Horní Počernice to kolejna dzielnica Pragi w której niedawno otwarty został browar z restauracją. Można powiedzieć, że w dniu naszej wizyty 01.11 był to najnowszy z pośród otwartych w ostatnim czasie praskich browarów. Dojazd tam nie jest jakoś specjalnie skomplikowany i z centrum dotrzemy tam pociągiem, lub jak my metrem i wysiadamy na ostatniej stacji Černý Most, by następnie przesiąść się na autobus, lub iść pieszo 2,5 km. Wszystko zależy skąd będziemy chcieli tam dojechać, ale browar znajduje się tuż przy dworcu i kawałeczek od przystanku autobusowego, więc każda opcja jest akceptowalna .
Pochodzący prawdopodobnie z lat 50-60 masywny budynek pomalowano na kolor piaskowy i na tej krótkiej ulicy prezentuje się okazale. Wcześniej tam mieściła się tylko restauracja, a po przeprowadzonym w tym roku remoncie jednej z sal ,dołożono, browar. Restauracja jest duża i zajmuje prawie cały parter z prawej strony, ale obecnie czynna jest tylko mniejsza sala z barem usytuowana w parterowej przybudówce. Główne wejście znajduje się od strony dworca i tylko nad nim umieszczono duży napis Pivovar Počerňák. Wejście to prowadzi do sali z warzelnią, ale podobnie jak ona póki co jest dla gości zamknięte .
Sala z barem to bardzo przyjemne i ,ciepłe, miejsce. Masywne stoły i krzesła dobrze współgrają z wykonanym z surowej cegły barem, oraz słupkami z barierkami odgradzającymi jedną część sali od jej drugiej część usytuowanej jakby na podeście. Ściany zdobią stare ,piwne, dokumenty i fotografie, a w obok baru ustawiono miedzianą atrapę kotła warzelnego.
Na miejscu zameldowaliśmy się tuz po otwarciu restauracji czyli o godzinie 11 i o dziwo nie byliśmy pierwszymi klientami. Czynni są codziennie do późnych godzin wieczornych. Jeszcze zanim zdążyliśmy zdjąć kurtki przed nami wylądowało ,menu dnia,. My tyle co po śniadaniu, a ci znowu swoje, cóż za zwyczaj w tym kraju. Wszedłeś do restauracji to masz od razu żreć i już!!
Po podziękowaniu za jedzenie i zamówieniu samych piw byliśmy świadkami metamorfozy kelnerek. Z miłych i uśmiechniętych kobitek w mgnieniu oka zmieniły się w opryskliwe babsztyle .
Wcześniej przez okna widziałem, a w lokalu dodatkowo poczułem, że za ścianą warzy się piwko. Zapytałem , czy mogę zobaczyć warzelnię i tylko usłyszałem krótkie-tam nie wolno wchodzić!
Oschle odparła jedna z kelnerek. Na szczęście w lokalu pojawił się właściciel, który zapytany o to samo nie stwarzał żadnych problemów, a nawet w celu zobaczenia reszty instalacji zaprosił nas do piwnic .
O sprawach technicznych nic, albo prawie nic nie wiedział, a sladek zajęty był przy garach. Dla tego browar obejrzeliśmy, a dopiero później na chwilę przysiadł się do nas miły sladek i wyjaśnił parę spraw. Warzelnia ma pojemność 500 l., a tanko fermentatorów w piwnicy jest 8 x 1000 l. Piwa zaczęli warzyć miesiąc temu i w stałej ofercie będą dwa piwa, oraz sporadycznie jakieś trzecie. Zastanawiali się na pszenicą, ale mają obawy czy dadzą radę sprzedać 1000 l. tego piwa. Na turystów raczej nie mają co liczyć, a miejscowi przy pszenicy raczej nie będą chcieli posiedzieć. Nie wiem jak w lokalu bywa wieczorami, ale w godzinach porannych knajpa bardzo szybko zapełniła się klientami i domyślam się, że jest to po części związane z przyjazdami na stację pociągów. Z ciekawostek dodam, że sladek jakiś czas temu warzył na Ukrainie, oraz u nas w browarze Zwierzyniec.
Tak jak wspominałem na kranach była stała oferta, plus jedno dyniowe (55 Kc.) z browaru Permon. O PU nie wspominam.
- Počerňák 11 světlý ležák w cenie 38/27 Kc.
- Počerňák jantarové Ale – 13-ka w cenie 38 Kc. za pojemność 0.4 l.
Jeżeli chodzi o piwa, to niestety większych zachwytów nie było. Takie dobre ,średniaki, ale o niebo lepsze od gościnnie występującego, nijakiego Pumpkin Ale z browaru Permon.
Aby poprawić kelnerką humor, a my głodni nie byli pod koniec wizyty z menu dnia zamówiliśmy dorsza z ziemniakami w przystępnej cenie 135 Kc. Smaczna potrawa.
Generalnie fajna miejscówka z tanim jedzeniem i jeszcze tańszym piwem. Jeżeli sladek trochę nad nim popracuje i dla klientów otworzą salę z warzelnią będzie super .
Foty w galerii:
Pochodzący prawdopodobnie z lat 50-60 masywny budynek pomalowano na kolor piaskowy i na tej krótkiej ulicy prezentuje się okazale. Wcześniej tam mieściła się tylko restauracja, a po przeprowadzonym w tym roku remoncie jednej z sal ,dołożono, browar. Restauracja jest duża i zajmuje prawie cały parter z prawej strony, ale obecnie czynna jest tylko mniejsza sala z barem usytuowana w parterowej przybudówce. Główne wejście znajduje się od strony dworca i tylko nad nim umieszczono duży napis Pivovar Počerňák. Wejście to prowadzi do sali z warzelnią, ale podobnie jak ona póki co jest dla gości zamknięte .
Sala z barem to bardzo przyjemne i ,ciepłe, miejsce. Masywne stoły i krzesła dobrze współgrają z wykonanym z surowej cegły barem, oraz słupkami z barierkami odgradzającymi jedną część sali od jej drugiej część usytuowanej jakby na podeście. Ściany zdobią stare ,piwne, dokumenty i fotografie, a w obok baru ustawiono miedzianą atrapę kotła warzelnego.
Na miejscu zameldowaliśmy się tuz po otwarciu restauracji czyli o godzinie 11 i o dziwo nie byliśmy pierwszymi klientami. Czynni są codziennie do późnych godzin wieczornych. Jeszcze zanim zdążyliśmy zdjąć kurtki przed nami wylądowało ,menu dnia,. My tyle co po śniadaniu, a ci znowu swoje, cóż za zwyczaj w tym kraju. Wszedłeś do restauracji to masz od razu żreć i już!!
Po podziękowaniu za jedzenie i zamówieniu samych piw byliśmy świadkami metamorfozy kelnerek. Z miłych i uśmiechniętych kobitek w mgnieniu oka zmieniły się w opryskliwe babsztyle .
Wcześniej przez okna widziałem, a w lokalu dodatkowo poczułem, że za ścianą warzy się piwko. Zapytałem , czy mogę zobaczyć warzelnię i tylko usłyszałem krótkie-tam nie wolno wchodzić!
Oschle odparła jedna z kelnerek. Na szczęście w lokalu pojawił się właściciel, który zapytany o to samo nie stwarzał żadnych problemów, a nawet w celu zobaczenia reszty instalacji zaprosił nas do piwnic .
O sprawach technicznych nic, albo prawie nic nie wiedział, a sladek zajęty był przy garach. Dla tego browar obejrzeliśmy, a dopiero później na chwilę przysiadł się do nas miły sladek i wyjaśnił parę spraw. Warzelnia ma pojemność 500 l., a tanko fermentatorów w piwnicy jest 8 x 1000 l. Piwa zaczęli warzyć miesiąc temu i w stałej ofercie będą dwa piwa, oraz sporadycznie jakieś trzecie. Zastanawiali się na pszenicą, ale mają obawy czy dadzą radę sprzedać 1000 l. tego piwa. Na turystów raczej nie mają co liczyć, a miejscowi przy pszenicy raczej nie będą chcieli posiedzieć. Nie wiem jak w lokalu bywa wieczorami, ale w godzinach porannych knajpa bardzo szybko zapełniła się klientami i domyślam się, że jest to po części związane z przyjazdami na stację pociągów. Z ciekawostek dodam, że sladek jakiś czas temu warzył na Ukrainie, oraz u nas w browarze Zwierzyniec.
Tak jak wspominałem na kranach była stała oferta, plus jedno dyniowe (55 Kc.) z browaru Permon. O PU nie wspominam.
- Počerňák 11 světlý ležák w cenie 38/27 Kc.
- Počerňák jantarové Ale – 13-ka w cenie 38 Kc. za pojemność 0.4 l.
Jeżeli chodzi o piwa, to niestety większych zachwytów nie było. Takie dobre ,średniaki, ale o niebo lepsze od gościnnie występującego, nijakiego Pumpkin Ale z browaru Permon.
Aby poprawić kelnerką humor, a my głodni nie byli pod koniec wizyty z menu dnia zamówiliśmy dorsza z ziemniakami w przystępnej cenie 135 Kc. Smaczna potrawa.
Generalnie fajna miejscówka z tanim jedzeniem i jeszcze tańszym piwem. Jeżeli sladek trochę nad nim popracuje i dla klientów otworzą salę z warzelnią będzie super .
Foty w galerii:
Comment