Bratysława próbuje gonić Pragę w ilości mikrusów albo przynajmniej nie zostawać daleko w tyle i to się całkiem udaje.
Powstały z początkiem 2015 roku browar restauracyjny Komin, ma ciekawą lokalizację, bo jest nią miejscowe targowisko - Mileticov.
Przed wejściem trudno nie zauważyć sporego komina, który jednak jest jakby oderwany od realiów.
Wydaje się że konserwator zabytków być może nakazał go zostawić dla ozdoby.
Niewielka dwupiętrowa hala w której mieści się browarek, była kiedyś jatką, czyli miejscem gdzie handlowano świeżym mięsem.
Generalnie miejsce zbroczone krwią...brr jak w horrorze.
Obecnie klimat jest zdecydowanie spokojniejszy, młodzi jak i starsi miłośnicy złotego płynu spokojnie sączą sobie dobre piwo i nie doświadczyłem żadnej jatki, czy innego rozlewu krwi.
Urządzenia browaru znajdują się na parterze, a wraz z nimi kilka stolików.
Główna część konsumpcyjna mieści się na pięterku.
Wystrój mocno spartański, mnie nie do końca zaimponował.
Generalnie drewno dominuję, ale trochę brakuję klimatu.
Technologia browarku pochodzi z Czeskiej Republiki i jeśli się nie mylę, to bodajże z firmy M.B.S. z Prostejova.
Słód biorą z Zahlinic koło Przerova a chmiel, a jakże Żatecki.
Przynajmniej do leżaków.
Miły gość który zarządza obiektem oprowadził i pokazał browarek od wewnątrz, ale cóż można powiedzieć o nim skoro wszystkie obecnie powstające tego typu obiekty są praktycznie takie same, czy to na wschodzie, czy zachodzie..
Zwyczajnie przestaje już to ciekawić.
Ja rozróżniam tzw. full automaty, gdzie tylko na jakimś monitorku świecą się światełka, a piwowar przyciska to i owo nudząc się okrutnie, albo takie pół automaty, gdzie jednak gość coś miesza, dodaje z worka, czyści..
Ten jest z tej drugiej opcji.
Piwa mają w ofercie stałej trzy rodzaje, chociaż coś tam czasem specjalnego się pojawia.
Komin 11*, svetly leziak, 1.30/1.80 € za duże i małe.
Myślałem że to będzie na początek co by rozgrzać kubki smakowe, a okazało się być dla mnie trochę niespodziewanie gwiazdą programu.
Wspaniale ułożone klasyczne czeskie piwo.
Piwo sesyjne to mało powiedziane, dla mnie pychota.
Komin 12*, polotmavy leziak, 1.40/1.90 €
Słodowość z karmelem nieco na pierwszym planie, aczkolwiek goryczka tez jest.
Niezłe.
Komin 15*, IPA, 1.60/2.30 €
To oferta dla miłośników jazdy nieco ekstremalnej, dla których będzie zapewne mocną pozycją, ale mnie już te hamerykańskie chmiele które dają cytrusami zamiast...chmielem nieco przeszły, więc wypiłem i tyle.
Karta piwna jest rozszerzona o pozycje gościnne z innych mikrusów, np. było piwo z browaru Stupavar.
W godzinach około południowych, sporo osób przychodzi na dzienne menu, by coś przekąsić za rozsądną cenę.
Karta dań niezbyt bogata, ale można coś dla siebie znaleźć.
Piwo podawane w firmowych kuflach, są też podstawki.
Nie rozlewają do butelek czy też petek, więc etykietek brak.
Generalnie lokal na rozruchu, więc wszystko przed nimi.
Lokal nie jest stricte w samym centrum, ale tez całkiem blisko od niego, a klientela praktycznie tylko miejscowa, co czyni miejsce bardziej autentycznym.
Trzeba wspomnieć jeszcze o o tym, że to jest teren targowiska, a przed browarkiem stoi rząd budek w której serwują klasyczne langosze.
Kiedyś nie wyobrażałem sobie pobytu na Słowacji ( i Węgrzech) bez spróbowania tego miejscowego fast-fooda.
Obecnie rzadko spotyka się takie robione na ''świeżo'', częściej z mikrofali odgrzewane miękkie kapcie...
Tutaj w starym stylu, mnóstwo dodatków, wielkość konkretna, pani z tłuszczu wyciąga chrupiące.
Dla tych co lubią obowiązkowo.
I nie zapomnieć się podzielić z hordą gołębi, które też nimi nie pogardzą.
Stronka własna: http://www.pivovarkomin.sk/
Piwa z objektywa i takie tam:
Powstały z początkiem 2015 roku browar restauracyjny Komin, ma ciekawą lokalizację, bo jest nią miejscowe targowisko - Mileticov.
Przed wejściem trudno nie zauważyć sporego komina, który jednak jest jakby oderwany od realiów.
Wydaje się że konserwator zabytków być może nakazał go zostawić dla ozdoby.
Niewielka dwupiętrowa hala w której mieści się browarek, była kiedyś jatką, czyli miejscem gdzie handlowano świeżym mięsem.
Generalnie miejsce zbroczone krwią...brr jak w horrorze.
Obecnie klimat jest zdecydowanie spokojniejszy, młodzi jak i starsi miłośnicy złotego płynu spokojnie sączą sobie dobre piwo i nie doświadczyłem żadnej jatki, czy innego rozlewu krwi.
Urządzenia browaru znajdują się na parterze, a wraz z nimi kilka stolików.
Główna część konsumpcyjna mieści się na pięterku.
Wystrój mocno spartański, mnie nie do końca zaimponował.
Generalnie drewno dominuję, ale trochę brakuję klimatu.
Technologia browarku pochodzi z Czeskiej Republiki i jeśli się nie mylę, to bodajże z firmy M.B.S. z Prostejova.
Słód biorą z Zahlinic koło Przerova a chmiel, a jakże Żatecki.
Przynajmniej do leżaków.
Miły gość który zarządza obiektem oprowadził i pokazał browarek od wewnątrz, ale cóż można powiedzieć o nim skoro wszystkie obecnie powstające tego typu obiekty są praktycznie takie same, czy to na wschodzie, czy zachodzie..
Zwyczajnie przestaje już to ciekawić.
Ja rozróżniam tzw. full automaty, gdzie tylko na jakimś monitorku świecą się światełka, a piwowar przyciska to i owo nudząc się okrutnie, albo takie pół automaty, gdzie jednak gość coś miesza, dodaje z worka, czyści..
Ten jest z tej drugiej opcji.
Piwa mają w ofercie stałej trzy rodzaje, chociaż coś tam czasem specjalnego się pojawia.
Komin 11*, svetly leziak, 1.30/1.80 € za duże i małe.
Myślałem że to będzie na początek co by rozgrzać kubki smakowe, a okazało się być dla mnie trochę niespodziewanie gwiazdą programu.
Wspaniale ułożone klasyczne czeskie piwo.
Piwo sesyjne to mało powiedziane, dla mnie pychota.
Komin 12*, polotmavy leziak, 1.40/1.90 €
Słodowość z karmelem nieco na pierwszym planie, aczkolwiek goryczka tez jest.
Niezłe.
Komin 15*, IPA, 1.60/2.30 €
To oferta dla miłośników jazdy nieco ekstremalnej, dla których będzie zapewne mocną pozycją, ale mnie już te hamerykańskie chmiele które dają cytrusami zamiast...chmielem nieco przeszły, więc wypiłem i tyle.
Karta piwna jest rozszerzona o pozycje gościnne z innych mikrusów, np. było piwo z browaru Stupavar.
W godzinach około południowych, sporo osób przychodzi na dzienne menu, by coś przekąsić za rozsądną cenę.
Karta dań niezbyt bogata, ale można coś dla siebie znaleźć.
Piwo podawane w firmowych kuflach, są też podstawki.
Nie rozlewają do butelek czy też petek, więc etykietek brak.
Generalnie lokal na rozruchu, więc wszystko przed nimi.
Lokal nie jest stricte w samym centrum, ale tez całkiem blisko od niego, a klientela praktycznie tylko miejscowa, co czyni miejsce bardziej autentycznym.
Trzeba wspomnieć jeszcze o o tym, że to jest teren targowiska, a przed browarkiem stoi rząd budek w której serwują klasyczne langosze.
Kiedyś nie wyobrażałem sobie pobytu na Słowacji ( i Węgrzech) bez spróbowania tego miejscowego fast-fooda.
Obecnie rzadko spotyka się takie robione na ''świeżo'', częściej z mikrofali odgrzewane miękkie kapcie...
Tutaj w starym stylu, mnóstwo dodatków, wielkość konkretna, pani z tłuszczu wyciąga chrupiące.
Dla tych co lubią obowiązkowo.
I nie zapomnieć się podzielić z hordą gołębi, które też nimi nie pogardzą.
Stronka własna: http://www.pivovarkomin.sk/
Piwa z objektywa i takie tam:
Comment