Bratysławski plac Narodowego Powstania jest jakby granicą miejscowej starówki, na którą tłumnie zmierzają turyści.
W centralnym jego punkcie znajduje się stara hala targowa, która jest zamknięta na cztery a nawet i może pięć spustów. Jednak jedno ze skrzydeł żyję za sprawą baru, czy też jak się miejscowo określa Vycapu U Ernoho. Nie wiem co dokładnie się tam znajdowało w czasie gdy otwarta była hala targowa, ale domniemam że to chyba była jatka mięsna. Wystrój baru jest wręcz spartański. coś co przypomina mi szkolną stołówkę. W czasie wizyty nie było żadnej obsługi, trzeba było kupować piwo przy ladzie. Nie powiem nieco czasem tęsknie za takimi lokalami, bo przypominają mi stare czasy, ale jeśli to miało by być takie absolutnie retro, to musiały by tam być grube ( często utłuczone) kufle, siekiera mogąca zawisnąć w powietrzu (mimo że sam nie palę) i przede wszystkim gwar który określałem że jest jak w ulu. Tutaj cicho i pusto, mimo że kupujących wcale nie mało. Wnętrze nie cieszy się dużą popularnością, chyba że dla wtajemniczonych którzy masowo korzystają z WC, czasem całymi rodzinami wracającymi ze starówki.
Młodzież wybiera opcję zakupienia piwa w plastiku i lokowania się na skwerkach przed lokalem. Ciekawostką jest vis a vis sąsiedztwo Instytutu Polskiego, gdy pijąc piwo, oglądałem sobie małą wystawę naszego plakatu sportowego.
W czym ten lokal jest jednak wyjątkowy? Odpowiedź - Minibrowar Shenk. Można by nawet tutaj dać znak =.
Ten powstał w 2016 roku i po małych perturbacjach w zmianach lokalizacji, ulokował się ostatecznie dosłownie pod barem w piwnicy. Shenk to browar rzemieślniczy, który nie ma stricte swojego lokalu, a tak niejako przy okazji Vycap U Ernoho nim został. Resztę swojej produkcji browarek sprzedaje w innych lokalach w mieście. Jest dosyć dokładnie ukryty w podziemiach i raczej niechętnie udostępnia swoje podwoje.
W miejscu wyszynku przy barze stoją tanki, które są bezpośrednio podłączone z urządzeniami browaru, tak że piwo z kija leje się bez pośrednictwa kegów.
W dniu wizyty na kranach były:
Bohumil, Pale Lager 11*. 1.70 i 2.10 € za 0.4 i 0.5l
Pamela, Pale Ale 11*. 1.80 i 2.10 €
Helmut, Weizen 12*. 1.80 i 2.10€
Ursula Dark Oat Ale 13*. 1.70 i 2.10€
Jak na centrum stolicy ceny nawet całkiem do przyjęcia. Najciekawszy był dla mnie Helmut. Ultramętny z mocnym akcentem cytrynowym. Dziwne, ale przez to ciekawe.
Jest też w lodówce pełna oferta piw z browarku, lana do szklanych butelek o pojemności 0.3l. Cena praktycznie jedna- 2.10€.
Lokal generalnie otwarty od południa do północy. Dlaczego pisze generalnie? Ponieważ z powodu pandemii godziny się pozmieniały i nie wiem czy obowiązuje wersja ostateczna, czy też wrócą do poprzednich.
Miejsce dla mnie raczej z gatunku- wejść, spróbować i iść dalej. Dłuższego posiedzenia bym tu nie planował.
kilka fotek:
W centralnym jego punkcie znajduje się stara hala targowa, która jest zamknięta na cztery a nawet i może pięć spustów. Jednak jedno ze skrzydeł żyję za sprawą baru, czy też jak się miejscowo określa Vycapu U Ernoho. Nie wiem co dokładnie się tam znajdowało w czasie gdy otwarta była hala targowa, ale domniemam że to chyba była jatka mięsna. Wystrój baru jest wręcz spartański. coś co przypomina mi szkolną stołówkę. W czasie wizyty nie było żadnej obsługi, trzeba było kupować piwo przy ladzie. Nie powiem nieco czasem tęsknie za takimi lokalami, bo przypominają mi stare czasy, ale jeśli to miało by być takie absolutnie retro, to musiały by tam być grube ( często utłuczone) kufle, siekiera mogąca zawisnąć w powietrzu (mimo że sam nie palę) i przede wszystkim gwar który określałem że jest jak w ulu. Tutaj cicho i pusto, mimo że kupujących wcale nie mało. Wnętrze nie cieszy się dużą popularnością, chyba że dla wtajemniczonych którzy masowo korzystają z WC, czasem całymi rodzinami wracającymi ze starówki.
Młodzież wybiera opcję zakupienia piwa w plastiku i lokowania się na skwerkach przed lokalem. Ciekawostką jest vis a vis sąsiedztwo Instytutu Polskiego, gdy pijąc piwo, oglądałem sobie małą wystawę naszego plakatu sportowego.
W czym ten lokal jest jednak wyjątkowy? Odpowiedź - Minibrowar Shenk. Można by nawet tutaj dać znak =.
Ten powstał w 2016 roku i po małych perturbacjach w zmianach lokalizacji, ulokował się ostatecznie dosłownie pod barem w piwnicy. Shenk to browar rzemieślniczy, który nie ma stricte swojego lokalu, a tak niejako przy okazji Vycap U Ernoho nim został. Resztę swojej produkcji browarek sprzedaje w innych lokalach w mieście. Jest dosyć dokładnie ukryty w podziemiach i raczej niechętnie udostępnia swoje podwoje.
W miejscu wyszynku przy barze stoją tanki, które są bezpośrednio podłączone z urządzeniami browaru, tak że piwo z kija leje się bez pośrednictwa kegów.
W dniu wizyty na kranach były:
Bohumil, Pale Lager 11*. 1.70 i 2.10 € za 0.4 i 0.5l
Pamela, Pale Ale 11*. 1.80 i 2.10 €
Helmut, Weizen 12*. 1.80 i 2.10€
Ursula Dark Oat Ale 13*. 1.70 i 2.10€
Jak na centrum stolicy ceny nawet całkiem do przyjęcia. Najciekawszy był dla mnie Helmut. Ultramętny z mocnym akcentem cytrynowym. Dziwne, ale przez to ciekawe.
Jest też w lodówce pełna oferta piw z browarku, lana do szklanych butelek o pojemności 0.3l. Cena praktycznie jedna- 2.10€.
Lokal generalnie otwarty od południa do północy. Dlaczego pisze generalnie? Ponieważ z powodu pandemii godziny się pozmieniały i nie wiem czy obowiązuje wersja ostateczna, czy też wrócą do poprzednich.
Miejsce dla mnie raczej z gatunku- wejść, spróbować i iść dalej. Dłuższego posiedzenia bym tu nie planował.
kilka fotek:
Comment