Březí to niespełna dwu tysięczna wioska położona tuż przy granicy z Austrią i oddalona o parę kilometrów od Mikulova. Dojeżdżając do wioski mijamy pobliskie pagórki obsadzone winoroślami.
W tejże właśnie wiosce od 2016 roku jako piwowar domowy zaczął warzyć piwo Rostislav Toman. Prawna legalizacja browaru nastąpiła w zeszłym roku i od tej pory piwo z malutkiego browaru jest do nabycia w browarnianym sklepiku. My na miejsce dotarliśmy w niedzielę około godziny 13.
Cały browar, a raczej mikro browar mieści się w niegdysiejszym garażu dostawionym do rodzinnego domu Rostislava. Właśnie on przywitał nas w drzwiach i zaprosił do swojego królestwa.
Po wejściu do środka pierwsze co rzuciło się nam w oczy to nieskazitelny ład i porządek panujący w tym pomieszczeniu. Sterylność jak w szpitalu, no pierwszy raz byłem w tak czystym browarze. Wszystko tam ma swoje miejsce i nie ma opcji by stało gdzie indziej. Oj, straszny z właściciela jest pedant, ale sumie to większość browarów powinna właśnie tak wyglądać.
W małym pomieszczeniu zaraz przy wejściu stoi wyładowana po brzegi lodówka z piwami, dalej zlewozmywak, oraz mała 110 litrowa warzelna podgrzewana z gazowego taboreta.
Na wprost chłodnia i magazynek zarazem w którym stoją 80 litrowe tankofermentatory. Docelowo będzie ich pięć, ale póki co są dwa, a trzeci przygotowany do pracy stał przy drzwiach wejściowych. Oczywiście wszystko zostało przemyślane i tanki mają przymocowane do nóżek kółka i dzięki temu są mobilne.
Po drugiej stronie pomieszczenia na stalowym stole stoi malutki śrutownik. Całość wyposażenia wykonana została ze stali nierdzewnej.
Swoje warzenie Rostislav traktuje jako hobby, a obecnie również jako tzw. ,dodatkowy grosz,. Lubi eksperymentować i wszystkie piwa warzone są według jego własnych receptur.
Piw nie spróbujemy w żadnej hospodzie i nie zakupimy nigdzie poza browarem. Zresztą co tu się dziwić przy tak małej produkcji. Z tym, że jak ktoś sobie zażyczy to może w browarze zamówić małą, bodajże 5 litrowa beczułkę, a do niej wypożyczyć specjalny kranik z pojemnikiem na nabój gazowy. Konstrukcja bardzo podobna do starych syfonów popularnych w latach 70-tych. Całość jest zwrotna, więc po spożyciu sprzęt oddaje się do browaru.
Piw w browarze warzy się, aż dziewięć rodzajów i wszystkie sprzedawane są w małych, szklanych butelkach o pojemności 0.33 l. Każde można zakupić osobno, ale najlepiej opłaca kupić się sześciopak w którym butelki chwytane są kartonem za kapsel. Wybór piw jest dowolny, ale żeby je szybko w kartonik zapakować Rostislav ma swój patent. Sześć butelek wkłada do pustej skrzynki po piwie, na butelki kładzie ów firmowy kartonik, a specjalne przygotowaną deską do mięsa w której wycięte jest sześć otworów błyskawicznie wgniata karton na szyjki butelek
.
Zestaw piw wygląda następująco:
-Blonde Ale 31 Kc.
-Waissbier 32 Kc.
-American Amber Ale 33 Kc.
-American Pale Ale 34 Kc.
-Rye Ipa 35 Kc.
-American Ipa 36Kc.
-Double Ipa 37 Kc.
-Sweet Stout 38 Kc.
-Baltic Porter 39 Kc.
Dla porównania sześciopak kosztuje równe 200 Kc. Kolejność w/w piw nie jest przypadkowa i tak zwrócicie uwagę na cenę rosnącą co koronkę. Dalej każde z tych piw ma swój własny numer widniejący na etykiecie i na kapslu. Co przekłada się na rosnący ekstrakt, oraz alkohol zawarty w piwie. Zgodnie z zaleceniem sladka piwa należy spożywać od nr. pierwszego do ostatniego, a po wypiciu nr. dziewięć powinniśmy iść spać, tak swoją instrukcję picia piwa podsumował Rostislav
. Wszystkie piwa mają mieć nazwę stylu jaki prezentuja, a nie jakieś tam ,Kohut, czy ,Špičák,. Styl to styl i nie mieszajmy ludziom w głowach, powiedział. Przynajmniej nie szuka się na etykiecie dopisku małymi literami co to za piwo
.
Oczywiście piwa są niefiltrowane, niepasteryzowane i wszystkie bez wyjątku nam smakowały. Ciekawe style i mała pojemność sprawiają, że faktycznie da się spróbować wszystkich dziewięciu piw za jednym podejściem, ale czy pójdziemy wtedy spać?? No, różnie to może być.
Podczas rozmowy z bardzo miłym właścicielem okazało się, że ze sladkiem Martinem Smolikiem który dzień wcześniej w Brnie oprowadzał nas po browarze U Tomana są kumplami i razem kończyli szkołę piwowarską. Świat jest mały. Na koniec zakupiliśmy całkiem spory zestaw piw, a Rostislav stwierdził, że do takiego zakupu to należą się ekstra prezenty. Do zakupionych piw otrzymaliśmy firmowe: podstawki, długopisy, broszkę (chętnie komuś ją odstąpię
), oraz szklankę na stopce z której, akurat te piwa lepiej smakowały niż pite z kufla
.
Właściciel pomyślał również o dzieciakach przychodzących w lecie do browaru wraz z rodzicami i specjalnie dla nich ,uwarzył, lemoniadę. One też coś muszą pić, skwitował
.
Podsumowując. Bardzo fajne miejsce, gdzie piwo warzy pasjonat tego trunku. Miły, sympatyczny człowiek pozytywnie zakręcony na tym punkcie do tego stopnia, że nawet stojące przed domem auta żony i jego oprócz browarnianych reklam maja ,piwne, rejestracje. U żony napis to ,sladkova, a u niego ,sup hotam,. Będąc w pobliżu warto wpaść do ,sępa, po smaczne piwo.
Zdjęcia część 1:
W tejże właśnie wiosce od 2016 roku jako piwowar domowy zaczął warzyć piwo Rostislav Toman. Prawna legalizacja browaru nastąpiła w zeszłym roku i od tej pory piwo z malutkiego browaru jest do nabycia w browarnianym sklepiku. My na miejsce dotarliśmy w niedzielę około godziny 13.
Cały browar, a raczej mikro browar mieści się w niegdysiejszym garażu dostawionym do rodzinnego domu Rostislava. Właśnie on przywitał nas w drzwiach i zaprosił do swojego królestwa.
Po wejściu do środka pierwsze co rzuciło się nam w oczy to nieskazitelny ład i porządek panujący w tym pomieszczeniu. Sterylność jak w szpitalu, no pierwszy raz byłem w tak czystym browarze. Wszystko tam ma swoje miejsce i nie ma opcji by stało gdzie indziej. Oj, straszny z właściciela jest pedant, ale sumie to większość browarów powinna właśnie tak wyglądać.
W małym pomieszczeniu zaraz przy wejściu stoi wyładowana po brzegi lodówka z piwami, dalej zlewozmywak, oraz mała 110 litrowa warzelna podgrzewana z gazowego taboreta.
Na wprost chłodnia i magazynek zarazem w którym stoją 80 litrowe tankofermentatory. Docelowo będzie ich pięć, ale póki co są dwa, a trzeci przygotowany do pracy stał przy drzwiach wejściowych. Oczywiście wszystko zostało przemyślane i tanki mają przymocowane do nóżek kółka i dzięki temu są mobilne.
Po drugiej stronie pomieszczenia na stalowym stole stoi malutki śrutownik. Całość wyposażenia wykonana została ze stali nierdzewnej.
Swoje warzenie Rostislav traktuje jako hobby, a obecnie również jako tzw. ,dodatkowy grosz,. Lubi eksperymentować i wszystkie piwa warzone są według jego własnych receptur.
Piw nie spróbujemy w żadnej hospodzie i nie zakupimy nigdzie poza browarem. Zresztą co tu się dziwić przy tak małej produkcji. Z tym, że jak ktoś sobie zażyczy to może w browarze zamówić małą, bodajże 5 litrowa beczułkę, a do niej wypożyczyć specjalny kranik z pojemnikiem na nabój gazowy. Konstrukcja bardzo podobna do starych syfonów popularnych w latach 70-tych. Całość jest zwrotna, więc po spożyciu sprzęt oddaje się do browaru.
Piw w browarze warzy się, aż dziewięć rodzajów i wszystkie sprzedawane są w małych, szklanych butelkach o pojemności 0.33 l. Każde można zakupić osobno, ale najlepiej opłaca kupić się sześciopak w którym butelki chwytane są kartonem za kapsel. Wybór piw jest dowolny, ale żeby je szybko w kartonik zapakować Rostislav ma swój patent. Sześć butelek wkłada do pustej skrzynki po piwie, na butelki kładzie ów firmowy kartonik, a specjalne przygotowaną deską do mięsa w której wycięte jest sześć otworów błyskawicznie wgniata karton na szyjki butelek

Zestaw piw wygląda następująco:
-Blonde Ale 31 Kc.

-Waissbier 32 Kc.

-American Amber Ale 33 Kc.

-American Pale Ale 34 Kc.

-Rye Ipa 35 Kc.

-American Ipa 36Kc.

-Double Ipa 37 Kc.

-Sweet Stout 38 Kc.

-Baltic Porter 39 Kc.

Dla porównania sześciopak kosztuje równe 200 Kc. Kolejność w/w piw nie jest przypadkowa i tak zwrócicie uwagę na cenę rosnącą co koronkę. Dalej każde z tych piw ma swój własny numer widniejący na etykiecie i na kapslu. Co przekłada się na rosnący ekstrakt, oraz alkohol zawarty w piwie. Zgodnie z zaleceniem sladka piwa należy spożywać od nr. pierwszego do ostatniego, a po wypiciu nr. dziewięć powinniśmy iść spać, tak swoją instrukcję picia piwa podsumował Rostislav


Oczywiście piwa są niefiltrowane, niepasteryzowane i wszystkie bez wyjątku nam smakowały. Ciekawe style i mała pojemność sprawiają, że faktycznie da się spróbować wszystkich dziewięciu piw za jednym podejściem, ale czy pójdziemy wtedy spać?? No, różnie to może być.

Podczas rozmowy z bardzo miłym właścicielem okazało się, że ze sladkiem Martinem Smolikiem który dzień wcześniej w Brnie oprowadzał nas po browarze U Tomana są kumplami i razem kończyli szkołę piwowarską. Świat jest mały. Na koniec zakupiliśmy całkiem spory zestaw piw, a Rostislav stwierdził, że do takiego zakupu to należą się ekstra prezenty. Do zakupionych piw otrzymaliśmy firmowe: podstawki, długopisy, broszkę (chętnie komuś ją odstąpię


Właściciel pomyślał również o dzieciakach przychodzących w lecie do browaru wraz z rodzicami i specjalnie dla nich ,uwarzył, lemoniadę. One też coś muszą pić, skwitował

Podsumowując. Bardzo fajne miejsce, gdzie piwo warzy pasjonat tego trunku. Miły, sympatyczny człowiek pozytywnie zakręcony na tym punkcie do tego stopnia, że nawet stojące przed domem auta żony i jego oprócz browarnianych reklam maja ,piwne, rejestracje. U żony napis to ,sladkova, a u niego ,sup hotam,. Będąc w pobliżu warto wpaść do ,sępa, po smaczne piwo.
Zdjęcia część 1:
Comment