Chyba jedyny brewpub w tym wielkim mieście.
Turcja nie jest krajem dla piwoszy, jednak nawet tutaj uchowało się miejsce, gdzie można spróbować czegoś ciekawego.
Na kranach pięć piw: mocny lager, IPA, stout, witbier i (chyba) blonde. Ja spróbowałem IPY i stouta. Oba... poprawne. To chyba najlepsze słowo. Piło się całkiem przyjemnie, ale bez wielkich niespodzianek. Aha, stout był w bardziej w stylu Guinessa, niż bardziej przypalanych piw z tego gatunku.
Minusem są na pewno ceny. Duże piwo kosztuje 18 lir, małe 12 (1 euro=3 liry). Ale to problem całej Turcji, w sklepach najzwyklejszy Efes kosztuje ok. 5 lir. Trzeba przerzucić się na herbatę.
Turcja nie jest krajem dla piwoszy, jednak nawet tutaj uchowało się miejsce, gdzie można spróbować czegoś ciekawego.
Na kranach pięć piw: mocny lager, IPA, stout, witbier i (chyba) blonde. Ja spróbowałem IPY i stouta. Oba... poprawne. To chyba najlepsze słowo. Piło się całkiem przyjemnie, ale bez wielkich niespodzianek. Aha, stout był w bardziej w stylu Guinessa, niż bardziej przypalanych piw z tego gatunku.
Minusem są na pewno ceny. Duże piwo kosztuje 18 lir, małe 12 (1 euro=3 liry). Ale to problem całej Turcji, w sklepach najzwyklejszy Efes kosztuje ok. 5 lir. Trzeba przerzucić się na herbatę.
Comment