Wersja limitowana, do kupienia jedynie z butelki oraz z beczek 10 litrowych dostępnych na zamówienie (np. imprezy okolicznościowe w lokalu).
Premiera tego piwa była chyba owiana jakąś tajemnicą. Doszły mnie słuchy, że Michał planuje uwarzyć stout, ale potem żadnego potwierdzenia nie znalazłem. Nic dziwnego, bo piwo jest sprzedawane jako "czekoladowe". Dopiero na etykiecie można doczytać drugą część nazwy: double chocolate stout.
Trafiłem na nie przypadkiem - dostałem je w prezencie od Brovarni ;p
Na początku konsternacja - na krawatce napisano ekstrakt - 12,5%, tymczasem już w trakcie nalewania widać, że piwo jest gęste, oleiste wręcz. Piana tworzy się dość obfita przy energicznym nalewaniu, drobnopęcherzykowa, koloru beżowego, czy nawet delikatnie brązowego. Opada dość szybko - piwo ma śladowe nagazowanie.
Kolejne zdziwienie to pierwszy niuch - głównie nuty czekoladowe i słodowe, naprawdę niewielka paloność, a do tego jakby nuta alkoholowa. Zapach nie był specjalnie intensywny.
Już po pierwszym łyku stwierdziłem, że niemożliwe jest, by to piwo było dwunastką. Smakuje co najmniej jak szesnastka. Zmierza w kierunku sławnego Profanity Stouta. Jest dość ciężkie, z wyczuwalnym alkoholem, do tego mocno czekoladowe. Naprawdę nie wierzę, że piję dwunastkę. Przez chwilę sądziłem, że to autosugestia - w końcu nazwa double chocolate stout kojarzy się z czymś mocniejszym, wersją "imperialną", a zatem podświadomość podpowiadała mi, że coś takiego piję, ale po kolejnym łyku utwierdzałem się w przekonaniu, że coś jest nie tak. Fajnie by było, gdyby Michał Saks potwierdził, czy to piwo ma rzeczywiście ekstrakt 12,5.
PS. Cena tego piwa zabija - 35 zł za litrową butelkę z uchem. Pewnie gdybym nie dostał, sam bym nie kupił.
Premiera tego piwa była chyba owiana jakąś tajemnicą. Doszły mnie słuchy, że Michał planuje uwarzyć stout, ale potem żadnego potwierdzenia nie znalazłem. Nic dziwnego, bo piwo jest sprzedawane jako "czekoladowe". Dopiero na etykiecie można doczytać drugą część nazwy: double chocolate stout.
Trafiłem na nie przypadkiem - dostałem je w prezencie od Brovarni ;p
Na początku konsternacja - na krawatce napisano ekstrakt - 12,5%, tymczasem już w trakcie nalewania widać, że piwo jest gęste, oleiste wręcz. Piana tworzy się dość obfita przy energicznym nalewaniu, drobnopęcherzykowa, koloru beżowego, czy nawet delikatnie brązowego. Opada dość szybko - piwo ma śladowe nagazowanie.
Kolejne zdziwienie to pierwszy niuch - głównie nuty czekoladowe i słodowe, naprawdę niewielka paloność, a do tego jakby nuta alkoholowa. Zapach nie był specjalnie intensywny.
Już po pierwszym łyku stwierdziłem, że niemożliwe jest, by to piwo było dwunastką. Smakuje co najmniej jak szesnastka. Zmierza w kierunku sławnego Profanity Stouta. Jest dość ciężkie, z wyczuwalnym alkoholem, do tego mocno czekoladowe. Naprawdę nie wierzę, że piję dwunastkę. Przez chwilę sądziłem, że to autosugestia - w końcu nazwa double chocolate stout kojarzy się z czymś mocniejszym, wersją "imperialną", a zatem podświadomość podpowiadała mi, że coś takiego piję, ale po kolejnym łyku utwierdzałem się w przekonaniu, że coś jest nie tak. Fajnie by było, gdyby Michał Saks potwierdził, czy to piwo ma rzeczywiście ekstrakt 12,5.
PS. Cena tego piwa zabija - 35 zł za litrową butelkę z uchem. Pewnie gdybym nie dostał, sam bym nie kupił.
Comment