Sami turyści. Wystrój może być, piwo bardzo dobre ale pani właścicielka zepsuła nam całą wizytę traktując w sposób obcesowy obecność (na podłodze) Jaśka. Rozumiem i nie mam problemu z tym, że obsługa czy właściciel ma swoje widzimisię ale forma i traktowanie innych ludzi z góry i bez szacunku jest dla mnie dyskwalifikujące.
Szkoda bo piwo dobre ale nie polecam.
ps. Inna sprawa, że nie ma tego złego coby na dobre nie wyszło - dzięki temu znaleźliśmy klimatyczną kafejkę internetową i lokalną gospodę.
"Nie myśl o tym, że wszystko się kończy. Myśl, że wszystko się dopiero zaczyna. To, co powinno być życiem: spokój, wolność i cisza" M. Hłasko, "Ósmy dzień tygodnia"
A w innym wątku pisałeś, że lubisz gburowatość czeskich kelnerów
Bo nie dotyczyła Twojego przedmówcy
Gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju - Hans Frank 14.12.1943http://zamkidwory.forumoteka.pl
Sami turyści. Wystrój może być, piwo bardzo dobre ale pani właścicielka zepsuła nam całą wizytę traktując w sposób obcesowy obecność (na podłodze) Jaśka. Rozumiem i nie mam problemu z tym, że obsługa czy właściciel ma swoje widzimisię ale forma i traktowanie innych ludzi z góry i bez szacunku jest dla mnie dyskwalifikujące.
Szkoda bo piwo dobre ale nie polecam.
ps. Inna sprawa, że nie ma tego złego coby na dobre nie wyszło - dzięki temu znaleźliśmy klimatyczną kafejkę internetową i lokalną gospodę.
Pani wlascicelka mieszkala bardzo dlugo w Niemczech, bo jej rodzice z nia emigrowali, a jezeli ktos lezi na podlodze, uwazam, ze to wina kumpli, ktorzy go tak zostawili spac na mechanika (na podlodze mordka do gory), zamiast spac na spidermena - na stole i reka wyciagnieta przed siebie...
Bylem w tym browarze po pierwszy raz 2 tygodnie temu (10 lat temu mieszkalem od tej kamienicy 300m) , i jestem pewien, ze nie ostatni. Co do turystow, watpie, oprocz mnie i mojej kochanej polskiej zony, to wszystko pepiki, dzieki wczesniejsniej rezerwacji stolu a pokoju, nie bylo zadnego problemu ( jedyny to brak parkingu i brak windy - targanie walizek na 3 pietro... ) . Pomijam fakt, ze Plzniczka mi ostatni czas przestala smakowac i kumpel ( z branzy ) polecil, gdzie isc na dobre pivinko i cos dobrego zagrysc k niemu. Niezaluje, prawda, jak warza, to zapach przekonuje orgasm (cytuje kumpla), i bezkonkurencyjnym pivaku - seru piwnym. Piwo oceniam na polskie 4+
Chetnie wroce do dyskuzji na temat tego minibrowaru, jasne i hefenweizen bezbledny
Jasiek miał niewiele ponad rok - jeszcze nie umie leżeć na spidermana NIe mieliśmy w żadnej innej czeskiej knajpie żadnego kłopotu z tym, że nasze dziecko grzecznie bawi się na podłodze. Tylko tutaj.
ps. Szkoda, że nie doczytałeś do końca. Nie chodzi o sam fakt, że komuś to przeszkadza bo rozumem, że ktoś nie lubi dzieci ale o formę (bardzo obcesową) zwrócenia uwagi.
ps2. W Medvidku na ten przykład pan kelner zwrócił nam spokojnie uwagę, że dziecko niech się bawi ale nie wychodzi na "główną" aleję gdzie kelnerzy noszą jedzenie. I był luz, my się dostosowaliśmy i nie przeszkadzaliśmy, a dziecko mogło się spokojnie bawić.
Różnica w podejściu i tyle.
"Nie myśl o tym, że wszystko się kończy. Myśl, że wszystko się dopiero zaczyna. To, co powinno być życiem: spokój, wolność i cisza" M. Hłasko, "Ósmy dzień tygodnia"
A w innym wątku pisałeś, że lubisz gburowatość czeskich kelnerów
O nie zauważyłem wcześniej - Iron czytaj ze zrozumieniem. Gburowatość kelnerów uwielbiam. Tylko, że tu nie chodzi o żadną gburowatość kelnerów (którzy tak naprawdę pod tym są super) tylko o zachowanie właścicielki, pani na włościach Gburowaty kelner a zachowania a la "ja księżniczka władczynia świata" to dwie różne rzeczy.
"Nie myśl o tym, że wszystko się kończy. Myśl, że wszystko się dopiero zaczyna. To, co powinno być życiem: spokój, wolność i cisza" M. Hłasko, "Ósmy dzień tygodnia"
Drugi raz w ciągu tygodnia zdarzyło mi się zawitać w Pradze, tym razem głównym celem był koncert Ozzy'ego Osbourne'a w O2 Arenie. Przy okazji postarałem się jednak zaliczyć też jakiś minibrowar, padło na Bulovkę bo w sumie na uboczu, a nie aż tak daleko od O2 Areny więc urządziłem sobie spacerek.
Dostępne są obecnie 4 lane piwa: Svetly Ležák - 32 kc/0,5l. Znany też jako PuB Premium lub Richter Ležák, ma 12,3° ekstraktu. Najsmaczniejsze z podawanych u Bulovky piw, albo przynajmniej takie wrażenie odniosłem, bo piłem je jako pierwsze i bardzo dobrze mi weszło. Černý Ležák - 37 kc/0,5l. Dość kawowy posmak, 14° ekstraktu. Dobre piwo. Weissbier - 36 kc/0,5l. Znane też jako Richter Bayerisches Hefeweißbier, 13° ekstraktu. Dość płaski smak, nie odnotowałem żadnego wyraźnego bukietu smakowego, bez szału. Kölsch - 23 kc/0,3l. Drugi Kölsch jakiego w życiu piłem (po Grand Championie). Myślałem że to po prostu tamto piwo nie robiło szału, tymczasem bulovkowy specjał też jakiś taki niewyraźny, gdybym obok niego pił jakąś koncernówkę to możliwe że nie rozróżniłbym obydwu piw. Nie smakowało mi. 11,8° ekstraktu.
Na kranach jest rotacja, w menu jest 9 różnych piw (nie ma Kölscha, tak więc jak widać czasami pojawiają się niespodzianki 'spoza').
Wystrój przyjemny, taki typowo piwiarniany ale nie spelunkowy. Obsługiwała mnie młoda, sympatyczna pani - nie dość że bardzo ładna, to i szybko przynosiła piwo
Koszt jedzenia mieści się między 175 a 200 kc, ale jest też na każdy tydzień polední nabídka w cenie 85 kc (zupa + co-tam-akurat-jest-proponowanego). Bardzo głodnym osobom polecam zamówienie schabowego A4 , ja tak zrobiłem i dostałem dwa ogromne kotlety, ledwo mieszczące się na wielkim talerzu. Z trudem bo z trudem, ale dałem tym bydlakom radę.
Ogólnie lokal polecam, zarówno piwo, jedzenie jak i obsługa na plus.
W czasie ostatniego pobytu w Pradze postanowiliśmy zajrzeć też nie tylko do nowych ale i do dawno nie odwiedzanych browarków licząc na specjalne piwa świąteczne. Na Bulovce były aż 2 a asortyment na dzień 12.12.12 przedstawiał się następująco:
Niestety, browarek U Bulovky trochę obniżył loty w przeciwności do cen. Světlá 12° zaledwie poprawna, Pšeničné płaskie w smaku, z małą zawartością słodu pszenicznego, świąteczne specjały jak w opisach. Na szczęście pozostał klimat tego miejsca, przesiadują tu Czesi, bo w browarkach na starówce ich się nie uświadczy. Obsługa dalej rodzinna, miła i sprawna.
Odwiedziliśmy minibrowarek większą grupą w dniu 23.01.2013
Ku naszej uciesze do wyboru były 4 rodzaje piwa, a oferta zmieniła się od grudniowej wizyty Dadka.
Miłośnikom czeskiej kuchni zdecydowanie odradzam zupę czosnkową. To jedna z najgorszych jaką jadłem, zupełnie bez smaku.
Żałuję, że nie przeczytałem wcześniej Twojego posta ( postu ) - czosnkowa rzeczywiście wodnista i bez smaku, w dodatku w środku pływał okropny glut z żółtego sera, którego nie sposób było pogryźć, a przy próbie przełknięcia powodował w przełyku odruch wymiotny Ale już dania z weekendowego menu - syte, smaczne i w cenie 95 kc za porcję. A jako piwo sezonowe - tym razem bardzo dobry EKG Ale 14° ( chmielony oczywiście odmianą East Kent Goldings ). Miłe spotkanie z grupą giełdowiczów - forumowiczów. Obsługa bez zarzutu.
Odwiedziłem ów browarek w niedzielę, 25.08.2013. Wybór nie był przypadkowy - chciałem poczuć atmosferę miejsca, gdzie można spotkać typowych Prażaków. Niestety - zarówno deszczowa pogoda, jak i - zdaniem kelnerki - ostatni weekend wakacji sprawił, że w środku było pusto. Dopiero pod koniec mojej wizyty pojawiła się grupka Czechów z jakimiś angielskimi gośćmi. Widać było, że kelnerka jest dość znudzona.
Podczas mojej wizyty dostępne były 3 gatunki:
1) Světlá 12. Piwo pijalne - i właściwie tyle. Nie znalazłem w tym piwie nic, co by zachęcało do sięgnięcia po drugi kufel.
2) Holunderbier, inaczej pivo bezinkové, czyli mówiąc po naszemu - z dodatkiem czarnego bzu. Piwo bardzo jasnej barwy, dość płaskie w smaku. Nagazowane natomiast tak, że ledwo dało się wyczuć cokolwiek poza szczypaniem w język. Nie zachwyciło mnie.
3) Pszeniczne - bardzo ładnej, intensywnej barwy, ładnie mętne. W zapachu czuć głównie banany, dość słodkie, goździków i cytrusów nie wyczułem. Natomiast w smaku zbyt kwaśne i zbyt słodkie. Jest bardzo treściwe, a i przez swoje wysycenie piło mi się ją dość ciężko. Nie jest zła jak na czeskie warunki, ale niemieckim piwom nie dorównuje.
Podsumowując: można tam wpaść chcąc uciec od tłumów turystów, ale raczej nieszybko tam zawitam ponownie.
Jeżeli ktoś chciałby zakupić tam piwo na wynos to musi mieć własną butelkę. Swoich nie mają. W ofercie jasna 12-ka w cenie 32/20Kc za 0,5/0,3l, pszenica 13-ka w cenie 36/22Kc, Porter 14-ka w cenie 44/29Kc. i bodajże jeszcze ALE w cenie 47/31Kc.
Próbowane jasne określiłbym je jako średnią półkę, dobre piwko. W niedzielne popołudnie w lokalu prawie pusto.
"U Bulovky" odwiedziłem w ostatni piątek, tuż po otwarciu. Było zaledwie 5 minut po godz. 11tej, a już 3 stoły były zajęte. Do 11.30 lokal był pełny. Oczywiście większość gości wpadała na "denni menu", ale oprócz mnie i kolegi byli też inni "degustatorzy". Podobnie jak Heckler też piłem tylko jasne i uważam, że było na przyzwoitym poziomie. Dania z "denni menu" jakościowo i ilościowo również w porządku; zupa i drugie za 93 kcz, jak na Pragę bardzo ok.
Comment