Praskie Holeszowice niedaleko (druga przecznica) po przejściu Libenskiego mostu. Klasyczna gospoda które coraz szybciej odchodzą w przeszłość (chociaż na dzielnicach takich jak Holeszowice jeszcze się bronią) z obiadami które kończą się ok.14.00 (Czesi mają zwyczaj jadania w południe) pełna lokalnej klienteli zarówno robotników wpadających podczas szychty jak i lokalnej inteligencji. Trochę młodych.
Dla takich miejsc przyjeżdżam do Pragi a ponieważ niszczone one są przez kapitalizm i mody które przyniósł to coraz mniej do tej Pragi mam ochotę przyjeżdżać (o tym zresztą w wątku ogólnym o zmianach w Pradze).
Do picia tylko Gambrinus ale kogo to, w takim lokalu wszystko smakuje.
Dla takich miejsc przyjeżdżam do Pragi a ponieważ niszczone one są przez kapitalizm i mody które przyniósł to coraz mniej do tej Pragi mam ochotę przyjeżdżać (o tym zresztą w wątku ogólnym o zmianach w Pradze).
Do picia tylko Gambrinus ale kogo to, w takim lokalu wszystko smakuje.