W okresie międzywojennym działający już w kilku innych miejscach w Brnie znany cukiernik Emanuel Toman zakupił dom w centrum miasta na ulicy Svobody. Jako znany koneser słodkości właśnie w tym miejscu otworzył cukiernię, którą odwiedziło wielu znanych w Czechach ludzi. W śród nich byli Jan Werich, Jiří Voskovec, Rudolf Tesnohlídek, Eliška Junková i wielu innych.
Po drugiej wojnie światowej dom od ojca przejął syn Otkar Toman i to właśnie on wpadł na pomysł otwarcia pierwszej w mieście kawiarni w której oprócz kawy można było napić się piwa.
W obecnych czasach zanim otwarto browar restauracyjny w tym miejscu działał sklep sieci Bontonland, taki sklep w stylu naszego Empiku.
Obecnym właścicielom bardzo zależało, aby teraźniejszy wystrój lokalu w znacznym stopniu nawiązywał do historii tego miejsca i według mnie projektant spisał się na medal.
Na parterze zaraz przy szklanej witrynie można zasiąść na wysokich stołkach i obserwować ludzi spacerujących po rynku. Zaraz obok mamy długi bar ozdobiony dużym napisem U Tomana. Obok baru stoi wyeksponowana warzelnia, a dalej mamy dużą salę z stolikami i krzesłami dla gości. Na jednej ze ścian zamontowano duże lustra optycznie powiększające salę. Resztę białych ścian przyozdobiono czarno-białymi fotografiami znanych ludzi, odwiedzających dawniej cukiernię. Całkiem ciekawie prezentuje się również sufit z czerwonej cegły. Cała dolna sala nazywana jest piwiarnią, a do sali restauracyjnej musimy się udać po schodach na pierwsze piętro. Na początku tych schodów po lewej stronie znajduje się wejście do browaru.
Niestety na pięterko musimy również biegać do WC, a to nie wydaje mi się najlepszym rozwiązaniem. Toaleta na dole byłaby o wiele wygodniejsza. Wchodząc na górę można pooglądać zawieszone na ścianie fotografie starostów Brna, a na stopniach schodów odczytać nazwiska osób które dawno temu odwiedzały cukiernię.
Z sali restauracyjnej przez duże okna roztacza się ładny widok na náměstí Svobody. Można zasiąść przy jednym z wielu stolików, ale najfajniej posiedzieć jest właśnie przy oknie. Obok drzwi do WC dla klientów zorganizowano specjalny kącik do wykonania selfie. Osobiście wolałbym coś bardziej związanego z piwem, a tymczasem ustawiono tam motor Jawa z 1957 roku, dystrybutor paliwa, kobitkę manekina, oraz na wieszaku wisiał płaszcz, plus bodajże czapka którą można sobie założyć do zdjęcia. Takie ,czeskie, klimaty .
Ciekawie też wygląda kibelek z czarnym pisuarami, oraz poopisywanym kredą, czarnymi drzwiami do kabin.
My zasiedliśmy sobie na dole vis-a-vis warzelni i rozpoczęliśmy degustację warzonych tam piw. Piwne menu wyglądało następująco:
-Tomanova 12-ka - ležák 46/38 Kc. Bardzo smaczna klasyka z goryczkowym finiszem.
-Emanuelova 10-ka - světlé 42/32 Kc. Takie sobie, trochę płasko, ale w sumie wypite ze smakiem.
-Otakarova 11-ka - tmavý ležák 44/34 Kc. Genialny ciemniaczek! Nawet żonie smakowało.
Powyższe trzy piwa są w stałej ofercie, a dodatkowo na kranach jest zawsze jeden, lub dwa ,specialy,. My trafiliśmy na:
-Zofin Special Stout 63/52 Kc. Dobre, ale mocno kawowe, więc jedno małe i dla mnie dość.
Z potraw zamówiliśmy naleśniki, oraz zupę gulaszową (89/49 Kc.). Zupa średnio mi smakowała, za tłusta była. Było też jakieś menu dnia, ale nie byliśmy jeszcze na tyle głodni, aby je zamawiać. Natomiast zapytaliśmy jednego z kelnerów o możliwość zobaczenia browaru. W sumie to gości się tam nie wpuszcza, ale może zapytać sladka, odparł miły kelner. Nie zapytał, bo oba ,sladki, poszły już do domu, a oni jako obsługa nie maja kart magnetycznych, którymi otwiera się drzwi. Na szczęście był na tyle miły i po skontaktowaniu się z osobą odpowiedzialną umówił nas ze sladkiem na dzień następny i to o bardzo nie typowej godzinie, bo o 17.30 i to w sobotę. Aż mi głupio się zrobiło, że po taka pierdołę w sobotnie popołudnie specjalnie dla nas będą do browaru ściągać sladka. Z drugiej strony tak się dba, by klient był w 100% zadowolony z wizyty U Tomana .
Na drugi dzień o umówionej godzinie na miejscu przywitał nas uśmiechnięty, sympatyczny podsladek Martin Smolik. Tak pokrótce: piwowarów w browarze zatrudnionych jest trzech, pierwsza warka to listopad 2018, warzelnia ma 1000 l., CK tanków, oraz tanków jest bodajże 9 ( się nie zapamiętało) plus 3 X 1000 l. ,wyszynkowe, z których piwo ze stałej oferty płynie na bar.
Przez miłego sladka prosto z tanka zostaliśmy poczęstowani jeszcze dojrzewającym, ale już smacznym videnskim lezakiem 11-ką, który niebawem będzie na barze jako special. Drugim gotowym już specialem ma być (teraz już jest) pszenica. Z racji, że sladka poproszono na górę, wręczył nam kufle i powiedział, że musi nas na chwilę opuścić, a my w tym czasie mamy się częstować . Nie jestem fanem pszenicy, ale ta była smaczna, taka mocno bananowa, a banany lubię.
Generalnie obsługa w lokalu bardzo miła, do stolika podchodząca zawsze z uśmiecham. Świetne piwo, ciekawie urządzony lokal, oraz dbanie o klienta w postaci zwiedzenia browaru w sobotę jak dla mnie było bezcenne. Wszystkim polecam, aby tam wpaść na bodajże najlepszego lezaka spośród brneńskich browarów.
Zdjęcia część 1:
Po drugiej wojnie światowej dom od ojca przejął syn Otkar Toman i to właśnie on wpadł na pomysł otwarcia pierwszej w mieście kawiarni w której oprócz kawy można było napić się piwa.
W obecnych czasach zanim otwarto browar restauracyjny w tym miejscu działał sklep sieci Bontonland, taki sklep w stylu naszego Empiku.
Obecnym właścicielom bardzo zależało, aby teraźniejszy wystrój lokalu w znacznym stopniu nawiązywał do historii tego miejsca i według mnie projektant spisał się na medal.
Na parterze zaraz przy szklanej witrynie można zasiąść na wysokich stołkach i obserwować ludzi spacerujących po rynku. Zaraz obok mamy długi bar ozdobiony dużym napisem U Tomana. Obok baru stoi wyeksponowana warzelnia, a dalej mamy dużą salę z stolikami i krzesłami dla gości. Na jednej ze ścian zamontowano duże lustra optycznie powiększające salę. Resztę białych ścian przyozdobiono czarno-białymi fotografiami znanych ludzi, odwiedzających dawniej cukiernię. Całkiem ciekawie prezentuje się również sufit z czerwonej cegły. Cała dolna sala nazywana jest piwiarnią, a do sali restauracyjnej musimy się udać po schodach na pierwsze piętro. Na początku tych schodów po lewej stronie znajduje się wejście do browaru.
Niestety na pięterko musimy również biegać do WC, a to nie wydaje mi się najlepszym rozwiązaniem. Toaleta na dole byłaby o wiele wygodniejsza. Wchodząc na górę można pooglądać zawieszone na ścianie fotografie starostów Brna, a na stopniach schodów odczytać nazwiska osób które dawno temu odwiedzały cukiernię.
Z sali restauracyjnej przez duże okna roztacza się ładny widok na náměstí Svobody. Można zasiąść przy jednym z wielu stolików, ale najfajniej posiedzieć jest właśnie przy oknie. Obok drzwi do WC dla klientów zorganizowano specjalny kącik do wykonania selfie. Osobiście wolałbym coś bardziej związanego z piwem, a tymczasem ustawiono tam motor Jawa z 1957 roku, dystrybutor paliwa, kobitkę manekina, oraz na wieszaku wisiał płaszcz, plus bodajże czapka którą można sobie założyć do zdjęcia. Takie ,czeskie, klimaty .
Ciekawie też wygląda kibelek z czarnym pisuarami, oraz poopisywanym kredą, czarnymi drzwiami do kabin.
My zasiedliśmy sobie na dole vis-a-vis warzelni i rozpoczęliśmy degustację warzonych tam piw. Piwne menu wyglądało następująco:
-Tomanova 12-ka - ležák 46/38 Kc. Bardzo smaczna klasyka z goryczkowym finiszem.
-Emanuelova 10-ka - světlé 42/32 Kc. Takie sobie, trochę płasko, ale w sumie wypite ze smakiem.
-Otakarova 11-ka - tmavý ležák 44/34 Kc. Genialny ciemniaczek! Nawet żonie smakowało.
Powyższe trzy piwa są w stałej ofercie, a dodatkowo na kranach jest zawsze jeden, lub dwa ,specialy,. My trafiliśmy na:
-Zofin Special Stout 63/52 Kc. Dobre, ale mocno kawowe, więc jedno małe i dla mnie dość.
Z potraw zamówiliśmy naleśniki, oraz zupę gulaszową (89/49 Kc.). Zupa średnio mi smakowała, za tłusta była. Było też jakieś menu dnia, ale nie byliśmy jeszcze na tyle głodni, aby je zamawiać. Natomiast zapytaliśmy jednego z kelnerów o możliwość zobaczenia browaru. W sumie to gości się tam nie wpuszcza, ale może zapytać sladka, odparł miły kelner. Nie zapytał, bo oba ,sladki, poszły już do domu, a oni jako obsługa nie maja kart magnetycznych, którymi otwiera się drzwi. Na szczęście był na tyle miły i po skontaktowaniu się z osobą odpowiedzialną umówił nas ze sladkiem na dzień następny i to o bardzo nie typowej godzinie, bo o 17.30 i to w sobotę. Aż mi głupio się zrobiło, że po taka pierdołę w sobotnie popołudnie specjalnie dla nas będą do browaru ściągać sladka. Z drugiej strony tak się dba, by klient był w 100% zadowolony z wizyty U Tomana .
Na drugi dzień o umówionej godzinie na miejscu przywitał nas uśmiechnięty, sympatyczny podsladek Martin Smolik. Tak pokrótce: piwowarów w browarze zatrudnionych jest trzech, pierwsza warka to listopad 2018, warzelnia ma 1000 l., CK tanków, oraz tanków jest bodajże 9 ( się nie zapamiętało) plus 3 X 1000 l. ,wyszynkowe, z których piwo ze stałej oferty płynie na bar.
Przez miłego sladka prosto z tanka zostaliśmy poczęstowani jeszcze dojrzewającym, ale już smacznym videnskim lezakiem 11-ką, który niebawem będzie na barze jako special. Drugim gotowym już specialem ma być (teraz już jest) pszenica. Z racji, że sladka poproszono na górę, wręczył nam kufle i powiedział, że musi nas na chwilę opuścić, a my w tym czasie mamy się częstować . Nie jestem fanem pszenicy, ale ta była smaczna, taka mocno bananowa, a banany lubię.
Generalnie obsługa w lokalu bardzo miła, do stolika podchodząca zawsze z uśmiecham. Świetne piwo, ciekawie urządzony lokal, oraz dbanie o klienta w postaci zwiedzenia browaru w sobotę jak dla mnie było bezcenne. Wszystkim polecam, aby tam wpaść na bodajże najlepszego lezaka spośród brneńskich browarów.
Zdjęcia część 1:
Comment