Węgry, Dabas-Sári, Zrínyi út 74,Bálint-Sör Kft.

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • bastion
    Major Piwnych Rewolucji
    🥛🥛🥛🥛🥛
    • 2006.10
    • 1144

    Węgry, Dabas-Sári, Zrínyi út 74,Bálint-Sör Kft.

    Tym razem Dabas, a właściwie Sari bo te dwie odrębne wsie połączono w jeden organizm, i teraz się zwie Dabas-Sari.
    A browarek jest w Sari.
    Najlepiej wysiąść na przystanku autobusowym Sari- Kaparas, skąd do browarku jest kilka minut pieszo wchodząc w szachownice uliczek, z typowymi niskimi domkami jota w jote do siebie podobnych.
    Na szczęście nie trzeba daleko szukać, gdyż tablica reklamowa stoi przed domem.
    Muszę powiedzieć że wizyta tam, to było moje oczko w głowie na tym wyjeździe.
    Dlaczego? Z pewnych informacji wiedziałem że pan Balász Bálint, który jest właścicielem i pomysłodawcą browarku (chociaż tak gwoli prawdzie obecnie właścicielem jest jego syn) ma słowackie korzenie, i możliwość pogadania i dowiedzenia się o wszystkim bez użycia rąk, bardzo mnie nakręcała do tej wizyty, i pal licho czy piwo będzie dobre czy nie.
    Pogadać jak człowiek z człowiekiem, a nie jak z indykiem. (zawsze w tym momencie oczyma wyobraźni widzę film Kapuśniaczek z Louisem De Funes, i jego rozmowy z ''Gagatkiem'')
    Na podwórzu widzę piwiarnie ''Banka'' czynną codziennie 7.00-22.00, więc nie zostaje nic innego jak wstąpić.
    Starsza pani czytająca prasę i jeden gość przy małym piwie w środku.
    Knajpka mała, ze stołem bilardowym pośrodku.
    Piwo jeden rodzaj: Jäger Világos Sör, 11* po 195, 125, i 90 Ft. za 0.5, 0.3 i 0.2l.
    Piwo ładnie pachnie aromatycznym chmielem, a i czapeczka piany ma się dobrze, tylko że ewidentnie jak dla mnie za zimne, i chwilę ogrzewam je w rękach.
    Nie rzuca na kolana, ale które węgierskie rzuca?
    Po prostu smaczna filtrowana 11-tka, jaką bym chętnie widział w swojej wsi.
    Na pytanie gdzie jest właściciel, pani dzwoni komórką i po kilku minutach wchodzi pan, który z ciekawością patrzy, cóż to za jakiś zagraniczniak pyta o niego.
    Nie rozczarowałem się, i dobrą godzinę PRZEGADALIŚMY o tym i tamtym, oczywiście oglądając ten bardzo niewielki browarek, który zajmuje trzy pomieszczenia w części domu.
    Minibrowar powstał w 1993 roku, i funkcjonuje do dzisiaj. Co prawda to syn jest właścicielem, ale raczej tylko na papierze, gdyż to ojciec warzy piwo, i zajmuje się sprzedażą.
    We wsi (chociaż Dabas jest chyba miastem) mieszka jeszcze duża mniejszość słowacka, która skupia się w miejscowym domu kultury.
    Jak opowiadał okolice słynęły z winnic, ale ostatnio podupadły zupełnie, na rzecz innego regionu na południe od Dabas.
    Oprócz tego, w okolicy jeszcze na początku tego wieku działało sporo minibrowarów, które jednak zostały zamknięte.
    Z tymi które obecnie działają, pan Balazs utrzymuje przyjacielskie kontakty.
    Niestety z jego rozmowy wręcz promieniował pesymizm co do przyszłości browarku.
    Z ośmiu tanków, zostały trzy, reszte sprzedał.
    Warzy tylko raz na dwa tygodnie, i nawet ostatnio nie leje do petów firmowych tylko do beczek na zamówienie.
    Jest jeszcze jedna knajpka w Dabas, gdzie można kupić nalewane piwo z tego browarku, ale interes nie idzie dobrze.
    Był także temat piw niefiltrowanych, i wyszło że Madziarzy wręcz nie znoszą takiej formy piwnej. Co prawda kiedyś spróbował, ale to było tylko na zamówienie i na większą skalę się nie przyjęło
    Była kiedyś warzona 12*-tka, ale kilka ostatnich lat jest warzona wyłącznie jasna 11*-tka.
    Dostałem etykietki z czasów gdy piwo było rozlewane do butelek, i w bardzo dobrym humorze się pożegnaliśmy.
    Życzyłem żeby za trzy lata, na 20-lecie browaru uwarzyć jakieś jubileuszowe specjalne piwo.
    Na pożegnanie dałem po butelce Brackiego i Lubuskiego, i jakby ktoś kiedyś tam był, to może spytać czy smakowało.
    Wizyta była naprawdę fajna, ale inny browarek już czekał tego dnia.

    Jako ciekawostkę dodam, że można też kupić w knajpce oryginalną butelke piwa Jager, z browaru w Orgovany za 300 Ft, 1L. (Akpedo Kft. - Orgovány, Felsõjárás 219)
    Piwo pite wieczorem na noclegu, mimo że pasteryzowane było najlepszym butelkowym na tym wyjeździe.
    Miałem w planie odwiedzić tą farmę na totalnym odludziu, gdzie nie kursuje nawet autobus, a od Orgovany to ok. 4km. ale zrezygnowałem.
    Ale kiedyś...
Przetwarzanie...
X