W tak małym i beznadziejnie nudnym miasteczku jak Jaszapati, istnienie dwóch minibrowarów zakrawa na cud.
Zaściankowe bezpretensjonalne piwiarnie, dla miejscowych starszych panów, koniecznie na rowerach.
Swoją drogą kodeks drogowy na Węgrzech jest bardzo pobłażliwy co do jazdy na rowerze pod wpływem, bo nie wyobrażam sobie knajpki bez rzędu rowerów przed nią.
Nikt mi nie wmówi, że ci panowie (Panie raczej rzadko) piją tylko mineralną.
Taką też piwiarnią, i mieszczącym się tuż obok minibrowarem, jest Blonder.
Usytuowany przy głównej drodze, posiada nawet napisy w stylu ''Bierstube'', ale czy jakiś spragniony miłośnik piwa zza naszej zachodniej granicy tam zaglądnie?
Chyba nie.
Drewniana buda z kilkoma stolikami wewnątrz, i dosłownie trzema zewnątrz, po których spaceruje czarna kotka..
Do zjedzenia najwyżej bułka z serem i paluszki (wyjątkowo podłe).
Taki standard raczej nie dla nich.
A piwo?
Pewnie że jest.
Dwa rodzaje jasne i ciemne.
Jasne-12% Blonder Világos Sör .
Jak to prawie wszędzie na Węgrzech w wersji filtrowanej, a tutaj mocno płaskie w smaku, powiedziałbym wręcz bardzo przeciętne.
Gdyby w ofercie było tylko to piwo, to prawdopodobnie opuścilibyśmy lokal już po tym jednym piwie.
Na szczęście było drugie:14% Apáti Barna Sör, czyli bardzo fajny ciemniak w wersji niefiltrowanej.
Koło tego piwa nie można przejść obojętnie, bo choć piana szybko znika, to smak karmelu i kawy, jeszcze długo pałęta się po kubkach smakowych.
Ceny piw tradycyjie darmowe, bo 120 HUF za jasne(1.80 Zł.) i 160HUF ( 2.40 Zł.) za półitrowe piwo, to prawie darmocha.
Można też zakupić wcześniej nalane do 2l petek jasne, w cenie 435 HUF.(niecałe 7 zł)
Niestety bez etykiety
Oczywiście ciemne też naleją.
Właściciela nie było, tak że musieliśmy się obejść smakiem, jeśli chodzi o wizytę wewnątrz browarku.
Co ciekawe podczas naszej bytności przyjechał transport butelek pet, który został dostarczony na głowie noszących.
Towarzystwa dotrzymywał nam starszy pan ( a jakże na rowerze) który opowiadał swoje historie, na które oczywiście kiwaliśmy potakująco głowami,( może nas obrażał, tego nie wiemy) chociaż z tego co zrozumiałem, wspominał czasy gdy miejscowe targowisko było nazywane -''polskim targiem'', a teraz sami chińczycy. ( czy inni skośnoocy)
Od miłej pani która nalewała piwo, wydębiliśmy komplet etykietek od jasnego i ciemnego piwa, co już było niezłym sukcesem.
Minibrowar działa od 1992 roku.
Lokal otwarty jest: Codziennie 7.00-13.00 póżniej następuje przerwa obiadowa, i znowu 14.00-21.00.
Jedynie w niedziele, przerwa obiadowa trwa ciut dłużej, i jest czynne po niej w godz. 15.00-21.00.
Fajnie się siedziało przy tym ciemnym, a raczej czarnym, ale przecież mieliśmy jeszcze jeden browarek do odwiedzenia w tym miasteczku...
Fotki:
Zaściankowe bezpretensjonalne piwiarnie, dla miejscowych starszych panów, koniecznie na rowerach.
Swoją drogą kodeks drogowy na Węgrzech jest bardzo pobłażliwy co do jazdy na rowerze pod wpływem, bo nie wyobrażam sobie knajpki bez rzędu rowerów przed nią.
Nikt mi nie wmówi, że ci panowie (Panie raczej rzadko) piją tylko mineralną.
Taką też piwiarnią, i mieszczącym się tuż obok minibrowarem, jest Blonder.
Usytuowany przy głównej drodze, posiada nawet napisy w stylu ''Bierstube'', ale czy jakiś spragniony miłośnik piwa zza naszej zachodniej granicy tam zaglądnie?
Chyba nie.
Drewniana buda z kilkoma stolikami wewnątrz, i dosłownie trzema zewnątrz, po których spaceruje czarna kotka..
Do zjedzenia najwyżej bułka z serem i paluszki (wyjątkowo podłe).
Taki standard raczej nie dla nich.
A piwo?
Pewnie że jest.
Dwa rodzaje jasne i ciemne.
Jasne-12% Blonder Világos Sör .
Jak to prawie wszędzie na Węgrzech w wersji filtrowanej, a tutaj mocno płaskie w smaku, powiedziałbym wręcz bardzo przeciętne.
Gdyby w ofercie było tylko to piwo, to prawdopodobnie opuścilibyśmy lokal już po tym jednym piwie.
Na szczęście było drugie:14% Apáti Barna Sör, czyli bardzo fajny ciemniak w wersji niefiltrowanej.
Koło tego piwa nie można przejść obojętnie, bo choć piana szybko znika, to smak karmelu i kawy, jeszcze długo pałęta się po kubkach smakowych.
Ceny piw tradycyjie darmowe, bo 120 HUF za jasne(1.80 Zł.) i 160HUF ( 2.40 Zł.) za półitrowe piwo, to prawie darmocha.
Można też zakupić wcześniej nalane do 2l petek jasne, w cenie 435 HUF.(niecałe 7 zł)
Niestety bez etykiety
Oczywiście ciemne też naleją.
Właściciela nie było, tak że musieliśmy się obejść smakiem, jeśli chodzi o wizytę wewnątrz browarku.
Co ciekawe podczas naszej bytności przyjechał transport butelek pet, który został dostarczony na głowie noszących.
Towarzystwa dotrzymywał nam starszy pan ( a jakże na rowerze) który opowiadał swoje historie, na które oczywiście kiwaliśmy potakująco głowami,( może nas obrażał, tego nie wiemy) chociaż z tego co zrozumiałem, wspominał czasy gdy miejscowe targowisko było nazywane -''polskim targiem'', a teraz sami chińczycy. ( czy inni skośnoocy)
Od miłej pani która nalewała piwo, wydębiliśmy komplet etykietek od jasnego i ciemnego piwa, co już było niezłym sukcesem.
Minibrowar działa od 1992 roku.
Lokal otwarty jest: Codziennie 7.00-13.00 póżniej następuje przerwa obiadowa, i znowu 14.00-21.00.
Jedynie w niedziele, przerwa obiadowa trwa ciut dłużej, i jest czynne po niej w godz. 15.00-21.00.
Fajnie się siedziało przy tym ciemnym, a raczej czarnym, ale przecież mieliśmy jeszcze jeden browarek do odwiedzenia w tym miasteczku...
Fotki:
Comment