Do pięknego i starego miasta Kromierzyż, wróciła tradycja warzenia piwa i choć w nieco mniejszym wymiarze bo w minibrowarze, to jednak się chwali.
Kromierzyż jest jednym z najchętniej odwiedzanych miast na Moravach, którego głównymi atrakcjami są zamek arcybiskupi i jego ogrody, wpisane do listy zabytków pod patronatem UNESCO.
Jak to w większości małych miast bywa, wszystkie zabytki i starówka stłoczone są praktycznie na niewielkiej powierzchni wokół rynku, więc spacer nie sprawi wiele wysiłku.
Najlepszym miejscem aby po trudach zwiedzania się posilić, będzie usytuowana na Velkim Namesti w miejscu dawnej apteki, restauracja i pensjonat Černy Orel.
Tuż obok koło ratusza, jest kamienica w której w latach 1278-1925 miał swoją siedzibe browar mieszczański, a dzisiaj służy celom kulturalnym pod nazwą- Stary Pivovar.
W mieście funkcjonował jeszcze jeden browar.
Browar Arcybiskupi (Arcybiskupsky Pivovar) który stoi do dzisiaj na obrzeżu starego miasta, warzył piwo w latach 1226- 1988. Potem jeszcze przez kilka lat działała wytwórnia wód gazowanych, ale to był już tylko łabędzi śpiew tego browaru. Teraz budynek popada w coraz większą ruinę i nie ma pomysłu co z tym fantem zrobić.
Bardzo dostojnym krokiem z odnowionego dworca kolejowego, w 15 minut znalazłem się na Velkym Namesti, z ładnie podświetlonymi kamienicami, ratuszem oraz Zamkiem Arcybiskupim.
Idąc przez rynek zaglądałem przez przeszklone witryny restauracji, i co mnie zaskoczyło to to, że były prawie próżne. Ba w jednej nad wejściem wisiał neon PU, przy stole siedział tylko kelner czytający gazetę. Aż tak źle już jest?
Po wejściu do Cerneho Orla, moja obawa nieco się rozwiała, bo lokal był tak w 50% zajęty, tylko nie wiem czy zawdzięczał to zwykłej ciekawości i chęci odmiany od monotonnego zestawu serwowanych w mieście piw, czy też to już stała klientela, która znalazła swoje piwo . Zapewne jak wszystko prawda leży gdzieś po środku.
W czasie kiedy tam byłem ( a był to koniec marca) turystów jak na lekarstwo, więc tylko miejscowi byli klientami restauracji.
Wnętrze lśni nowością. Wystrój prosty w kombinacji drewno-metal, chociaż można to bardziej sprecyzować jako drewno-miedź.
Młoda ekipa kelnerska uwija się sprawnie i nie trzeba długo czekać na zamówienie.
Tuż po przyjściu poznałem pana Jakuba Olše, który jest kierownikiem całego obiektu.
Ten widząc że nie ma nic lepszego jak darmowa reklama, z ochotą pokazał mi cały obiekt, bo nie tylko browar.
O dziwo zaczęliśmy od pokoji pensjonatu umieszczonych na poddaszu, które mimo że już gotowe, jeszcze nie miały żadnych klientów. Pokoje w wysokim standardzie już przygotowane na przyjęcie pierwszych gości, ale gości z nieco większą gotówką, bo o ile dobrze pamiętam dwójka ma kosztować 1200 kc.
Później przeszliśmy przez kilka salek aby na piętrze znaleźć się przed ścianą.
Okazało sie że to nie ściana, a rozsuwane drzwi za którymi miała miejsce prywatna imprezka. Fajne pomieszczenie z własnymi nalewakami, i obsługującą je dziewczyną. Odpada więc przynoszenie piwa po schodach.
Na podwórzu zostało wydzielone miejsce na ogródek piwny, który jeszcze nie był gotowy.
Czas na browarek.
Początek warzenia to grudzień 2009 roku. Panem pivovarem jest Martin Hrubeš, człowiek doświadczony w piwowarskim fachu, którego ścieżki wiodły od browaru w Ceskym Krumlove, poprzez Ceske Budejovice i inne miejsca, włączając w to nawet Gruzje czy Nową Zelandie.
Kotły są zrobione przez firmę '' Mini Brewery System'' z Prostějova .
Leżakownia jest w małym pomieszczeniu i w moim odczuciu tanki zostały tak nieco na siłę wciśnięte.
Dwie kadzie fermentacyjne są otwarte, każda o poj. 1200 l.
W pomieszczeniu z workami ze słodem, leżakuje również moravskie wino w butelkach, które też się reklamuje w restauracji.
Słód pochodzi ze słodowni w miejsc. Záhlinice koło Kromeriza (słodownia była własnością pivovaru Arcybiskupskeho) natomiast drożdże są z Budvaru.
Piwa raczej nie mają w planie dostarczać do innych knajp w mieście, a przy optymistycznym założeniu roczna produkcja jest planowana na 800 hl.
Po takim oprowadzaniu nie sposób było odmówić sobie miejscowego piwa.
W tym dniu obecne w nalewakach były trzy rodzaje piw . (nie mają własnych nazw)
11* svetle - 23 kc.
12* svetle - 27 kc.
12* polotmave -28kc.
Oprócz 11* która jest w stałym asortymencie, inne często się zmieniają nie wyłączając piw ''smakowych''.
Każde piwo było solidne, z porzadną pianą, ale lepsze już pijałem. Brak im nieco charakteru. Jedynie 11* svetle było tym, które z chęcią powtórzyłem.
Klasyczny ''cesky leżak'' dobrze nachmielony.
Biorąc pod uwagę że to dopiero początek działalności browarku, myślę że jakość piwa będzie coraz lepsza.
Można też coś zjeść, a menu zaspokoi różnorakie gusta od tych co lubią czeską klasykę, do tych co pasują im eksperymenty mięsno-owocowe zanane z kuchni południowych.
Ceny troszke ponad średnią ale do przeżycia.
Kufle do piwa były ''czyste'' bez żadnego logo, a podstawki ceramiczne. Dla piwnych kolekcjonerów na razie nic ciekawego.
Przybyło kolejne miejsce z dobrym piwem w ładnym mieście, któremu można wróżyć sukces.
Restauracja ma swoją stronę: http://www.cerny-orel.eu/
Kromierzyż jest jednym z najchętniej odwiedzanych miast na Moravach, którego głównymi atrakcjami są zamek arcybiskupi i jego ogrody, wpisane do listy zabytków pod patronatem UNESCO.
Jak to w większości małych miast bywa, wszystkie zabytki i starówka stłoczone są praktycznie na niewielkiej powierzchni wokół rynku, więc spacer nie sprawi wiele wysiłku.
Najlepszym miejscem aby po trudach zwiedzania się posilić, będzie usytuowana na Velkim Namesti w miejscu dawnej apteki, restauracja i pensjonat Černy Orel.
Tuż obok koło ratusza, jest kamienica w której w latach 1278-1925 miał swoją siedzibe browar mieszczański, a dzisiaj służy celom kulturalnym pod nazwą- Stary Pivovar.
W mieście funkcjonował jeszcze jeden browar.
Browar Arcybiskupi (Arcybiskupsky Pivovar) który stoi do dzisiaj na obrzeżu starego miasta, warzył piwo w latach 1226- 1988. Potem jeszcze przez kilka lat działała wytwórnia wód gazowanych, ale to był już tylko łabędzi śpiew tego browaru. Teraz budynek popada w coraz większą ruinę i nie ma pomysłu co z tym fantem zrobić.
Bardzo dostojnym krokiem z odnowionego dworca kolejowego, w 15 minut znalazłem się na Velkym Namesti, z ładnie podświetlonymi kamienicami, ratuszem oraz Zamkiem Arcybiskupim.
Idąc przez rynek zaglądałem przez przeszklone witryny restauracji, i co mnie zaskoczyło to to, że były prawie próżne. Ba w jednej nad wejściem wisiał neon PU, przy stole siedział tylko kelner czytający gazetę. Aż tak źle już jest?
Po wejściu do Cerneho Orla, moja obawa nieco się rozwiała, bo lokal był tak w 50% zajęty, tylko nie wiem czy zawdzięczał to zwykłej ciekawości i chęci odmiany od monotonnego zestawu serwowanych w mieście piw, czy też to już stała klientela, która znalazła swoje piwo . Zapewne jak wszystko prawda leży gdzieś po środku.
W czasie kiedy tam byłem ( a był to koniec marca) turystów jak na lekarstwo, więc tylko miejscowi byli klientami restauracji.
Wnętrze lśni nowością. Wystrój prosty w kombinacji drewno-metal, chociaż można to bardziej sprecyzować jako drewno-miedź.
Młoda ekipa kelnerska uwija się sprawnie i nie trzeba długo czekać na zamówienie.
Tuż po przyjściu poznałem pana Jakuba Olše, który jest kierownikiem całego obiektu.
Ten widząc że nie ma nic lepszego jak darmowa reklama, z ochotą pokazał mi cały obiekt, bo nie tylko browar.
O dziwo zaczęliśmy od pokoji pensjonatu umieszczonych na poddaszu, które mimo że już gotowe, jeszcze nie miały żadnych klientów. Pokoje w wysokim standardzie już przygotowane na przyjęcie pierwszych gości, ale gości z nieco większą gotówką, bo o ile dobrze pamiętam dwójka ma kosztować 1200 kc.
Później przeszliśmy przez kilka salek aby na piętrze znaleźć się przed ścianą.
Okazało sie że to nie ściana, a rozsuwane drzwi za którymi miała miejsce prywatna imprezka. Fajne pomieszczenie z własnymi nalewakami, i obsługującą je dziewczyną. Odpada więc przynoszenie piwa po schodach.
Na podwórzu zostało wydzielone miejsce na ogródek piwny, który jeszcze nie był gotowy.
Czas na browarek.
Początek warzenia to grudzień 2009 roku. Panem pivovarem jest Martin Hrubeš, człowiek doświadczony w piwowarskim fachu, którego ścieżki wiodły od browaru w Ceskym Krumlove, poprzez Ceske Budejovice i inne miejsca, włączając w to nawet Gruzje czy Nową Zelandie.
Kotły są zrobione przez firmę '' Mini Brewery System'' z Prostějova .
Leżakownia jest w małym pomieszczeniu i w moim odczuciu tanki zostały tak nieco na siłę wciśnięte.
Dwie kadzie fermentacyjne są otwarte, każda o poj. 1200 l.
W pomieszczeniu z workami ze słodem, leżakuje również moravskie wino w butelkach, które też się reklamuje w restauracji.
Słód pochodzi ze słodowni w miejsc. Záhlinice koło Kromeriza (słodownia była własnością pivovaru Arcybiskupskeho) natomiast drożdże są z Budvaru.
Piwa raczej nie mają w planie dostarczać do innych knajp w mieście, a przy optymistycznym założeniu roczna produkcja jest planowana na 800 hl.
Po takim oprowadzaniu nie sposób było odmówić sobie miejscowego piwa.
W tym dniu obecne w nalewakach były trzy rodzaje piw . (nie mają własnych nazw)
11* svetle - 23 kc.
12* svetle - 27 kc.
12* polotmave -28kc.
Oprócz 11* która jest w stałym asortymencie, inne często się zmieniają nie wyłączając piw ''smakowych''.
Każde piwo było solidne, z porzadną pianą, ale lepsze już pijałem. Brak im nieco charakteru. Jedynie 11* svetle było tym, które z chęcią powtórzyłem.
Klasyczny ''cesky leżak'' dobrze nachmielony.
Biorąc pod uwagę że to dopiero początek działalności browarku, myślę że jakość piwa będzie coraz lepsza.
Można też coś zjeść, a menu zaspokoi różnorakie gusta od tych co lubią czeską klasykę, do tych co pasują im eksperymenty mięsno-owocowe zanane z kuchni południowych.
Ceny troszke ponad średnią ale do przeżycia.
Kufle do piwa były ''czyste'' bez żadnego logo, a podstawki ceramiczne. Dla piwnych kolekcjonerów na razie nic ciekawego.
Przybyło kolejne miejsce z dobrym piwem w ładnym mieście, któremu można wróżyć sukces.
Restauracja ma swoją stronę: http://www.cerny-orel.eu/
Comment