Karlštejn to jeden z najbardziej znanych i odwiedzanych przez turystów zamków w Czechach. Podążają oni ku niemu w górę wzdłuż Budňanského potoku jedyną główną ulicą miasteczka pełną knajpek, restauracji i sklepików z pamiątkami. W jednym z nich w połowie 2020 roku oficjalnie zaczął działać malutki browar, którego właścicielem i sládkem jest pan Jiří Chyba. Przez telefon powiedział mi, że nie zawsze ma piwo ale zazwyczaj otwiera sklep około południa. Byliśmy w Karlštejně w niedzielę 19.06.2022 przed godziną 13 i niestety było zamknięte na głucho. Wyglądało na to, że obejdziemy się smakiem, no ale w planie była wycieczka na zamek potem obiad po drodze, więc trochę nam się zeszło. Wracając w stronę stacji kolejowej z radością zobaczyliśmy otwarte drewniane wrota, a przed nimi gościa przy stoliku z kuflem w ręku. Czyli piwo było, a nawet dwa. Pan Jiří okazał się bardzo sympatycznym człowiekiem, widząc fachowość naszej ekipy w tematach piwnych, od razu rozmowa potoczyła się gładko i ciekawie, włączył się też do niej klient z kuflem, jak się okazało dobry znajomy gospodarza
Jak się okazało pan Chyba piwo warzy już prawie 25 lat. Własnoręcznie skonstruował domowy browarek ze szklanych zbiorników, obudował je drewnem i uruchomił w 1998 roku. Jedna warka to było tylko 40 l, oczywiście nie mógł tego piwa sprzedawać ale publicznie częstował klientów swego sklepiku w czasie odbywającego się corocznie w Karlšejnie jesiennego winobrania. Inne warki "schodziły" w gronie przyjaciół i znajomych, jako że całość dała się dość łatwo przewieźć, a nigdy piwa nie przelewał do innych zbiorników. Dlatego rocznie warzył najwyżej 6-7 razy. Był to zazwyczaj ležák 14° o nazwie Karličék na słodach, jęczmiennym, żytnim i pszennym z dodatkiem kilku ziół i niedużej dawki miodu czyli jak widać na bogato. -"Ale dokładnej receptury wam nie zdradzę, bo i obecnie czasami to piwo warzę". Co ciekawe mając działkę hodował na niej własny chmiel - oczywiście Žatecký poloraný červeňák. "- Mój chmielnik chyba był jeszcze mniejszy niż ten na rynku w Žatci, ale dla mnie wystarczyło" - śmiał się Jiří, bo po chwili już przeszliśmy na "ty". Obecnie ten niecodzienny browarek jest wystawiony na honorowym miejscu w sklepie wraz z pięknie przez Jiřího wykonaną w drewnie tablicą informującą o jego historii. Bo trzeba zaznaczyć, że wytwarza i sprzedaje w swoim sklepie różnorakie wyroby i pamiątki z drewna, często wypalanego, a także grawerowane kufle, szklanki, butelki. My dostaliśmy w prezencie śliczne drewniane podkładki firmowe pod szkło z wyciętymi dookoła kufelkami, które po kolei się odłamuje by kelner lub piwosz wiedział ile już zostało wypite.
Obecny browarek udało się wcisnąć na zapleczu sklepiku ale to dzięki jego niewielkim rozmiarom i ciekawej technologii. Warzelnia ma max pojemność 850 ale wybija się 600 l. Po filtracji w kompaktowej kadzi filtracyjnej, kocioł może służyć również jako kadź otwartej fermentacji. Jest to ważne bo tankofermentor (pojemność 600 l) jest tylko jeden i służy głównie leżakowaniu. Tak więc zrozumiałe, że czasem (zwłaszcza latem) piwa może brakować. Sprzęt pochodzi ze szwedzkiej firmy Alfa Laval. Do warzenia Jiří używa obecnie słodów Ireks.
19.06.22 mieliśmy fart bo były dostępne 2 piwa:
- Světlé 9°, uwarzone na lato, jak powiedział Jiří dla rowerzystów, bo dla nich 13° za mocna. Jednak bardzo treściwe, ja bym uznał, że spokojnie może to być 11°, chlebowość, nuty owocowe, wyraźna fajna chmielowa goryczka, bardzo dobre. Było chmielone Žateckým poloraným červeňákem ale także Cascade i Mosaic.
- Medová 13°, ciemnobursztynowej barwy, wyraźnie słodowe z nutami ciemnych owoców, i jakimiś korzeniami (Jiři nie chciał zdradzić). Piwo nie jest słodkie, bardziej jak razowy chleb ze śliwką, miód słabo wyczuwalny, podobno ciemny. "- Nie było go dużo ale gdybym go nie dodał wyczuli byście różnicę"- powiedział. Tu chmielone było ŽPČ, a pomimo ciemnej barwy nie był dodawany słód karmelowy. Bardzo smaczne, treściwe, "misiowate" piwo starej szkoły ale na końcu łyka nie brakuje goryczki.
Piwa są w cenie 50 kč, na miejscu nalewane do firmowych, grawerowanych kufli z wizerunkiem karštejnskiego zamku. Można też kupić na wynos w PET-ach 1 i 2 l.
Pięknie tu i przyjemnie, pijemy piwka, rozmawiamy ze sládkem, ludzie przechodzą, kupują pamiątki i piwo, głównie w PET-ach. Bo rozsiąść się tu nie ma specjalnie gdzie, są tylko 2 wysokie okrągłe stoły na nóżce do stania z kuflem i krótka, prosta ławeczka. Za bar służy stolik z Lindrem i zlew do mycia kufli. Czy taka fajna, swojska opcja jest możliwa u nas? Nigdy! Dlatego warto wpaść do Karlštejna, nie tylko na zamek.
Na fotkach: 1. Idziemy na zamek, po prawej zamknięty sklepik z browarkiem 2. A jak wracaliśmy na szczęście było otwarte 3. Kocioł zacierno-warzelny w podwójnej funkcji także jako kadź otwartej fermentacji, po prawej malutka kadź filtracyjna 4. Jedyny tankofermentor w tym browarku
Jak się okazało pan Chyba piwo warzy już prawie 25 lat. Własnoręcznie skonstruował domowy browarek ze szklanych zbiorników, obudował je drewnem i uruchomił w 1998 roku. Jedna warka to było tylko 40 l, oczywiście nie mógł tego piwa sprzedawać ale publicznie częstował klientów swego sklepiku w czasie odbywającego się corocznie w Karlšejnie jesiennego winobrania. Inne warki "schodziły" w gronie przyjaciół i znajomych, jako że całość dała się dość łatwo przewieźć, a nigdy piwa nie przelewał do innych zbiorników. Dlatego rocznie warzył najwyżej 6-7 razy. Był to zazwyczaj ležák 14° o nazwie Karličék na słodach, jęczmiennym, żytnim i pszennym z dodatkiem kilku ziół i niedużej dawki miodu czyli jak widać na bogato. -"Ale dokładnej receptury wam nie zdradzę, bo i obecnie czasami to piwo warzę". Co ciekawe mając działkę hodował na niej własny chmiel - oczywiście Žatecký poloraný červeňák. "- Mój chmielnik chyba był jeszcze mniejszy niż ten na rynku w Žatci, ale dla mnie wystarczyło" - śmiał się Jiří, bo po chwili już przeszliśmy na "ty". Obecnie ten niecodzienny browarek jest wystawiony na honorowym miejscu w sklepie wraz z pięknie przez Jiřího wykonaną w drewnie tablicą informującą o jego historii. Bo trzeba zaznaczyć, że wytwarza i sprzedaje w swoim sklepie różnorakie wyroby i pamiątki z drewna, często wypalanego, a także grawerowane kufle, szklanki, butelki. My dostaliśmy w prezencie śliczne drewniane podkładki firmowe pod szkło z wyciętymi dookoła kufelkami, które po kolei się odłamuje by kelner lub piwosz wiedział ile już zostało wypite.
Obecny browarek udało się wcisnąć na zapleczu sklepiku ale to dzięki jego niewielkim rozmiarom i ciekawej technologii. Warzelnia ma max pojemność 850 ale wybija się 600 l. Po filtracji w kompaktowej kadzi filtracyjnej, kocioł może służyć również jako kadź otwartej fermentacji. Jest to ważne bo tankofermentor (pojemność 600 l) jest tylko jeden i służy głównie leżakowaniu. Tak więc zrozumiałe, że czasem (zwłaszcza latem) piwa może brakować. Sprzęt pochodzi ze szwedzkiej firmy Alfa Laval. Do warzenia Jiří używa obecnie słodów Ireks.
19.06.22 mieliśmy fart bo były dostępne 2 piwa:
- Světlé 9°, uwarzone na lato, jak powiedział Jiří dla rowerzystów, bo dla nich 13° za mocna. Jednak bardzo treściwe, ja bym uznał, że spokojnie może to być 11°, chlebowość, nuty owocowe, wyraźna fajna chmielowa goryczka, bardzo dobre. Było chmielone Žateckým poloraným červeňákem ale także Cascade i Mosaic.
- Medová 13°, ciemnobursztynowej barwy, wyraźnie słodowe z nutami ciemnych owoców, i jakimiś korzeniami (Jiři nie chciał zdradzić). Piwo nie jest słodkie, bardziej jak razowy chleb ze śliwką, miód słabo wyczuwalny, podobno ciemny. "- Nie było go dużo ale gdybym go nie dodał wyczuli byście różnicę"- powiedział. Tu chmielone było ŽPČ, a pomimo ciemnej barwy nie był dodawany słód karmelowy. Bardzo smaczne, treściwe, "misiowate" piwo starej szkoły ale na końcu łyka nie brakuje goryczki.
Piwa są w cenie 50 kč, na miejscu nalewane do firmowych, grawerowanych kufli z wizerunkiem karštejnskiego zamku. Można też kupić na wynos w PET-ach 1 i 2 l.
Pięknie tu i przyjemnie, pijemy piwka, rozmawiamy ze sládkem, ludzie przechodzą, kupują pamiątki i piwo, głównie w PET-ach. Bo rozsiąść się tu nie ma specjalnie gdzie, są tylko 2 wysokie okrągłe stoły na nóżce do stania z kuflem i krótka, prosta ławeczka. Za bar służy stolik z Lindrem i zlew do mycia kufli. Czy taka fajna, swojska opcja jest możliwa u nas? Nigdy! Dlatego warto wpaść do Karlštejna, nie tylko na zamek.
Na fotkach: 1. Idziemy na zamek, po prawej zamknięty sklepik z browarkiem 2. A jak wracaliśmy na szczęście było otwarte 3. Kocioł zacierno-warzelny w podwójnej funkcji także jako kadź otwartej fermentacji, po prawej malutka kadź filtracyjna 4. Jedyny tankofermentor w tym browarku
Comment