Browar jak i jego piwa są ogólnie znane w Polsce i dość dobrze dostępne, szczególnie bogaty asortyment jest do kupienia we Wrocławiu. Tak więc wizyta naszej ekipy w Nové Pace była podyktowana nie tyle chęcią spróbowania znanych nam piw, co zwiedzenia zabytkowego browaru powstałego w 1872 roku. Oczywiście wcześniej zadzwoniłem do działu marketingu gdzie skontaktowano mnie z panią, która zajmuje się gośćmi. Zapytała jaki ma być charakter zwiedzania, a gdy dowiedziała się że nie jesteśmy laikami a pracownikami i miłośnikami branży piwnej, wyraźnie się ucieszyła. Normalnie oprowadzane są grupy od 10 osób (w dni powszednie, 150 kč), którym przydzielany jest pracownik opowiadający o procesie produkcji, jednak w naszym przypadku pani zadeklarowała, że oprowadzi naszą piątkę sama. Tak jak się umówiliśmy stawiliśmy się przy bramie 2.05.2022 o 15, po czym zabrała nas do środka. Od razu powiedziała, że generalnie wie więcej o historii a na technologii się zna tylko z grubsza, ale pokaże nam wszystko, a my jako fachowcy na pewno będziemy wiedzieli o co chodzi. Byliśmy bardzo zadowoleni, że tak się to miało odbyć i że nie byliśmy dołączeni do jakiejś grupy "turystów" zainteresowanych jedynie szybkim przejściem do punktu programu "degustacja".
Od razu na początku czekała nas niespodzianka bo pani zabrała nas do słodowni. Słód wyrabia się tu tradycyjną metodą klepiskową co nawet w Czechach jest już dość rzadkie (pamiętam że tą metodę jeszcze stosuje się w Záhlinicach, Nymburku i Benešově), a całość produkcji zużywana jest na miejscu. Wytwarzany jest tylko podstawowy słód plzeňský, natomiast palony, karmelowy, barwiący jest kupowany.
Następnie przeszliśmy do pomieszczenia warzelni. Prezentuje się pięknie - tak kocioł na dolnym poziomie jak i kadź filtracyjna umieszczona piętro wyżej, są zbudowane z miedzi z użyciem nitów. Pani niestety nie wiedziała jakie jest jej wybicie, jednak można sądzić że może to być jakieś 100-120 hl. Jest tu także zachowane oryginalne korytko Granta choć nie jest już używane. Natomiast za ścianą na poziomie kadzi filtracyjnej umieszczono whirpool (blacha kwasoodporna) oraz zbiorniki wody lodowej i gorącej. Tu również weszliśmy jako goście specjalni, wycieczki pozostają na dole gdzie obok kotła warzelnego wydzielono za szklaną ścianą niewielką hospůdkę z drewnianym barem. Na nim miedziana rura z czterema nalewakami, z tyłu kredens ze szkłem i lodówka z butelkami. Obok baru na ścianie zawieszono ekran, na którym z rzutnika wyświetlany jest film o historii browaru. 5 stołów z ciemnego drewna z takimiż krzesłami i ławami pod ścianą, pomieszczą około 30 gości, którzy tu dokonują degustacji piw. Nasza przewodniczka również nas poczęstowała wyjmując z lodówki 5 różnych piw w butelkach (którymi się podzieliliśmy), jako że beczki są podłączane dla dużych grup. Jednak gdy wychodziliśmy wzięła ze sobą plastikowe kubeczki firmowe mówiąc, że kolejna degustacja będzie prosto z tanków w leżakowni.
Nim jednak zeszliśmy do piwnic mieliśmy okazję obejrzeć pokaźną halę z rozlewem butelkowym, PET i kegów (wraz z myjkami) oraz przylegające magazyny gotowego piwa.
Potem trzeba było założyć bluzy bo zapuściliśmy się w podziemne chłodne kazamaty.
Najpierw była to fermentownia gdzie również normalna publika nie ma wstępu. W otwartych kadziach mogliśmy podziwiać piękne puszyste kożuchy drożdżowej piany na powierzchni i głęboko odetchnąć świeżym CO2. Podobno fermentacja trwa tyle dni ile ekstraktu ma dane piwo czyli 10, 11, 12, 13, itd. dni. Są dwie piwnice z w sumie 22 kadziami różnych pojemności. Widać, że browar pracuje pełną parą bo tylko dwie z nich były puste, świeżo po czyszczeniu. Jedno pomieszczenie jest przeznaczone na pojemniki z płynnymi drożdżami i stację propagacji.
Kolejny poziom niżej i jesteśmy w leżakowni. Tu temperatura oscyluje w zakresie 2-4°C. Poziome tanki leżakowe wmurowane są w okafelkowane ściany, a ich czoła z zaworami dostępne w pięciu pomieszczeniach. Tanków jest w sumie 50 o pojemności 125-277 hl, a całkowita pojemność leżakowni to 8800 hl. Tu przebywaliśmy najdłużej, jako że trzeba było spróbować piw przynajmniej z kilku tanków. Nasza przewodniczka okazała się cierpliwa i wyrozumiała choć sama nie mogła uczestniczyć w degustacji, jako że czekał ją powrót do domu samochodem...
Ogólnie browar prezentuje się bardzo dobrze. W pokojach biurowych, na korytarzach utrzymano duch dawnych czasów dbając o szczegóły architektoniczne, piękne mozaikowe posadzki, łukowe sklepienia, stylowe drzwi, itp. Na ścianach można podziwiać oprawione kolekcje archiwalnych etykiet, plakatów reklamowych, starych zdjęć, są również fragmenty maszyn. Z zewnątrz budynek wygląda imponująco, bije w słońcu swą bielą przeglądając się w tafli stawu, z którego niegdyś pozyskiwano lód do lodowni.
Przy zatrudnionych w browarze 40 osobach obecna produkcja to 55-60 tyś hl rocznie z czego prawie połowa jest sprzedawana na export. A gdzie najwięcej? Oczywiście do Polski, potem Niemiec, Izraela (!) a także USA i Chin. Ten ostatni kraj wymaga by butelki nie były większe jak 0,33 l (wiadomo, Azjaci mocnych głów nie mają). Przed kilku laty hitem browaru stało się piwo konopne, szczególnie dużo się go exportuje do naszego kraju, jednak najlepiej u nas sprzedaje się Zlatý Pilsner w zielonych butelkach.
Przy wizycie w browarze warto zajrzeć do sklepu firmowego przy bramie. Można tu kupić cały asortyment piw w rewelacyjnych cenach adekwatnych do ekstraktu czyli 10° Brouček 9,90 kč, 11° Kryštof 10,90 kč, 12° Kumburák 11,90 kč, Granát 13° 14,90 kč, Podkrkonošský speciál 14° 15,90 kč, itd. Specjalne są trochę droższe choć i tak w cenach naszych koncernówek. Jak się pomyśli ile te piwa kosztują u nas (szczególnie lane) to... . Są też dostępne PET-y i 5 l beczułki wielokrotnego użytku.
Poza tym oczywiście kolekcja wszelakiego szkła (chyba 10 rodzajów) w cenach 30-80 kč, wszystkie możliwe gadżety z firmowym logo, łącznie z koszulkami i bluzami.
Sklep czynny pon-pt. 8-16. Z zakupionym piwem można posiedzieć przy ławach na zewnątrz.
Wycieczka ze wszech miar udana, warto wpaść by zwiedzić ten browar, jednak raczej w naszej opcji a nie dla zwykłych "turystów".
Na fotkach: 1. Ogólny widok browaru 2. Slodownia 3. Kocioł zacierno-warzelny 4. Kadź filtracyjna 5. Whirpool
Od razu na początku czekała nas niespodzianka bo pani zabrała nas do słodowni. Słód wyrabia się tu tradycyjną metodą klepiskową co nawet w Czechach jest już dość rzadkie (pamiętam że tą metodę jeszcze stosuje się w Záhlinicach, Nymburku i Benešově), a całość produkcji zużywana jest na miejscu. Wytwarzany jest tylko podstawowy słód plzeňský, natomiast palony, karmelowy, barwiący jest kupowany.
Następnie przeszliśmy do pomieszczenia warzelni. Prezentuje się pięknie - tak kocioł na dolnym poziomie jak i kadź filtracyjna umieszczona piętro wyżej, są zbudowane z miedzi z użyciem nitów. Pani niestety nie wiedziała jakie jest jej wybicie, jednak można sądzić że może to być jakieś 100-120 hl. Jest tu także zachowane oryginalne korytko Granta choć nie jest już używane. Natomiast za ścianą na poziomie kadzi filtracyjnej umieszczono whirpool (blacha kwasoodporna) oraz zbiorniki wody lodowej i gorącej. Tu również weszliśmy jako goście specjalni, wycieczki pozostają na dole gdzie obok kotła warzelnego wydzielono za szklaną ścianą niewielką hospůdkę z drewnianym barem. Na nim miedziana rura z czterema nalewakami, z tyłu kredens ze szkłem i lodówka z butelkami. Obok baru na ścianie zawieszono ekran, na którym z rzutnika wyświetlany jest film o historii browaru. 5 stołów z ciemnego drewna z takimiż krzesłami i ławami pod ścianą, pomieszczą około 30 gości, którzy tu dokonują degustacji piw. Nasza przewodniczka również nas poczęstowała wyjmując z lodówki 5 różnych piw w butelkach (którymi się podzieliliśmy), jako że beczki są podłączane dla dużych grup. Jednak gdy wychodziliśmy wzięła ze sobą plastikowe kubeczki firmowe mówiąc, że kolejna degustacja będzie prosto z tanków w leżakowni.
Nim jednak zeszliśmy do piwnic mieliśmy okazję obejrzeć pokaźną halę z rozlewem butelkowym, PET i kegów (wraz z myjkami) oraz przylegające magazyny gotowego piwa.
Potem trzeba było założyć bluzy bo zapuściliśmy się w podziemne chłodne kazamaty.
Najpierw była to fermentownia gdzie również normalna publika nie ma wstępu. W otwartych kadziach mogliśmy podziwiać piękne puszyste kożuchy drożdżowej piany na powierzchni i głęboko odetchnąć świeżym CO2. Podobno fermentacja trwa tyle dni ile ekstraktu ma dane piwo czyli 10, 11, 12, 13, itd. dni. Są dwie piwnice z w sumie 22 kadziami różnych pojemności. Widać, że browar pracuje pełną parą bo tylko dwie z nich były puste, świeżo po czyszczeniu. Jedno pomieszczenie jest przeznaczone na pojemniki z płynnymi drożdżami i stację propagacji.
Kolejny poziom niżej i jesteśmy w leżakowni. Tu temperatura oscyluje w zakresie 2-4°C. Poziome tanki leżakowe wmurowane są w okafelkowane ściany, a ich czoła z zaworami dostępne w pięciu pomieszczeniach. Tanków jest w sumie 50 o pojemności 125-277 hl, a całkowita pojemność leżakowni to 8800 hl. Tu przebywaliśmy najdłużej, jako że trzeba było spróbować piw przynajmniej z kilku tanków. Nasza przewodniczka okazała się cierpliwa i wyrozumiała choć sama nie mogła uczestniczyć w degustacji, jako że czekał ją powrót do domu samochodem...
Ogólnie browar prezentuje się bardzo dobrze. W pokojach biurowych, na korytarzach utrzymano duch dawnych czasów dbając o szczegóły architektoniczne, piękne mozaikowe posadzki, łukowe sklepienia, stylowe drzwi, itp. Na ścianach można podziwiać oprawione kolekcje archiwalnych etykiet, plakatów reklamowych, starych zdjęć, są również fragmenty maszyn. Z zewnątrz budynek wygląda imponująco, bije w słońcu swą bielą przeglądając się w tafli stawu, z którego niegdyś pozyskiwano lód do lodowni.
Przy zatrudnionych w browarze 40 osobach obecna produkcja to 55-60 tyś hl rocznie z czego prawie połowa jest sprzedawana na export. A gdzie najwięcej? Oczywiście do Polski, potem Niemiec, Izraela (!) a także USA i Chin. Ten ostatni kraj wymaga by butelki nie były większe jak 0,33 l (wiadomo, Azjaci mocnych głów nie mają). Przed kilku laty hitem browaru stało się piwo konopne, szczególnie dużo się go exportuje do naszego kraju, jednak najlepiej u nas sprzedaje się Zlatý Pilsner w zielonych butelkach.
Przy wizycie w browarze warto zajrzeć do sklepu firmowego przy bramie. Można tu kupić cały asortyment piw w rewelacyjnych cenach adekwatnych do ekstraktu czyli 10° Brouček 9,90 kč, 11° Kryštof 10,90 kč, 12° Kumburák 11,90 kč, Granát 13° 14,90 kč, Podkrkonošský speciál 14° 15,90 kč, itd. Specjalne są trochę droższe choć i tak w cenach naszych koncernówek. Jak się pomyśli ile te piwa kosztują u nas (szczególnie lane) to... . Są też dostępne PET-y i 5 l beczułki wielokrotnego użytku.
Poza tym oczywiście kolekcja wszelakiego szkła (chyba 10 rodzajów) w cenach 30-80 kč, wszystkie możliwe gadżety z firmowym logo, łącznie z koszulkami i bluzami.
Sklep czynny pon-pt. 8-16. Z zakupionym piwem można posiedzieć przy ławach na zewnątrz.
Wycieczka ze wszech miar udana, warto wpaść by zwiedzić ten browar, jednak raczej w naszej opcji a nie dla zwykłych "turystów".
Na fotkach: 1. Ogólny widok browaru 2. Slodownia 3. Kocioł zacierno-warzelny 4. Kadź filtracyjna 5. Whirpool
Comment