Wizyta w Bawarii, jest zawsze ekscytującym przeżyciem.
To jakby zanurzyć się w oceanie piwnego bezmiaru....
Trochę wolnego czasu, worek pieniędzy, i w drogę !
Jadąc , Regional expressem, przez dolinę rzeki Pegnitz, spoglądam do notatek i spisu browarów.
Pegnitz- 3 browary, Neuhaus-4, Lauf-5. Boże, kto to wszystko wypija !
Wreszcie wielki dworzec Nurnberg Hbf. skąd poprowadzono do pobliskiego Furth,
w 1825 roku, pierwszą linię kolejową w Niemczech.
Jak na stolicę Frankonii, która ma ok.500 tysięcy mieszkańców, liczba browarów wręcz rozczarowuje.
''Tylko'' 6, w tym jeden spory- Tucher, a reszta to maleństwa.
Z racji ograniczonego czasu, wybieramy tylko te na starym mieście.
Piękna pogoda, pierwszego majowego wekeendu, zwabiła na starówke tłumy turystów,
ale też i antyglobalistów, których manifestacja narobiła nieco zamieszania.
Pierwszym minibrowarem jest Barfusser, mieszczący się w podziemiach zabytkowego spichlerza.
Ogromna sala na 600 miejsc, i tylko dwa gatunki przeciętnego piwa, powodują szybkie opuszczenie tego miejsca. Do tego pszeniczniak z butelki(Tucher).
Nie, nie , to przegięcie. Jechać tyle kilometrów aby napić się w minibrowarze, weissa z butelki, i to jak dla mnie z mocno przeciętnego browaru.
Na szczęście, tuż pod wejściem na zamek i kawałek od domu gdzie urodził się Albrecht Durer, jest w kamienicy dosyć kameralny browarek, do którego warto zaglądnąć.
Jest to dość nowy browar restauracyjny, bo powstał w 1984 roku, ale ma swój charakter,
no i pyszne piwa.
Hellesa nie próbowałem,bo wydawał mi się zbyt pospolity, a ponadto za nim nie przepadam , ale za to były inne.
Schwarzbier- bardzo solidny, bez słabych punktów.
Rothbier- piwo malinowe , ale nie nachalnie. Bardziej pachnące maliną, niż jej obecnością w smaku.
Weisse- Tak to było to ! Mętne i bardzo syte, pięknie pachnące. Po prostu pszeniczna klasyka.
Na koniec zostawiam to, co zrobiło na nas największe wrażenie- sezonowy Maibock.
Nigdy lepszego nie piłem . Wszyscy byli zachwyceni. Mocne ale jakże wyważone w smaku.
Kolega, gdy dopijał go zauważył jakiś mały śmieć w piwie, o czym poinformował panią kelnerke.
Ta stwierdziła, że to płatek chmielu, i bez słowa nalała nowe.
Szczerze mu zazdrościłem. Że też mnie nie chciało nic wpaść...
Każde piwo jest nalewane do ''swojego'' szkła, a Malinowe było w kufelku ceramicznym.
Piwo ( 0,5 l) kosztuje nieco poniżej 3- Euro. Można też kupić je w butelkach 1-Litrowych, z oryginalnymi etykietami.
Oczywiście są także firmowe podstawki do piwa.
Są również codzienne, oprowadzania po browarze, a ma on również piwnice w których leżakuje wino. Takie oprowadzanie ma w cenie także kufelek piwa.
Niestety nie jest za darmo, a cena bodajże 12 Euro stanowiła dla nas cenę zaporową.
Lokal jest czynny codziennie, od 11.00, do 01.00 w nocy.
P.S. Kiedy dopijałem swoje piwo okazało się , że u mnie też pływa płatek chmielu..
Po prostu każde tak miało, i to celowo.
To jakby zanurzyć się w oceanie piwnego bezmiaru....
Trochę wolnego czasu, worek pieniędzy, i w drogę !
Jadąc , Regional expressem, przez dolinę rzeki Pegnitz, spoglądam do notatek i spisu browarów.
Pegnitz- 3 browary, Neuhaus-4, Lauf-5. Boże, kto to wszystko wypija !
Wreszcie wielki dworzec Nurnberg Hbf. skąd poprowadzono do pobliskiego Furth,
w 1825 roku, pierwszą linię kolejową w Niemczech.
Jak na stolicę Frankonii, która ma ok.500 tysięcy mieszkańców, liczba browarów wręcz rozczarowuje.
''Tylko'' 6, w tym jeden spory- Tucher, a reszta to maleństwa.
Z racji ograniczonego czasu, wybieramy tylko te na starym mieście.
Piękna pogoda, pierwszego majowego wekeendu, zwabiła na starówke tłumy turystów,
ale też i antyglobalistów, których manifestacja narobiła nieco zamieszania.
Pierwszym minibrowarem jest Barfusser, mieszczący się w podziemiach zabytkowego spichlerza.
Ogromna sala na 600 miejsc, i tylko dwa gatunki przeciętnego piwa, powodują szybkie opuszczenie tego miejsca. Do tego pszeniczniak z butelki(Tucher).
Nie, nie , to przegięcie. Jechać tyle kilometrów aby napić się w minibrowarze, weissa z butelki, i to jak dla mnie z mocno przeciętnego browaru.
Na szczęście, tuż pod wejściem na zamek i kawałek od domu gdzie urodził się Albrecht Durer, jest w kamienicy dosyć kameralny browarek, do którego warto zaglądnąć.
Jest to dość nowy browar restauracyjny, bo powstał w 1984 roku, ale ma swój charakter,
no i pyszne piwa.
Hellesa nie próbowałem,bo wydawał mi się zbyt pospolity, a ponadto za nim nie przepadam , ale za to były inne.
Schwarzbier- bardzo solidny, bez słabych punktów.
Rothbier- piwo malinowe , ale nie nachalnie. Bardziej pachnące maliną, niż jej obecnością w smaku.
Weisse- Tak to było to ! Mętne i bardzo syte, pięknie pachnące. Po prostu pszeniczna klasyka.
Na koniec zostawiam to, co zrobiło na nas największe wrażenie- sezonowy Maibock.
Nigdy lepszego nie piłem . Wszyscy byli zachwyceni. Mocne ale jakże wyważone w smaku.
Kolega, gdy dopijał go zauważył jakiś mały śmieć w piwie, o czym poinformował panią kelnerke.
Ta stwierdziła, że to płatek chmielu, i bez słowa nalała nowe.
Szczerze mu zazdrościłem. Że też mnie nie chciało nic wpaść...
Każde piwo jest nalewane do ''swojego'' szkła, a Malinowe było w kufelku ceramicznym.
Piwo ( 0,5 l) kosztuje nieco poniżej 3- Euro. Można też kupić je w butelkach 1-Litrowych, z oryginalnymi etykietami.
Oczywiście są także firmowe podstawki do piwa.
Są również codzienne, oprowadzania po browarze, a ma on również piwnice w których leżakuje wino. Takie oprowadzanie ma w cenie także kufelek piwa.
Niestety nie jest za darmo, a cena bodajże 12 Euro stanowiła dla nas cenę zaporową.
Lokal jest czynny codziennie, od 11.00, do 01.00 w nocy.
P.S. Kiedy dopijałem swoje piwo okazało się , że u mnie też pływa płatek chmielu..
Po prostu każde tak miało, i to celowo.
Comment