Po piwnych peregrynacjach w stolicy Węgier, przyszła pora na bliskie jej okolice.
Pogoda nie zachęcała do tego, ale przecież dla piwnych eksploratorów, nie mogła być przeszkodą nie do przeskoczenia.
Ullo, jest niczym nie wyróżniającą się wsią, chociaż nawet sporą z tradycyjnym centralnym placem, gdzie jest kościół, i market.
Nad głowami często przelatują startujące samoloty, z pobliskiego lotniska Budapesztu -Ferihegy, co nieco mąci tą sielską atmosfere.
Główna ulica miasta czyli Pesti utca, ruchliwa jak cholera.
Co chwilę ciężarówki wzbijają fontanny wody przed nami, a ulica zdaje się nie mieć końca...
Wreszcie docieramy do miejsca gdzie za płotem stoją dwa domy.
Jeden starszy i zamieszkany, a drugi w stanie surowym, z którego zieją pustką miejsca na okna na pierwszym piętrze, ale na parterze przez przyciemniane szyby widać lśniące urządzenia minibrowaru.
Brama jest okraszona nazwą firmy, i gościem z piwem.
Wszystko pozamykane i nikogo w pobliżu.
Widząc jednak że robimy fotki, jakaś starsza pani wyszła do nas i była wyraźnie zaskoczona ale i zadowolona że aż z Polski tu ktoś dotarł.
Kiedy powiedzieliśmy że jesteśmy z okolic Krakowa, oraz Warszawy, zaczęła wspominać sobie wizyty w tych miastach jakieś.... no sporo lat temu chyba.
Jednak z wyrazu twarzy było widać, że wizyty te nie były na szczęście traumatycznym przeżyciem, a wręcz odwrotnie.
Minibrowar nie ma swojej knajpki, a kupno piwa na miejscu okazało się być niemożliwe.
Piwo jest w butelkach dystrybuowane do małych sklepików w okolicy,a nalewanego w całym Ullo niet.
Jak powiedziała, butelkowe kupimy tuż za rogiem w warzywniaku.
Pożegnaliśmy się i poszliśmy do tego warzywniaka.
Nie ma piwa, przynajmniej tego.
Po jakiejś naradzie , polecono nam iść dalej wzdłuż ulicy do sklepiku spożywczego.
No cóż nadzieja wróciła, bo wyjeżdżać stąd z pustymi rękami...
Znowu dłuuugie metry zachlapaną ulicą Pesti, w kierunku Budapesztu, i już w prawie całkowitych ciemnościach dochodzimy do sklepiku czynnego 24 godziny, co jest ogłoszone przed nim na tablicy.
JEST!
I to trzy rodzaje, chociaż jak się potem okazało dwa, tylko jeden miał starszą wersje etykietki/naklejki.
Butelki litrowe, szklane jak dawniej u nas po Ptysiu.
Co ciekawe kaucja za nie ,była wielką niewiadomą dla pań w kasie, bo każdemu z nas (trojga) inaczej ją policzono.
Piwa to:
Franzberger Pils 4.0-4.5 % alk. pasteryzowane.
Niczym nie wyróżniające się piwo, o słabej goryczce jak na pilsa.
Franzberger Barna, czyli ciemne, 4.2-5.2 %alk. również pasteryzowane.
Te znacznie lepsze, o bardzo ciekawym delikatnym posmaku palonego słodu, praktycznie czarne..
Minibrowar działa od 1992 roku.
P.S. Pisząc ten post, miałem mały dylemat, bo dział to: Knajpy/Puby zagraniczne, a w tym przypadku ten minibrowar, jak i kilka innych z którymi się spotkałem, nie ma ani na swoim terenie knajpy ,ani pubu.
W jakim dziale należałoby je opisywać aby było to zgodne?
W zasadzie propozycja dla moderatora.
Może by utworzyć dział Minibrowary, i podzielić je na Polske/Świat.?
Byłaby całkiem jasna sprawa.
Fotka w galerii: http://www.browar.biz/galeria.php?id=10878
Pogoda nie zachęcała do tego, ale przecież dla piwnych eksploratorów, nie mogła być przeszkodą nie do przeskoczenia.
Ullo, jest niczym nie wyróżniającą się wsią, chociaż nawet sporą z tradycyjnym centralnym placem, gdzie jest kościół, i market.
Nad głowami często przelatują startujące samoloty, z pobliskiego lotniska Budapesztu -Ferihegy, co nieco mąci tą sielską atmosfere.
Główna ulica miasta czyli Pesti utca, ruchliwa jak cholera.
Co chwilę ciężarówki wzbijają fontanny wody przed nami, a ulica zdaje się nie mieć końca...
Wreszcie docieramy do miejsca gdzie za płotem stoją dwa domy.
Jeden starszy i zamieszkany, a drugi w stanie surowym, z którego zieją pustką miejsca na okna na pierwszym piętrze, ale na parterze przez przyciemniane szyby widać lśniące urządzenia minibrowaru.
Brama jest okraszona nazwą firmy, i gościem z piwem.
Wszystko pozamykane i nikogo w pobliżu.
Widząc jednak że robimy fotki, jakaś starsza pani wyszła do nas i była wyraźnie zaskoczona ale i zadowolona że aż z Polski tu ktoś dotarł.
Kiedy powiedzieliśmy że jesteśmy z okolic Krakowa, oraz Warszawy, zaczęła wspominać sobie wizyty w tych miastach jakieś.... no sporo lat temu chyba.
Jednak z wyrazu twarzy było widać, że wizyty te nie były na szczęście traumatycznym przeżyciem, a wręcz odwrotnie.
Minibrowar nie ma swojej knajpki, a kupno piwa na miejscu okazało się być niemożliwe.
Piwo jest w butelkach dystrybuowane do małych sklepików w okolicy,a nalewanego w całym Ullo niet.
Jak powiedziała, butelkowe kupimy tuż za rogiem w warzywniaku.
Pożegnaliśmy się i poszliśmy do tego warzywniaka.
Nie ma piwa, przynajmniej tego.
Po jakiejś naradzie , polecono nam iść dalej wzdłuż ulicy do sklepiku spożywczego.
No cóż nadzieja wróciła, bo wyjeżdżać stąd z pustymi rękami...
Znowu dłuuugie metry zachlapaną ulicą Pesti, w kierunku Budapesztu, i już w prawie całkowitych ciemnościach dochodzimy do sklepiku czynnego 24 godziny, co jest ogłoszone przed nim na tablicy.
JEST!
I to trzy rodzaje, chociaż jak się potem okazało dwa, tylko jeden miał starszą wersje etykietki/naklejki.
Butelki litrowe, szklane jak dawniej u nas po Ptysiu.
Co ciekawe kaucja za nie ,była wielką niewiadomą dla pań w kasie, bo każdemu z nas (trojga) inaczej ją policzono.
Piwa to:
Franzberger Pils 4.0-4.5 % alk. pasteryzowane.
Niczym nie wyróżniające się piwo, o słabej goryczce jak na pilsa.
Franzberger Barna, czyli ciemne, 4.2-5.2 %alk. również pasteryzowane.
Te znacznie lepsze, o bardzo ciekawym delikatnym posmaku palonego słodu, praktycznie czarne..
Minibrowar działa od 1992 roku.
P.S. Pisząc ten post, miałem mały dylemat, bo dział to: Knajpy/Puby zagraniczne, a w tym przypadku ten minibrowar, jak i kilka innych z którymi się spotkałem, nie ma ani na swoim terenie knajpy ,ani pubu.
W jakim dziale należałoby je opisywać aby było to zgodne?
W zasadzie propozycja dla moderatora.
Może by utworzyć dział Minibrowary, i podzielić je na Polske/Świat.?
Byłaby całkiem jasna sprawa.
Fotka w galerii: http://www.browar.biz/galeria.php?id=10878