Browar i... hm, wyszynk lub kanciapa przy browarze w dawnym kompleksie przemysłowym powoli przeradzającym się w imprezownię opodal dworca kolejowego w Tallinnie. Akurat to pomieszczenie znajduje się na uboczu w stosunku do kiełkujących tu knajp i klubów.
Sześć lub siedem stolików, więc bardzo kameralnie. W trakcie mojej wizyty towarzystwo było międzynarodowe: kilku Estończyków, w tym dwóch właścicieli i piwowarów zarazem, Włoch, dwóch Polaków, Żyd z Izraela, dwóch Amerykanów z Teksasu, wszyscy grający w szachy, co nie jest zwyczajnym widokiem w tego typu miejscach. Za szybą widoczny cały sprzęt, zresztą miejscowi są sympatyczni i otwarci, więc nie ma kłopotu jeśli chodzi o zajrzenie na zaplecze.
Na kranie pięć piw; lager, IPA, wit, wariacja na temat kwaka i ostatnie, którego nie zapamiętałem i nie piłem. Wszystkie oceniam wysoko. Ciekawa dobrze rokująca inicjatywa.
Sześć lub siedem stolików, więc bardzo kameralnie. W trakcie mojej wizyty towarzystwo było międzynarodowe: kilku Estończyków, w tym dwóch właścicieli i piwowarów zarazem, Włoch, dwóch Polaków, Żyd z Izraela, dwóch Amerykanów z Teksasu, wszyscy grający w szachy, co nie jest zwyczajnym widokiem w tego typu miejscach. Za szybą widoczny cały sprzęt, zresztą miejscowi są sympatyczni i otwarci, więc nie ma kłopotu jeśli chodzi o zajrzenie na zaplecze.
Na kranie pięć piw; lager, IPA, wit, wariacja na temat kwaka i ostatnie, którego nie zapamiętałem i nie piłem. Wszystkie oceniam wysoko. Ciekawa dobrze rokująca inicjatywa.