Ło matko jak tam było cudnie. Browaro restauracja z hotelem położona na uboczu przepieknego miasteczka Rinteln, w lesie przy zjeździe z autostrady.
A piwa - ambrozja, kumple którzy zazwyczaj piją jakieś tyskacze czy inne królewskie byli zachwyceni i gdyby takie piwa były w Polsce myślę, że nie tknęli by koncernówek.
Jasne, ciemne i pszeniczniak w atmosferze biesiady, drewna, beczek, nalewaków. Nie chciało się wychodzić.
I do tego na koniec lokalne destylaty z mirabelek (a u nas się to marnuje) które były mocne i smaczne, popijało sie je małymi łykami dla smaku.
Co to był za wieczór
A piwa - ambrozja, kumple którzy zazwyczaj piją jakieś tyskacze czy inne królewskie byli zachwyceni i gdyby takie piwa były w Polsce myślę, że nie tknęli by koncernówek.
Jasne, ciemne i pszeniczniak w atmosferze biesiady, drewna, beczek, nalewaków. Nie chciało się wychodzić.
I do tego na koniec lokalne destylaty z mirabelek (a u nas się to marnuje) które były mocne i smaczne, popijało sie je małymi łykami dla smaku.
Co to był za wieczór