Warszawa, Pejzażowa 2 lok. U-2 (Mokotów), Rodzinka Bis

[emes]

Po pierwsze - ceny wcale nie są takie niewygórwane

Po drugie - jest blaszak na Broniewskiego, gdzie nie ma jazd z piwem przeterminowanym

W sensie ten blaszak ma asortyment jak rodzinka -Bis"?.
Iron oddasz mi za benzynę jak tam pojadę i okaże się że piszesz nieprawdę ?

[Mason]

Jedź komunikacją miejską, wyjdzie taniej

[Maggyk]

To jest temat o Rodzince a nie o blaszaku, więc proszę się go trzymać.

[iron]

W sensie ten blaszak ma asortyment jak rodzinka -Bis"?.
Iron oddasz mi za benzynę jak tam pojadę i okaże się że piszesz nieprawdę ?

Może nie taki sam, ale też imponujący jak na Warszawę

Za benzynę Ci nie oddam, bo nie

A żeby byc w temacie:

Byłem dzisiaj w Rodzince i udzieliłem kilku dobrych rad Panu Arkowi. Generalnie jest świadomy tego co mu grozi. Trochę to dziwne bo jak sam mówi może zająć się czymś innym. Szkoda gdyby taki sklep zniknął z warszawskiej piwnej pustyni. Twierdzi, że informuje klientów o piwach "po dacie".

To jest gorzej niż myślałem - znaczy to, że właściciel Rodzinki bis wie , że łamie prawo... Panu Arkowi wisi czym się zajmuje i wisi, czy ktoś się zatruje i czy aby nie oferowanymi przez niego produktami...
Zdajecie sobie sprawę, że jako na obywatelach ciąży na nas obowiązek zawiadomienia odnośnych władz o świadomym złamaniu prawa?

W kwestii formalnej: pan Arek nas (mnie i Asi), tak dla odminy, nie informował o przeterminowanych produktach, tym gorzej dla Niego, jeśli informuje tylko znanych sobie, stałych kientów...

[Mason]

W kwestii formalnej: pan Arek nas (mnie i Asi), tak dla odminy, nie informował o przeterminowanych produktach, tym gorzej dla Niego, jeśli informuje tylko znanych sobie, stałych kientów...

Wątpię czy to jest reguła - ja kiedy byłem po raz pierwszy w owym sklepie zostałem poinformowany o tym, że piwo jakie chciałem kupić było przeterminowane i przez to tańsze. Choć doszło też do ciekawej dyskusji - ja uważałem że data ważności na jednej butelce to zdecydowanie marzec, pan Arek obstawiał sierpień. Czyli jednak nie zawsze wie co ma przeterminowane :/

[yavo]

Byłem dzisiaj w Rodzince i udzieliłem kilku dobrych rad Panu Arkowi. Generalnie jest świadomy tego co mu grozi. Trochę to dziwne bo jak sam mówi może zająć się czymś innym. Szkoda gdyby taki sklep zniknął z warszawskiej piwnej pustyni. Twierdzi, że informuje klientów o piwach "po dacie".

Ja również z nim rozmawiałem. Jego zdanie jest takie: wie, co ma na sklepie, jednakowoż nikogo nie zmusza do kupowania piw po dacie, po raz kolejny stwierdził, że są tacy, którzy przyjeżdżają specjalnie po piwa po dacie i jest świadomy tego, że są to piwa po dacie. Co do informowania klientów - powiedział, że zawsze stara się to robić, chyba że jest duża kolejka. (Co moim zdaniem i tak nie powinno zwalniać klienteli z chociażby szybkiego rzutu oka na datę przydatności piwa.)

To jest gorzej niż myślałem - znaczy to, że właściciel Rodzinki bis wie , że łamie prawo... Panu Arkowi wisi czym się zajmuje i wisi, czy ktoś się zatruje i czy aby nie oferowanymi przez niego produktami...
Zdajecie sobie sprawę, że jako na obywatelach ciąży na nas obowiązek zawiadomienia odnośnych władz o świadomym złamaniu prawa?

Z tym wiszeniem, czy ktoś się zatruje bym nie przesadzał...
A co do obowiązku zawiadomienia - śmiało, w końcu takich sklepów są dziesiątki w Warszawie...

[Małażonka]

(...) jednakowoż nikogo nie zmusza do kupowania piw po dacie, po raz kolejny stwierdził, że są tacy, którzy przyjeżdżają specjalnie po piwa po dacie i jest świadomy tego, że są to piwa po dacie (...)

Nie chodzi o to by nie zmuszał klientów do picia przeterminowanego piwa, tylko o to, by takiego piwa nie wprowadzał do obrotu.... A to drobna różnica

(...) Co do informowania klientów - powiedział, że zawsze stara się to robić, chyba że jest duża kolejka.(...)

I tu, niestety, mija się z prawdą. Nie jesteśmy stałymi klientami:
a) ze względu na odległość
b) ze względu na panujące tam ceny, ale:
świadomie biorąc z półki chłodni A'la Grodziskie z terminem do 16. 07 2010 roku (było niewiele, ze cztery dni po terminie) i będąc jedynymi klientami w sklepie, rozmawialiśmy o wielu sprawach, lecz temat przeterminowanych piw był starannie omijany...

(...)Z tym wiszeniem, czy ktoś się zatruje bym nie przesadzał...

To nie jest przesada: dziś sprzedaje piwo, które nawet przeterminowane, z reguły nie stanowi większego zagrożenia dla zdrowia i życia ludzkiego, ale jutro może sprzedawać wędliny, czy inne produkty, które przeterminowane mogą stanowić poważne niebezpieczeństwo dla klienta. Oszustwo to oszustwo. Nie ma oszustwa mniejszego, czy większego. Pan Arek świadomie wprowadza w błąd klientów...

Zastanawiam się, jak w tym kraju ma być normalnie, skoro ludzie przymykają oczy na tego typu praktyki, w imię "wyższych" racji. Nie twierdzę, że Warszawa jest piwem płynącym miastem, więc jeden sklep z piwem mniej lub więcej, to niezauważalna strata, ale jak to ma się do tych nielicznych dobrze zaopatrzonych sklepików, które zgodnie z prawem wycofują przeterminowane produkty? Może zadzwońcie do "Joli" lub "blaszaka" i powiedzcie, że Wy lubicie przeterminowane, więc niech takie serwują. I, że w razie kontroli, zawsze tak można wytłumaczyć oszustwo i wykroczenie przeciwko prawu: w końcu klient tak chciał....

[nynek]

Może zadzwońcie do "Joli" lub "blaszaka" i powiedzcie, że Wy lubicie przeterminowane, więc niech takie serwują.

"U Joli" sprzedają dosyć często przeterminowane piwa (bez poinformowania klienta) w standardowych cenach.

Z kolei Pan Arek zawsze informuje o piwach po dacie, więc powyższe przypadki muszą być wyjątkiem.

[yavo]

"U Joli" sprzedają dosyć często przeterminowane piwa (bez poinformowania klienta) w standardowych cenach.

Że zacytuję Shreka:
Teraz to "będzie jatka, no będzie rzeźnia normalnie!"

[iron]

Żadnej jatki, ani tym bardziej rzeźni nie będzie, my po prostu skreśliliśmy pana Arka za oszustwa i świadome łamanie prawa, a "Jolę" skreśliliśmy o wiele wcześniej z racji cen...

A jak ktoś chce być walony w rogi terminami, ceną i jeszcze jedzie dobrowolnie na takie zadupie - jego sprawa

[yavo]

A jak ktoś chce być walony w rogi terminami, ceną i jeszcze jedzie dobrowolnie na takie zadupie - jego sprawa

Jakoś nie czuję się walony w rogi, a i do pana Arka mam jakieś 3400 m

[iron]

Bo niektórzy tak mają, że są z zadupia oraz jak ktoś im pluje w twarz, to mówią, że deszcz pada...

[kosher]

Ja to się teraz martwię, że jeśli Małażonka pracuje w Inspekcji Handlowej to niedługo Jola i Rodzinka Bis mogą spodziewać się wizyty warszawskiego oddziału WIIH

[yavo]

Bo niektórzy tak mają, że są z zadupia oraz jak ktoś im pluje w twarz, to mówią, że deszcz pada...

Nie no, już może bez przesady...

[Maggyk]

Panowie bez przepychanek proszę.