Верховина, вул. Жаб'ївська, 168, Osterbrau.
Kiedyś istniało takie powiedzenie- ''Nie pij wódki, nie pij wina, kup se motor wierchowina''.
Ba, żeby chociaż to był motor...
Jakoś nigdy nie dociekałem skąd wzięła się ta nazwa, a tu w tym roku zjawiłem się w malowniczo położonej miejscowości o takiej samej nazwie i to nie bez powodu.
Przed wojną nazywała się Żabie, i odgrywała niepoślednią rolę, jako wypoczynkowa miejscowość elit naszej II-giej Rzeczypospolitej.
Czasy sie zmieniły, i jedynym przypomnieniem pierwotnej nazwy jest główna ulica, która wiedzie przez całą bardzo długą wieś, i nosi nazwe: ''Żabiwska''.
Właśnie na tej ulicy w pobliżu przepływającego opodal Czarnego Czeremoszu, stoi sobie odznaczający się niebieskim kolorem długi barak, na którym napisane jest ''Piwowarna''.
Urodziwy to on nie jest, ale ważniejsza jest oczywiscie jego zawartosć.
Mieści się tam piwiarnia i minibrowar Osterbrau.
Pośrodku znajduje się dosyć przestronne pomieszczenie całe w drewnie, jednakże piękna pogoda panująca tego dnia, raczej skłaniała nas do posiedzenia na jedynej umiejscowionej na zewnątrz ławie, w sielskim otoczeniu chodzących stad kur i kaczek.
Do spróbowania był tylko jeden rodzaj piwa - Svitła, czyli jasna 12-stka.
Co ciekawe oprócz wersji w 1.5l pecie, na którego etykiecie na tle panoramy wsi, uśmiecha się rubasznie ubrany w regionalny strój Hucuł,( Hucuł? To nieprawda że to taki wymarły naród ) jest i piwo w półlitrowej szklanej butelce (z inną etykietką) co w takich małych browarkach nie jest zbyt częste.
A piwo?
Może wśród bywalców minibrowarów w Czechach czy innych krajów o piwnej tradycji, nie będzie to jakiś super wystrzał, ale dla mnie z dotąd odwiedzonych minibrowarów na Ukrainie to piwo nr 1.
Piwo jest faktycznie niefiltrowane, mocno mętne, z cały czas utrzymującą się zwartą pianą.
Posiada piękny aromatyczny zapach z akcentami owocowymi, natomiast w smaku świetnie zrównoważony słód z goryczką chmielową.
Gdyby nie to, że jeszcze tego samego dnia mieliśmy sie udać do innego minibrowaru, to zapewne mogłaby się tamtejsza wizyta nie skończyć na symbolicznych 5-ciu piwach.
Aż żal było wyjeżdżać...
Dobrze że piwo w petach było w ofercie.
Cena nalewanego to 5 i 3 Hrn za 0.5 i 0.3 l.
1.5 l Pet 17 Hrn, a 0,5 butelka szklana 6 Hrn. (czyli za kufel 0.5 l coś koło 2 zł)
Podczas naszej obecnosci przyjechał minibus, którego wszyscy pasażerowie wracali do niego obładowani petami z piwem.
Mieliśmy również możliwość oglądnąć browarek i porozmawiać z szefem, czyli panem Charukiem, który jak się okazało w stroju huculskim uśmiecha się z etykietki piwa ''Wierchowina''.
Browarek został zakupiony przez pośrednika ze Słowacji, ale prawdopodobnie znajdował się na Węgrzech.
Piwo warzy się od roku 1998.
Obecnie głównym piwowarem jest jego syn.
Przez cały rok warzy się wyłącznie jeden rodzaj piwa.
Podkładek nie było, i szkła dedykowanego też.
Natomiast etykietki, są w formie naklejek.
Jeśli jedzie się własnym środkiem transportu, to nie sposób przegapić tego błękitnego baraku, natomiast gdy jedziemy miejscowymi busikami, to najlepiej zasięgnąć języka z miejscowymi, pokażą gdzie wysiąść.
Przystanki choć nieformalne bo żadnej tabliczki z rozkładami oczywiscie sie nie znajdzie, są tuż obok browarku.
Połączenia średnio co godzinę z Ivano Frankivskiem i nieco częściej z Worochtą.
Piwiarnia czynna codziennie w godz. 9.00-24.00
Dla miłośników dobrego piwa, oraz spragnionych turystów którzy zdobywają okoliczne szczyty, to punkt obowiązkowy.
Kilka fotek:
Kiedyś istniało takie powiedzenie- ''Nie pij wódki, nie pij wina, kup se motor wierchowina''.
Ba, żeby chociaż to był motor...
Jakoś nigdy nie dociekałem skąd wzięła się ta nazwa, a tu w tym roku zjawiłem się w malowniczo położonej miejscowości o takiej samej nazwie i to nie bez powodu.
Przed wojną nazywała się Żabie, i odgrywała niepoślednią rolę, jako wypoczynkowa miejscowość elit naszej II-giej Rzeczypospolitej.
Czasy sie zmieniły, i jedynym przypomnieniem pierwotnej nazwy jest główna ulica, która wiedzie przez całą bardzo długą wieś, i nosi nazwe: ''Żabiwska''.
Właśnie na tej ulicy w pobliżu przepływającego opodal Czarnego Czeremoszu, stoi sobie odznaczający się niebieskim kolorem długi barak, na którym napisane jest ''Piwowarna''.
Urodziwy to on nie jest, ale ważniejsza jest oczywiscie jego zawartosć.
Mieści się tam piwiarnia i minibrowar Osterbrau.
Pośrodku znajduje się dosyć przestronne pomieszczenie całe w drewnie, jednakże piękna pogoda panująca tego dnia, raczej skłaniała nas do posiedzenia na jedynej umiejscowionej na zewnątrz ławie, w sielskim otoczeniu chodzących stad kur i kaczek.
Do spróbowania był tylko jeden rodzaj piwa - Svitła, czyli jasna 12-stka.
Co ciekawe oprócz wersji w 1.5l pecie, na którego etykiecie na tle panoramy wsi, uśmiecha się rubasznie ubrany w regionalny strój Hucuł,( Hucuł? To nieprawda że to taki wymarły naród ) jest i piwo w półlitrowej szklanej butelce (z inną etykietką) co w takich małych browarkach nie jest zbyt częste.
A piwo?
Może wśród bywalców minibrowarów w Czechach czy innych krajów o piwnej tradycji, nie będzie to jakiś super wystrzał, ale dla mnie z dotąd odwiedzonych minibrowarów na Ukrainie to piwo nr 1.
Piwo jest faktycznie niefiltrowane, mocno mętne, z cały czas utrzymującą się zwartą pianą.
Posiada piękny aromatyczny zapach z akcentami owocowymi, natomiast w smaku świetnie zrównoważony słód z goryczką chmielową.
Gdyby nie to, że jeszcze tego samego dnia mieliśmy sie udać do innego minibrowaru, to zapewne mogłaby się tamtejsza wizyta nie skończyć na symbolicznych 5-ciu piwach.
Aż żal było wyjeżdżać...
Dobrze że piwo w petach było w ofercie.
Cena nalewanego to 5 i 3 Hrn za 0.5 i 0.3 l.
1.5 l Pet 17 Hrn, a 0,5 butelka szklana 6 Hrn. (czyli za kufel 0.5 l coś koło 2 zł)
Podczas naszej obecnosci przyjechał minibus, którego wszyscy pasażerowie wracali do niego obładowani petami z piwem.
Mieliśmy również możliwość oglądnąć browarek i porozmawiać z szefem, czyli panem Charukiem, który jak się okazało w stroju huculskim uśmiecha się z etykietki piwa ''Wierchowina''.
Browarek został zakupiony przez pośrednika ze Słowacji, ale prawdopodobnie znajdował się na Węgrzech.
Piwo warzy się od roku 1998.
Obecnie głównym piwowarem jest jego syn.
Przez cały rok warzy się wyłącznie jeden rodzaj piwa.
Podkładek nie było, i szkła dedykowanego też.
Natomiast etykietki, są w formie naklejek.
Jeśli jedzie się własnym środkiem transportu, to nie sposób przegapić tego błękitnego baraku, natomiast gdy jedziemy miejscowymi busikami, to najlepiej zasięgnąć języka z miejscowymi, pokażą gdzie wysiąść.
Przystanki choć nieformalne bo żadnej tabliczki z rozkładami oczywiscie sie nie znajdzie, są tuż obok browarku.
Połączenia średnio co godzinę z Ivano Frankivskiem i nieco częściej z Worochtą.
Piwiarnia czynna codziennie w godz. 9.00-24.00
Dla miłośników dobrego piwa, oraz spragnionych turystów którzy zdobywają okoliczne szczyty, to punkt obowiązkowy.
Kilka fotek:
Comment