Browarek mieści się w starej, historycznej dzielnicy Rotterdamu - Delfshaven. Z głównego dworca kolejowego można dojechać w kilkanaście min. tramwajem nr. 4. Ulica Aelbrechtskolk przebiega po obu stronach niezbyt szerokiego kanału zastawionego barkami i żaglowcami. Zabudowa to typowo holenderskie, malownicze, zabytkowe domy, a w dalszej części widoczny jest stary wiatrak. Browar mieści się po lewej stronie kanału obok kościoła z czerwonej cegły i najwyraźniej przyjął nazwę adekwatną do sąsiedztwa.
Zaraz po lewej stronie od wejścia można podziwiać warzelnię z kadziami w drewnie, na kamiennych podmurówkach. Po prawej jest sala restauracyjno - barowa z długim, drewnianym barem z sześcioma nalewakami. My jednak wybraliśmy stoliki wystawione na zewnątrz, wprost na bruku, by móc podziwiać kanał i piękne kamieniczki.
Do spróbowania mieliśmy 4 rodzaje piw:
- Rotterdam Pils, 5,5% alk. Kolor żółty, mocno mętne. Piana z początku na około 2 - 3 cm, dość szybko opadła pozostawiając jedynie niewielką obrączkę. Zapach mocno słodowy z drożdżowym. W smaku już zupełnie słodowe, majaczy tylko gdzieś leciutka nuta owocowa. Jak na tak jasną barwę piwa, to aż dziwne że nie jest lżejsze w smaku. Dla wielbicieli słodyczy. 2,60 €.
- Pelgrim Witbier. 5,0% alk. Barwy żółtej, mocno mętne. Piana śnieżnobiała, gęsta, drobnopęcherzykowa na około 3 cm, opadając pozostawia firankę na szkle aż do dna szklanki. Zapach bardzo dziwny, po raz pierwszy się z takim spotkałem. Pochodził zapewne od drożdży, a przypominał słynne dojrzewające sery i piwniczną stęchliznę. Niektórym mógłby się wydać wręcz nieprzyjemny (wtedy lepiej nie wwąchiwać się za bardzo). W smaku piwo bardzo przyjemne, cytrynowo kwaskowate, lekkie i dobrze gaszące pragnienie. Czy miało w sobie słód pszeniczny? Zapomniałem spytać, ale według mnie nie, lub bardzo mało, bo brak było smakowych wyznaczników pszenicy czyli bananów i goździków. Całkiem dobre. 2,60 €.
- Rotterdamm Stoonbier. 6.0% alk. Barwa brązowo pomarańczowa. Piana piękna, gęsta, cała szklanka oblepiona praktycznie nieprzerwaną "firanką". Wyraźny zapach palonego słodu. Smak słodowy (ale nie słodki), świetnie zharmonizowana paloność i chmielowa goryczka. Jeśli piłbym z zamkniętymi oczami powiedział bym że to ciemne piwo. Bardzo dobre! 2,60 €.
- Mayflower Tripel, 8,2% alk. Kolor ciemnozłoty, prawie klarowne. Zapach mocno słodowy z akcentem drożdżowym. Piana choć ładna (około 3 cm) i równomierna, opadła dość szybko, pozostawiając nieliczne ślady na szkle. Smak mocno słodowy i jak powiedział kolega, gdy piwo trochę się ogrzało, przypominało mu Warkę Strong. Dawno jej nie piłem ale coś mi się zdaje że w pewnym stopniu miał rację. Dla mnie zbyt słodkie. 3,20 €.
Podsumowując: dla mnie świetny był Stoonbier, dobry Witbier, Pils zbyt słodki, a najmniej smakował Tripel. Oczywiście wszystkie ceny za 0,3 l piwa.
Miejsce bardzo przyjemne, bardzo miła młoda obsługa, chętnie udzielająca informacji. Jeden z kelnerów (około 20-21 lat), słysząc naszą rozmowę, powitał nas po polsku, mówiąc bez obcego akcentu. Przepraszał że nie zna wszystkich słów, bo tylko mama jest Polką, on urodził się już w Holandii, a chętnie odwiedza babcię w Gdańsku. Pytaliśmy go dlaczego w Holandii nie ma "dużych" szklanek i kufli o pojemności 0,5 l. Niestety nie wiedział i stwierdził ze śmiechem, że 0,3 l to duża, bo ma mniejsze 0,2 l. Zostaliśmy też poczęstowani wytwarzanym na miejscu specjalnym serem Pelgrim.
Miejscowe piwa można kupić także w butelkach z krachlą 0,75 l (6 €) lub 3 l (22 €). Firmowe szklanki i pokale są po 3 €.
Oczywiście można tu także zjeść, menu dość bogate ale nie korzystaliśmy.
Czynne codziennie oprócz poniedziałków w godz 12 - 24.
Fotki w galerii:
Zaraz po lewej stronie od wejścia można podziwiać warzelnię z kadziami w drewnie, na kamiennych podmurówkach. Po prawej jest sala restauracyjno - barowa z długim, drewnianym barem z sześcioma nalewakami. My jednak wybraliśmy stoliki wystawione na zewnątrz, wprost na bruku, by móc podziwiać kanał i piękne kamieniczki.
Do spróbowania mieliśmy 4 rodzaje piw:
- Rotterdam Pils, 5,5% alk. Kolor żółty, mocno mętne. Piana z początku na około 2 - 3 cm, dość szybko opadła pozostawiając jedynie niewielką obrączkę. Zapach mocno słodowy z drożdżowym. W smaku już zupełnie słodowe, majaczy tylko gdzieś leciutka nuta owocowa. Jak na tak jasną barwę piwa, to aż dziwne że nie jest lżejsze w smaku. Dla wielbicieli słodyczy. 2,60 €.
- Pelgrim Witbier. 5,0% alk. Barwy żółtej, mocno mętne. Piana śnieżnobiała, gęsta, drobnopęcherzykowa na około 3 cm, opadając pozostawia firankę na szkle aż do dna szklanki. Zapach bardzo dziwny, po raz pierwszy się z takim spotkałem. Pochodził zapewne od drożdży, a przypominał słynne dojrzewające sery i piwniczną stęchliznę. Niektórym mógłby się wydać wręcz nieprzyjemny (wtedy lepiej nie wwąchiwać się za bardzo). W smaku piwo bardzo przyjemne, cytrynowo kwaskowate, lekkie i dobrze gaszące pragnienie. Czy miało w sobie słód pszeniczny? Zapomniałem spytać, ale według mnie nie, lub bardzo mało, bo brak było smakowych wyznaczników pszenicy czyli bananów i goździków. Całkiem dobre. 2,60 €.
- Rotterdamm Stoonbier. 6.0% alk. Barwa brązowo pomarańczowa. Piana piękna, gęsta, cała szklanka oblepiona praktycznie nieprzerwaną "firanką". Wyraźny zapach palonego słodu. Smak słodowy (ale nie słodki), świetnie zharmonizowana paloność i chmielowa goryczka. Jeśli piłbym z zamkniętymi oczami powiedział bym że to ciemne piwo. Bardzo dobre! 2,60 €.
- Mayflower Tripel, 8,2% alk. Kolor ciemnozłoty, prawie klarowne. Zapach mocno słodowy z akcentem drożdżowym. Piana choć ładna (około 3 cm) i równomierna, opadła dość szybko, pozostawiając nieliczne ślady na szkle. Smak mocno słodowy i jak powiedział kolega, gdy piwo trochę się ogrzało, przypominało mu Warkę Strong. Dawno jej nie piłem ale coś mi się zdaje że w pewnym stopniu miał rację. Dla mnie zbyt słodkie. 3,20 €.
Podsumowując: dla mnie świetny był Stoonbier, dobry Witbier, Pils zbyt słodki, a najmniej smakował Tripel. Oczywiście wszystkie ceny za 0,3 l piwa.
Miejsce bardzo przyjemne, bardzo miła młoda obsługa, chętnie udzielająca informacji. Jeden z kelnerów (około 20-21 lat), słysząc naszą rozmowę, powitał nas po polsku, mówiąc bez obcego akcentu. Przepraszał że nie zna wszystkich słów, bo tylko mama jest Polką, on urodził się już w Holandii, a chętnie odwiedza babcię w Gdańsku. Pytaliśmy go dlaczego w Holandii nie ma "dużych" szklanek i kufli o pojemności 0,5 l. Niestety nie wiedział i stwierdził ze śmiechem, że 0,3 l to duża, bo ma mniejsze 0,2 l. Zostaliśmy też poczęstowani wytwarzanym na miejscu specjalnym serem Pelgrim.
Miejscowe piwa można kupić także w butelkach z krachlą 0,75 l (6 €) lub 3 l (22 €). Firmowe szklanki i pokale są po 3 €.
Oczywiście można tu także zjeść, menu dość bogate ale nie korzystaliśmy.
Czynne codziennie oprócz poniedziałków w godz 12 - 24.
Fotki w galerii:
Comment