Kolejna zapadła dziura, tym razem blisko granicy rumuńskiej.
Jak zwykle podejrzliwe spojrzenia, ludzi pracujących w przydomowych ogródkach, widzących jakichś dziwnie mówiących gości.
A po cóż oni tu przyjechali?
Przecież tutaj nic oprócz kościoła, przystanku Volanbusa, placu ze slepem i kilkoma knajpkami nie ma.
A właśnie że mają coś, co potrafi ściągnąć szalonych wędrowców piwnych.
Minibrowar oczywiście.
Na jednej z bocznych uliczek, za imponującym kasztanowcem, schowana jest knajpka, a w podwórzu widać zadbany budyneczek minibrowaru.
Od czegoś trzeba zacząć,czyli od wizyty w knajpce, co by spróbować co mają w ofercie i spróbować oglądnąć browarek.
Wszystko idzie gładko i przyjemnie.
Z kija jedynie jasne 11.5* za jakieś 160 HUF.
Próba nie wypada jednak zbyt okazale.
Bardzo płytkie w smaku, ledwie pieniące i w sumie podane nieco jak dla mnie za zimne.
Troche byłem rozczarowany.
Po prawie 6 km marszu drogą wśród pól, już miałem wcześniej wizje, że pyszne piwko wciągnę tak najpierw dla zabicia suszy w gardle, na kilka łyków.
Tak się jednak nie stało.
Knajpka bardzo fajna jak na wiejskie kilimaty, przyjemna obsługa, i tradycyjnie nic do jedzenia.
Wszystko fajnie, ale wizyta w kibelku mnie nieco zdetonowała, bo zwyczajna śmierdząca ściana płaczu na zewnątrz, mocno kontrastowała z ładną knajpką..
Szczęśliwym trafem obecny był pracownik browaru, który ochoczo nam wszystko pokazał.
W środku sterylnie i lśniąco.
Wrażenie robią 23 tanki po 1400 l każdy, choć w niewielkim tylko stopniu pełne.
Cała aparatura pochodzi ze ''stajni''Kalteneckera.
Browarek działa od roku 1995.
Piwo napełniane jest obecnie tylko do kegów.
Gdzieniegdzie, jeszcze w skrzynkach walały się butelki w które kiedyś lano piwo.
Jeszcze wygrzebano nam jakieś etykietki, które czasem nakleja się na beczki.
Wizyta była przyjemna, i szkoda że piwo nie spełniło moich oczekiwań.
A może trafiłem na gorszą partie?
Piwiarnia godzinami otwarcia dostosowana do potrzeb miejscowych, czyli codziennie 6.00- 22.00.
Mimo południowej pory, kilku chętnych na spożycie się znalazło, wiec chyba nie jest tak źle...
Trochę fotek z galerii:
Jak zwykle podejrzliwe spojrzenia, ludzi pracujących w przydomowych ogródkach, widzących jakichś dziwnie mówiących gości.
A po cóż oni tu przyjechali?
Przecież tutaj nic oprócz kościoła, przystanku Volanbusa, placu ze slepem i kilkoma knajpkami nie ma.
A właśnie że mają coś, co potrafi ściągnąć szalonych wędrowców piwnych.
Minibrowar oczywiście.
Na jednej z bocznych uliczek, za imponującym kasztanowcem, schowana jest knajpka, a w podwórzu widać zadbany budyneczek minibrowaru.
Od czegoś trzeba zacząć,czyli od wizyty w knajpce, co by spróbować co mają w ofercie i spróbować oglądnąć browarek.
Wszystko idzie gładko i przyjemnie.
Z kija jedynie jasne 11.5* za jakieś 160 HUF.
Próba nie wypada jednak zbyt okazale.
Bardzo płytkie w smaku, ledwie pieniące i w sumie podane nieco jak dla mnie za zimne.
Troche byłem rozczarowany.
Po prawie 6 km marszu drogą wśród pól, już miałem wcześniej wizje, że pyszne piwko wciągnę tak najpierw dla zabicia suszy w gardle, na kilka łyków.
Tak się jednak nie stało.
Knajpka bardzo fajna jak na wiejskie kilimaty, przyjemna obsługa, i tradycyjnie nic do jedzenia.
Wszystko fajnie, ale wizyta w kibelku mnie nieco zdetonowała, bo zwyczajna śmierdząca ściana płaczu na zewnątrz, mocno kontrastowała z ładną knajpką..
Szczęśliwym trafem obecny był pracownik browaru, który ochoczo nam wszystko pokazał.
W środku sterylnie i lśniąco.
Wrażenie robią 23 tanki po 1400 l każdy, choć w niewielkim tylko stopniu pełne.
Cała aparatura pochodzi ze ''stajni''Kalteneckera.
Browarek działa od roku 1995.
Piwo napełniane jest obecnie tylko do kegów.
Gdzieniegdzie, jeszcze w skrzynkach walały się butelki w które kiedyś lano piwo.
Jeszcze wygrzebano nam jakieś etykietki, które czasem nakleja się na beczki.
Wizyta była przyjemna, i szkoda że piwo nie spełniło moich oczekiwań.
A może trafiłem na gorszą partie?
Piwiarnia godzinami otwarcia dostosowana do potrzeb miejscowych, czyli codziennie 6.00- 22.00.
Mimo południowej pory, kilku chętnych na spożycie się znalazło, wiec chyba nie jest tak źle...
Trochę fotek z galerii: