Mieszkający od 11 lat w Kiszyniowie amerykanin - Bill Mahaffey, z resztą wieloletni piwowar domowy, zapragnął uruchomić browar rzemieślniczy i jak postanowił, tak zrobił.
Akurat fala mody na crafty na chmielach amerykańskich przelewa się przez świat, więc można było dać się i jej ponieść w Mołdawii, chociaż w tym kraju, z takiej czy innej przyczyny ( zawsze wszystko skupia się w sumie na kasie) to taka raczej poranna bryza, niż solidne bałwany morskie.
Budynek w którym mieści się browarek i również część degustacyjna, to jakaś dawna hala fabryczna jakich w Kiszyniowe bez liku.
Szosa Munkeszti, bo tak wymawia się nazwę ulicy na której się mieści Labrewtory, to ruchliwy trakt wiodący koło dworca kolejowego, z którego dojście pieszo to jakieś 20 minut.
Mozna podjechać nawet trolejbusem.
Przez niewielkie pomieszczenie w typie biurowego, przechodzi się do wnętrza hali, która przedzielona jest na część barową i technologiczną.
Bardzo to surowe, domiuje płyta wiórowa.
Między dwoma halami wysypano żwir i zaadaptowano to miejsce na mały ogródek piwny.
Za stoły robią drewniane szpule po kablach.
Po klieneteli widać że to miejscowa młodzież, która w sobotnie popołudnie robi sobie na miejscu grilla.
Panuje luźna atmosfera z widokiem na pracującego przy garach pana Billa.
Za ladą młody gość, uprzejmy i skory do dialogu.
Jak można się domyśleć, asortyment piw musi spełniać kryteria hamerykańskich wpływów piwnych, ale nie obywa się bez eksperymentów.
W tym dniu z kranów lało się:
American Pale Ale 14*, 5%.
American Amber Ale 12*, 5%.
Flying Mamaliga 11*, 4,6%
Simplicity Porter 12*, 5%.
Na pewno nie są to propozycje dla miłośników słodowych tradycyjnych lagerów we wschodnim stylu.
Piwa solidne, natomiast ( co wynikało z mojej nieznajomości stylu) nieco zawiodłem się na porterze.
Widać w człowieku siedzi jakieś głębokie przeświadczenie, że porter bałtycki ponad wszystko..
Piwo na miejscu lanie jest niestety do plastiku, natomiast na wynos do petek.
Koszt półlitrowego piwa to ok.35 MDL czyli coś koło 7 złociszy.
Każde piwo posiada coś na kształt etykietki, która wisi nad kranem, chociaż ten kawałek twardej prawie tektury, trudno nazwać stricte etykietką.
Na jednej ze ścian jest mała galeria z takim etykietkami, które pokazują całą historię warzonych dotychczas piw.
Technologia pochodzi z Ukrainy, kocioł warzelny na 1000 l, a 7 tanków jest po 500 litrów, czyli dwie warki potrzebne są do zapełnienia każdego z nich.
Słód sprowadzany jest z Belgii.
Woda jest z miejskiego wodociągu i chyba musi być nieco '' podrasowana'' bo to co ciecze z kranów w mieście, jest delikatnie mówiąc paskudne.
oficjalnie browarek działa od końca 2017 roku.
Dla lubiących takie postindustrialne klimaty z luźną atmosferą i niezłym piwem, miejsce zdecydowanie do odwiedzenia.
Żeby posiedzieć na piwie czy też je kupić do petki, trzeba trafić w godziny otwarcia, a te, nie są jakoś ''bogate''.
Od wtorku do czwartku : 11.00 - 19.00
Piątek: 12.00 - 19.00
Sobota: 14.00 - 20.00
Trzeba wspomnieć że piwa z tego browarku sa dostępne nie tylko na miejscu, ale i w innych knajpkach Kiszyniowa, o czym jest info na ich stronie:
Akurat fala mody na crafty na chmielach amerykańskich przelewa się przez świat, więc można było dać się i jej ponieść w Mołdawii, chociaż w tym kraju, z takiej czy innej przyczyny ( zawsze wszystko skupia się w sumie na kasie) to taka raczej poranna bryza, niż solidne bałwany morskie.
Budynek w którym mieści się browarek i również część degustacyjna, to jakaś dawna hala fabryczna jakich w Kiszyniowe bez liku.
Szosa Munkeszti, bo tak wymawia się nazwę ulicy na której się mieści Labrewtory, to ruchliwy trakt wiodący koło dworca kolejowego, z którego dojście pieszo to jakieś 20 minut.
Mozna podjechać nawet trolejbusem.
Przez niewielkie pomieszczenie w typie biurowego, przechodzi się do wnętrza hali, która przedzielona jest na część barową i technologiczną.
Bardzo to surowe, domiuje płyta wiórowa.
Między dwoma halami wysypano żwir i zaadaptowano to miejsce na mały ogródek piwny.
Za stoły robią drewniane szpule po kablach.
Po klieneteli widać że to miejscowa młodzież, która w sobotnie popołudnie robi sobie na miejscu grilla.
Panuje luźna atmosfera z widokiem na pracującego przy garach pana Billa.
Za ladą młody gość, uprzejmy i skory do dialogu.
Jak można się domyśleć, asortyment piw musi spełniać kryteria hamerykańskich wpływów piwnych, ale nie obywa się bez eksperymentów.
W tym dniu z kranów lało się:
American Pale Ale 14*, 5%.
American Amber Ale 12*, 5%.
Flying Mamaliga 11*, 4,6%
Simplicity Porter 12*, 5%.
Na pewno nie są to propozycje dla miłośników słodowych tradycyjnych lagerów we wschodnim stylu.
Piwa solidne, natomiast ( co wynikało z mojej nieznajomości stylu) nieco zawiodłem się na porterze.
Widać w człowieku siedzi jakieś głębokie przeświadczenie, że porter bałtycki ponad wszystko..
Piwo na miejscu lanie jest niestety do plastiku, natomiast na wynos do petek.
Koszt półlitrowego piwa to ok.35 MDL czyli coś koło 7 złociszy.
Każde piwo posiada coś na kształt etykietki, która wisi nad kranem, chociaż ten kawałek twardej prawie tektury, trudno nazwać stricte etykietką.
Na jednej ze ścian jest mała galeria z takim etykietkami, które pokazują całą historię warzonych dotychczas piw.
Technologia pochodzi z Ukrainy, kocioł warzelny na 1000 l, a 7 tanków jest po 500 litrów, czyli dwie warki potrzebne są do zapełnienia każdego z nich.
Słód sprowadzany jest z Belgii.
Woda jest z miejskiego wodociągu i chyba musi być nieco '' podrasowana'' bo to co ciecze z kranów w mieście, jest delikatnie mówiąc paskudne.
oficjalnie browarek działa od końca 2017 roku.
Dla lubiących takie postindustrialne klimaty z luźną atmosferą i niezłym piwem, miejsce zdecydowanie do odwiedzenia.
Żeby posiedzieć na piwie czy też je kupić do petki, trzeba trafić w godziny otwarcia, a te, nie są jakoś ''bogate''.
Od wtorku do czwartku : 11.00 - 19.00
Piątek: 12.00 - 19.00
Sobota: 14.00 - 20.00
Trzeba wspomnieć że piwa z tego browarku sa dostępne nie tylko na miejscu, ale i w innych knajpkach Kiszyniowa, o czym jest info na ich stronie:
Comment