Planując pobyt w Brnie koniecznie chciałem odwiedzić nowo powstały, rodzinny browar Rojc mający swoją siedzibę w oddalonej o 10 kilometrów od Brna wsi Rozdrojovice.
Po wizycie w browarze U Richarda jadąc w stronę Brna do Rozdrojovic mieliśmy prawie ,po drodze, więc skorzystaliśmy z nadarzającej się okazji. Plan miałem taki, że piwa z browaru napijemy się w jednym z wielu brneńskich pubów, a na miejscu obejrzy się browar. Oczywiście z planu nic nie wyszło, ale po kolei. Ponieważ nigdzie nie znalazłem adresu pod którym mieści się browar postanowiliśmy we wsi zapytać jakiegoś lokalesa. Tu też klapa po całości, bo ludzi we wsi jakby wymiotło, a reszta którą udało nam się zapytać o takim browarze nic nie słyszała .
Dopiero zapytany na swojej posesji miły pan mniej więcej pokierował nas we właściwą stronę, ale tylko kierunek był dobry, bo domu w którym jest browar nie odnaleźliśmy.
Szkoda było czasu na dalsze poszukiwania, więc udaliśmy się do Brna. Tam niestety okazało się, że w tych pubach co na kranach miał być Rojc, już go nie ma .
W związku z tym musiałem zmienić koncepcję, a że piwa z tego browaru można napić się w hostincu U Helanu mieszczącemu się w centrum wioski to na drugi dzień do Rozdrojovic pojechaliśmy komunikacja miejską. Najpierw tramwajem do przystanku ,zoo, a potem mieliśmy przesiąść się na autobus. U Helanu w soboty otwierają dopiero od godziny 13, wiec mając ponad godzinę czasu od przystanku ,zoo, korzystając z pięknej, przedwiosennej pogody ostatnie cztery kilometry postanowiliśmy przejść pieszo.
Plan okazał się doskonały, bo na miejscu byliśmy dokładnie 13.10 i od razu weszliśmy do dopiero co otwartego lokalu. Kurcze, taka mała mieścina, a naprzeciwko siebie są dwie działające hospody, a u nas bary padają jeden po drugim. Zasiedliśmy w dużej sali z barem. Muszę przyznać, że całkiem przytulne to miejsce. Stary budynek, ładnie odnowiony, w środku drewniana boazeria, podłoga i nawet jest stolik z rezerwacją dla stałych klientów.
Zdecydowanie miejsce z duszą, a to jak się okazało za sprawą miłego, sympatycznego itp. właściciela i barmana zarazem. Po prostu dusza człowiek! Jak się dowiedział, że my z Polski, specjalnie przyjechaliśmy napić się piwa, to za głowę się złapał. Pokrótce wyjaśniliśmy mu o co chodzi i że bardzo chcielibyśmy zobaczyć browar, to od razu chwycił za telefon i zadzwonił do właściciela browaru. Niestety po drugiej stronie nikt telefonu nie odbierał, więc poprosił o nasz numer i powiedział, że jak się dodzwoni i przekona właściciela to da nam znać.
Piwa z browaru Rojc serwowane były dwa:
-Garrigue 11-ka ležák 41 Kc. za duże . Genialna klasyka z dobrze zaakcentowana goryczką. Nazwa piwa została wzięta od Pana Tomáš Garrigue Masaryk i pierwszy raz zostało uwarzone 28.10.18 w setną rocznicę odzyskania niepodległości przez Czechy.
-Manuka 12-ka lager w cenie 48/33 Kc. Hmmm...trochę dziwne, ciekawe, perfumowane, sam nie wiem co o nim sądzić. Ok, jedno można wypić, ale przy drugim męczyłbym się.
Manuka to podobno jakieś ręcznie zbierane zielsko z Nowej Zelandii. Właściciel będąc w tym pięknym kraju właśnie tam próbował piwa z Manuką i postanowił podobne uwarzyć u siebie. Oczywiście surowce są specjalnie dzięki znajomym sprowadzane z dalekiej Nowej Zelandii.
Lokal czynny jest codziennie do godziny 22 od 17 w poniedziałek, od 15 wtorek-środa, od 14 czwartek-piątek, od 13 w sobotę i niedzielę. Piwa z browaru Rojc póki co są tam w stałej ofercie. Do zjedzenia przekąski typu salceson, domowa kiełbasa,utopec. W lecie zza budynkiem otwarty jest ogródek. Polecam ten lokal.
Wieczorem, po powrocie na kwaterę otrzymaliśmy niespodziankę w postaci sms-a od właściciela browaru Pana Igora Rojc z zaproszeniem do odwiedzenia browaru w dniu następnym.
Czyli wychwalany przeze mnie barman jak obiecał tak zrobił. Dziękujemy!! W niedzielę o umówionej godzinie pod podanym nam wcześniej adresem zapukaliśmy do drzwi browaru Rojc.
Browar znajduje się w dosyć nieciekawym miejscu, bo na górze, gdzie nie ma nawet utwardzonej drogi. Ale jakoś dotarliśmy. Zostaliśmy zaprowadzeni do piwnicy, bodajże najładniejszego domu w okolicy. Tam w żółtych gumiakach na nogach przywitał nas młody chłopak. Domyślam się, że był to syn właściciela. Browarek jest malutki i razem z chłodnią zajmuje jakieś 80 metrów kwadratowych. Schludnie, czysto, na ścianach białe kafelki i srebrna instalacja ładnie się komponują. Warzelnia ma 250 l., a na przeciwnej ścianie stoją trzy 500 l. CK tanki. Obok chłodnia, oraz urządzenie do mycia kegów. Tak wygląda typowy mały, rodzinny browar. Opowiadając o rodzinnym warzeniu piwa które zaczęło się dziewięć lat temu młody chłopak zaproponował nam poczęstunek. Garrigue i Manuke już piliście, bo wiem to od barmana, a więc poczęstuję was dwoma pozostałymi piwami które warzymy w naszym browarze, powiedział, po czym poszedł na górę po kufle . Niestety jako kierowca spróbowałem ich dosłownie po dwa łyki, ale muszę stwierdzić, że oba były jeszcze smaczniejsze od tych próbowanych dzień wcześniej w hostincu. Kolejnymi piwami nalanymi prosto z tanka były:
-1402 12-ka ležák, piwo nawiązuje nazwą do daty pierwszych, historycznych wzmianek o Rozdrojovicach. Genialny lezak, aż żal, że nie było go na kranach.
-Marahau Session IPA 13-ka. Tu nazwa piwa dotyczy miasta partnerskiego Rozdrojovic leżącego w Nowej Zelandii. Kolejna pychota spod reki Pana Igora.
Niestety piw nie butelkują, bo i tak nie nadążają z produkcja, a zapotrzebowanie jest spore. Pozostaje szukać, lub czekać, aż U Helanu będzie jakaś rotacja na kranach. Nam natomiast udało się za 100 Kc. zakupić dwie litrowe pet-ki dopiero co stoczonej z tanka 11-ki Garrigue. Wypita po powrocie do domu smakowała wyśmienicie .
Kolejne miejsce z niesamowicie pysznym piwem, oraz bardzo sympatycznymi i uczynnymi ludźmi. Cieszą się, że tam byłem i piwo piłem .
P.s
Będąc w Brnie w/w piw warto poszukać w Zastávka pub, oraz Rocknroll Heaven. Tam piwo Rojc bywa rotacyjnie, ale może i w innych pubach będzie dostępne.
Zdjęcia w galerii:
Po wizycie w browarze U Richarda jadąc w stronę Brna do Rozdrojovic mieliśmy prawie ,po drodze, więc skorzystaliśmy z nadarzającej się okazji. Plan miałem taki, że piwa z browaru napijemy się w jednym z wielu brneńskich pubów, a na miejscu obejrzy się browar. Oczywiście z planu nic nie wyszło, ale po kolei. Ponieważ nigdzie nie znalazłem adresu pod którym mieści się browar postanowiliśmy we wsi zapytać jakiegoś lokalesa. Tu też klapa po całości, bo ludzi we wsi jakby wymiotło, a reszta którą udało nam się zapytać o takim browarze nic nie słyszała .
Dopiero zapytany na swojej posesji miły pan mniej więcej pokierował nas we właściwą stronę, ale tylko kierunek był dobry, bo domu w którym jest browar nie odnaleźliśmy.
Szkoda było czasu na dalsze poszukiwania, więc udaliśmy się do Brna. Tam niestety okazało się, że w tych pubach co na kranach miał być Rojc, już go nie ma .
W związku z tym musiałem zmienić koncepcję, a że piwa z tego browaru można napić się w hostincu U Helanu mieszczącemu się w centrum wioski to na drugi dzień do Rozdrojovic pojechaliśmy komunikacja miejską. Najpierw tramwajem do przystanku ,zoo, a potem mieliśmy przesiąść się na autobus. U Helanu w soboty otwierają dopiero od godziny 13, wiec mając ponad godzinę czasu od przystanku ,zoo, korzystając z pięknej, przedwiosennej pogody ostatnie cztery kilometry postanowiliśmy przejść pieszo.
Plan okazał się doskonały, bo na miejscu byliśmy dokładnie 13.10 i od razu weszliśmy do dopiero co otwartego lokalu. Kurcze, taka mała mieścina, a naprzeciwko siebie są dwie działające hospody, a u nas bary padają jeden po drugim. Zasiedliśmy w dużej sali z barem. Muszę przyznać, że całkiem przytulne to miejsce. Stary budynek, ładnie odnowiony, w środku drewniana boazeria, podłoga i nawet jest stolik z rezerwacją dla stałych klientów.
Zdecydowanie miejsce z duszą, a to jak się okazało za sprawą miłego, sympatycznego itp. właściciela i barmana zarazem. Po prostu dusza człowiek! Jak się dowiedział, że my z Polski, specjalnie przyjechaliśmy napić się piwa, to za głowę się złapał. Pokrótce wyjaśniliśmy mu o co chodzi i że bardzo chcielibyśmy zobaczyć browar, to od razu chwycił za telefon i zadzwonił do właściciela browaru. Niestety po drugiej stronie nikt telefonu nie odbierał, więc poprosił o nasz numer i powiedział, że jak się dodzwoni i przekona właściciela to da nam znać.
Piwa z browaru Rojc serwowane były dwa:
-Garrigue 11-ka ležák 41 Kc. za duże . Genialna klasyka z dobrze zaakcentowana goryczką. Nazwa piwa została wzięta od Pana Tomáš Garrigue Masaryk i pierwszy raz zostało uwarzone 28.10.18 w setną rocznicę odzyskania niepodległości przez Czechy.
-Manuka 12-ka lager w cenie 48/33 Kc. Hmmm...trochę dziwne, ciekawe, perfumowane, sam nie wiem co o nim sądzić. Ok, jedno można wypić, ale przy drugim męczyłbym się.
Manuka to podobno jakieś ręcznie zbierane zielsko z Nowej Zelandii. Właściciel będąc w tym pięknym kraju właśnie tam próbował piwa z Manuką i postanowił podobne uwarzyć u siebie. Oczywiście surowce są specjalnie dzięki znajomym sprowadzane z dalekiej Nowej Zelandii.
Lokal czynny jest codziennie do godziny 22 od 17 w poniedziałek, od 15 wtorek-środa, od 14 czwartek-piątek, od 13 w sobotę i niedzielę. Piwa z browaru Rojc póki co są tam w stałej ofercie. Do zjedzenia przekąski typu salceson, domowa kiełbasa,utopec. W lecie zza budynkiem otwarty jest ogródek. Polecam ten lokal.
Wieczorem, po powrocie na kwaterę otrzymaliśmy niespodziankę w postaci sms-a od właściciela browaru Pana Igora Rojc z zaproszeniem do odwiedzenia browaru w dniu następnym.
Czyli wychwalany przeze mnie barman jak obiecał tak zrobił. Dziękujemy!! W niedzielę o umówionej godzinie pod podanym nam wcześniej adresem zapukaliśmy do drzwi browaru Rojc.
Browar znajduje się w dosyć nieciekawym miejscu, bo na górze, gdzie nie ma nawet utwardzonej drogi. Ale jakoś dotarliśmy. Zostaliśmy zaprowadzeni do piwnicy, bodajże najładniejszego domu w okolicy. Tam w żółtych gumiakach na nogach przywitał nas młody chłopak. Domyślam się, że był to syn właściciela. Browarek jest malutki i razem z chłodnią zajmuje jakieś 80 metrów kwadratowych. Schludnie, czysto, na ścianach białe kafelki i srebrna instalacja ładnie się komponują. Warzelnia ma 250 l., a na przeciwnej ścianie stoją trzy 500 l. CK tanki. Obok chłodnia, oraz urządzenie do mycia kegów. Tak wygląda typowy mały, rodzinny browar. Opowiadając o rodzinnym warzeniu piwa które zaczęło się dziewięć lat temu młody chłopak zaproponował nam poczęstunek. Garrigue i Manuke już piliście, bo wiem to od barmana, a więc poczęstuję was dwoma pozostałymi piwami które warzymy w naszym browarze, powiedział, po czym poszedł na górę po kufle . Niestety jako kierowca spróbowałem ich dosłownie po dwa łyki, ale muszę stwierdzić, że oba były jeszcze smaczniejsze od tych próbowanych dzień wcześniej w hostincu. Kolejnymi piwami nalanymi prosto z tanka były:
-1402 12-ka ležák, piwo nawiązuje nazwą do daty pierwszych, historycznych wzmianek o Rozdrojovicach. Genialny lezak, aż żal, że nie było go na kranach.
-Marahau Session IPA 13-ka. Tu nazwa piwa dotyczy miasta partnerskiego Rozdrojovic leżącego w Nowej Zelandii. Kolejna pychota spod reki Pana Igora.
Niestety piw nie butelkują, bo i tak nie nadążają z produkcja, a zapotrzebowanie jest spore. Pozostaje szukać, lub czekać, aż U Helanu będzie jakaś rotacja na kranach. Nam natomiast udało się za 100 Kc. zakupić dwie litrowe pet-ki dopiero co stoczonej z tanka 11-ki Garrigue. Wypita po powrocie do domu smakowała wyśmienicie .
Kolejne miejsce z niesamowicie pysznym piwem, oraz bardzo sympatycznymi i uczynnymi ludźmi. Cieszą się, że tam byłem i piwo piłem .
P.s
Będąc w Brnie w/w piw warto poszukać w Zastávka pub, oraz Rocknroll Heaven. Tam piwo Rojc bywa rotacyjnie, ale może i w innych pubach będzie dostępne.
Zdjęcia w galerii:
Comment