Galanta to miasto które znam tylko z okien pociągu, gdy jadąc na trasie Bratysława- Budapeszt, dziesiątki razy już się przez nie przejeżdżało. Tym razem miałem motywację by do niego zaglądnąć. Już przed dworcem przechodząc obok osób czekających na pociąg, zostałem utwierdzony w tym, że ta część Słowacji w dużym stopniu jest węgiersko- języczna.
Krótki spacer do centrum miasta w skwarze letniego dnia, szybko zaowocował sygnałem organizmu o potrzebie uzupełnienia płynów. Ale spokojnie, jeszcze chwilkę trzeba wytrzymać.
Na szczęście browar rzemieślniczy Galgan ( galgan w tym przypadku ma takie samo znaczenie jak u nas - gałgan) umiejscowiony jest w samym centrum miasta, nie trzeba chodzić po jakichś miejscach gdzie diabeł mówi dobranoc, jak to ma często miejsce w takich przypadkach.
Stojąc przed wejściem na pierwszy plan wysuwa się mały domek, nieco odnowiony, jednak chwilowo pusty. Chwilowo bo o tym później. Trzeba wejść w podwórze by stanąć przed takim nieco większym garażem. Właściciel prosi abym chwilkę poczekał, gdyż przyjechał na motorze jakiś klient, który po zakupieniu kilku petek z piwem, z bananem na ustach odjeżdża. Wcale mu się nie dziwię, też bym się cieszył z takich zakupów.
Teraz już nic nie przeszkadza by być oprowadzonym przez pana Lubomira Bartusa. Współgospodarza tego obiektu. Obawiałem się, że będę słuchał wykładu np. w języku węgierskim ( czyli jak to się mawiało- będę jak na tureckim kazaniu) ale już samo nazwisko uświadczyło mnie w przekonaniu, że będzie Ok.
Wiadomo że w takich browarkach oprowadzanie nie jest zbyt długie, bo i ilość garów dużych i mniejszych, nie jest zbyt obfita. W tym przypadku pomieszczenie ledwo mieści to wszystko, są tanki pionowe i poziome. Wykorzystano chyba każdy kąt. Technologia pochodzi z czeskiej firmy Strojtep. Firma urządziła browarek od A do Z w 2019 roku i od tego czasu mógł on warzyć piwo. Browar Galgan w znaczeniu nie jako samoistny browar ale firma zlecająca warzenie piwa gdzie indziej działał już kilka lat wcześniej. Stworzony przez grupę miłośników piwa, którzy dotychczas warzyli go w domu a później np. w browarze Jama w Chorvatskim Grobie. Do dzisiaj ta współpraca została zachowana, gdyż niektóre piwa są dziełem wspólnej pracy piwowarów z tych browarków.
Ale czas wreszcie wlać coś w gardło. Asortyment piw warzonych na miejscu, zaspokoi oczekiwania tak konserwatystów jak i rewolucjonistów. Wszystkiego po trochu. Jednak widać było w rozmowie z panem Lubomirem, że oczkiem w głowie jest lager, czyli po miejscowemu - Leżiak. Wiadomo, to podstawa sprzedawanych piw. Te nowofalowe, bardziej w takiej Bratysławie się sprzedają co mnie nie dziwi. Dyskusja schodzi na stwierdzeniu że piwo górnej fermentacji to każdy może uwarzyć ( no może to przesada) a dobry lager, to szczyt sztuki piwowarskiej.
Z tanku nalano mi:
* Galager 10*, leziak 3,8%.
* Galager 12*, leziak 5%
* Galgan Galuskac. Summer Ale. Piwo warzone z myślą o rowerzystach, lekkie 8*, 3,3%. ( czyli i tak mocne jak na ten ekstrakt)
Na więcej zwyczajnie brakło czasu.
W butelkach:
Gapa , Apa 12*, 4,6%
Galileo - IPL, 12*, 4,8%.
IpaNema- Red IPA, 14*, 6,2%.
Były jeszcze dwa rodzaje, które dojrzewały w tankach.
Lagery które próbowałem bardzo porządne, 10*-tka smakowała świetnie,. Mocna goryczka i lekka kontra słodowa, dobrze się w nim ułożyły.
Galager 12, był mocniej słodowy też niezły, ale oczekiwałbym od niego nieco więcej.
Summer Ale to takie jak dla mnie nieco dziwne piwko, czułem w nim nieco nachalne drożdże. To nie moja bajka, ale skoro popyt na nie jest, to czemu nie.
Piwa rozlewa się do Keg, butelek szklanych które na etykietkach mają ciekawą grafikę, oraz do petek dla tych co odbierają na miejscu na wynos.
Inwestycja w browar pochłonęła spore koszty, więc na tą chwilę wyzwaniem jest raczej przeżycie niż jakieś plany rozwoju. A te są. Budynek o którym wspomniałem na początku, a który stoi przy ulicy jest w zamyśle miejscem gdzie będzie bar z miejscowym piwem. Jest mocno zaawansowany jeśli chodzi o wykończenie wnętrza, ale chwilowo z powodu trudności obiektywnych, jego oddanie do użytku jest wstrzymane. Ale jak mówił pan Lubomir, realizacja tego przedsięwzięcia jest tylko kwestią czasu. Wiadomo że własny punkt gdzie można wypić nalewane piwo, i to praktycznie w centrum miasta, byłby dużym ''kopem'' w jego działalność.
Otwarte dla klientów: Poniedziałek - sobota 10.00 - 22.00, Niedziela 13.00 - 21.00.
Tak brzmi oficjalne info, ale nie ma tego co brać na poważnie. Trzeba upewnić się telefonicznie, bo nie wierzę że w tych godzinach ktoś tam cały czas jest. Ja byłem umówiony mailowo a po moim wyjściu pan Lubomir zwinął interes i poszedł do domu, mimo że miał tam być jeszcze 3 godziny...
Pozytywne jest to, że w świadomości miejscowych ten browarek już jest. Wiedzą o nim i kupują z niego piwo, chociaż koncernowe przyzwyczajenie że cena piwa, nie powinna być wyższa niż 1€ powoduje że nie jest to skala masowa.
Ciekawostką jest fakt że od wiosny tego roku, Kaufland na terenie Słowacji by pomóc w czasie gdy browary kraftowe miały zamknięte miejsca wyszynku z powodu lockdownu, wystąpił z inicjatywą by zrobić w każdym markecie sieci, taki kącik piw rzemieślniczych.
My możemy się tylko uśmiechać, gdyż u nas w każdym markecie raczej nie brakuje kraftów. Jednak na Słowacji to dalej sytuacja jak u nas z 10 lat temu...
Pomysł był taki żeby była taka stała oferta w całej sieci, natomiast dodatkowo w różnych marketach też i piwa z browarów z bliższej okolicy. Taki schemacik znalazłem na ich stronie- https://media.kaufland.com/images/PP...et_8993377.pdf
Co mnie zdziwiło, cena piw w Kauflandzie, niejednokrotnie była wyższa niż kupowanie go na miejscu w browarze. Gdzieś słyszałem że ten projekt ma być zakończony, a z innej strony że wręcz rozwijany. Pożyjemy, zobaczymy.
Również w okolicznych marketach Kauflandu wokół Galanty, są ( były?) w ofercie piwa z Galgana.
Strona browaru: https://www.pivovargalgan.sk/ posiada mapkę na której zaznaczone są miejsca z dostępnością ich piwa.
Po powrocie na dworzec kolejowy zasiadłem na obiad w restauracji mieszczącej się w budynku dworca. To dawna restauracja dworcowa. Obecnie nosi nazwę- Maestro Pizza, ale niech nie zmyli jego nazwa, że to tylko przybytek ''pizzowy''. Są też normalne i smaczne dania. W dodatku mieli nalewane piwo - Galgan De Ipanema. W stylu Red Ipa. Piwo bardzo dobre, ale żeby takie red było? Cena 2.30€ za pół litra była również zachęcająca. Można wpaść na jedno bez problemu.
Fotki:
1. W tym baraczku upchano całą technologie. Dosłownie metr za progiem już jest tank.
2. Warzelnia.
3. Tanki.
Krótki spacer do centrum miasta w skwarze letniego dnia, szybko zaowocował sygnałem organizmu o potrzebie uzupełnienia płynów. Ale spokojnie, jeszcze chwilkę trzeba wytrzymać.
Na szczęście browar rzemieślniczy Galgan ( galgan w tym przypadku ma takie samo znaczenie jak u nas - gałgan) umiejscowiony jest w samym centrum miasta, nie trzeba chodzić po jakichś miejscach gdzie diabeł mówi dobranoc, jak to ma często miejsce w takich przypadkach.
Stojąc przed wejściem na pierwszy plan wysuwa się mały domek, nieco odnowiony, jednak chwilowo pusty. Chwilowo bo o tym później. Trzeba wejść w podwórze by stanąć przed takim nieco większym garażem. Właściciel prosi abym chwilkę poczekał, gdyż przyjechał na motorze jakiś klient, który po zakupieniu kilku petek z piwem, z bananem na ustach odjeżdża. Wcale mu się nie dziwię, też bym się cieszył z takich zakupów.
Teraz już nic nie przeszkadza by być oprowadzonym przez pana Lubomira Bartusa. Współgospodarza tego obiektu. Obawiałem się, że będę słuchał wykładu np. w języku węgierskim ( czyli jak to się mawiało- będę jak na tureckim kazaniu) ale już samo nazwisko uświadczyło mnie w przekonaniu, że będzie Ok.
Wiadomo że w takich browarkach oprowadzanie nie jest zbyt długie, bo i ilość garów dużych i mniejszych, nie jest zbyt obfita. W tym przypadku pomieszczenie ledwo mieści to wszystko, są tanki pionowe i poziome. Wykorzystano chyba każdy kąt. Technologia pochodzi z czeskiej firmy Strojtep. Firma urządziła browarek od A do Z w 2019 roku i od tego czasu mógł on warzyć piwo. Browar Galgan w znaczeniu nie jako samoistny browar ale firma zlecająca warzenie piwa gdzie indziej działał już kilka lat wcześniej. Stworzony przez grupę miłośników piwa, którzy dotychczas warzyli go w domu a później np. w browarze Jama w Chorvatskim Grobie. Do dzisiaj ta współpraca została zachowana, gdyż niektóre piwa są dziełem wspólnej pracy piwowarów z tych browarków.
Ale czas wreszcie wlać coś w gardło. Asortyment piw warzonych na miejscu, zaspokoi oczekiwania tak konserwatystów jak i rewolucjonistów. Wszystkiego po trochu. Jednak widać było w rozmowie z panem Lubomirem, że oczkiem w głowie jest lager, czyli po miejscowemu - Leżiak. Wiadomo, to podstawa sprzedawanych piw. Te nowofalowe, bardziej w takiej Bratysławie się sprzedają co mnie nie dziwi. Dyskusja schodzi na stwierdzeniu że piwo górnej fermentacji to każdy może uwarzyć ( no może to przesada) a dobry lager, to szczyt sztuki piwowarskiej.
Z tanku nalano mi:
* Galager 10*, leziak 3,8%.
* Galager 12*, leziak 5%
* Galgan Galuskac. Summer Ale. Piwo warzone z myślą o rowerzystach, lekkie 8*, 3,3%. ( czyli i tak mocne jak na ten ekstrakt)
Na więcej zwyczajnie brakło czasu.
W butelkach:
Gapa , Apa 12*, 4,6%
Galileo - IPL, 12*, 4,8%.
IpaNema- Red IPA, 14*, 6,2%.
Były jeszcze dwa rodzaje, które dojrzewały w tankach.
Lagery które próbowałem bardzo porządne, 10*-tka smakowała świetnie,. Mocna goryczka i lekka kontra słodowa, dobrze się w nim ułożyły.
Galager 12, był mocniej słodowy też niezły, ale oczekiwałbym od niego nieco więcej.
Summer Ale to takie jak dla mnie nieco dziwne piwko, czułem w nim nieco nachalne drożdże. To nie moja bajka, ale skoro popyt na nie jest, to czemu nie.
Piwa rozlewa się do Keg, butelek szklanych które na etykietkach mają ciekawą grafikę, oraz do petek dla tych co odbierają na miejscu na wynos.
Inwestycja w browar pochłonęła spore koszty, więc na tą chwilę wyzwaniem jest raczej przeżycie niż jakieś plany rozwoju. A te są. Budynek o którym wspomniałem na początku, a który stoi przy ulicy jest w zamyśle miejscem gdzie będzie bar z miejscowym piwem. Jest mocno zaawansowany jeśli chodzi o wykończenie wnętrza, ale chwilowo z powodu trudności obiektywnych, jego oddanie do użytku jest wstrzymane. Ale jak mówił pan Lubomir, realizacja tego przedsięwzięcia jest tylko kwestią czasu. Wiadomo że własny punkt gdzie można wypić nalewane piwo, i to praktycznie w centrum miasta, byłby dużym ''kopem'' w jego działalność.
Otwarte dla klientów: Poniedziałek - sobota 10.00 - 22.00, Niedziela 13.00 - 21.00.
Tak brzmi oficjalne info, ale nie ma tego co brać na poważnie. Trzeba upewnić się telefonicznie, bo nie wierzę że w tych godzinach ktoś tam cały czas jest. Ja byłem umówiony mailowo a po moim wyjściu pan Lubomir zwinął interes i poszedł do domu, mimo że miał tam być jeszcze 3 godziny...
Pozytywne jest to, że w świadomości miejscowych ten browarek już jest. Wiedzą o nim i kupują z niego piwo, chociaż koncernowe przyzwyczajenie że cena piwa, nie powinna być wyższa niż 1€ powoduje że nie jest to skala masowa.
Ciekawostką jest fakt że od wiosny tego roku, Kaufland na terenie Słowacji by pomóc w czasie gdy browary kraftowe miały zamknięte miejsca wyszynku z powodu lockdownu, wystąpił z inicjatywą by zrobić w każdym markecie sieci, taki kącik piw rzemieślniczych.
My możemy się tylko uśmiechać, gdyż u nas w każdym markecie raczej nie brakuje kraftów. Jednak na Słowacji to dalej sytuacja jak u nas z 10 lat temu...
Pomysł był taki żeby była taka stała oferta w całej sieci, natomiast dodatkowo w różnych marketach też i piwa z browarów z bliższej okolicy. Taki schemacik znalazłem na ich stronie- https://media.kaufland.com/images/PP...et_8993377.pdf
Co mnie zdziwiło, cena piw w Kauflandzie, niejednokrotnie była wyższa niż kupowanie go na miejscu w browarze. Gdzieś słyszałem że ten projekt ma być zakończony, a z innej strony że wręcz rozwijany. Pożyjemy, zobaczymy.
Również w okolicznych marketach Kauflandu wokół Galanty, są ( były?) w ofercie piwa z Galgana.
Strona browaru: https://www.pivovargalgan.sk/ posiada mapkę na której zaznaczone są miejsca z dostępnością ich piwa.
Po powrocie na dworzec kolejowy zasiadłem na obiad w restauracji mieszczącej się w budynku dworca. To dawna restauracja dworcowa. Obecnie nosi nazwę- Maestro Pizza, ale niech nie zmyli jego nazwa, że to tylko przybytek ''pizzowy''. Są też normalne i smaczne dania. W dodatku mieli nalewane piwo - Galgan De Ipanema. W stylu Red Ipa. Piwo bardzo dobre, ale żeby takie red było? Cena 2.30€ za pół litra była również zachęcająca. Można wpaść na jedno bez problemu.
Fotki:
1. W tym baraczku upchano całą technologie. Dosłownie metr za progiem już jest tank.
2. Warzelnia.
3. Tanki.
Comment