Sobíňov to mała wioska oddalona o niecałe trzy kilometry od Ždírec nad Doubravou. I właśnie z tej miejscowości na miejsce najwygodniej będzie podjechać pociągiem.
Oczywiście jeździ tam również i autobus, ale w weekendy kursuje dużo rzadziej niż wspomniany pociąg, a i jego godziny przyjazdów nie były dla nas satysfakcjonujące .
Celem naszej podróży było odwiedzenie nowo otwartego mikro browaru w Sobíňovie. Z dworca idziemy przez jakby wymarłe centrum wioski i na miejsce dotrzemy po niespełna 800 m.. Po drodze mijamy przypięte do płotów dwa banery z reklamą nowego browaru, oraz małymi karteczkami z informacją o jego godzinach otwarcia.
Na miejsce dotarliśmy 10 października tuż przed otwarciem furtki piwowarskiego ogródka. Zanim zdążyliśmy chwycić za klamkę podszedł do nas jegomość z zapytaniem w czym może nam pomóc. Owym gościem okazał się mega sympatyczny właściciel, oraz piwowar Ivan Zvolánek. Otwieramy za chwilkę, a w między czasie chodźcie ze mną, akurat warzę piwo, to pokażę wam browar- odparł Ivan i na odchodne do krzątającej się przy altanie żony zawołał - proszę nalej dwa piwa! Od razu było widać, że prowadzenie tego interesu sprawia gospodarzowi ogromną przyjemność.
Browar, a właściwie browarek znajduje się w piwnicach prywatnego domu i jak większość takich przybytków na początku działał jako browar domowy. Dokładnie to trzy lata, a oficjalny start browarku to sierpień tego roku. Do pomieszczeń z instalacją wchodzimy przez garaż i zaraz przy wejściu znajduje się małe pomieszczenie przeznaczone na fermentację, która to odbywa się w 6 x 100 l. plastikowych beczkach . Przechodząc do dalszych pomieszczeń dotarliśmy do warzelni. Cztero garnkowa mała instalacja o pojemności zaledwie 100 l. ciężko musi pracować, by zapełnić zbiorniki fermentacyjne. Dla tego póki co w browarze warzone są trzy rodzaje piwa, ale na kranach zastaniemy zazwyczaj jedno, a w sezonie to i mogą być braki na kranach.
Jak to w Czechach bywa sporą część zapasów wypiją rowerzyści, ale widać, że i miejscowym piwo posmakowało. Do browarku przychodzą całymi rodzinami, lub jak koszący trawę sąsiad Ivana z własnym dzbankiem. Praca ciężka to i pic się chciało, bo chłopina dzbanek uzupełniał dwa razy . Warzone piwa to:
- Sobíňovsky lezak 12-ka. Genialna ,klasyka,.
- Sobíňovsky polotmavy lezak 12-ka.
- Sobiňovský ležák tmavý 13-ka.
My akurat trafiliśmy na 12-kę, oraz warzenie 13-ki, więc jednego piwka spróbowaliśmy, a z drugiego chłonęliśmy zapachy które roznosiły się po całym ogródku .
Dalej znajduje się chłodnia z kegami w których piwo sobie leżakuje. Pomiędzy chłodnią, a ścianą gospodarz wygospodarował zmyślny, ale ciasny kącik do rozlewu piwa.
Na półkach z parapetów w rzędzie poukładano litrowe pet-ki i jak mówił Ivan zapalam sobie papieroska i w ciszy i spokoju napełniam butelki .
Zanim skończyliśmy oglądać browar do piwnicy z dwoma piwami w rękach dotarła żona, no co tak na sucho będziecie chodzić - zażartowała . Zniecierpliwiony Ivan już po naszym pierwszym łyku zapytał czy nam smakuje. Czy smakuje?? To piwo było wprost genialne !! Klasyka i to w mistrzowskim wydaniu, na prawdę szacun dla sladka. Generalnie jest to takie miejsce, gdzie my w garażu popijamy piwko, do Ivana przyszedł sąsiad i oddał przedłużacz, a więc znów jest przerwa na papieroska i pogaduchy. Taka sielska, wiejska sielanka, gdzie wszyscy się szanują i znają .
Tegoroczny październik rozpieszczał nas piękną pogodą, więc z piwnicy woleliśmy przenieść się do klimatycznego ogródka, gdzie w słoneczku przy stoliku można było dalej rozkoszować się smakiem genialnego piwa w jakże genialnej cenie 25 Kc.!! O dziwo w tak małym, domowym browarku piwo podawane jest w firmowych szklankach przyozdobionych wizerunkiem koguta. Czemu, akurat koguta, a bo w herbie Sobíňov ma koguta, to i na naszych szklankach niechaj on będzie odparła zapytana o to żona sladka.
W tymże ogródku ustawiono parę stolików, oraz drewnianą altankę ozdobioną dużym reklamowym banerem browaru. Altana świetnie sprawdzi się podczas deszczu, lub da cień w upalny dzień, natomiast na okres jesienno-zimowy z dawnego kurnika i chlewika dla klientów stworzono małą, przydomową hospudkę . Wewnątrz są dwie salki, oraz pomieszczenie z nalewakami do piwa. Pomieszczenie pełni również funkcję sklepiku, gdzie w godzinach otwarcia browaru zakupimy piwo na wynos, oraz kasy gdzie za nie zapłacimy.
Piwa możemy napić się we wtorki od 14-20.30, ale jeszcze nie wiadomo czy ten dzień nie będzie zlikwidowany. Wtorek pojawił się na próbę, gdyż we wsi jest jeszcze jedna hospoda, która właśnie we wtorki jest nieczynna i dla tego ten dzień postanowili wykorzystać właściciele browarku.
Pozostałe dni otwarcia to: piątek-sobota od 15-22, oraz niedziela od 13-20.
Jak dla nas było to jedno z najfajniejszych piwnych miejscówek jakie odwiedziliśmy w Czechach. Mega klimat, super atmosfera, przepyszne, tanie piwo, a co najważniejsze, właściciele są tak mili i uprzejmi, że aż szkoda stamtąd odjeżdżać. Nawet ich pies (suczka), długowłosy owczarek o imieniu Lessy łasi się do każdego nowo przybyłego klienta .
Na koniec zakupiliśmy piwko na wynos, a Ivan z nieukrywaną radością podziękował nam za wizytę i zażartował, że prawdopodobnie byliśmy pierwszymi Polakami przybyłymi do wsi Sobíňov .
Zdjęcia w galerii:
Oczywiście jeździ tam również i autobus, ale w weekendy kursuje dużo rzadziej niż wspomniany pociąg, a i jego godziny przyjazdów nie były dla nas satysfakcjonujące .
Celem naszej podróży było odwiedzenie nowo otwartego mikro browaru w Sobíňovie. Z dworca idziemy przez jakby wymarłe centrum wioski i na miejsce dotrzemy po niespełna 800 m.. Po drodze mijamy przypięte do płotów dwa banery z reklamą nowego browaru, oraz małymi karteczkami z informacją o jego godzinach otwarcia.
Na miejsce dotarliśmy 10 października tuż przed otwarciem furtki piwowarskiego ogródka. Zanim zdążyliśmy chwycić za klamkę podszedł do nas jegomość z zapytaniem w czym może nam pomóc. Owym gościem okazał się mega sympatyczny właściciel, oraz piwowar Ivan Zvolánek. Otwieramy za chwilkę, a w między czasie chodźcie ze mną, akurat warzę piwo, to pokażę wam browar- odparł Ivan i na odchodne do krzątającej się przy altanie żony zawołał - proszę nalej dwa piwa! Od razu było widać, że prowadzenie tego interesu sprawia gospodarzowi ogromną przyjemność.
Browar, a właściwie browarek znajduje się w piwnicach prywatnego domu i jak większość takich przybytków na początku działał jako browar domowy. Dokładnie to trzy lata, a oficjalny start browarku to sierpień tego roku. Do pomieszczeń z instalacją wchodzimy przez garaż i zaraz przy wejściu znajduje się małe pomieszczenie przeznaczone na fermentację, która to odbywa się w 6 x 100 l. plastikowych beczkach . Przechodząc do dalszych pomieszczeń dotarliśmy do warzelni. Cztero garnkowa mała instalacja o pojemności zaledwie 100 l. ciężko musi pracować, by zapełnić zbiorniki fermentacyjne. Dla tego póki co w browarze warzone są trzy rodzaje piwa, ale na kranach zastaniemy zazwyczaj jedno, a w sezonie to i mogą być braki na kranach.
Jak to w Czechach bywa sporą część zapasów wypiją rowerzyści, ale widać, że i miejscowym piwo posmakowało. Do browarku przychodzą całymi rodzinami, lub jak koszący trawę sąsiad Ivana z własnym dzbankiem. Praca ciężka to i pic się chciało, bo chłopina dzbanek uzupełniał dwa razy . Warzone piwa to:
- Sobíňovsky lezak 12-ka. Genialna ,klasyka,.
- Sobíňovsky polotmavy lezak 12-ka.
- Sobiňovský ležák tmavý 13-ka.
My akurat trafiliśmy na 12-kę, oraz warzenie 13-ki, więc jednego piwka spróbowaliśmy, a z drugiego chłonęliśmy zapachy które roznosiły się po całym ogródku .
Dalej znajduje się chłodnia z kegami w których piwo sobie leżakuje. Pomiędzy chłodnią, a ścianą gospodarz wygospodarował zmyślny, ale ciasny kącik do rozlewu piwa.
Na półkach z parapetów w rzędzie poukładano litrowe pet-ki i jak mówił Ivan zapalam sobie papieroska i w ciszy i spokoju napełniam butelki .
Zanim skończyliśmy oglądać browar do piwnicy z dwoma piwami w rękach dotarła żona, no co tak na sucho będziecie chodzić - zażartowała . Zniecierpliwiony Ivan już po naszym pierwszym łyku zapytał czy nam smakuje. Czy smakuje?? To piwo było wprost genialne !! Klasyka i to w mistrzowskim wydaniu, na prawdę szacun dla sladka. Generalnie jest to takie miejsce, gdzie my w garażu popijamy piwko, do Ivana przyszedł sąsiad i oddał przedłużacz, a więc znów jest przerwa na papieroska i pogaduchy. Taka sielska, wiejska sielanka, gdzie wszyscy się szanują i znają .
Tegoroczny październik rozpieszczał nas piękną pogodą, więc z piwnicy woleliśmy przenieść się do klimatycznego ogródka, gdzie w słoneczku przy stoliku można było dalej rozkoszować się smakiem genialnego piwa w jakże genialnej cenie 25 Kc.!! O dziwo w tak małym, domowym browarku piwo podawane jest w firmowych szklankach przyozdobionych wizerunkiem koguta. Czemu, akurat koguta, a bo w herbie Sobíňov ma koguta, to i na naszych szklankach niechaj on będzie odparła zapytana o to żona sladka.
W tymże ogródku ustawiono parę stolików, oraz drewnianą altankę ozdobioną dużym reklamowym banerem browaru. Altana świetnie sprawdzi się podczas deszczu, lub da cień w upalny dzień, natomiast na okres jesienno-zimowy z dawnego kurnika i chlewika dla klientów stworzono małą, przydomową hospudkę . Wewnątrz są dwie salki, oraz pomieszczenie z nalewakami do piwa. Pomieszczenie pełni również funkcję sklepiku, gdzie w godzinach otwarcia browaru zakupimy piwo na wynos, oraz kasy gdzie za nie zapłacimy.
Piwa możemy napić się we wtorki od 14-20.30, ale jeszcze nie wiadomo czy ten dzień nie będzie zlikwidowany. Wtorek pojawił się na próbę, gdyż we wsi jest jeszcze jedna hospoda, która właśnie we wtorki jest nieczynna i dla tego ten dzień postanowili wykorzystać właściciele browarku.
Pozostałe dni otwarcia to: piątek-sobota od 15-22, oraz niedziela od 13-20.
Jak dla nas było to jedno z najfajniejszych piwnych miejscówek jakie odwiedziliśmy w Czechach. Mega klimat, super atmosfera, przepyszne, tanie piwo, a co najważniejsze, właściciele są tak mili i uprzejmi, że aż szkoda stamtąd odjeżdżać. Nawet ich pies (suczka), długowłosy owczarek o imieniu Lessy łasi się do każdego nowo przybyłego klienta .
Na koniec zakupiliśmy piwko na wynos, a Ivan z nieukrywaną radością podziękował nam za wizytę i zażartował, że prawdopodobnie byliśmy pierwszymi Polakami przybyłymi do wsi Sobíňov .
Zdjęcia w galerii:
Comment