W Jesenicach, hokejowej stolicy Słowenii, mieście położonym tuż przy granicy z Austrią, od 15 lat działa rodzinny browar restauracyjny.
Minibrowar "Kazina" znajduje się w centrum, w odległości kilometra od dworca kolejowego. Spacer ze stacji zajmuje od 10 do 15 minut.
Kamienicy, w której na parterze działa browar i restauracja nie sposób nie zauważyć, bowiem opatrzona jest ona wielkim napisem "Restavracija Pivnica", co jednoznacznie kieruje na właściwy trop miłośników złotego trunku.
Po wejściu przechodzimy przez niewielki przedsionek i trafiamy prosto do baru, przy którym znajduje się warzelnia, a zaraz za kadziami jest wejście do sali restauracyjnej.
Minibrowar założono w 1997 roku, od tego czasu działa też restauracja.
Od początku nic się nie zmieniło, a piętno czasu oddaje specyficzny klimat lokalu, poczuliśmy się trochę jakbyśmy byli w jednej z wielu swojskich tanich Czeskich restauracji, gdzie obrusy na stołach przypalone są papierosami, a sufity i firanki żółte od dymu tytoniowego.
Od wczesnych godzin porannych miejscowa ludność z naciskiem na klasę robotniczą zasiada przy wielkich stołach aby oddać się codziennemu rytuałowi przyjemności w spożyciu słusznej dawki warzonego na miejscu piwa. Do tego zamawia się typowe bałkańskie obiado-śniadanie, czyli gigantyczna porcja musaki z sałatką polaną octem na osobnym talerzu.
Na miejscu warzone są dwa rodzaje piwa.
Nie ma odstępstwa od Słoweńskiej normy, więc napijemy się piwa jasnego i ciemnego.
Jedno i drugie podawane jest w szkle o pojemności 0,2 / 0,3 / 0,5 lub 1 l. i kosztuje odpowiednio: 1,20 / 1,60 / 2,00 / 3,00 euro.
O dziwo szkło jest firmowe, jednak nie jest przeznaczone na sprzedaż. Brak jest też firmowych podkładek i innych gadżetów birofilistycznych.
Po dokładnym przestudiowaniu menu, doszliśmy do wniosku, że najbardziej opłacalne jest nie picie piwa na miejscu, lecz zamówienie na wynos.
Wówczas dostaniemy dwulitrową butelkę PET z pełną zawartością za jedyne 4 euro, więc dwa razy taniej niż nalane na miejscu do szkła!
Dodatkowo piwo jasne serwowane jest w wersji Radler do wyboru z colą, spritem lub fantą.
Dla maruderów i nieświadomych ignorantów podawane są Słoweńskie koncernówki - Union i Laško w cenie 2,50 euro.
W menu nie mogło zabraknąć domowego wina (0,80 euro za 0,10 l.)
Zdjęcia w galerii:
Minibrowar "Kazina" znajduje się w centrum, w odległości kilometra od dworca kolejowego. Spacer ze stacji zajmuje od 10 do 15 minut.
Kamienicy, w której na parterze działa browar i restauracja nie sposób nie zauważyć, bowiem opatrzona jest ona wielkim napisem "Restavracija Pivnica", co jednoznacznie kieruje na właściwy trop miłośników złotego trunku.
Po wejściu przechodzimy przez niewielki przedsionek i trafiamy prosto do baru, przy którym znajduje się warzelnia, a zaraz za kadziami jest wejście do sali restauracyjnej.
Minibrowar założono w 1997 roku, od tego czasu działa też restauracja.
Od początku nic się nie zmieniło, a piętno czasu oddaje specyficzny klimat lokalu, poczuliśmy się trochę jakbyśmy byli w jednej z wielu swojskich tanich Czeskich restauracji, gdzie obrusy na stołach przypalone są papierosami, a sufity i firanki żółte od dymu tytoniowego.
Od wczesnych godzin porannych miejscowa ludność z naciskiem na klasę robotniczą zasiada przy wielkich stołach aby oddać się codziennemu rytuałowi przyjemności w spożyciu słusznej dawki warzonego na miejscu piwa. Do tego zamawia się typowe bałkańskie obiado-śniadanie, czyli gigantyczna porcja musaki z sałatką polaną octem na osobnym talerzu.
Na miejscu warzone są dwa rodzaje piwa.
Nie ma odstępstwa od Słoweńskiej normy, więc napijemy się piwa jasnego i ciemnego.
Jedno i drugie podawane jest w szkle o pojemności 0,2 / 0,3 / 0,5 lub 1 l. i kosztuje odpowiednio: 1,20 / 1,60 / 2,00 / 3,00 euro.
O dziwo szkło jest firmowe, jednak nie jest przeznaczone na sprzedaż. Brak jest też firmowych podkładek i innych gadżetów birofilistycznych.
Po dokładnym przestudiowaniu menu, doszliśmy do wniosku, że najbardziej opłacalne jest nie picie piwa na miejscu, lecz zamówienie na wynos.
Wówczas dostaniemy dwulitrową butelkę PET z pełną zawartością za jedyne 4 euro, więc dwa razy taniej niż nalane na miejscu do szkła!
Dodatkowo piwo jasne serwowane jest w wersji Radler do wyboru z colą, spritem lub fantą.
Dla maruderów i nieświadomych ignorantów podawane są Słoweńskie koncernówki - Union i Laško w cenie 2,50 euro.
W menu nie mogło zabraknąć domowego wina (0,80 euro za 0,10 l.)
Zdjęcia w galerii:
Comment