na kranach to: polotmava 13-ka , IPA 14-ka i Summer Ale 11-ka. Oczywiście jeż tez kuchnia, ale w tym temacie tanio nie jest. Za zupę żądają 55 Kc., a za skrzydełko z kaczki 215 Kc. Pamiętam, że w Pradze płaciłem 155 Kc. ale tu na takiej pipidówie, to już przegięcie. Za skwarki w słoiczku musiałem zapłacić 85 Kc. Jedzenie podawane jest w udziwnionych naczyniach typu talerz w kształcie kapelusza, ale za to należy im przyznać, że cena była adekwatna do smaku i jakości potraw.
Późnym popołudniem dla wcześniej obsługujących salę trzech kelnerów przybyły posiłki w postaci kelnerek. Niestety wprowadziło to tylko większy bałagan na sali. Do stolika podchodził kelner, zamówiłem, a za dwie minuty przychodzi kelnerka pyta co podać. Mnie przynoszą małe piwo, a zamawiałem duże, koleś obok nas dostał nie take danie jak zamówił itd. Trochę w tym wszystkim chaosu się wkradło, ale generalnie było ok .
Bardzo dobre piwo, równie smaczne, aczkolwiek drogie jedzenie, oraz ciekawe, trochę industrialnie urządzone miejsce sprawia, że chce się tam przychodzić i widać, że miejscowi robią to z ochotą. Ważne jest tez to, że adaptując stare hale produkcyjne na potrzeby obecnego kompleksu zadbano aby duch starej fabryki dalej był obecny w tym miejscu. Szacun!!
Zdjęcia:
Tymczasem na skraju miasta w zeszłym roku na byłym terenie i w pomieszczeniach starej, zamkniętej fabryki maszyn pakujących otwarto kompleks o nazwie Na Vývoji.
W jego skład wchodzą dwa hotele, restauracja, kręgielnia i browar. Pierwszy, główny i za razem droższy hotel stoi zaraz przy bramie wjazdowej i jak się domyślam powstał on w biurowcu starej fabryki. Hol recepcji ozdabia stojący przy ścianie motor przeznaczony do ścigania się na lodzie. Pierwszy raz widziałem takie ,coś, i muszę przyznać, że wygląda on imponująco, a w szczególności jego najeżone wielkimi kolcami opony .
Drugi, znacznie tańszy hotel znajduje się w głębi areału. My akurat wybraliśmy go jako naszą bazę noclegową i osobiście nie nie żałowaliśmy. Nie widzę najmniejszego powodu, aby przepłacać i brać pokój w ,głównym, hotelu.
Pomiędzy hotelami stoi budynek, powiedzmy dawnej, głównej hali który został zaadoptowany na potrzeby restauracji, kręgielni, oraz browaru. Jak wyglądały hale produkcyjne w dawnych fabrykach, to niektórzy starsi koledzy powinni wiedzieć. Duże szklane okna z prostokątnymi szybkami dawały dużo światła, ale przed zimnem z zewnątrz nie chroniły prawie wcale. Do tego zamontowane w suficie spore świetliki działały podobnie jak wcześniej wymienione okna. Widno, ale zimno, coś za coś.
I właśnie w takiej hali urządzono kompleks rozrywkowo-jadalny. Kurcze, na prawdę jest tam prawdziwy miszmasz, ale ma to swój styl i na nas wywarło bardzo pozytywne wrażenie.
Zaraz po przekroczeniu progu wejdziemy do pierwszej sali urządzonej bezpośrednio na dawnej hali. A tam stoją wersalki, sofy, krzesła, stoły i stoliki. Nie które stoły maja blaty zrobione ze starych drzwi i nikt nawet nie starał się tego ukryć. Różne rzeczy pochodzące z różnych parafii stoją wśród sporych i licznych roślin doniczkowych. Do tego stojące pianino, podwieszony pod sufitem motor, no cuda, panie, cuda. Surowości temu miejscu dodają wspomniane okna, oprawki z jarzeniówkami, stare kaloryfery, stara instalacja elektryczna biegnąca po filarach nośnych i zakończona gniazdkami na 380V. Pod sufitem pozostało rusztowanie i torowisko po którym kiedyś jeździła suwnica, a ogrzewanie zapewniają dmuchawy wiszące na filarach. Dla tego, niestety za ciepło na tej sali nie jest.
Dodatkową i najważniejszą ozdobą tej sali jest ustawiony w niskim, kontenerowym pawilonie widoczny przez duże szklenie browar którego instalacja pochodzi z Pacova. I tak zaraz przy wejściu stoi 5 hl. warzelnia, a kawałek dalej możemy podziwiać resztę instalacji w postaci tanków ( 6 x 10 hl.) i CK tanków ( 4 x 10 hl.). Z nich bezpośrednio piwo płynie sobie na bar.
Dodam tylko, że jest to kolejny browar, gdzie za wycieczkę po nim żądają ,korunek,. W sumie nie wiem za co, bo wszystko oprócz otwartych kadzi jest widoczne.
Również w tej sali, ale po stronie lewej w jakby wybudowanym na środku hali budynku stoi restauracja razem z kręgielnią. W środku nie ma za wiele miejsca, ale jest cieplej i przytulniej. Przez większą część sali biegnie długi bar, a po drugiej stronie są duże okna. Właśnie przy jednym z nich zajęliśmy swoje strategiczne miejsce. Dodam jeszcze, że z tej sali wchodzi się do kręgielni. Jak tam jest nie wiem, nie byłem, ale spore grupy ludzi przychodzących tam na umówioną godzinę świadczą o tym, że jest to miejsce lubiane przez mieszkańców.
W menu restauracji widnieje pięć rodzajów piw, ale my trafiliśmy na znacznie skromniejszą ofertę składającą się tylko z dwóch pozycji z karty, oraz jednego piwa specjalnego uwarzonego na święta. Wyglądało to następująco:
- Svetly lezak 12-ka w cenie 35/23 Kc.
- Svetly lezak 11-ka w cenie 28/18 Kc. Oba piwa, to bardzo smaczne klasyczne ,lezaki, ale osobiście 12-ka smakowała mi ciut lepiej.
- Vanocni special, bodajże 14-ka w cenie 35 Kc. za pojemność 0.4 l. Po prostu smaczne i tyle.
Pozostałe piwa których niestety nie było na kranach to: polotmava 13-ka , IPA 14-ka i Summer Ale 11-ka. Oczywiście jeż tez kuchnia, ale w tym temacie tanio nie jest. Za zupę żądają 55 Kc., a za skrzydełko z kaczki 215 Kc. Pamiętam, że w Pradze płaciłem 155 Kc. ale tu na takiej pipidówie, to już przegięcie. Za skwarki w słoiczku musiałem zapłacić 85 Kc. Jedzenie podawane jest w udziwnionych naczyniach typu talerz w kształcie kapelusza, ale za to należy im przyznać, że cena była adekwatna do smaku i jakości potraw.
Późnym popołudniem dla wcześniej obsługujących salę trzech kelnerów przybyły posiłki w postaci kelnerek. Niestety wprowadziło to tylko większy bałagan na sali. Do stolika podchodził kelner, zamówiłem, a za dwie minuty przychodzi kelnerka pyta co podać. Mnie przynoszą małe piwo, a zamawiałem duże, koleś obok nas dostał nie take danie jak zamówił itd. Trochę w tym wszystkim chaosu się wkradło, ale generalnie było ok .
Bardzo dobre piwo, równie smaczne, aczkolwiek drogie jedzenie, oraz ciekawe, trochę industrialnie urządzone miejsce sprawia, że chce się tam przychodzić i widać, że miejscowi robią to z ochotą. Ważne jest tez to, że adaptując stare hale produkcyjne na potrzeby obecnego kompleksu zadbano aby duch starej fabryki dalej był obecny w tym miejscu. Szacun!!
Zdjęcia:
Comment