Ocena z ARTomatu
Kolor: Po przelaniu do szklanki Sęp ma kolor niezbyt ciemnego złota. Według mnie zbyt jasny, zważywszy stosunkowo wysoki ekstrakt i obecność słodu monachijskiego w zasypie. [3]
Piana: Pięknie wysoka, gęsta. Długo się utrzymuje i zostawia obfite szlaczki na ściankach. [4.5]
Zapach: Nie ma co ukrywać, jest tu ewidentny diacetyl, wyczuwalny zapewne również przez osoby bez jakiegokolwiek przeszkolenia sensorycznego. Owszem, jest on wadą, jednak nie mogę stwierdzić, by aż tak mi przeszkadzał, zwłaszcza że jest przykryty pięknym chmielowym aromatem. No właśnie – pięknym, ale chyba jednak trochę za słabym, jeśli wziąć pod uwagę liczbę użytych odmian. Są świetne żywiczne i cytrusowe nuty charakterystyczne dla amerykańskiego chmielu, ale trochę ich za mało. Może to wynikać z faktu, że od zabutelkowania minęło już trochę czasu, a w końcu aromat chmielowy piwo traci najszybciej. [3.5]
Smak: Potężna goryczka, ale nie tak silna (relatywnie), jak w Sharku. To już nie jest tylko gorycz grejfrutowych pestek, jak w tamtym piwie, ale szersza gama, głównie żywiczna. W tle jest, rzecz jasna, diacetyl, ale i wyczuwalna słodowość oraz owocowe estry, a więc elementy, których w Sharku mi brakowało. Gdyby nie nieszczęsny diacetyl, Sęp byłby mocniejszym, poprawionym Sharkiem. Po przełknięciu czuć genialny chmielowo-żywiczny posmak. [4]
Wysycenie: Standardowo niskie, ale mogłoby być jeszcze ciut niższe. [4]
Opakowanie: Sęp został rozlany do wysokich butelek 0,33 l (czemu nie do bączków?). Jak to w przypadku duety Kopyra/Frączyk bywa, etykieta jest dość minimalistyczna, ale ciekawa. Liternictwo i kolorystyka kojarzą mi się z plakatami i szyldami z amerykańskiego Dzikiego Zachodu (jak zapewne chcieli twórcy). Mamy podany skład, starannie wymieniono też wszystkie użyte chmiele. Do pełni szczęścia brakuje mi jeszcze firmowego kapsla. [4]
Uwagi: Pite 11 stycznia 2013 r.
Kompozycja chmieli okazała znacznie lepsza niż w Sharku, dała charakter bardziej żywiczny niż cytrusowy, a piwo jest zdecydowanie lepiej pijalne. Pomny kontrowersji, trochę obawiałem się degustacji, ale okazało się, że Sęp, pomimo ewidentnej wady, jest piwem dobrym, lepszym niż się spodziewałem. Szkoda, że na jego temat rozpętała się tak absurdalna burza
Moja ocena: [3.825]
Kolor: Po przelaniu do szklanki Sęp ma kolor niezbyt ciemnego złota. Według mnie zbyt jasny, zważywszy stosunkowo wysoki ekstrakt i obecność słodu monachijskiego w zasypie. [3]
Piana: Pięknie wysoka, gęsta. Długo się utrzymuje i zostawia obfite szlaczki na ściankach. [4.5]
Zapach: Nie ma co ukrywać, jest tu ewidentny diacetyl, wyczuwalny zapewne również przez osoby bez jakiegokolwiek przeszkolenia sensorycznego. Owszem, jest on wadą, jednak nie mogę stwierdzić, by aż tak mi przeszkadzał, zwłaszcza że jest przykryty pięknym chmielowym aromatem. No właśnie – pięknym, ale chyba jednak trochę za słabym, jeśli wziąć pod uwagę liczbę użytych odmian. Są świetne żywiczne i cytrusowe nuty charakterystyczne dla amerykańskiego chmielu, ale trochę ich za mało. Może to wynikać z faktu, że od zabutelkowania minęło już trochę czasu, a w końcu aromat chmielowy piwo traci najszybciej. [3.5]
Smak: Potężna goryczka, ale nie tak silna (relatywnie), jak w Sharku. To już nie jest tylko gorycz grejfrutowych pestek, jak w tamtym piwie, ale szersza gama, głównie żywiczna. W tle jest, rzecz jasna, diacetyl, ale i wyczuwalna słodowość oraz owocowe estry, a więc elementy, których w Sharku mi brakowało. Gdyby nie nieszczęsny diacetyl, Sęp byłby mocniejszym, poprawionym Sharkiem. Po przełknięciu czuć genialny chmielowo-żywiczny posmak. [4]
Wysycenie: Standardowo niskie, ale mogłoby być jeszcze ciut niższe. [4]
Opakowanie: Sęp został rozlany do wysokich butelek 0,33 l (czemu nie do bączków?). Jak to w przypadku duety Kopyra/Frączyk bywa, etykieta jest dość minimalistyczna, ale ciekawa. Liternictwo i kolorystyka kojarzą mi się z plakatami i szyldami z amerykańskiego Dzikiego Zachodu (jak zapewne chcieli twórcy). Mamy podany skład, starannie wymieniono też wszystkie użyte chmiele. Do pełni szczęścia brakuje mi jeszcze firmowego kapsla. [4]
Uwagi: Pite 11 stycznia 2013 r.
Kompozycja chmieli okazała znacznie lepsza niż w Sharku, dała charakter bardziej żywiczny niż cytrusowy, a piwo jest zdecydowanie lepiej pijalne. Pomny kontrowersji, trochę obawiałem się degustacji, ale okazało się, że Sęp, pomimo ewidentnej wady, jest piwem dobrym, lepszym niż się spodziewałem. Szkoda, że na jego temat rozpętała się tak absurdalna burza
Moja ocena: [3.825]
Comment