Do Merklína nie dojedziemy pociągiem, choć taka stacja kolejowa znajduje się na sieci kolejowej České Republiky. Jednak jest zupełnie gdzie indziej bo koło Karlových Varů. Ten Merklín z browarkiem znajduje się około 30 km na południe od Pilzna, dojazd zapewniają autobusy ze stacji kolejowej Přeštice z jednej lub Stod z drugiej strony.
Browar założył w 2018 roku sládek Petr Petružálek, który wcześniej długie lata warzył w browarze Modrá Hvězda w niedalekich Dobřanach, a jeszcze przedtem pracował w Plzeňským. Zawsze chciał mieć swój browar, dlatego gdy się to udało, nadał mu nazwę od swojego imienia i nazwiska. Jednak jak podkreślił w rozmowie, chciał nawiązać do długich tradycji piwowarstwa w Merklíně, gdzie od wieków warzono piwo w majątku ziemskim. W 1903 zbudowano nowoczesny jak na ówczesne czasy browar parowy, funkcjonowała również własna słodownia i gorzelnia. Jak to niestety się działo wszędzie tam gdzie po drugiej wojnie zaczynali "gospodarować" komuniści, produkcja zakończyła się w 1951 roku. Co ciekawe budynki istnieją do dziś (choć w niezbyt dobrym stanie), wskazał nam je Petr, mogliśmy je obejrzeć nad jeziorem 300 m od zamku.
Natomiast na swój browar Petr pozyskał budynek po dawnej roździelni elektrycznej na zachodnim skraju miejscowości wśród jednorodzinnych domków z ogródkami. Na początku warzył na pozyskanej z Niemiec malutkiej warzelni o wybiciu niespełna 300 l, mając do dyspozycji 3 tanki leżakowe i 2 tankofermentory. Bardzo ciekawym rozwiązaniem było wspomaganie się warzeniem w browarze Zlatá kráva w Nepomuku i transport brzeczki na fermentację do Merklína w dwóch specjalnych tankach. Bardzo dobre stosunki z browarem Zlatá kráva nie są niczym dziwnym gdyż sládkovou jest tam córka Petra - Žaneta, która ukończyła chyba najsławniejszą czeską szkołę piwowarską na Podskalské w Pradze.
Po ponad dwóch latach w Merklíně została zainstalowana nowa warzelnia o wybiciu 10 hl. Jest ogrzewana prądem i tak jak reszta sprzętu pochodzi z firmy Milan Doubek HD Servis z Pacova.
Oprócz trzech tanków leżakowych po 10 hl każdy, obecnie na wyposażeniu są także 2 tankofermentory po 10 hl i 4x20 hl. Fermentacja ležaků odbywa się w dwóch okrągłych otwartych kadziach, górniaki fermentują w małych tankofermentorach. Duże są w razie potrzeby również używane wyłącznie do leżakowania, a jeden z nich służy jako pośredniczący przy rozlewie.
Miejsca jest sporo, tak więc kolejne tanki w przyszłości mogą zwiększyć zdolności produkcyjne browaru.
A chyba by się przydało bo w dniu naszej wizyty 2.05.2023 były dostępne tylko 2 piwa, a tanki pełne. Pan sládek przyznał, że mógłby sprzedawać więcej, jednak będąc zarazem właścicielem i jedynym pracownikiem, po prostu nie jest w stanie zwiększyć produkcji. Dlatego skupia się na dwóch podstawowych piwach, a tylko od święta warzy inne. W czasie naszej wizyty naocznie przekonaliśmy się, że powodzenie mają bardzo duże, co kilka minut rozmowę przerywał dzwonek do drzwi a klienci wymieniali kegi na pełne lub odbierali piwa zamówione w butelkach.
A zostaliśmy ugoszczeni przy dużej ławie dla znajomych i gości w pomieszczeniu warzelni gdzie na ścianach można podziwiać mnóstwo dyplomów za medale (głównie złote) zdobywane rok do roku na różnych konkursach piwnych nie tylko w Czechach ale i w Niemczech, Anglii i Francji. Czy należy się więc dziwić, że piwa ludziom smakują? Nam smakowały bardzo!
- Merklínský Krokodýl 11,5°Blg, alk. 4,3%. Klasyczny, bardzo wyrazisty ležák, "chleb w płynie" hojnie nachmielony żateckimi chmielami, rasowa goryczka, świetne piwo. Petr pochwalił się, że warzy je metodą dekokcyjną. Opowiedział nam też skąd nazwa. Podobno któregoś roku jeszcze przed pierwsza wojną na jeziorze zagnieździła się para ptaków, z której samiec wydawał donośne odgłosy słyszalne w całej wsi. Ludzie nie wiedząc cóż to za zwierzę zabraniali chodzić dzieciom nad wodę obawiając się, że pływa tam krokodyl. I choć ptaki się później już nie pojawiały to legenda o krokodylu była wciąż żywa.
- Merklínská Radost 12,5°, 5,5%. Gdy Petr podał nam kufle, z daleka intensywnie zapachniało amerykańskimi chmielami, myśleliśmy że to co najmniej AIPA 15°. W smaku dużo ciała, żywica, egzotyczne owoce, cytrusy świetna goryczka. Tu były użyte chmiele Citra, Chinook i Nectaron ale podobno mogą się zmieniać zależnie od warki. Pyszne piwo.
Były również wcześniej warzone takie piwa sezonowe jak Summer Ale 9°, American Weizen, Black IPA , Dubbel i jak powiedział Petr na pewno coś tam powtórzy lub wymyśli coś nowego.
Sprzedaż odbywa się głównie dookoła komina (wyjątek to Klub Malých Pivovarů Plzeň), a większość piwa jest staczana do kegów. W Merklíně jest zawsze dostępne w restauracji U Josefa, a także w jeszcze pięciu innych w okolicznych miejscowościach. Można też zakupić w PET-ach i w mniejszej mierze butelkach szklanych 0,7 l, do których można zamówić piękne drewniane firmowe nosidełko na 8 sztuk. Nie ma szkła firmowego, ale kufle stawialiśmy na leżących na stole bardzo fajnych ceramicznych podkładkach, nie wiem jednak czy są na sprzedaż.
Ze wszech miar udana wizyta, choć mieliśmy okazję spróbować tylko dwóch piw to były one z najwyższej półki. Sládek Petr to bardzo sympatyczny, gościnny człowiek, pomimo nawału pracy chętnie zaprosił nas do browaru, nawet proponując że na stację przyjedzie po nas samochodem. Nie chciał słyszeć o zapłacie za wypite piwa a jeszcze obdarował każdego z nas dwoma PET-ami "na drogę". Oczywiście zaprosiliśmy Petra do Polski na WFDP i Chmielobranie, jesteśmy w kontakcie, może mu się uda przyjechać.
Na fotkach: 1. Budynek browaru 2. Warzelnia 3. Kadzie otwartej fermentacji za nimi tanki leżakowe 4. Tankofermentory 10 hl (z tyłu 20 hl) 5. Tankofermentory 20 hl (z tyłu jeszcze jeden leżakowy)
Browar założył w 2018 roku sládek Petr Petružálek, który wcześniej długie lata warzył w browarze Modrá Hvězda w niedalekich Dobřanach, a jeszcze przedtem pracował w Plzeňským. Zawsze chciał mieć swój browar, dlatego gdy się to udało, nadał mu nazwę od swojego imienia i nazwiska. Jednak jak podkreślił w rozmowie, chciał nawiązać do długich tradycji piwowarstwa w Merklíně, gdzie od wieków warzono piwo w majątku ziemskim. W 1903 zbudowano nowoczesny jak na ówczesne czasy browar parowy, funkcjonowała również własna słodownia i gorzelnia. Jak to niestety się działo wszędzie tam gdzie po drugiej wojnie zaczynali "gospodarować" komuniści, produkcja zakończyła się w 1951 roku. Co ciekawe budynki istnieją do dziś (choć w niezbyt dobrym stanie), wskazał nam je Petr, mogliśmy je obejrzeć nad jeziorem 300 m od zamku.
Natomiast na swój browar Petr pozyskał budynek po dawnej roździelni elektrycznej na zachodnim skraju miejscowości wśród jednorodzinnych domków z ogródkami. Na początku warzył na pozyskanej z Niemiec malutkiej warzelni o wybiciu niespełna 300 l, mając do dyspozycji 3 tanki leżakowe i 2 tankofermentory. Bardzo ciekawym rozwiązaniem było wspomaganie się warzeniem w browarze Zlatá kráva w Nepomuku i transport brzeczki na fermentację do Merklína w dwóch specjalnych tankach. Bardzo dobre stosunki z browarem Zlatá kráva nie są niczym dziwnym gdyż sládkovou jest tam córka Petra - Žaneta, która ukończyła chyba najsławniejszą czeską szkołę piwowarską na Podskalské w Pradze.
Po ponad dwóch latach w Merklíně została zainstalowana nowa warzelnia o wybiciu 10 hl. Jest ogrzewana prądem i tak jak reszta sprzętu pochodzi z firmy Milan Doubek HD Servis z Pacova.
Oprócz trzech tanków leżakowych po 10 hl każdy, obecnie na wyposażeniu są także 2 tankofermentory po 10 hl i 4x20 hl. Fermentacja ležaků odbywa się w dwóch okrągłych otwartych kadziach, górniaki fermentują w małych tankofermentorach. Duże są w razie potrzeby również używane wyłącznie do leżakowania, a jeden z nich służy jako pośredniczący przy rozlewie.
Miejsca jest sporo, tak więc kolejne tanki w przyszłości mogą zwiększyć zdolności produkcyjne browaru.
A chyba by się przydało bo w dniu naszej wizyty 2.05.2023 były dostępne tylko 2 piwa, a tanki pełne. Pan sládek przyznał, że mógłby sprzedawać więcej, jednak będąc zarazem właścicielem i jedynym pracownikiem, po prostu nie jest w stanie zwiększyć produkcji. Dlatego skupia się na dwóch podstawowych piwach, a tylko od święta warzy inne. W czasie naszej wizyty naocznie przekonaliśmy się, że powodzenie mają bardzo duże, co kilka minut rozmowę przerywał dzwonek do drzwi a klienci wymieniali kegi na pełne lub odbierali piwa zamówione w butelkach.
A zostaliśmy ugoszczeni przy dużej ławie dla znajomych i gości w pomieszczeniu warzelni gdzie na ścianach można podziwiać mnóstwo dyplomów za medale (głównie złote) zdobywane rok do roku na różnych konkursach piwnych nie tylko w Czechach ale i w Niemczech, Anglii i Francji. Czy należy się więc dziwić, że piwa ludziom smakują? Nam smakowały bardzo!
- Merklínský Krokodýl 11,5°Blg, alk. 4,3%. Klasyczny, bardzo wyrazisty ležák, "chleb w płynie" hojnie nachmielony żateckimi chmielami, rasowa goryczka, świetne piwo. Petr pochwalił się, że warzy je metodą dekokcyjną. Opowiedział nam też skąd nazwa. Podobno któregoś roku jeszcze przed pierwsza wojną na jeziorze zagnieździła się para ptaków, z której samiec wydawał donośne odgłosy słyszalne w całej wsi. Ludzie nie wiedząc cóż to za zwierzę zabraniali chodzić dzieciom nad wodę obawiając się, że pływa tam krokodyl. I choć ptaki się później już nie pojawiały to legenda o krokodylu była wciąż żywa.
- Merklínská Radost 12,5°, 5,5%. Gdy Petr podał nam kufle, z daleka intensywnie zapachniało amerykańskimi chmielami, myśleliśmy że to co najmniej AIPA 15°. W smaku dużo ciała, żywica, egzotyczne owoce, cytrusy świetna goryczka. Tu były użyte chmiele Citra, Chinook i Nectaron ale podobno mogą się zmieniać zależnie od warki. Pyszne piwo.
Były również wcześniej warzone takie piwa sezonowe jak Summer Ale 9°, American Weizen, Black IPA , Dubbel i jak powiedział Petr na pewno coś tam powtórzy lub wymyśli coś nowego.
Sprzedaż odbywa się głównie dookoła komina (wyjątek to Klub Malých Pivovarů Plzeň), a większość piwa jest staczana do kegów. W Merklíně jest zawsze dostępne w restauracji U Josefa, a także w jeszcze pięciu innych w okolicznych miejscowościach. Można też zakupić w PET-ach i w mniejszej mierze butelkach szklanych 0,7 l, do których można zamówić piękne drewniane firmowe nosidełko na 8 sztuk. Nie ma szkła firmowego, ale kufle stawialiśmy na leżących na stole bardzo fajnych ceramicznych podkładkach, nie wiem jednak czy są na sprzedaż.
Ze wszech miar udana wizyta, choć mieliśmy okazję spróbować tylko dwóch piw to były one z najwyższej półki. Sládek Petr to bardzo sympatyczny, gościnny człowiek, pomimo nawału pracy chętnie zaprosił nas do browaru, nawet proponując że na stację przyjedzie po nas samochodem. Nie chciał słyszeć o zapłacie za wypite piwa a jeszcze obdarował każdego z nas dwoma PET-ami "na drogę". Oczywiście zaprosiliśmy Petra do Polski na WFDP i Chmielobranie, jesteśmy w kontakcie, może mu się uda przyjechać.
Na fotkach: 1. Budynek browaru 2. Warzelnia 3. Kadzie otwartej fermentacji za nimi tanki leżakowe 4. Tankofermentory 10 hl (z tyłu 20 hl) 5. Tankofermentory 20 hl (z tyłu jeszcze jeden leżakowy)
Comment