Ni to miasto ni to wieś, czyli węgierska norma, godzinke jazdy od Budapesztu pociągiem.
Nagykata, a właściwie jej obrzeża, bo za browarkiem już tylko pola.
Co jest inne niż u nas, numeracja domów jest liczona do centrum miejscowości a nie od, więc patrząc na adres o nr.1, można błędnie myśleć, że będzie to w centrum..
Budynek piwiarni i browarku w jednym, trudnym do przeoczenia z powodu sporej wielkości napisów.
Wewnątrz kilka osób pijących na zmiane piwo i wino, co na Węgrzech nie jest mi już wcale dziwne.
Typowi miejscowi emeryci, którzy wolą posiedzieć przy szklaneczce czy kufelku, zamiast oglądać znaną od kilkudziesięciu lat gębę swojej baby przy garach, w przedobiadowych godzinach.
Browarek powstał w 1995 roku, od którego warzy nieprzerwanie swoje vilagosy, a i buze, a od święta nawet fekete chmielowe trunki.
Cały czas jest dostępne vilagos, czyli jasne piwo 12* , 4,8 alc.
Całkiem niezłe, o pięknej bursztynowej barwie, powiedziałbym nawet, ze ma takie dziwne akcenty z gatunku ale, choć zapewnie zupełnie nie zamierzone.
Ja z powodu barwy, zakwalifikowałbym je nawet jako półciemne.
Cena jak to w browarkach węgierskich prawie darmowa, bo trudno za drogie uznać piwo które kosztuje w wersji -korso, pohar, piccolo ( czyli 0.5, 0,3 0,2l) 120,100,65 HUF.
Na nasze ok. 1.80, 1.50 i 1 zł.
Nic się nie cenią, nie to co u nas.....
Mało tego, gdybyście kupowali nalewane do peta, co bez problemu czynią, to za każdy litr już liczą po 200 HUF.
Piwo jest serwowane w wersji filtrowanej.
Nieco byłem zakoczony tym, że w ofercie jest również piwo pszeniczne (Buza) 11*, o smaku ''mixcitron''.
Na początku byłem przeświadczony że wkładają do szklanicy plaster cytryny, czemu zaprotestowałem na wejściu.
Okazało się jednak, ze już przy warzeniu dodaje się jakiś syrop..
Efekt wizualnie piękny, bo bo do mętnej ładnie spienioniej pszenicy nie ma się co przyczepić, ale po pierwszym łyku...ło... co to jest?
Mnie to przypominało coś jakby do pszeniczniaka dolać herbatke ''Earl Grey''.
Taka cytryna , ale nie do końca cytrynowa.
O dziwo, myślałem że będzie trudno dopić te całe 0.5 l. ale jakoś to poszło, i nawet przy końcu specjalnie nie drażniło.
Do odważnych świat należy.
Za pół litra tej przyjemności, trza zapłacić 160 HUF.
Nie było problemu, aby zobaczyć wnętrze browarku, w którym akurat warzono piwo.
Pan Jozsef Nemes pokazał wszystko,od wewnątrz.
Taki mikrusik, ale robi wrażenie wnętrze z 16-toma tankami po 800l każdy.
Okazyjnie kilka razy do roku, warzone jest także piwo specjalne czarne -fekete 21*.
Jak mówił pan Jozsef, po dwóch idzie się spać.
Piwo z browarku jest nalewane z beczki w piwiarni za ścianą, oraz do petów, bezpośrednio z tanków.
Szkoda że tylko w wersji filtrowanej.(oczywiście oprócz pszenicy)
Gadżetów piwnych na stołach nie uświadczy, chociaż wydębiłem troche etykiet z piwa 21*.
Knajpka czynna: Wt-pt 14.00-21.00, sob-ni 9.00-21.00, pon- zamknięte.
Bardzo mili właściciele,a zwłaszcza pani Jozsefne, która zna kilka słów po polsku, zapraszają do spróbowania miejscowego piwa.
Fotki z galerii:
Nagykata, a właściwie jej obrzeża, bo za browarkiem już tylko pola.
Co jest inne niż u nas, numeracja domów jest liczona do centrum miejscowości a nie od, więc patrząc na adres o nr.1, można błędnie myśleć, że będzie to w centrum..
Budynek piwiarni i browarku w jednym, trudnym do przeoczenia z powodu sporej wielkości napisów.
Wewnątrz kilka osób pijących na zmiane piwo i wino, co na Węgrzech nie jest mi już wcale dziwne.
Typowi miejscowi emeryci, którzy wolą posiedzieć przy szklaneczce czy kufelku, zamiast oglądać znaną od kilkudziesięciu lat gębę swojej baby przy garach, w przedobiadowych godzinach.
Browarek powstał w 1995 roku, od którego warzy nieprzerwanie swoje vilagosy, a i buze, a od święta nawet fekete chmielowe trunki.
Cały czas jest dostępne vilagos, czyli jasne piwo 12* , 4,8 alc.
Całkiem niezłe, o pięknej bursztynowej barwie, powiedziałbym nawet, ze ma takie dziwne akcenty z gatunku ale, choć zapewnie zupełnie nie zamierzone.
Ja z powodu barwy, zakwalifikowałbym je nawet jako półciemne.
Cena jak to w browarkach węgierskich prawie darmowa, bo trudno za drogie uznać piwo które kosztuje w wersji -korso, pohar, piccolo ( czyli 0.5, 0,3 0,2l) 120,100,65 HUF.
Na nasze ok. 1.80, 1.50 i 1 zł.
Nic się nie cenią, nie to co u nas.....
Mało tego, gdybyście kupowali nalewane do peta, co bez problemu czynią, to za każdy litr już liczą po 200 HUF.
Piwo jest serwowane w wersji filtrowanej.
Nieco byłem zakoczony tym, że w ofercie jest również piwo pszeniczne (Buza) 11*, o smaku ''mixcitron''.
Na początku byłem przeświadczony że wkładają do szklanicy plaster cytryny, czemu zaprotestowałem na wejściu.
Okazało się jednak, ze już przy warzeniu dodaje się jakiś syrop..
Efekt wizualnie piękny, bo bo do mętnej ładnie spienioniej pszenicy nie ma się co przyczepić, ale po pierwszym łyku...ło... co to jest?
Mnie to przypominało coś jakby do pszeniczniaka dolać herbatke ''Earl Grey''.
Taka cytryna , ale nie do końca cytrynowa.
O dziwo, myślałem że będzie trudno dopić te całe 0.5 l. ale jakoś to poszło, i nawet przy końcu specjalnie nie drażniło.
Do odważnych świat należy.
Za pół litra tej przyjemności, trza zapłacić 160 HUF.
Nie było problemu, aby zobaczyć wnętrze browarku, w którym akurat warzono piwo.
Pan Jozsef Nemes pokazał wszystko,od wewnątrz.
Taki mikrusik, ale robi wrażenie wnętrze z 16-toma tankami po 800l każdy.
Okazyjnie kilka razy do roku, warzone jest także piwo specjalne czarne -fekete 21*.
Jak mówił pan Jozsef, po dwóch idzie się spać.
Piwo z browarku jest nalewane z beczki w piwiarni za ścianą, oraz do petów, bezpośrednio z tanków.
Szkoda że tylko w wersji filtrowanej.(oczywiście oprócz pszenicy)
Gadżetów piwnych na stołach nie uświadczy, chociaż wydębiłem troche etykiet z piwa 21*.
Knajpka czynna: Wt-pt 14.00-21.00, sob-ni 9.00-21.00, pon- zamknięte.
Bardzo mili właściciele,a zwłaszcza pani Jozsefne, która zna kilka słów po polsku, zapraszają do spróbowania miejscowego piwa.
Fotki z galerii: