Węgry, Felsõzsolca, Dózsa Gyorgy utca 72, Serforrás Sörfõzde

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • bastion
    Major Piwnych Rewolucji
    🥛🥛🥛🥛🥛
    • 2006.10
    • 1144

    Węgry, Felsõzsolca, Dózsa Gyorgy utca 72, Serforrás Sörfõzde

    Jesień tego roku nie była taka najgorsza w kwestii pogody, więc na dylemat, czy jeszcze warto gdzieś się wybrać na piwne niezbyt utarte szlaki, odpowiedź mogła być tylko jedna. TAK!.
    Gdzie więc jechać..temat węgierskich minibrowarów zostaje nieco nadgryziony, ale dalej jednak jest zagadką jakby zza siedmiu gór,i mórz..
    Co jakiś czas ktoś tam zaglądnie, ale niewiele osób poza Budapesztem, czy Balatonem gdziekolwiek wychyli nosa.
    Tak, wiem węgierskie miasta nie są poza kilkoma, które można na palcach jednej ręki wymienić zbyt urodziwe, powiedziałbym nawet są tragicznie beznadziejne, ale jeśli chodzi o browarki, czy to miejskie czy wiejskie, mają coś w sobie czego nie widziałem nigdzie.
    To coś, to totalna bezpretensjonalność, która tam i ówdzie była widziana w Czechach, ale na Węgrzech pobija wszelkie rekordy.
    Żadnych nadętych knajp w rozumieniu browar restauracyjny, gdzie kufla się pije w jakichś kosmicznych cenach.
    Poza Budapesztem takich przybytków mimo stosunkowo niewielu odwiedzonych miejsc nie widziałem, i mam nadzieje że już nie zobaczę.
    Wiejskie browarki..
    Małe klitki gdzie w kąciku koło południa pochrapując sobie siedzi jakiś gość , a zegar który odmierza czas wręcz gwałci swoim stukotem sielski spokój.
    Co rusz ktoś wpadnie, aby walnąć lufę palinki, czy też winka, bo te najczęściej są w użyciu, ewentualnie szklaneczke piwa zwaną poharem.
    O czy mówią?, A Bóg raczy wiedzieć, jednak znając życie, tematy egzystencjonalne są pod każdą szerokością geograficzne zapewne takie same.
    Dużą grupę odwiedzających stanowią ci, którzy w napełnionych plastikowych butelkach, chcą swoje ''złote runo'' skonsumować w domowych pieleszach.
    Dla takich, jest cała gama ciekawych urządzeń które w mig napełnią dowolną butelkę, i nie chodzi tu o klasyczne nalewanie z podstawianiem butelki pod kij.
    Owszem można zarzucić tym browarkom, brak różnorodności piw.
    Najczęściej warzy się tylko jeden rodzaj piwa, i to dosyć lekkie, a o jakichś ''wystrzałach'' smakowych typu pszenica, bock. czy ale, można pomarzyć, ale takie piwa po prostu się pija w ciepłym klimacie, a ważnym elementem jest przede wszystkim cena, gdyż wiejska brać raczej groszem zbytnio nie rozrzuca, zwłaszcza że na Węgrzech praktycznie wszystko, oprócz chyba wina jest dużo droższe niż w Polsce.
    A podobno średnia płac niższa..
    Jeśli za piwo płaci się w przeliczeniu na złotówki, 1.50 - 2.00 za pół litra , to raczej cudów nie oczekujmy, a jeszcze kilka lat temu np. w takich Czechach było podobnie.
    Jako miłośnika kolei, dodatkowo zmotywowała mnie informacja, o zamknięciu wraz z wprowadzeniem nowego rozkładu jazdy, 29 linii kolejowych, bardzo klimatycznych, na których nic od czasu Austro-Węgier się nie zmieniło, a szyny które tam tam leżą noszą date przełomu XIX -XX wieku.
    Pierwszym miejscem moich odwiedzin jest okolica Miskolca, który już kiedyś spenetrował kolega Docent, ale ponieważ nie widziałem, nie dotknąłem, nie wypiłem, zobaczyć muszę.
    Kilka kilometrów od Miskolca, leży wieś Felsozsolca.
    Co prawda dochodzi tam kolej, ale od stacji to ok. 3 km. spaceru pieszego, więc skorzystaliśmy z komunikacji podmiejskiej miasta Miskolc.
    Autobus podmiejski nr. 7, jeździ do Felsozsolcy praktycznie co 20 minut w dni robocze, i co pół godziny w świąteczne.
    Najlepiej wysiąść nie na przystanku Dozsa ut. , ale na wcześniejszym- Kassai utca, skąd ok. 100 metrów do domu gdzie jest knajpka i browarek.
    Po kilku schodkach schodzi się do małego pomieszczenia, gdzie można coś wypić, ale jak to bywa niestety często na Węgrzech, nie ma nic do jedzenia, o co by się czasem wręcz prosiło.
    W środku jeden gość który właśnie dopija szklaneczke winka i wychodzi.
    A co mamy nalewanego ?
    Duży cennik oświadcza że tradycyjnie jasne i ciemne.
    Niestety ciemne 14* ''wyszło'' i jak potem powiedział pan piwowar, właśnie jego ostatnia jak dotychczas warka za trzy dni będzie dostępna, w sprzedaży.
    Ale trzy dni nie będziemy czekać.
    Ale jest bonus, czyli irlandzkie czerwone.
    Próbujemy jasnej 11-ki.
    Nawet niezła,ale jak to często bywa w piwach węgierskich, nieco mało jak dla mnie nachmielona.
    No i te specjalne czerwone.
    12* ekstraktu, o faktycznie prawie czerwonym kolorze.
    Piłem już coś podobnego w Polsce bodajże z browaru Krajan, ale tamto było dziwnie landrynkowate, w przeciwieństwie do tego z Węgier, które było w smaku jest jakby dość wytrawne.
    Browar warzy przede wszystkim dla restauracji Kortyolda w Miskolcu, i oprócz podstawowych rodzajów typu jasne i ciemne, warzy też sezonowe smakowe piwa, jak kasztanowe, grzybowe (sic!) czy z dodatkiem tokaju (korty).
    Jak na minibrowar węgierski takie działania są wręcz wyjątkowe.
    Niestety jak to tam często bywa, piwa są filtrowane.
    Jakaś dziwna niechęć wśród bratanków panuje co do niefiltrów.
    W czasie konsumpcji przyszedł pan piwowar György Vaskó , który oprowadził nas po swoim browarku.
    Z tyłu budynku mieści się przybudówka w której znajdują się wszystkie części, jak warzelnia, czy leżakownia.
    Browar działa od 1993 roku.
    Jedna warka to ok. 1000l.
    Surowce, to znaczy słód i chmiel jest sprowadzany z Niemiec.
    W leżakowni stoi 13 tanków, po ok. 1200 l. każdy, (tylko niektóre pełne)
    Dostaliśmy do spróbowania klasyczne jasne, w wersji niefiltrowanej.
    Niebo w gębie !
    Była też zagadka, w postaci jaki to smak.
    Inne piwo gotowe do rozlania jeszcze niefiltrowane.
    Smak mocno owocowy, jakby przypominający greipfruita, przy którym obstawałem.
    Tymczasem okazało się być o smaku owocu lychee.
    No cóż aż takich ekstremów smakowych jeszcze nie doświadczyłem, więc moja niewiedza mogła być zrozumiała.
    Na pożegnanie dostaliśmy 2L. peta irlandzkiego gratis ,( w zamian dałem Brackie) i wróciliśmy w niezłych humorach do Miskolca, choć nie był to ostatni minibrowar w tym dniu.
    Piwo jest nalewane we własne kufle, a i ładnych naklejek na pety nie brakuje jak się poprosi.
    Ceny bardzo przyjazne w stosunku do firmowej Kortyoldy w Miskolcu.
    Za kufel 0.5l jasnego płacimy 200 Ft. (ok.3 zł) 0.3 -130 Ft, a 0,2 -90 Ft.
    Ciemne, odpowiednio: 265, 160, 120 Ft.
    Ale, jeśli zdecydujemy się do nalania sobie do butelki np. 1 litrowej , to cena już z innej beczki.
    Jasne za litr - 220 Ft. ( ok. 3.30 zł) ciemne -330Ft.
    A gdyby ktoś nie gustował w piwie i chciałby sobie nalać winka, to białe wytrawne z regionu Tokaj za 1.5 l. kosztuje 530 Ft.
    Półsłodkie furmint 1.5l- 650 Ft, a i czerwone z regionu Gyongosi również za tą samą cenę.
    Czy można się dziwić, ze do piwiarni często przychodzi się napić winka?
    Lokal czynny codziennie w godz. 10.00- 21.00
    Spotkałem się w spisie adresów minibrowarów węgierskich z takim minibrowarem:
    Serforrás Kft. - 3530 Miskolc, Vörösmarty u. 79
    Według pana piwowara jest to tylko miejsce dystrybucji, gdzie sprzedaje się różny osprzęt służący do prowadzenia działalności barowej, czyli nalewaki, kegi itp.
    Natomiast żadnego minibrowaru tam nie ma, ewentualnie jest to punkt dystrybuowania piwa z Felsozsolcy.
    Linki:
    Restauracja Kortyplda - http://www.kortyolda.hu/
    Serforras Miskolc- http://www.serforras.hu/
  • Pendragon
    Generał Wszelkich Fermentacji
    🥛🥛🥛
    • 2006.03
    • 13952

    #2
    To chyba najdłuższy wpis na browar.bizie jaki udało mi się przeczytać, ale aż by się chciało tam wyrwać, ech...

    moje piwne mapy // Piwny Informator (facebook) // Browarek Camelot


    Lepiej siedzieć w gospodzie nad piwem i rozmyślać o kościele, niż siedzieć w kościele myśląc o gospodzie

    Comment

    Przetwarzanie...
    X