Do Neratovic z pobliskiego Melnika dotarliśmy pociągiem . Od 2016 (początki 2015) roku działa tam mały browar Kaberna w którym szefuje i warzy piwo pan Jaroslav Verner.
W cichej, spokojnej dzielnicy Neratovic Mlekojedy wśród żywej, wiosennej zieleni stoją pomalowane na żółto zabudowania browaru. Oficjalne godziny otwarcia browaru wyglądają następująco: piątek 17-22. sobota i niedziela od 15-20, ale wszystko zależy od pory roku i pogody, gdyż głównymi klientami są tam rowerzyści.
Na miejscu przywitała nas jak się później okazało żona pana Jaroslava, a on sam w tym czasie krzątał się za barem. Wizytę zaczęliśmy nietypowo, bo od obejrzenia znajdującego się w zaadoptowanych na ten cel garażach browaru. Garaże pełnią rolę pomieszczeń browaru, oraz damskiej i męskiej toalety. W pomieszczeniu na samym końcu stoi 400 litrowa warzelnia z której uzyskuje się 350 litrów piwa. Natomiast wchodząc przez damski kibelek dotrzemy do pomieszczenia ze spilką . Dziwne to miejsce z różnymi porozstawianymi chaotycznie pojemnikami, ale generalnie wszystko wyglądało na dawno nieużywane. Tanków nie ma i piwo leżakuje w kegach stojących w samochodowej chłodni ustawionej naprzeciwko wejścia do warzelni.
Na przeciwko żółtego budynku stoi wspomniana chłodnia, szklarnia, oraz drewniana budka pełniąca rolę baru wraz z małym zadaszonym piwnym ogródkiem. Pozostałe ławy ustawiono przed wejściem na posesję. Po krótkiej wycieczce sympatyczny właściciel zaprosił nas na piwo. Piwo?? W sumie jakbym wiedział co zastanę na kranach to bym tam nie pojechał. Do spróbowania było tylko jedno piwo Stout Chilli 18-ka w cenie 40 Kc. za 0.3 l. Wszystkie piwa z tego browaru sprzedawane są tylko w takiej pojemności i podawane są w firmowych szklankach na nóżce.
Zamówiłem dwa, ale żona sladka od razu zapytała czy jesteśmy tego pewni. Osobiście bardzo lubię pikantne potrawy, ale moja żona już nie. Pewnie, że dwa najwyżej ja je wypiję, pomyślałem .
Pierwszy łyk czarnego płynu i nic, ale za pięć sekund myślałem, że zejdę. Zalał mnie zimny pot, co to kur.. jest chciałem zapytać, ale przez przepalone gardło słowa nie przechodziły .
U żony było jeszcze gorzej i pomimo zapewnień uśmiechniętego sladka, że pierwszy łyk jest palący, a później to będziemy czuli już tylko kawę i czekoladą odmówiła dalszej konsumpcji.
Ja zaryzykowałem. Nie doczekałem się obiecanej kawy, ani czekolady, piekło dalej niemiłosiernie. Do produkcji tego piwa sladek na 200 litrów piwa użył 150 gr. bardzo ostrych papryczek chilli Jolokia Red. Jak dla mnie był to wywar z tych papryczek, a nie piwo . Domyślam się, że coś mu nie wyszło z proporcjami i sprzedaje to piwo na siłę, a mocno zdziwionym klientom do zagryzienia proponuje kawałek chleba. Początek maja, sezon rowerowy w pełni, a na moje pytanie kiedy w ofercie będzie jakieś ,normalne, jego piwo pan Jaroslav odpowiada, że najwcześniej za miesiąc. Nic z tego nie rozumiem? Nikt (oprócz mnie, medal powinienem dostać ) kto przybył do browaru i zamówił Stouta nie dopił go do końca!!
Owszem, w opcji awaryjnej gospodarz wprowadził do oferty piwo z browaru Frydlant- Philipp 13-ka (25 Kc,), ale to chyba nie o to chodzi w prowadzeniu własnego browaru. Philippem przepiłem Stouta, a dodatkowo miły gospodarz wygrzebał z chłodni małą, ostatnią butelkę ,jakiegoś, swojego piwa i nim nas poczęstował. Szału też nie było, ale przynajmniej nie paliło w przełyk. Fajna, klimatyczna miejscówka, mili gospodarze, ale piwnie słabo i dziwnie. Pizza, oraz utopenec to coś na ząb do zakupienia w lokalu.
Zdjęcia:
W cichej, spokojnej dzielnicy Neratovic Mlekojedy wśród żywej, wiosennej zieleni stoją pomalowane na żółto zabudowania browaru. Oficjalne godziny otwarcia browaru wyglądają następująco: piątek 17-22. sobota i niedziela od 15-20, ale wszystko zależy od pory roku i pogody, gdyż głównymi klientami są tam rowerzyści.
Na miejscu przywitała nas jak się później okazało żona pana Jaroslava, a on sam w tym czasie krzątał się za barem. Wizytę zaczęliśmy nietypowo, bo od obejrzenia znajdującego się w zaadoptowanych na ten cel garażach browaru. Garaże pełnią rolę pomieszczeń browaru, oraz damskiej i męskiej toalety. W pomieszczeniu na samym końcu stoi 400 litrowa warzelnia z której uzyskuje się 350 litrów piwa. Natomiast wchodząc przez damski kibelek dotrzemy do pomieszczenia ze spilką . Dziwne to miejsce z różnymi porozstawianymi chaotycznie pojemnikami, ale generalnie wszystko wyglądało na dawno nieużywane. Tanków nie ma i piwo leżakuje w kegach stojących w samochodowej chłodni ustawionej naprzeciwko wejścia do warzelni.
Na przeciwko żółtego budynku stoi wspomniana chłodnia, szklarnia, oraz drewniana budka pełniąca rolę baru wraz z małym zadaszonym piwnym ogródkiem. Pozostałe ławy ustawiono przed wejściem na posesję. Po krótkiej wycieczce sympatyczny właściciel zaprosił nas na piwo. Piwo?? W sumie jakbym wiedział co zastanę na kranach to bym tam nie pojechał. Do spróbowania było tylko jedno piwo Stout Chilli 18-ka w cenie 40 Kc. za 0.3 l. Wszystkie piwa z tego browaru sprzedawane są tylko w takiej pojemności i podawane są w firmowych szklankach na nóżce.
Zamówiłem dwa, ale żona sladka od razu zapytała czy jesteśmy tego pewni. Osobiście bardzo lubię pikantne potrawy, ale moja żona już nie. Pewnie, że dwa najwyżej ja je wypiję, pomyślałem .
Pierwszy łyk czarnego płynu i nic, ale za pięć sekund myślałem, że zejdę. Zalał mnie zimny pot, co to kur.. jest chciałem zapytać, ale przez przepalone gardło słowa nie przechodziły .
U żony było jeszcze gorzej i pomimo zapewnień uśmiechniętego sladka, że pierwszy łyk jest palący, a później to będziemy czuli już tylko kawę i czekoladą odmówiła dalszej konsumpcji.
Ja zaryzykowałem. Nie doczekałem się obiecanej kawy, ani czekolady, piekło dalej niemiłosiernie. Do produkcji tego piwa sladek na 200 litrów piwa użył 150 gr. bardzo ostrych papryczek chilli Jolokia Red. Jak dla mnie był to wywar z tych papryczek, a nie piwo . Domyślam się, że coś mu nie wyszło z proporcjami i sprzedaje to piwo na siłę, a mocno zdziwionym klientom do zagryzienia proponuje kawałek chleba. Początek maja, sezon rowerowy w pełni, a na moje pytanie kiedy w ofercie będzie jakieś ,normalne, jego piwo pan Jaroslav odpowiada, że najwcześniej za miesiąc. Nic z tego nie rozumiem? Nikt (oprócz mnie, medal powinienem dostać ) kto przybył do browaru i zamówił Stouta nie dopił go do końca!!
Owszem, w opcji awaryjnej gospodarz wprowadził do oferty piwo z browaru Frydlant- Philipp 13-ka (25 Kc,), ale to chyba nie o to chodzi w prowadzeniu własnego browaru. Philippem przepiłem Stouta, a dodatkowo miły gospodarz wygrzebał z chłodni małą, ostatnią butelkę ,jakiegoś, swojego piwa i nim nas poczęstował. Szału też nie było, ale przynajmniej nie paliło w przełyk. Fajna, klimatyczna miejscówka, mili gospodarze, ale piwnie słabo i dziwnie. Pizza, oraz utopenec to coś na ząb do zakupienia w lokalu.
Zdjęcia:
Comment