Львів - Пивоварня "Хмільний лев" - вул. Шведська, 3,
Na wiosnę 2014 roku, w samym centrum Lwowa, powstał mały browar rzemieślniczy o nazwie ''Chmilnyj Lew''.
Ulica Szwedzka na której się znajduje, jest tak krótka i ślepa, że raczej pasowałoby określenie zaułek.
Dojście do niego z rynku, to tylko kilkanaście minut pieszego spacerku, natomiast jeszcze bliżej jest do piwnego potentata w tamtym regionie, czyli ''Lwiwskiej Piwowarni'' we władaniu Carlsberga.
Można też podjechać tramwajem nr. 6 i 7 na przystanek ''Cerkiew Anny'', skąd już tylko rzut kamieniem do browarku.
Ten nie reklamuje się zbytnio, zaledwie mała naklejka na drzwiach sugeruje że coś takiego tu ma swoją siedzibę.
Mieści się on na parterze piętrowej hali, w której przed wojną miała swoją siedzibę kosmetyczna firma ''Odol''.
Pomysłodawcą i szefem browarku jest pan Nazar Zinowiewicz Żiwak, który też zajął się piwnymi turystami z Polski.
Jak nam opowiedział, kilkanaście lat pracował w różnych firmach zajmujących się budową instalacji w branży spożywczej.
Ale nigdy w piwowarskiej.
I to go popchnęło ku myślom aby samemu spróbować sił w tym fachu.
Jako że to typowa ''złota rączka'', zrobieniem technologii zajął się osobiście, z bardzo niewielkim wkładem zewnątrz.
Cieszy go to i jest dumny ze swego dzieła.
Z piwami nie eksperymentuje, jasny i czasem ciemny lager, to w zasadzie wszystko na dzisiaj.
Nie widzi potrzeby eksperymentować, chociaż gwoli ścisłości piwo warzy pan piwowar, nie właściciel.
Ten mini zakład zatrudnia 10 osób.
Jedna warka, ma 650l, piwo fermentuje i leżakuje 26 dni.
Używa chmielu niemieckiego ( w niezbyt dużych dawkach) i słodu ze Sławuty.
Piwo nosi nazwę ''Chmilnyj Lew'' i jest rozlewane do Keg.
Nie mają swojej firmowej knajpki, a produkcja jest rozprowadzana po lwowskich ''rozliwajkach''.
Podczas wizyty można było spróbować dwóch rodzajów jasnego lagera.
Chociaż w sumie to jednego, jasnej 12-tki, w wersji filtrowanej i niefiltrowanej.
Piwo bez specjalnych wzlotów, z homeopatyczną dawką chmielu o wyraźnym owocowym zapachu.
Widać tamtejszy rynek nie ma większych wymagań.
Wiem że bywa też piwo ciemne ''Bagriane'' 16*, ale jego nie miałem przyjemności skosztować.
Były też jakieś próby z piwem pszenicznym, ale to nie wyszło za ciekawie i szybko przepadło.
Browar nie ma ustalonych godzin otwarcia, jak powiedział właściciel w tygodniu (włącznie z sobotą) zazwyczaj od rana do wczesnego wieczora, zazwyczaj ktoś zawsze jest i można kupić piwo.
Oczywiście nie od razu beczkę, ale nalewają też do własnych litrowych petek i to prosto z tanku.
Z birofiliami nie było za ciekawie, tylko naklejki na kegi.
Jak mówił szef, nie ma sensu wydawać pieniędzy na głupoty..
Nie wykluczył w przyszłości jednak jakichś większych inwestycji w tym kierunku, ale wszystko zależy oczywiście od kasy.
Cen piwa nie znam, gdyż zostałem nimi obdarowany, ale myślę że nie kosztuje więcej niż 5 zł za litr, w przeliczeniu.
Co nieco, piszą o sobie w książce twarzy, ale wylewni raczej nie są.
Dla ciekawych zwiedzania różnych piwnych miejsc w Lwowie to będzie miejsce godne odwiedzenia, natomiast miłośnicy modnych stylów raczej ominą to miejsce szerokim łukiem.
parę fotek:
Na wiosnę 2014 roku, w samym centrum Lwowa, powstał mały browar rzemieślniczy o nazwie ''Chmilnyj Lew''.
Ulica Szwedzka na której się znajduje, jest tak krótka i ślepa, że raczej pasowałoby określenie zaułek.
Dojście do niego z rynku, to tylko kilkanaście minut pieszego spacerku, natomiast jeszcze bliżej jest do piwnego potentata w tamtym regionie, czyli ''Lwiwskiej Piwowarni'' we władaniu Carlsberga.
Można też podjechać tramwajem nr. 6 i 7 na przystanek ''Cerkiew Anny'', skąd już tylko rzut kamieniem do browarku.
Ten nie reklamuje się zbytnio, zaledwie mała naklejka na drzwiach sugeruje że coś takiego tu ma swoją siedzibę.
Mieści się on na parterze piętrowej hali, w której przed wojną miała swoją siedzibę kosmetyczna firma ''Odol''.
Pomysłodawcą i szefem browarku jest pan Nazar Zinowiewicz Żiwak, który też zajął się piwnymi turystami z Polski.
Jak nam opowiedział, kilkanaście lat pracował w różnych firmach zajmujących się budową instalacji w branży spożywczej.
Ale nigdy w piwowarskiej.
I to go popchnęło ku myślom aby samemu spróbować sił w tym fachu.
Jako że to typowa ''złota rączka'', zrobieniem technologii zajął się osobiście, z bardzo niewielkim wkładem zewnątrz.
Cieszy go to i jest dumny ze swego dzieła.
Z piwami nie eksperymentuje, jasny i czasem ciemny lager, to w zasadzie wszystko na dzisiaj.
Nie widzi potrzeby eksperymentować, chociaż gwoli ścisłości piwo warzy pan piwowar, nie właściciel.
Ten mini zakład zatrudnia 10 osób.
Jedna warka, ma 650l, piwo fermentuje i leżakuje 26 dni.
Używa chmielu niemieckiego ( w niezbyt dużych dawkach) i słodu ze Sławuty.
Piwo nosi nazwę ''Chmilnyj Lew'' i jest rozlewane do Keg.
Nie mają swojej firmowej knajpki, a produkcja jest rozprowadzana po lwowskich ''rozliwajkach''.
Podczas wizyty można było spróbować dwóch rodzajów jasnego lagera.
Chociaż w sumie to jednego, jasnej 12-tki, w wersji filtrowanej i niefiltrowanej.
Piwo bez specjalnych wzlotów, z homeopatyczną dawką chmielu o wyraźnym owocowym zapachu.
Widać tamtejszy rynek nie ma większych wymagań.
Wiem że bywa też piwo ciemne ''Bagriane'' 16*, ale jego nie miałem przyjemności skosztować.
Były też jakieś próby z piwem pszenicznym, ale to nie wyszło za ciekawie i szybko przepadło.
Browar nie ma ustalonych godzin otwarcia, jak powiedział właściciel w tygodniu (włącznie z sobotą) zazwyczaj od rana do wczesnego wieczora, zazwyczaj ktoś zawsze jest i można kupić piwo.
Oczywiście nie od razu beczkę, ale nalewają też do własnych litrowych petek i to prosto z tanku.
Z birofiliami nie było za ciekawie, tylko naklejki na kegi.
Jak mówił szef, nie ma sensu wydawać pieniędzy na głupoty..
Nie wykluczył w przyszłości jednak jakichś większych inwestycji w tym kierunku, ale wszystko zależy oczywiście od kasy.
Cen piwa nie znam, gdyż zostałem nimi obdarowany, ale myślę że nie kosztuje więcej niż 5 zł za litr, w przeliczeniu.
Co nieco, piszą o sobie w książce twarzy, ale wylewni raczej nie są.
Dla ciekawych zwiedzania różnych piwnych miejsc w Lwowie to będzie miejsce godne odwiedzenia, natomiast miłośnicy modnych stylów raczej ominą to miejsce szerokim łukiem.
parę fotek: