Czasami jest on także niemiły dla kupujących. U niego to zależy od dnia. A gdzie zasada nasz klient nasz Pan. Pozdrawiam
He, he, sowicie się uśmiałem! No cóż, w końcu ksywa "Dziad" do czegoś zobowiązuje Widocznie pozostaje Ci przychodzić do Zofmaru jedynie po piwo, a nie na pogawędki Aczkolwiek, trzeba oddać Panu Mareczkowi, że jeżeli ma humor to jak nikt inny potrafi gadać o piwie oraz doradzać zakup. Pozdrawiam
Minister Piwowarstwa ostrzega: picie piwa koncernowego zabija kubeczki smakowe.
He, kiedyś, będąc w Łodzi słuzbowo, weszliśmy tam we dwóch z kolegą "ukrawaceni".
Kolega piwosz był tam pierwszy raz i od nadmiaru wrażeń oszalał. Zapragnął być miły i zagadnął pana Marka: "Czy akceptuje pan karty kredytowe?" Zanim padłem ze śmiechu, rzeczony pan Marek szybko odpowiedział swym stylowym sznapsbarytonem: "Owszem, nie."
Takie zdarzenia są tam na porządku dziennym i należą do klimatu. Za nie nie zapłaci się kartą MC (jak w reklamie), a jak chcecie mieć miłą obsługę i szansę poskarżenia się do menedżera, poszukajcie sobie najbliższego Tesco. Tam, idąc po dziale z napojami, zatęsknicie do pana Marka...
Pan Marek, jak każdy człowiek pracujący w naszym kraju, ma dni i lepsze gorsze; chłop swoje się narobi, po całym kraju i nie tylko za piwami jeździ i pewnie sporo czasu spędza poza domem, co mu się potem na nastroju odbija; wielu osobom się takie podejście do klienta nie podoba, bo wolą jak ktoś suszy zęby przed nimi jak hostessa na promocji; ja zaś tego człowieka doskonale rozumiem i cenię za bezpośredniość, szczerość i prostolinijność; i zdecydowanie bardziej wolę zachowanie "Grubego" od jednej z kelnerek pewnego łódzkiego pubu, która przychodzi do mnie, uśmiecha się, och i ach, i prawie cycki wywala na wierzch jak chce piwo zamówić, a jak przychodzi do płacenia, to za każdym razem próbuje mnie wywalić na kasę; natomiast w Zofmarze ze 3 razy zdarzyło mi że płaciłem za piwo np. 16zł, kładłem na blat 50zł, brałem odruchowo 4zł do kieszeni i wychodziłem; i za każdym razem obsługa wylatywała za mną ze sklepu, żebym resztę reszty odebrał; no ale różni ludzie, na różne rzeczy uwagę zwracają
Sokół83, całkowicie się z Tobą zgadzam! Pan Marek to facet konkretny, bezpośredni w kontakcie z klientami. Jeśli ktoś przychodzi pierwszy raz, może odczuwać z jego strony pewną rezerwę, ale jest to sondowanie klienta. Gdy okaże się że klient ma pojęcie o piwie, i jest o czym z nim pogadać, pan Marek otwiera się na oścież i wtedy bardzo ciężko jest opuścić jego sklep. Ani się człowiek obejrzy, a na wymianie piwnych wieści i poglądów mija godzina. Przy kolejnych wizytach już się jest witanym jak dobry znajomy. Nic to, że rośnie kolejka a jakiś pan z czerwonym nosem domaga się sprzedania jakiegoś tyskacza w konserwie. Zostanie skomentowany przez pana Marka, cyt.: "Zenek (czy jakoś tam), ja tu rozmawiam z ludźmi co po PIWO z Warszawy przyjechali, a ty mi tu z jakimś Tyskim wyjeżdżasz! Poczekaj, nie pali się". Panie Marku, każdy piwosz to powie: bądź pan dalej sobą i rób pan swoje! My to doceniamy!
Szacun wielki dla Pana Marka, vel "grubego" !
Pozdrowienia od stałego klienta dla Pana Marka i całej załogi sklepu "Zofmar", szkoda że tam skąd pochodze nie ma takiego sklepu
Wczoraj zastałem półki lekko przewietrzone, może to efekt robienia przez klientów zapasów na ferie?
Wyjątkowo niewielki wybór piw niemieckich, polski asortyment trzyma poziom, ale bywało już znacznie lepiej (wiem, człowiek/klient narowieje z czasem, fakt...).
Dla wielbicieli belgijskich napitków (chyba?) atrakcje, na górnej półce naliczyłem co najmniej kilkanaście różnych flasz dużych kalibrów (nie znam się, więc nie opisuję).
Kolejne miejsce w Łodzi, gdzie brak śladów istnienia lokalnego browaru . Zajrzę pod koniec ferii, może będzie (jeszcze) lepiej?
Rzeczywiście zwykle brak miejscowych trunków. Ale od czasu do czasu pojawiają się Porter i chyba Cork. Cóż, Pan Marek mówi wprost, że klientela o Browary Łódzkie pyta bardzo rzadko
Minister Piwowarstwa ostrzega: picie piwa koncernowego zabija kubeczki smakowe.
Pamiętasz może, co wjechało? Może uda mi się jutro rano "przelecieć" przez Łódź...
Przeleciałem... "Zadołowałem" w garażu ze dwadzieścia ciekawych flaszek z Germanii, będzie się działo... . Ale ja nie o tym.
Kupiłem także "Mazowieckie NP" i "Granda", pierwsze po PLN 1,80, a drugie po PLN 3,00 . Nie wnikam w mechanizmy, zdrowie Pana Marka!
Comment