Wedrujac wczoraj wraz z mym kompanem po miescie Wita Stwosza trafilismy takze i pod ten zacny adres.
Piwiarnia( bo tak na szczescie mozna ow pzybytek nazwac) miesci sie na starym, jakze pieknym norymberskim miescie. Do srodka schodzimy po schodach(jest takze winda przeznaczona dla osob poruszajacych sie na wozkach, za co wielki plus) i naszym oczom ukazuje sie przepiekna, sporych gabarytow piwnica, oswietlona cieplym, zblizonym do sepii swiatlem.
Wczesniej zjedlismy juz conieco, wiec nie bedziemy korzystac z urokow frankonskiej kuchni serwowanej w tym lokalu, a ograniczymy sie do oferty piwnej browaru(tzn, ja bo kolega jako szofer ograniczyl sie do spezi. Do wyboru mamy cztery rodzaje piwa: klasyczny weissbier niestety nie ichni, a Tuchera oraz blonde(ichni helles?), schwarze i radler. Nie majac juz zbytniej ochoty na przecietnego tucherskiego pszeniczniaka postanowilem skosztowac wyrobow Barfüssera.
Schwarze, od ktorego zaczalem, smakowalo mi najbardziej z piw wypitych tego dnia w grodzie Kaspara Hausera. Tresciwa zawartosc oraz gesta, kremowa piana utrzymujaca sie do samego konca sprawila, ze niechybnie zawitam przy nastepnej do tego zacnego przybytku.
Jako ze czas nas gonil, spijawszy resztki czarnucha poprosilem o blondaska i tutaj pozytywne zaskoczenie. Przyzwyczajony do dlugotrwalego rytualu podawania zlocistego napoju w piwiarniach monachijskich, doswiadczylem tutaj zgola innego podejcia i ledwo zlozylem zamowienie a juz gibka blondyna kladla na firmowym waflu spory kufel(jak na porzadny lokal przystalo) jasnego. Poczatkowo myslalem, ze jestesmy traktowani specjalnie ze wzgledu na fakt, ze kelnerka pochodzila rowniez z kraju Polan, ale nieco pozniej mialem okazje przekonac sie, ze jest to po prostu efekt rezolutnego sposobu nalewania piwa.
Wracajac do konsumpcji, Blondas mimo odpowiedniej gestosci i sowitej piany, wydal mi sie jednak piwem zdecydoawanie przeslodzonym, pozbawionym odpowiedniej goryczki i nie sprostal wymaganiom rozbudzonym po znakomitym piwie czornym.
Reasumujac, do Barfüssera warto zajrzec moze nie tyle ze wzgledu na nieco uladzony bawarski klimat piwiarniany, co dla smakowitego szwarca, ktory sowicie wynagrodzi trudy tulaczki po brukach sporego, grodzonego barbakanem starego miasta.
Piwiarnia( bo tak na szczescie mozna ow pzybytek nazwac) miesci sie na starym, jakze pieknym norymberskim miescie. Do srodka schodzimy po schodach(jest takze winda przeznaczona dla osob poruszajacych sie na wozkach, za co wielki plus) i naszym oczom ukazuje sie przepiekna, sporych gabarytow piwnica, oswietlona cieplym, zblizonym do sepii swiatlem.
Wczesniej zjedlismy juz conieco, wiec nie bedziemy korzystac z urokow frankonskiej kuchni serwowanej w tym lokalu, a ograniczymy sie do oferty piwnej browaru(tzn, ja bo kolega jako szofer ograniczyl sie do spezi. Do wyboru mamy cztery rodzaje piwa: klasyczny weissbier niestety nie ichni, a Tuchera oraz blonde(ichni helles?), schwarze i radler. Nie majac juz zbytniej ochoty na przecietnego tucherskiego pszeniczniaka postanowilem skosztowac wyrobow Barfüssera.
Schwarze, od ktorego zaczalem, smakowalo mi najbardziej z piw wypitych tego dnia w grodzie Kaspara Hausera. Tresciwa zawartosc oraz gesta, kremowa piana utrzymujaca sie do samego konca sprawila, ze niechybnie zawitam przy nastepnej do tego zacnego przybytku.
Jako ze czas nas gonil, spijawszy resztki czarnucha poprosilem o blondaska i tutaj pozytywne zaskoczenie. Przyzwyczajony do dlugotrwalego rytualu podawania zlocistego napoju w piwiarniach monachijskich, doswiadczylem tutaj zgola innego podejcia i ledwo zlozylem zamowienie a juz gibka blondyna kladla na firmowym waflu spory kufel(jak na porzadny lokal przystalo) jasnego. Poczatkowo myslalem, ze jestesmy traktowani specjalnie ze wzgledu na fakt, ze kelnerka pochodzila rowniez z kraju Polan, ale nieco pozniej mialem okazje przekonac sie, ze jest to po prostu efekt rezolutnego sposobu nalewania piwa.
Wracajac do konsumpcji, Blondas mimo odpowiedniej gestosci i sowitej piany, wydal mi sie jednak piwem zdecydoawanie przeslodzonym, pozbawionym odpowiedniej goryczki i nie sprostal wymaganiom rozbudzonym po znakomitym piwie czornym.
Reasumujac, do Barfüssera warto zajrzec moze nie tyle ze wzgledu na nieco uladzony bawarski klimat piwiarniany, co dla smakowitego szwarca, ktory sowicie wynagrodzi trudy tulaczki po brukach sporego, grodzonego barbakanem starego miasta.
Comment