Ocena z ARTomatu
Kolor: karmelowo-brunatny, klarowny [4]
Piana: przy nalewaniu mocno syczy, jednak gruba, drobnoziarnista warstwa piany po kilku sekundach znika, pozostawiając niemal czystą taflę; każde wstrząśnięcie kieliszkiem ponownie przywraca pianę [3.5]
Zapach: szyneczka w miodzie - dość intensywny i przyjemny, bo bez żadnych palonych kabli, bandaży i asfaltu; alkohol minimalny; po kilku łykach pojawia się skojarzenie z kompotem z suszu i cukierkami karmelkowymi [4]
Smak: naprawdę wyjątkowy: bakalie (przede wszystkim rodzynki i suszone figi), paloność (ogniskowo-wędzonkowa i trochę alkoholowa), która na początku jest nieprzyjemna, ale po chwili przestaje przeszkadzać, bo miło rozgrzewa i dopełnia smak. raczej wytrawne, z niskim ciałem - to nie przeszkadza, jednak sprawia, że piwo jest dość ciężkie i można wygodnie rozsiąść się w fotelu, jednej butelce poświęcając cały wieczór (zwłaszcza taki zimny, grudniowy, kiedy jeszcze się ma na języku smak wigilijnego kompotu z suszu); co ciekawe, w miarę picia wychodzą akcenty słodowe (jednak nie wyklejające) i chmielowe, a to dodatkowo wpływa na odbiór złożoności tegoż preparatu [5]
Wysycenie: słaby punkt tego piwa - syczenie po nalaniu sugerowało, że coś jest nie tak; wolałbym żeby barley wine było gładkie, a tu wysycenie drażni język. dlatego każdorazowo najlepiej przelać do szkła i odczekać aż się odgazuje i ogrzeje [3]
Opakowanie: ładna, charakterystyczna eta i firmowy kapsel z jeżykiem, ale skąpy opis: brakuje np. informacji o chmielach i temperaturze podawania [4]
Uwagi: pierwsza warka, która wyszła w butelce 500ml (partia produkcyjna 31.12.2016). większa objętość pozwala się dłużej zachwycać tym trunkiem
Moja ocena: [4.3]
Kolor: karmelowo-brunatny, klarowny [4]
Piana: przy nalewaniu mocno syczy, jednak gruba, drobnoziarnista warstwa piany po kilku sekundach znika, pozostawiając niemal czystą taflę; każde wstrząśnięcie kieliszkiem ponownie przywraca pianę [3.5]
Zapach: szyneczka w miodzie - dość intensywny i przyjemny, bo bez żadnych palonych kabli, bandaży i asfaltu; alkohol minimalny; po kilku łykach pojawia się skojarzenie z kompotem z suszu i cukierkami karmelkowymi [4]
Smak: naprawdę wyjątkowy: bakalie (przede wszystkim rodzynki i suszone figi), paloność (ogniskowo-wędzonkowa i trochę alkoholowa), która na początku jest nieprzyjemna, ale po chwili przestaje przeszkadzać, bo miło rozgrzewa i dopełnia smak. raczej wytrawne, z niskim ciałem - to nie przeszkadza, jednak sprawia, że piwo jest dość ciężkie i można wygodnie rozsiąść się w fotelu, jednej butelce poświęcając cały wieczór (zwłaszcza taki zimny, grudniowy, kiedy jeszcze się ma na języku smak wigilijnego kompotu z suszu); co ciekawe, w miarę picia wychodzą akcenty słodowe (jednak nie wyklejające) i chmielowe, a to dodatkowo wpływa na odbiór złożoności tegoż preparatu [5]
Wysycenie: słaby punkt tego piwa - syczenie po nalaniu sugerowało, że coś jest nie tak; wolałbym żeby barley wine było gładkie, a tu wysycenie drażni język. dlatego każdorazowo najlepiej przelać do szkła i odczekać aż się odgazuje i ogrzeje [3]
Opakowanie: ładna, charakterystyczna eta i firmowy kapsel z jeżykiem, ale skąpy opis: brakuje np. informacji o chmielach i temperaturze podawania [4]
Uwagi: pierwsza warka, która wyszła w butelce 500ml (partia produkcyjna 31.12.2016). większa objętość pozwala się dłużej zachwycać tym trunkiem
Moja ocena: [4.3]
Comment