Szwajcaria, Lausanne, Rue Centrale 4, Les Brasseurs

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • dadek
    Major Piwnych Rewolucji
    🍺🍺
    • 2005.09
    • 4702

    Szwajcaria, Lausanne, Rue Centrale 4, Les Brasseurs

    Browarek mieści się w samym centrum Lozanny. Wychodząc z głównego dworca kolejowego trzeba udać się ostro pod górę Rue du Petit-Chéne, przekroczyć ruchliwe skrzyżowanie przy Pl. Saint-Francois, a potem zbiec w dół Rue Pépinet do Rue Centrale w którą skręcić w lewo. W zależności od kondycji dojście zajmie 10 - 15 min.
    Browar i restauracja zajmują wysoki parter dużej kamienicy, nie sposób jej przeoczyć gdyż na całej jej długości są wielkie szyldy. Przy wejściu także wiele reklam, wystawione tablice z menu i asortymentem piw, a na chodniku pod ścianami 2-osobowe stoliki dla lubiących spożywać na powietrzu. Wnętrze w ciemnym drewnie, dość mroczne, oświetlenie tylko w postaci lamp z żółtymi żarówkami, przywodzące ma myśl pomieszczenia pod pokładem jakiegoś żaglowca, a może stary angielski pub (nie byłem w żadnym z tych miejsc). Choć pomieszczenia zajmują dość dużą powierzchnię to jednak sprawiają wrażenie ciasnoty. Zaraz naprzeciw wejścia jest duży, drewniany, półkolisty bar nad którym ustawiono drewniane skrzynki z butelkami i beczki. Po prawej od wejścia są sale restauracyjne dla chcących coś zjeść, po lewej raczej dla pijących piwo, choć jak widziałem też tam konsumowano. Tu także znajdują się dość duże kadzie warzelne a na antresoli nad nimi tanki. Trochę to dziwnebo zawsze byłem przekonany, że leżakowanie piwa wymaga temperatury około 3°C. Ale może to tylko atrapy a prawdziwa leżakownia jest gdzieś w piwnicy? Tego, nawet gdybym chciał, nie mogłem się dowiedzieć. Choć to Szwajcaria, to jednak jej francuskojęzyczny kawałek i nikt nie mówi w innym języku. Znam ten ból z Francji (albo po francusku, albo spier...j) ale nie sądziłem, że podobnie może być w kraju w którym 80% ludzi mówi po niemiecku. Patrzyli na mnie jak na kosmitę gdy próbowałem porozumieć się w tym języku, z resztą w angielskim którym od biedy się dogadam także rozmówcy nie znalazłem, pomimo że kelnerów było aż gęsto. Nie dało się dowiedzieć niczego na temat parametrów ich piw, a gdy udało mi się jakoś doprosić o menu po angielsku dostałem jedynie zestawienie rodzajów pizzy. Nie pozostało mi nic innego jak posłużyć się menu po francusku, w którym były 4 rodzaje piwa, nie podano jednak ich parametrów. Ceny odpowiednio za 0,25/0,5/1l oraz za butelkę 1l z kaucją/bez.

    - La blanche de froment et orge malte 4,60/8,80/16,40, butelka 15,00/7,50 fr.
    - L'ambree double malt 4,90/9,40/17,50, butelka 15,50/8,00 fr
    - La blonde pure malt 4,00/7,40/14,10, butelka 14,50/7,00 fr
    - La bras scott 5,00/9,50/17,80, butelka 16,00/8,50 fr

    Jako że najmniej skumałem z nazwy pierwszego piwa to postanowiłem zamówić właśnie

    -La blanche de froment et orge malte
    Kolor bladziutki, jasno słomkowy, nawet w tutejszym żółtym świetle, całkiem mętne.
    Piana była dosłownie tylko w sekundę po nalaniu (a siedziałem obok baru). Nim zdążyłem zrobić zdjęcie znikła, pozostawiając jedynie cieniutką obrączkę przy ściance i żadnych innych śladów.
    Zapach niezbyt absorbujący, lekka drożdżowość i nuta bananowa.
    Ze smaku wywnioskowałem, że to może miał być pszeniczniak, jest lekka słodowość, bananowość i ciut owocowości. Jednak ogólnie piwo mało treściwe, wodniste, nie powodujące jakichś ciekawych wrażeń smakowych.
    Co gorsza, było to najdroższe piwo jakie w życiu wypiłem (8,80 fr = 30,24 zł/0,5l). Jednak odwiedzając minibrowar w Szwajcarii trzeba liczyć się z kosztami. Pewnie mimo to spróbował bym kolejnych miejscowych piw, ale gdy już siedziałem dobre 15 minut nad pustym kuflem, a pani kelnerka chodząc obok wyraźnie mnie olewała (pewnie nie lubi jak ktoś mówi po niemiecku), postanowiłem zrezygnować. Zaintrygowała mnie tablica nad barem z cenami piw butelkowych, które były o połowę niższe niż kuflowe. Złapałem kelnerkę za rękę (dosłownie!) i palcem pokazałem co chcę. No i zaczęła mi coś klarować po francusku... Ja oczywiście próbowałem niemiecki z angielskim ale bez skutku. Na szczęście pomógł klient z sąsiedniego stolika trochę znający niemiecki. Wyjaśniło się, że rzeczywiście butelkowe jest tańsze o połowę ale samo piwo. Żeby je kupić trzeba jednak zapłacić kaucję 7,50 fr. Jednak butelki zwrócić nie można a jedynie wymienić na pełną i wtedy kaucja jest odliczana. Normalna paranoja jak w Polsce! Francuska część Szwajcarii bierze z nas przykład. No cóż, butelka ładna, z krachlą i rączką więc się zdecydowałem zapłacić za "La bras scott" 16 fr co i tak wyszło taniej niż kupując litrowe lane za 17,80 fr. Wypiłem po 20 minutach już w pociągu wiozącym nas do miejsca kwaterowania w Brienz:

    - La bras scott
    Kolor złoty, klarowne
    Piana na około 1,5 cm, wystąpiła identycznie jak przy podanym w browarze przez kilka sekund i została po niej jedynie licha obrączka.
    Zapach intensywny, słodowo - miodowy, z owocowością suszonych, cierpkich moreli.
    W smaku też dominuje kwaskowo - słodki bukiet owocowego suszu z nieco dziwną, jakby piwniczną drożdżowością. Generalnie ten smak mnie zaciekawił a piwo było dobre, jednak nie dla wielbicieli goryczkowych pilznerów.

    Oprócz ciekawych butelek z piwem (bez etykiet, z malowanym logo), do kupienia są 3 rodzaje szkła - pokal 0,25 i kufle 0,5 (5 fr) i 1 l w cenie 6 fr, podstawki wyłożone na stołach w dużej ilości.

    Z jednej strony trochę żałowałem, że nie spróbowałem dwóch pozostałych piw ale z drugiej może i dobrze. Ceny jak dla Polaka są z kosmosu, co jeszcze jednorazowo można by przeboleć, ale podejście personelu żenujące. W sumie zawiodłem się bardzo na francuskojęzycznej Szwajcarii, nie sądziłem że mogą się wzorować na francuskiej ksenofobii. Z ulgą wróciliśmy do sympatycznej "większości niemieckojęzycznej" gdzie i piwa dużo tańsze i z uśmiechem podawane. Mały kraj a różnice wielkie.

    Fotki w galerii:






Przetwarzanie...
X