Zawsze jadąc pociągiem przez Stribro (czyt. Strzibro), chciałem ogladnąć to stare miasto, słynące jak sama nazwa mówi, z wydobycia srebra, a było to jedno z kilku miast ,gdzie była mennica królewska, w średniowieczu.
Cóż srebro sie skończyło, ale miasto zostało.
Jakoś nie miałem większej motywacji, aby tylko przyjechać i je zwiedzić, ale po otwarciu minibrowaru wszystko stało się jasne- muszę tam jechać.!
Z dworca kolejowego, idzie się kilkanaście minut do do rzeki Mze, przez którą przechodzi się, uroczą ''Mostni Bramą'', z 16 wieku.
Później lekka wspinaczka, i już jesteśmy w miasteczku.
Zabytków niezbyt wiele, ale na rynku wyróżnia się piękny renesansowy ratusz z 16 w.
Sgrafitti robi wrażenie.
Tuż obok rynku, stary klasztor Minorytów,za rządów socjalistycznych zaniedbany, a obecnie odnowiony, w którym znajduje sie muzeum miejskie, obrazujące historię miasta, na którego miałem ''chrapkę''.
Niestety Niedziela - Zavreno.
No cóż innym razem.
Za zabudowaniami klasztora, stoi ładny ''cegiełkowy'' browar, na którego dachu jest puste o tej porze gniazdo bocianie.
Miejscowy browar''Mieszczański'' ,którego początki sięgają 1197 roku, zakończył swoją działalność w 1950 roku, ale jest tam jakaś hurtownia napojów, dzięki czemu budynki stoją, i jak na browar nie warzący już 57 lat, wyglada całkiem, całkiem.
Z tyłu klasztoru znajdują się trochę na wyrost nazwane -''ogrody klasztorne'', położone na zboczu góry, gdzie w dole widać rzekę, i skansen górniczy, z wejściem do sztolni.
Ogrody, to drzewka, wielkości może dwóch metrów, posadzone jakieś 2 lata temu, więc nawet w lecie nie stanowią , jakiejś wizualnej perełki, ale samo położenie jest ładne.
Schodząc ulicą Plznenską kawałeczek w dół, widać na kamienicy napis ''Pension U Rybicek''.
Tak to tu. Odnowiona kamienica, a w niej lokal, i pension. ( ceny od ok. 800 Kc. za dwójke)
Przestronny lokal, a w kominku palą się drwa.
Fajnie, bo nie słychać języków obcych, siedzą sami miejscowi, bo kelner w większości z nich mówi po imieniu.
No cóż''martwy sezon''.
W lokalu uwage przykuwają dwie rzeczy.
Piękne miedziane kotły, i pipa na której bodajże sześć kranów.
Od czego zacząć ? (A propos wszystkie piwa jasne.)
Od 10 *''Stribrniak'' 14 Kc. 0.3l. 20 - 0.5 40 - 1L.
Jak w horrorze Hitchocka, najpierw wstrząs , a później...., no właśnie po takiej ambrozji jak 10* co może byc później?
Mętne, z piękna pianą, i wyraźną goryczką.
Po prostu takie, jakie lubie najbardziej.
Do tego' Nakladany hermelin'' z obowiazkową papryczką, ostrą jak cholera.
Następne, to 12* ''Argent'' (tak wszystkie nazwy nawiązują do górnictwa srebra)
inne szkło - 0.4 22 Kc. 55-1L.
Piękny kolor. i solidna czapa . Dobre.
Hornik 13* 15 Kc. -0.3 24- 0.5 48- 1L.
Dobre, ale nie przebija smakiem teoretycznie słabszej 12-stki.
Smak został zaostrzony więc połóweczka kaczki, zaspokaja głód.
Co tam jeszcze zostało ?
Duchmaus 14* pszeniczna.
No,no pszenica 14*! , to im się chwali. Może to jakiś ukłon w strone klientów z Niemiec, bo miejscowi nie specjalnie to pili, ale im się nie dziwię, bo ''magia'' pilsa w narodzie czeskim trwa tam dalej , ale wyłomy się tworzą.
Bardzo dobre piwo, ale trochę jakby za bardzo klarowne, bez takiej ''mgiełki'' tajemnicy która skrywa zazwyczaj niefiltrowane pszeniczniaki.
Na koniec ''Ostrostrelec''. Jak nam powiedział kelner, tak zostają nazwane piwa mocniejsze, specjalne, o różnym ekstrakcie.
Akurat było to 14* wiśniowe. 17 -0.4 Kc. 27-0.5 54- 1L.
Nie powalało smakiem, i było jak dla mnie , nie tyle owocowe, co ''pestkowe''., a co za tym dziwnie gorzko-cierpkie.
Zawsze jeśli mam czas, to powtarzam te które mi najbardziej smakowały.
W tym dniu to były :10*, (najlepsza) 12* i 14* pszenica.
No i tak planowana wizyta, z trzech godzin, zrobiła się na pięć, i nie bardzo chciało sie wychodzić ,ale ostatni pociąg do Plzne nas zdopingował do wyjścia
Piwa mają swoje podstawki, ale niektóre już ''wyszły'' a różnorakie szkła w których podaje się piwo, można zakupić w bufecie.
Minibrowar '' U Rybicek'' otworzył swoje podwoje 27.10.2007 roku.
Nazwa jest trochę dziwna ,bo do rzeki kawałek w dół, ale pan który jest właścicielem nazywa się -Ryba, co trochę tłumaczy.
Czynne codziennie 11-22
Kiedy przechodziliśmy z powrotem przez pięknie podświetloną bramę, nad szumiącą rzeką, już postanowiłem sobie tam wrócić i to jeszcze w tym roku.
Na Zachodzie Czech, lśnią dla mnie dwa piwne diamenty : Velky Rybnik, i Stribro.
Nie można ich pominąć.
Cóż srebro sie skończyło, ale miasto zostało.
Jakoś nie miałem większej motywacji, aby tylko przyjechać i je zwiedzić, ale po otwarciu minibrowaru wszystko stało się jasne- muszę tam jechać.!
Z dworca kolejowego, idzie się kilkanaście minut do do rzeki Mze, przez którą przechodzi się, uroczą ''Mostni Bramą'', z 16 wieku.
Później lekka wspinaczka, i już jesteśmy w miasteczku.
Zabytków niezbyt wiele, ale na rynku wyróżnia się piękny renesansowy ratusz z 16 w.
Sgrafitti robi wrażenie.
Tuż obok rynku, stary klasztor Minorytów,za rządów socjalistycznych zaniedbany, a obecnie odnowiony, w którym znajduje sie muzeum miejskie, obrazujące historię miasta, na którego miałem ''chrapkę''.
Niestety Niedziela - Zavreno.
No cóż innym razem.
Za zabudowaniami klasztora, stoi ładny ''cegiełkowy'' browar, na którego dachu jest puste o tej porze gniazdo bocianie.
Miejscowy browar''Mieszczański'' ,którego początki sięgają 1197 roku, zakończył swoją działalność w 1950 roku, ale jest tam jakaś hurtownia napojów, dzięki czemu budynki stoją, i jak na browar nie warzący już 57 lat, wyglada całkiem, całkiem.
Z tyłu klasztoru znajdują się trochę na wyrost nazwane -''ogrody klasztorne'', położone na zboczu góry, gdzie w dole widać rzekę, i skansen górniczy, z wejściem do sztolni.
Ogrody, to drzewka, wielkości może dwóch metrów, posadzone jakieś 2 lata temu, więc nawet w lecie nie stanowią , jakiejś wizualnej perełki, ale samo położenie jest ładne.
Schodząc ulicą Plznenską kawałeczek w dół, widać na kamienicy napis ''Pension U Rybicek''.
Tak to tu. Odnowiona kamienica, a w niej lokal, i pension. ( ceny od ok. 800 Kc. za dwójke)
Przestronny lokal, a w kominku palą się drwa.
Fajnie, bo nie słychać języków obcych, siedzą sami miejscowi, bo kelner w większości z nich mówi po imieniu.
No cóż''martwy sezon''.
W lokalu uwage przykuwają dwie rzeczy.
Piękne miedziane kotły, i pipa na której bodajże sześć kranów.
Od czego zacząć ? (A propos wszystkie piwa jasne.)
Od 10 *''Stribrniak'' 14 Kc. 0.3l. 20 - 0.5 40 - 1L.
Jak w horrorze Hitchocka, najpierw wstrząs , a później...., no właśnie po takiej ambrozji jak 10* co może byc później?
Mętne, z piękna pianą, i wyraźną goryczką.
Po prostu takie, jakie lubie najbardziej.
Do tego' Nakladany hermelin'' z obowiazkową papryczką, ostrą jak cholera.
Następne, to 12* ''Argent'' (tak wszystkie nazwy nawiązują do górnictwa srebra)
inne szkło - 0.4 22 Kc. 55-1L.
Piękny kolor. i solidna czapa . Dobre.
Hornik 13* 15 Kc. -0.3 24- 0.5 48- 1L.
Dobre, ale nie przebija smakiem teoretycznie słabszej 12-stki.
Smak został zaostrzony więc połóweczka kaczki, zaspokaja głód.
Co tam jeszcze zostało ?
Duchmaus 14* pszeniczna.
No,no pszenica 14*! , to im się chwali. Może to jakiś ukłon w strone klientów z Niemiec, bo miejscowi nie specjalnie to pili, ale im się nie dziwię, bo ''magia'' pilsa w narodzie czeskim trwa tam dalej , ale wyłomy się tworzą.
Bardzo dobre piwo, ale trochę jakby za bardzo klarowne, bez takiej ''mgiełki'' tajemnicy która skrywa zazwyczaj niefiltrowane pszeniczniaki.
Na koniec ''Ostrostrelec''. Jak nam powiedział kelner, tak zostają nazwane piwa mocniejsze, specjalne, o różnym ekstrakcie.
Akurat było to 14* wiśniowe. 17 -0.4 Kc. 27-0.5 54- 1L.
Nie powalało smakiem, i było jak dla mnie , nie tyle owocowe, co ''pestkowe''., a co za tym dziwnie gorzko-cierpkie.
Zawsze jeśli mam czas, to powtarzam te które mi najbardziej smakowały.
W tym dniu to były :10*, (najlepsza) 12* i 14* pszenica.
No i tak planowana wizyta, z trzech godzin, zrobiła się na pięć, i nie bardzo chciało sie wychodzić ,ale ostatni pociąg do Plzne nas zdopingował do wyjścia
Piwa mają swoje podstawki, ale niektóre już ''wyszły'' a różnorakie szkła w których podaje się piwo, można zakupić w bufecie.
Minibrowar '' U Rybicek'' otworzył swoje podwoje 27.10.2007 roku.
Nazwa jest trochę dziwna ,bo do rzeki kawałek w dół, ale pan który jest właścicielem nazywa się -Ryba, co trochę tłumaczy.
Czynne codziennie 11-22
Kiedy przechodziliśmy z powrotem przez pięknie podświetloną bramę, nad szumiącą rzeką, już postanowiłem sobie tam wrócić i to jeszcze w tym roku.
Na Zachodzie Czech, lśnią dla mnie dwa piwne diamenty : Velky Rybnik, i Stribro.
Nie można ich pominąć.
Comment