Po likwidacji Steina, wydawało się że Bratysława stanie się piwna pustynią.
Na szczęście powstanie Richtara uratowało honor stolicy Słowacji, chociaż strata browaru przemysłowego jest dla mnie o wiele bardziej dotkliwa, niż powstanie nawet 10-ciu minibrowarów.
Mając na myśli pustynie chodzi mi o miejscowe browary, bo piwa ze szczególnym uwzględnieniem produkcji czeskiej, oraz fabryki w Hurbanovie w stolicy Słowacji wcale bynajmniej nie brakuje.
Niewielka liczba minibrowarów słowackich, wzbogacila się w tamtym roku o Trnave, Bratysławe, a za niedługo postanie również tego typu przybytek w Banskiej Stiavnicy, więc aż tak źle nie jest, chociaż porównując się z zachodnim sąsiadem (którykolwiek by nie był) to nie ma o czym mówić.
Minibrowar Richtar Jakub mieści się na podwórzu kamienicy, a wejście do niego jest od ulicy Moskovskiej i taki ma adres,. Natomiast piwo rurą bezpośrednio przez ścianę, jest ''przesyłane'' do lokalu Omama Shop Cafe, który znajduje się na ulicy Sasinkovej 19.
Minibrowar słowacki, ale jakoś tak bardzo morawski bo: Słód jest ze słodowni Rajhrad koło Brna, chmiel z północnych Moraw, a drożdze z browaru Starobrno. Dobrze że woda chociaż miejscowa...
Planowana produkcja to max. 200 hl. rocznie, więc nie myślą żeby oprócz Omamy gdzieś indziej własne piwo dystrybuować.
Omama Shop Cafe to bardzo klimatyczne miejsce, które jako żywo może służyć jako małe muzeum reklamy.
Ściany wręcz sa zalepione tablicami z ubiegłego wieku, reklamujące dosłownie wszystko. Pasty do butów, zębów, piwo, rzeźników, obuwników ale jak zauważyłem najczęściej przewijają się tabliczki z reklamą Maggie.
W lokalu niewiele osób ale widać że sami swoi, bo atmosfera wybitnie luzacka. Wielki pies śpi przy stole,a obok wręcz zapomniany laptop na który nikt nie spogląda.
Dwie sale w których czytając tabliczki z reklamami, wydaje się że czas zatrzymał się w miejscu i widząc tych panów okręconych kiełbasami, aż chciałoby się spróbować tych pysznych wyrobów, w których o całej liście E dodawanych obecnie, jeszcze nie słyszano.
Z kija mamy Svijany, i Budvar ale nas to nie obchodzi, wszakże na miejscowe przyszliśmy.
Trafiamy na zestaw podstawowy, czyli klasyczne svetle 10* i 12*.
Dziesiątka zwie się Anna, i jest jak na piwo niefiltrowane mocno klarowne, i nieco przegazowane. Poza tym ciut wodniste, ale od dziesiątki wiele nie wymagam.
Generalnie całkiem w porządku, i jako starter spełnia swoją role znakomicie.
Dwunastka Jakub, to bardzo dobrze nachmielony mocno goryczkowy pils, jaki mi podchodzi. Tu też szukam jakichś śladów drożdży w szklance, jednak nic nie widać.
Przy tym piwku już można posiedzieć.
Cena za 10*- 1.39, a za 12*- 1.49 Euro, ale za 0.4 l.
Piwo jest nalewane we własne szkło, a i podstawki firmowe są obecne.
Jest to jak napisano- Bratislavski Żajdlik, którego miara to 0,416 l.
Też coś wymyślili żeby tylko nie było 0.5l.
Oprócz tego zestawu obowiązkowego, bywa też okolicznościowe piwo polotmave, oraz świąteczne. Akurat nie trafiliśmy na takowe.
Mają dosyć obszerną lista dań, ale nic akurat nie spożywaliśmy więc nie mogę nic polecić. Ceny takie sobie, jak na stolice całkiem znośne.
Lokal czynny: Pon.- Pt. 10.00-23.00, Sob. 18.00-23.00.
Z dworca kolejowego to 20 minut pieszo.
Byłem bardzo zaskoczony totalną pustką na ulicach, a była to sobota koło 20.00.
Jak powiedział kolega z Warszawy, u nas to tak wygląda w godz. 24.00- 03.00...
Osób na chodnikach też niewiele więcej. I gdzie ta'' saturday night fever..?''.
Na szczęście powstanie Richtara uratowało honor stolicy Słowacji, chociaż strata browaru przemysłowego jest dla mnie o wiele bardziej dotkliwa, niż powstanie nawet 10-ciu minibrowarów.
Mając na myśli pustynie chodzi mi o miejscowe browary, bo piwa ze szczególnym uwzględnieniem produkcji czeskiej, oraz fabryki w Hurbanovie w stolicy Słowacji wcale bynajmniej nie brakuje.
Niewielka liczba minibrowarów słowackich, wzbogacila się w tamtym roku o Trnave, Bratysławe, a za niedługo postanie również tego typu przybytek w Banskiej Stiavnicy, więc aż tak źle nie jest, chociaż porównując się z zachodnim sąsiadem (którykolwiek by nie był) to nie ma o czym mówić.
Minibrowar Richtar Jakub mieści się na podwórzu kamienicy, a wejście do niego jest od ulicy Moskovskiej i taki ma adres,. Natomiast piwo rurą bezpośrednio przez ścianę, jest ''przesyłane'' do lokalu Omama Shop Cafe, który znajduje się na ulicy Sasinkovej 19.
Minibrowar słowacki, ale jakoś tak bardzo morawski bo: Słód jest ze słodowni Rajhrad koło Brna, chmiel z północnych Moraw, a drożdze z browaru Starobrno. Dobrze że woda chociaż miejscowa...
Planowana produkcja to max. 200 hl. rocznie, więc nie myślą żeby oprócz Omamy gdzieś indziej własne piwo dystrybuować.
Omama Shop Cafe to bardzo klimatyczne miejsce, które jako żywo może służyć jako małe muzeum reklamy.
Ściany wręcz sa zalepione tablicami z ubiegłego wieku, reklamujące dosłownie wszystko. Pasty do butów, zębów, piwo, rzeźników, obuwników ale jak zauważyłem najczęściej przewijają się tabliczki z reklamą Maggie.
W lokalu niewiele osób ale widać że sami swoi, bo atmosfera wybitnie luzacka. Wielki pies śpi przy stole,a obok wręcz zapomniany laptop na który nikt nie spogląda.
Dwie sale w których czytając tabliczki z reklamami, wydaje się że czas zatrzymał się w miejscu i widząc tych panów okręconych kiełbasami, aż chciałoby się spróbować tych pysznych wyrobów, w których o całej liście E dodawanych obecnie, jeszcze nie słyszano.
Z kija mamy Svijany, i Budvar ale nas to nie obchodzi, wszakże na miejscowe przyszliśmy.
Trafiamy na zestaw podstawowy, czyli klasyczne svetle 10* i 12*.
Dziesiątka zwie się Anna, i jest jak na piwo niefiltrowane mocno klarowne, i nieco przegazowane. Poza tym ciut wodniste, ale od dziesiątki wiele nie wymagam.
Generalnie całkiem w porządku, i jako starter spełnia swoją role znakomicie.
Dwunastka Jakub, to bardzo dobrze nachmielony mocno goryczkowy pils, jaki mi podchodzi. Tu też szukam jakichś śladów drożdży w szklance, jednak nic nie widać.
Przy tym piwku już można posiedzieć.
Cena za 10*- 1.39, a za 12*- 1.49 Euro, ale za 0.4 l.
Piwo jest nalewane we własne szkło, a i podstawki firmowe są obecne.
Jest to jak napisano- Bratislavski Żajdlik, którego miara to 0,416 l.
Też coś wymyślili żeby tylko nie było 0.5l.
Oprócz tego zestawu obowiązkowego, bywa też okolicznościowe piwo polotmave, oraz świąteczne. Akurat nie trafiliśmy na takowe.
Mają dosyć obszerną lista dań, ale nic akurat nie spożywaliśmy więc nie mogę nic polecić. Ceny takie sobie, jak na stolice całkiem znośne.
Lokal czynny: Pon.- Pt. 10.00-23.00, Sob. 18.00-23.00.
Z dworca kolejowego to 20 minut pieszo.
Byłem bardzo zaskoczony totalną pustką na ulicach, a była to sobota koło 20.00.
Jak powiedział kolega z Warszawy, u nas to tak wygląda w godz. 24.00- 03.00...
Osób na chodnikach też niewiele więcej. I gdzie ta'' saturday night fever..?''.
Comment