Jak myśmy degustowali Chimay'a, zawsze osad równomiernie "rozpływał się" w piwie, ale skoro zarówno Marusia jak i Bahtol degustowali "skłaczkowane" piwo i smakowało im bardzo - odwołuję swoje wcześniejsze zeznania - trzeba było spróbować, tym bardziej, że warto!
Piwo żywe jest odporniejsze, tym bardziej, że to akurat jest górnej fermentacji...
U Andrzeja również nie było znakomitych warunków (brak lodówki), Chimay'e wystawione na półkach bywały i pół roku, a nigdy nie zdarzyło się, bym piła tam niesmacznego Chimay'a...
Piwo żywe jest odporniejsze, tym bardziej, że to akurat jest górnej fermentacji...
U Andrzeja również nie było znakomitych warunków (brak lodówki), Chimay'e wystawione na półkach bywały i pół roku, a nigdy nie zdarzyło się, bym piła tam niesmacznego Chimay'a...
Comment