I kolejny browar restauracyjny w Budapeszcie, otwarty pod koniec lutego 2022 roku.
Nowy mikrus znajduje się w centrum miasta, w pobliżu stacji metra Deak Ferenc i niedaleko dworca Nyugati.
Schowany jest w piwnicy jednej z kamienic na bocznej uliczce i można go łatwo przegapić.
Po zejściu do kazamatów znajdziemy się w pięknie urządzonym wnętrzu.
Wszystko o dziwo w białym kolorze - wreszcie coś innego niż wieczna czerń. Sufit ozdabiają rury przemysłowe i żyrandole, co daje ciekawy kontrast.
Jest jedna sala z barem z kilkunastoma stolikami z pięknego drewna.
Przy wejściu po prawej stronie pomieszczenie ze sporych rozmiarów instalacją browaru.
W lokalu panuje kulturalna atmosfera, przy stonowanej muzyce klubowej.
Co ciekawe właścicielem lokalu jest Rosjanin, podobnie jak jego żona, która zajmuje się oprawą gastronomiczną, a goście to w przeważającej części Rosjanie i Ukraińcy.
Wszyscy spędzają czas w kulturalnej atmosferze, cienie wojny nie dają o sobie znać w piwnym świecie dobrych smaków.
Oferta piwa jak na start jest całkiem przyzwoita.
1 kwietnia do wyboru było 6 pozycji:
- Amber Ale 7,2% - 600 / 1190 / 1350 HUF
- Red IPA 7,8% - 650 / 1390 / 1590 HUF
- Belgian Blond 5,5% - 450 / 790 / 1090 HUF
- APA 4,5% - 450 / 690 / 900 HUF
- Cold IPA 5% - 450 / 700 / 990 HUF (na zdjęciu)
- Milk Stout 5,2% - 550 / 990 / 1300 HUF
Piwa podawane są w firmowym szkle, są też podstawki.
Podane ceny za pojemności: 0,2 / 0,3 / 0,5 litra.
Ceny dość przystępne. Ponadto w ramach promocji codziennie od godz. 12:00 do 16:00 pierwsze zamówione piwo 0,2 l. gratis.
Dostępny sampler 5 piw 0,2 l. za 2600 HUF.
W minibrowarze warto skusić się na przysmaki przyrządzane przez kuchnię pod okiem żony właściciela.
Jest między innymi wyśmienita włoska pizza (4 rodzaje) w cenie 2290 - 2750 HUF (28 - 34 zł).
W dniu mojej wizyty w ofercie były wyśmienite ukraińskie pelmeni (na zdjęciu z piwem Red IPA).
Minibrowar czynny jest codziennie, oprócz poniedziałków w godzinach 12:00 - 22:00.
Godzinę zamknięcia trzeba traktować jednak umownie. Ja wytoczyłem się grubo przed północą, a w lokalu panowała jeszcze gruba balanga i nie zanosiło się na rychły koniec.
Nowy mikrus znajduje się w centrum miasta, w pobliżu stacji metra Deak Ferenc i niedaleko dworca Nyugati.
Schowany jest w piwnicy jednej z kamienic na bocznej uliczce i można go łatwo przegapić.
Po zejściu do kazamatów znajdziemy się w pięknie urządzonym wnętrzu.
Wszystko o dziwo w białym kolorze - wreszcie coś innego niż wieczna czerń. Sufit ozdabiają rury przemysłowe i żyrandole, co daje ciekawy kontrast.
Jest jedna sala z barem z kilkunastoma stolikami z pięknego drewna.
Przy wejściu po prawej stronie pomieszczenie ze sporych rozmiarów instalacją browaru.
W lokalu panuje kulturalna atmosfera, przy stonowanej muzyce klubowej.
Co ciekawe właścicielem lokalu jest Rosjanin, podobnie jak jego żona, która zajmuje się oprawą gastronomiczną, a goście to w przeważającej części Rosjanie i Ukraińcy.
Wszyscy spędzają czas w kulturalnej atmosferze, cienie wojny nie dają o sobie znać w piwnym świecie dobrych smaków.
Oferta piwa jak na start jest całkiem przyzwoita.
1 kwietnia do wyboru było 6 pozycji:
- Amber Ale 7,2% - 600 / 1190 / 1350 HUF
- Red IPA 7,8% - 650 / 1390 / 1590 HUF
- Belgian Blond 5,5% - 450 / 790 / 1090 HUF
- APA 4,5% - 450 / 690 / 900 HUF
- Cold IPA 5% - 450 / 700 / 990 HUF (na zdjęciu)
- Milk Stout 5,2% - 550 / 990 / 1300 HUF
Piwa podawane są w firmowym szkle, są też podstawki.
Podane ceny za pojemności: 0,2 / 0,3 / 0,5 litra.
Ceny dość przystępne. Ponadto w ramach promocji codziennie od godz. 12:00 do 16:00 pierwsze zamówione piwo 0,2 l. gratis.
Dostępny sampler 5 piw 0,2 l. za 2600 HUF.
W minibrowarze warto skusić się na przysmaki przyrządzane przez kuchnię pod okiem żony właściciela.
Jest między innymi wyśmienita włoska pizza (4 rodzaje) w cenie 2290 - 2750 HUF (28 - 34 zł).
W dniu mojej wizyty w ofercie były wyśmienite ukraińskie pelmeni (na zdjęciu z piwem Red IPA).
Minibrowar czynny jest codziennie, oprócz poniedziałków w godzinach 12:00 - 22:00.
Godzinę zamknięcia trzeba traktować jednak umownie. Ja wytoczyłem się grubo przed północą, a w lokalu panowała jeszcze gruba balanga i nie zanosiło się na rychły koniec.